Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Okładki: Jak przeżyć w okładkowej dżungli – przewodnik dla zagubionych

Esensja.pl
Esensja.pl
Wchodzimy do księgarni, w której kolorowe, błyszczące okładki atakują nasz wzrok ze wszystkich stron krzycząc „Kup mnie, mnie!”, niczym kwiaty i owoce w tropikalnej dżungli. Niektóre okładki krzyczą głośniej, inne ciszej, jedne mówią wprost, czego można oczekiwać po zawartości, inne delikatnie sugerują, jeszcze inne wręcz oszukują. Przyjrzyjmy się im bliżej.

Joanna Słupek

Okładki: Jak przeżyć w okładkowej dżungli – przewodnik dla zagubionych

Wchodzimy do księgarni, w której kolorowe, błyszczące okładki atakują nasz wzrok ze wszystkich stron krzycząc „Kup mnie, mnie!”, niczym kwiaty i owoce w tropikalnej dżungli. Niektóre okładki krzyczą głośniej, inne ciszej, jedne mówią wprost, czego można oczekiwać po zawartości, inne delikatnie sugerują, jeszcze inne wręcz oszukują. Przyjrzyjmy się im bliżej.
John Wyndham „Kłopoty z nieśmiertelnością”
John Wyndham „Kłopoty z nieśmiertelnością”
Są okładki-oszustki, których jedynym zadaniem jest sprzedać jak najwięcej egzemplarzy. Jest na nich to, co przyciągnie masowego czytelnika, ale nie spodziewajcie się, że ma ona cokolwiek wspólnego z treścią. Tematyka okładki zależy jedynie od koniunktury na rynku. Horrory sprzedają się jak świeże bułeczki? No to dajemy okładkę z cmentarzem i zombie, dorzucimy jeszcze twórczy przekład tytułu i mamy „Kłopoty z nieśmiertelnością” Johna Wyndhama wydane w 1994 roku przez Andor, książkę, której tylko najwięksi puryści nie zaliczą do twardej SF. Wszyscy czytają fantasy? Na okładce wyląduje smok i jeździec, tytuł szczęśliwie pasuje i oto otrzymujemy „Krainę baśni” Paula McAuleya w wydaniu Zyska i S-ki z 1999 roku, w której to książce nanotechnologia i techniki wirtualne są na porządku dziennym.
Paul J. McAuley „Kraina baśni”
Paul J. McAuley „Kraina baśni”
Jest to, moim zdaniem, strategia samobójcza. Tak „zaokładkowana” książka albo się nie sprzeda, gdyż nazwisko autora jest w kręgu miłośników danego gatunku nieznane, albo rozczarowany czytelnik zacznie podchodzić do książek danego wydawnictwa z większym sceptycyzmem. Być może moje przekonanie jest słuszne, gdyż takie okładki są dziś na szczęście bardzo rzadko spotykane, najwięcej można było ich zobaczyć na księgarskich półkach w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych.
Roger Zelazny „Dziewięciu książąt Amberu. Karabiny Avalonu”
Roger Zelazny „Dziewięciu książąt Amberu. Karabiny Avalonu”
Nieco lepiej jest, gdy trafimy na okładkę standardową. Jest to okładka sygnalizująca chociaż gatunek książki. Tak, dobrze zgadujecie. To na okładkach standardowych widzimy Kobietę w Pancernym Staniku, Kobietę z Blasterem, Kobietę w Białej Sukni, Barbarzyńcę z Dużym Mieczem, Mityczne Zwierzę, Statek Kosmiczny, Wybuch i kilka innych. Czasem elementy te tworzą mniej lub bardziej pospolite kombinacje – od oklepanej Kobiety w Białej Sukni z Mitycznym Zwierzęciem do jeszcze nie widzianego przeze mnie Wybuchającego Barbarzyńcy z Dużym Mieczem ;-). Okładek tych na rynku jest sporo – polecam np. obejrzenie serii „Świata Czarownic” Andre Norton wydawanej niestrudzenie przez Amber lub pierwszych tomów wznowienia „Amberu” Rogera Zelaznego we wznowieniu Zyska i S-ki. Te ostatnie są nieco mniej standardowe, jeśli chodzi o motywy na nich umieszczone, ale z treścią wspólnego mają tyle samo, co inne okładki standardowe – czyli najczęściej nic.
Roger Zelazny „Znak jednorożca”
Roger Zelazny „Znak jednorożca”
Są jeszcze okładki pośrednie – ilustracja nie jest stworzona specjalnie do książki, ale wydawca stara się dobrać ją tak, aby do niej pasowała. Dobrymi przykładami mogą tu być książki wydawnictwa MAG: „Pozłacany łańcuch” Dave’a Duncana czy „Nigdziebądź” Neila Gaimana. Przy dobieraniu takiej okładki można jednak popełnić jeden błąd – wybrać okładkę pasującą do treści utworu, jednak silnie kojarzącą się z książką, do której powstała. Tak stało się z okładką wydanego przez MAGa „Schismatrixa” Bruce’a Sterlinga, która nie tylko mnie na pierwszy rzut oka kojarzy się z Fundacją, do której została narysowana. Również zobaczywszy okładkę wznowienia amberowskiego „Końca wieczności” Isaaca Asimova nie miałam wątpliwości, że patrzę na Honor Harrington…
Bruce Sterling „Schismatrix”
Bruce Sterling „Schismatrix”
Są również okładki, które pozwolę sobie określić jako zagraniczne – są to okładki, które wcześniej ukazały się na zachodnich (fantastyki tłumaczonej z innych języków jest tyle, co nic więc możemy ją pominąć). W tym wypadku efekt zależy od jakości okładki oryginalnej i od tego, czy ktoś nie wylosował (bądź nie wylosuje później) tej samej ilustracji na okładkę zupełnie innej książki. Tej właśnie metodzie zawdzięczamy okładki „Innego świata” Tada Williamsa, trylogii marsjańskiej Kima Stanleya Robinsona czy „Trylogii Zimnego Ognia” i „Obcego brzegu” C.S. Friedman. Standardowe okładki ma u nas również większość wydań książek Terry’ego Pratchetta, choć i tu zdarzają się wpadki – przypomnijmy wydane przez Prószyńskiego „Ruchome obrazki” z okładką pierwszego tomu trylogii o Nomach.
Kim Stanley Robinson „Czerwony Mars”
Kim Stanley Robinson „Czerwony Mars”
Ostatnią kategorią są okładki krajowe, czyli rysowane w Polsce. Samą ideę należy pochwalić, choć efekty bywają różne. Jednak dopóki takie podejście owocuje choćby niewielkim procentem okładek na takim poziomie, jak okładka „Metropolity” Waltera Jona Williamsa (mowa o wersji autorstwa Huberta Czajkowskiego), czy „W kraju niewiernych” Jacka Dukaja uważam, że warto. Tym bardziej, że większość okładek jest na poziomie przyzwoitym, choć jeszcze okładki nieudane zdarzają się o wiele częściej niż perełki.
Walter Jon Williams „Metropolita”
Walter Jon Williams „Metropolita”
Popatrzmy teraz, jakie okładki dominują u największych aktywnych wydawców fantastyki w Polsce.
Na pierwszy ogień pójdzie wspomniany już Amber – Tu mamy mieszankę doskonałą. Czasem będzie to okładka zagraniczna („Całkowe drzewa” Larry’ego Nivena, całe „Gwiezdne Wojny”), czasem krajowa („Pern” Anne McCaffrey), najczęściej jednak (o ile mogę to ocenić „na oko”) standardowa (wspomniany już „Świat Czarownic”) lub w najlepszym wypadku pośrednia. Na plus należy zaliczyć również dość konsekwentne utrzymywanie stylu w ramach poszczególnych cykli. Zdarzają się zmiany, ale nie są one drastyczne.
Neil Gaiman „Gwiezdny pył”
Neil Gaiman „Gwiezdny pył”
Kolejny w alfabecie jest MAG. Z początku jego seria wychodziła w okładkach krajowych autorstwa Huberta Czajkowskiego, najczęściej bardzo udanych. Niestety, z przyczyn handlowych z okładek tych zrezygnowano i nadeszła era okładek zagranicznych oraz pośrednich. Na szczęście wracają okładki krajowe i to od razu tak mocnym uderzeniem jak „Gwiezdny pył” Neila Gaimana. Być może nazwisko Andrzeja Sapkowskiego kompensuje „niehandlowość” samej okładki (choć muszę się przyznać, ze ja tego określenia nigdy nie rozumiałam…). Jeśli chodzi o cykle są one konsekwentnie utrzymane w jednej stylistyce, choć zdarza się nieczytelne liternictwo.
Terry Pratchett „Ruchome obrazki”
Terry Pratchett „Ruchome obrazki”
Kolej na Prószyńskiego i S-kę. Większość okładek to okładki krajowe, część książek otrzymuje okładki zagraniczne (wspomniany Pratchett i Robinson). W sytuacjach awaryjnych zdarza im się sięgnąć po okładki losowe lub pośrednie. Okładki krajowe nie są zazwyczaj żadną rewelacją, jednak po większości widać, że rysownik czytał chociaż jedną scenę z ilustrowanej przez siebie książki. Cykle są zazwyczaj konsekwentnie utrzymane w jednym stylu, choć należy zaznaczyć, że dotyczy to całej serii książek fantastycznych, choć w mniejszym stopniu.
Terry Pratchett „Nomów księga wyjścia”
Terry Pratchett „Nomów księga wyjścia”
Dalej idzie Rebis. Ostatnio bardzo starannie zaczął dobierać okładki – jeśli nie są to okładki zagraniczne, to na pewno pośrednie, zwraca też uwagę staranność edytorska. Z jakością samej ilustracji bywa różnie. Popatrzmy np. na okładkę Kwestii honoru niewątpliwie pasującą do treści, choć dlaczego rysownik raczył upodobnić Honor Harrington do LaToi Jackson, nie dowiemy się już chyba nigdy. Cykle wyróżniają się na pierwszy rzut oka, ogólnie odnoszę wrażenie, że jest w Rebisie ktoś bardzo o to dbający. Wystarczy popatrzeć na właśnie wydawany przez Rebis cykl „Fundacji” – same ilustracje są w najlepszym wypadku chyba pośrednie, jeśli nie standardowe czy wręcz losowe (nie czytałam jeszcze „Zagrożenia Fundacji” Grega Beara, ale bardzo się zdziwię, jeśli występuje tam kobieta w starodawnej sukni trzymająca miecz) to cała otoczka ilustracji skutecznie przyciąga uwagę i identyfikuje jednoznacznie książkę. Dodatkowo w tym akurat przypadku identyfikacja odbywa się głównie dzięki magicznemu słowu „Fundacja” na okładce.
David Weber „Kwestia honoru”
David Weber „Kwestia honoru”
Stosunkowo nowe jest na naszym rynku wydawnictwo Solaris, oferujące jednak (o ile mogłam to sprawdzić) książki co do jednej w okładkach krajowych, czasem bardzo udanych (seria „Gateway Fredericka Pohla). Można mieć uwagi co do czasem nienajszczęśliwszego doboru czcionki czy kolorystyki sprawiajacych, że trudno jest przeczytać tytuł.
Gregory Benford „Zagrożenie Fundacji”
Gregory Benford „Zagrożenie Fundacji”
Dotarliśmy do Supernowej. Nie ma tu zbytnio czego roztrząsać, wiadomo, jak wyglądają ich okładki białej serii (które czasem, dla niepoznaki, są czarne ;-)) Mając taki standard wyglądu okładki wydawnictwo nie ma wyjścia i musi zamawiać ilustracje krajowe. Problem jedynie w tym, że najlepsza do tej pory według mnie okładka (wspomniane już „W kraju niewiernych”) nie jest dziełem rysownika stale współpracującego z Supernową, a wśród innych zdarzały się, delikatnie rzecz ujmując, mniej udane. A tak zupełnie na marginesie, ciekawe ile osób pamięta, że początkowo biała seria wcale nie była serią polskiej fantastyki…
Julian May „Wielobarwny kraj”
Julian May „Wielobarwny kraj”
Stawkę zamyka Zysk. Okładki krajowe możemy tu oglądać jedynie na książkach wydanych w serii Kameleon, większość pozostałych ma okładki pośrednie lub losowe, choć ostatnio jakby się poprawiło i dostaliśmy kilka okładek zagranicznych, a do jednej z nich dołączono nawet plakat z pełną wersją ilustracji, której fragment wykorzystano na okładce.
Julian May „Przeciwnik”
Julian May „Przeciwnik”
Na koniec jeszcze jedna uwaga do wydawców, – jeśli w trakcie wydawania jakiegoś cyklu cała seria zmienia szatę graficzną zostawcie cokolwiek ze starej wersji, jakiś „wizualny łącznik”. Bez tego książki nawet najpiękniej wydane każda z osobna razem bardzo tracą. Nie mówię tutaj o takich przypadkach, jak cykl o wampirach Anne Rice, którego cztery pierwsze tomy zostały wydane nie dość, że nie po kolei, to jeszcze w trzech różnych wydawnictwach i formatach. Mówię tu o takich przypadkach jak cykl „Wielobarwny kraj” Julian May w wydaniu Alfy, czy pierwsze wydanie „Amberu” Zelaznego – choć tutaj Iskry wznowiły dwa pierwsze tomy w nowej szacie graficznej.
Pora na podsumowanie, które może być tylko jedno – okładka może przyciągnąć nasz wzrok w księgarni, ale chyba nigdy nie zdarzyło mi się kupić książki kierując się jedynie mniej lub bardziej kolorowym obrazkiem na jej okładce. Z drugiej strony wiem, że jestem gotowa zapłacić nieco więcej za książkę w ładnej okładce, jeśli mam do wyboru kilka wersji. Jeśli takich osób jak ja będzie więcej może i u nas graficy nie będą musieli wyjeżdżać na Zachód aby zyskać uznanie, a my dostaniemy więcej książek w okładkach, które chciałoby się oprawić w ramkę i powiesić na ścianie? Miejmy nadzieję, że tak się stanie.
koniec
1 września 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Blurb blurb
— Janusz A. Urbanowicz

Baty na goły grzbiet
— Wojciech Gołąbowski

Jak cię widzą, tak cię czytają?
— Artur Długosz

Tegoż autora

Do księgarni marsz: Listopad 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Październik 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Wrzesień 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Sierpień 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Lipiec 2022
— Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Maj 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Do księgarni marsz: Kwiecień 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Grudzień 2021 – marzec 2022
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Listopad 2021
— Miłosz Cybowski, Sławomir Grabowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Do księgarni marsz: Październik 2021
— Miłosz Cybowski, Sławomir Grabowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.