Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Wroniec›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWroniec
Data wydania12 listopada 2009
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04392-9
Format248s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dukaj napisał książkę dziwną

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 4 »
Bajka-niebajka? Emocjonalny chłód? Dukaj zupełnie nowy? O „Wrońcu” Jacka Dukaja dyskutują Anna Kańtoch, Artur Chruściel, Michał Foerster i Krzysztof Wójcikiewicz.

Artur Chruściel, Michał Foerster, Anna Kańtoch, Krzysztof Wójcikiewicz

Dukaj napisał książkę dziwną

Bajka-niebajka? Emocjonalny chłód? Dukaj zupełnie nowy? O „Wrońcu” Jacka Dukaja dyskutują Anna Kańtoch, Artur Chruściel, Michał Foerster i Krzysztof Wójcikiewicz.

Jacek Dukaj
‹Wroniec›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWroniec
Data wydania12 listopada 2009
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04392-9
Format248s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Krzysztof Wójcikiewicz: Jak Internet długi i szeroki, wszędzie rozlegają się oklaski dla „Wrońca”, ja natomiast po przeczytaniu miałem ochotę powtórzyć za Grekiem Zorbą: „Jaka piękna katastrofa!”. Najnowsze dzieło Jacka Dukaja jest bowiem moim zdaniem kwintesencją jego twórczości – niczym soczewka skupia większość zalet, ale też większość wad tarnowskiego pisarza. „Wroniec” jawi mi się jako ambitna, bardzo ciekawie i oryginalnie pomyślana oraz ślicznie wydana, ale jednak źle napisana książka, dla której tak naprawdę nie dostrzegam właściwego adresata. Mylę się?
Michał Foerster: Nie, Krzysztofie, myślę, że intuicję miałeś słuszną. Rzeczywiście „Wroniec” nie jest wybitną książką, a w każdym razie po „Lodzie” jest to duże zaskoczenie dla czytelnika. Naiwna fabuła, prościutki język i aluzje niewymagające jakiegoś szczególnego wysiłku intelektualnego. Osoby spodziewające się typowej dla Dukaja zagmatwanej konstrukcji poczują, mówiąc delikatnie, niedosyt.
Jednak cały ambaras w tym, że bajka-niebajka Dukaja to pozycja warta przeczytania. Dlaczego? Po pierwsze, oczywiście, dla wątku polityczno-historycznego. Jak dotąd literatura piękna traktująca o stanie wojennym właściwie nie istniała. Autor „Innych pieśni” to zmienił.
Druga sprawa to konwencja. Dodajmy, konwencja, która wyraźnie „nie leży” ani recenzentom (nawet rozpływający się w pochwałach Konrad Wągrowski nie bardzo umiał rozgryźć bajkowość „Wrońca”), ani chyba też czytelnikom. Powiedzmy to sobie szczerze: Dukaj napisał książkę dziwną.
I właśnie ta niewygoda podczas lektury wydaje się we „Wrońcu” najciekawsza. Bo czym właściwie jest najnowsza powieść autora „Lodu?” Bajką dla dorosłych, zabawą najnowszą historią Polski, czy też literackim eksperymentem? A może – i do tej interpretacji jest mi najbliżej – to próba stworzenia współczesnego mitu?
Krzysztof Wójcikiewicz: Ja nie robię przecież „Wrońcowi” zarzutu z tego, że nie jest kolejnym „Lodem” – trudno wymagać od bajki, żeby była epicką, intelektualną epopeją. Uważam natomiast, że „Wroniec” nie jest udaną baśnią, a powodów ku temu mam kilka.
U zarania wszelkich problemów stoi fakt, że Jacek Dukaj (w przeciwieństwie do np. Łukasza Orbitowskiego) nie pisze, kierując się „czuciem i wiarą”, tylko raczej „szkiełkiem i okiem”. Sądząc po wywiadzie dla Radia Kraków, „Wroniec” nie powstał dlatego, że Dukaj chciał opowiedzieć taką bajkę jakiemuś dziecku, sam chciałby taką usłyszeć w dzieciństwie czy choćby po prostu dlatego, że tak mu akurat w duszy grało. Nie, tarnowski pisarz w pogoni za nieustannymi wyzwaniami postawił sobie po prostu założenie, że nie można napisać kolejnej powieści w tym samym stylu, więc trzeba sięgnąć po coś, czego wcześniej nie robił ani on sam (baśń), ani w zasadzie nikt inny (tematyka stanu wojennego podana w sposób dziecięcy), i sprawdzić, czy potrafi coś takiego napisać. Dukaj postawił sobie arbitralne i dość sztuczne wbrew pozorom założenia: wyłączamy wyższe funkcje mózgowe, ograniczamy wielowarstwowość i aluzyjność, piszemy jak najprostszymi zdaniami oraz dodajemy ilustracje – bo to przecież dla dzieci.
Efekt? Spójrzcie sami:
Adaś tymczasem oglądał ustawione na regale fotografie Jana Stanisława Wieńczysława. Wszystkie wykonano na wielkich placach budowy. Pan Beton jeszcze miał włosy na głowie. Goły do pasa stał tam z cegłówkami w rękach. Albo ze szpachlą i wiadrem. Na tle maszyn budowlanych. Wkoło pięły się też mury i betonowe słupy. Wisiały na nich wstęgi i transparenty.
I tak przez cały czas, zdania łupane siekierą na lewo i prawo. Z ciekawości zajrzałem na półkę i wyjąłem kilka różnych lektur mojego dzieciństwa: „Kubusia Puchatka”, „Alicję w Krainie Czarów”, „Porwanie Baltazara Gąbki” czy „Tapatiki”. Odetchnąłem jednak z ulgą, bo pamięć mnie nie myliła – tamte książki pisane są normalną składnią, nie stronią od zdań złożonych i wciąż da się je czytać z przyjemnością, a nie z bólem zębów, ergo: językowe założenie Dukaja jest z gruntu błędne (zresztą sam autor męczył się strasznie podczas pisania, a raz stworzonego tekstu już nie poprawiał, co przyznał niedawno na łamach „Polityki”).
Panie Jacku. Takie pisanie. Naprawdę. Jest irytujące.
Anna Kańtoch: Mnie krótkie zdania nie przeszkadzały, ja odbiłam się przede wszystkim od emocjonalnego chłodu „Wrońca”. Przed lekturą przekonana byłam, że to pierwsza w dorobku Jacka Dukaja „prosta” opowieść, taka którą czytać można z wielką satysfakcją na najpłytszym z możliwych poziomów, nie przejmując się zupełnie drugim i trzecim dnem. Historia przygodowa, w której za głównego bohatera trzyma się kciuki, a złym życzy się, żeby trafił ich szlag. Tymczasem nic z tego. Adaś mojej sympatii nie budzi (antypatii zresztą też nie, jest doskonale nijaki), nie drżę o jego bezpieczeństwo i jest mi obojętne, czy wreszcie znajdzie ojca, czy też nie. Z satysfakcji czytelniczej pozostało mi jedynie owo „drugie dno”, czyli zabawa z historią oraz z językiem. To jest zrobione świetnie i dlatego warto „Wrońca” przeczytać. Interpretacja, że to „bajka dla dorosłych” lub „współczesny mit”, jakoś mi nie pasuje – bajka powinna budzić emocje, mit też, choć na innym poziomie. Choć z drugiej strony dopuszczam możliwość, że to ja jestem nietypowa, bo słyszę głosy, że „Wroniec” potrafi wzruszyć, że ludzie odnajdują w nim samych siebie sprzed lat… Cóż, ja nie odnalazłam, a jestem mniej więcej rówieśnicą Adasia.
Krzysztof Wójcikiewicz: Owszem, miałem podobne wrażenie. Nie od dziś wiadomo, że tworzenie żywych, krwistych postaci to pięta achillesowa Dukaja, i nie inaczej jest tym razem – mnie również Adaś wydał się zupełnie nijaki. Poza tym mam wrażenie, że „Wroniec” dużo lepiej by się sprawdził jako, bo ja wiem, teledysk, krótki film animowany albo nawet gra komputerowa, a nie jako literatura. Książka przypomina kalejdoskop: co chwila zarzucani jesteśmy kolejnymi wytworami – olśniewającymi, przyznaję, do tego potęgowanymi przez znakomite ilustracje Jakuba Jabłońskiego – Dukajowej wyobraźni, ale zanim zdążymy im się dobrze przyjrzeć i zorientować, co się dzieje, już akcja pędzi do kolejnej lokacji. W natłoku Bubeków, Pozycjonistów, Milipantów, Złomotów i Maszyn-Szarzyn ginie gdzieś fabuła.
Artur Chruściel: Nie zgadzam się, Krzysztofie, że „Wrońca” można traktować jako książkę na jakimkolwiek poziomie reprezentatywną dla twórczości Jacka Dukaja. Przede wszystkim nie dostrzegam tu żadnych zalet „Czarnych oceanów”, „Lodu” ani „Extensy” (choć kilka innych jednak widzę), ale też ze wskazaniem wspólnych wad miałbym kłopot. Jeśli chodzi o zalety, to dotychczasowe recenzje koncentrują się na podkreślaniu niezwykłej językowej wynalazczości Dukaja i – gdyby to była prawda – to mielibyśmy punkt wspólny. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Moim zdaniem jest to taki sam mit jak rzekoma trudność prozy Dukaja czy mroczność książek Kresa. A żeby go obalić, wystarczy zauważyć, że chyba wszystko, co Dukaj na potrzeby „Wrońca” wymyślił, zmieściło się w kilku akapitach recenzji z „Nowej Fantastyki”. Przy tym są to neologizmy proste, dziecięce. Gdzie im tam do greki z „Innych pieśni”? Co z „Wrońca” może się równać grze z ćmieczą i ćmiatłem?
Rzecz w tym, że „Wroniec” to Dukaj całkowicie nowy, nie tyle piszący swoją bajkę, co wpasowujący się w konwencję bajek cudzych (lub własne wyobrażenie o tej konwencji). Gdyby autor „Ruchu Generała”, który też był grą z konwencją – a nawet dwoma – lecz prowadzoną na własnych zasadach, chciał napisać baśń zgodną z jego temperamentem literackim, to nieuchronnie wyszłoby mu coś w rodzaju „Bajek robotów”. A Dukaj powtarzać po Lemie niewątpliwie nie chciał.
Nawet nijakość Adasia nie jest zimną, wydedukowaną nijakością Gierosławskiego ani złamaną nijakością pokonanego Berbeleka. To jest bierność bohatera dziecięcego, którego główną funkcją jest zaliczyć wszystkie punkty na mapie autorskiej kreacji. Myślę że zwyczajnie nie było miejsca, żeby w takiej objętości i bez zmiany konwencji wycisnąć z Adasia więcej.
Żródło: www.dukaj.pl
Żródło: www.dukaj.pl
Anna Kańtoch: Nie jestem pewna, czy z Adasia nie dałoby się wycisnąć więcej – bo czy „zaliczać kolejnych punktów” nie mógłby chłopiec maruda, chłopiec złośnik, chłopiec nieśmiały czy odwrotnie, bardzo rezolutny? Fakt, objętość byłaby wtedy większa, ale dlaczego książka nie mogłaby być grubsza o kilkanaście stron? Być może owa nijakość to rzeczywiście wymóg bajkowej konwencji, lecz może ona także być rezultatem tego, że Jacka Dukaja interesuje raczej świat niż bohaterowie. Stąd też myślę, że Jacek Dukaj „Wrońca” pisał nie wbrew swojemu temperamentowi, ale właśnie zgodnie z nim.
1 2 3 4 »

Komentarze

22 XII 2009   12:11:48

Bardzo ciekawa dyskusja, przeczytałem z przyjemnością.

Zauważyłem dwa potknięcia: nazwisko Michała Foerstera nie jest wyboldowane przed jego wypowiedzią w dwóch miejscach (na trzeciej stronie) i (na czwartej stronie) pojawia się powtórzenie: *się się*.

22 XII 2009   13:21:22

Poprawione, dzięki.

25 XII 2009   16:30:08

Za dużo spoilerów, dostałem "Wrońca" na gwiazdkę, teraz znam zakończenie... a przecież można mówić o książce nie zdradzając jej fabuły. Mimo to dyskusja ciekawa.Coś na kształt S.O.D.u.
Pozdrawiam

26 XII 2009   13:39:20

No ale takie dyskusje są z założenia dla ludzi, którzy już omawianą pozycję przeczytali. Też (stanu wojennego nie mogąc pamiętać, ale w historii się orientując) nie zaczaiłem Enesów. Zgadzam się z Anią, że sam Adaś został potraktowany trochę po macoszemu. No i mógł sobie Dukaj odpuścić wtręt o niezłomnym Elektryku -- byłoby, jak na moje, lepiej.

28 XII 2009   11:00:50

Enesy sprawiły kłopot także mi.
"We „Wrońcu” dziecko śni sen o stanie wojennym, interpretując na baśniowy sposób niezrozumiałe elementy " - po części racja, ale IMO zapomniałaś, Aniu, że Adaś został zapakowany do łóżka z gorączką. A potem zaczęło się dziać. I to właśnie (IMHO) jest raczej gorączkowa, deliryczna wizja stanu wojennego, senna dopiero w drugiej czy nawet piątej kolejności.

13 XI 2011   23:47:34

Dyskusja zaiste ciekawa... dzięki szacownym krytykom Dukaj dowiedział się o co mu chodziło i co spieprzył...
Boże, dzięki Ci za mędrców!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Punkt krytyczny: Burza nad fikcją. Historia w fantastyce
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster, Radosław Wiśniewski

Książki kwartału: Jesień 2009
— Esensja

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Nominacje do Książki Roku 2009
— Esensja

Prezenty świąteczne: 100 książek, które powinieneś położyć pod choinką
— Esensja

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Z Pozycjonistami na Bubeków i Członków!
— Konrad Wągrowski

Do księgarni marsz: Listopad 2009
— Esensja

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.