Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Wroniec›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWroniec
Data wydania12 listopada 2009
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04392-9
Format248s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dukaj napisał książkę dziwną

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Artur Chruściel, Michał Foerster, Anna Kańtoch, Krzysztof Wójcikiewicz

Dukaj napisał książkę dziwną

I jeszcze w kwestii „zaliczania punktów na mapie”. No właśnie, ja też w pewnym momencie odniosłam takie wrażenie. We „Wrońcu” dziecko śni sen o stanie wojennym, interpretując na baśniowy sposób niezrozumiałe elementy (a także zrozumiałe, lecz jak zgaduję, w pewien sposób kojarzące się z zagrożeniem, np. milicjantów). Jednak czy dziecko faktycznie wyśniłoby ów stan wojenny tak szczegółowo? ZOMO, UB, ulotki, podwójni agenci, opozycja, kolejki i ogólna szarość oraz przemykający w tle Wałęsa – sam fakt, że jest w książce wszystko, co ze stanem wojennym się kojarzy, sprawia, że ów dziecięcy sen zaczyna tracić naturalność, ujawnia się w tym momencie dorosły autor, który na chłodno przemyślał sobie, jakie elementy są dla tamtego okresu najbardziej charakterystyczne, po czym po kolei je „odhacza”.
Krzysztof Wójcikiewicz: Arturze, przez reprezentatywność „Wrońca” dla twórczości Dukaja rozumiem kilka rzeczy. Po pierwsze, niesamowitą wyobraźnię, oryginalność, poszukiwanie nowych ścieżek w literaturze i śmiałość w eksperymentach słowotwórczych. Po drugie, pisanie raczej umysłem niż sercem, wyraźne przedkładanie konceptu nad emocje oraz konstrukty literackie zamiast żywych bohaterów.
Artur Chruściel: Co do eksperymentów słowotwórczych, to – jak już powiedziałem – tym razem Dukaj mnie nie przekonał. Owszem, jest to ciekawe, jest pomysłowe, ale jednak z trochę innej (niższej) półki niż we wcześniejszych książkach.
Natomiast masz oczywiście rację, pisząc, że Dukaj poszukuje wciąż nowych ścieżek, ale również niebezpiecznie zbliżasz się do tezy, że najbardziej charakterystyczne dla jego prozy jest to, co do tej prozy jest najmniej podobne. O ile od „Czarnych oceanów” po „Lód” widać dość wyraźnie ciągłość ewolucji formy, stylu i tematyki, to już na „Wrońca” tej ciągłości przedłużyć nie sposób. I w sumie nie ma się czemu dziwić, bo niemal na pewno okaże się on jednorazowym eksperymentem. Zresztą zapytam tak: jesteś pewien, że nie znając nazwiska autora „Wrońca”, rozpoznałbyś go z samej tylko lektury?
Zgadzam się też, że „Wroniec” jest prozą intelektualną, książką opowiadacza światów, nie ludzkich historii. Rozumiem, że lokujesz tę cechę po stronie słabości Dukaja, ale przyznam, że dopiero patrząc na „Wrońca”, jestem skłonny podzielić taką optykę. Bo czy jest to wadą, czy zaletą, rozstrzyga klasa konceptu, który ma książka do zaoferowania. I faktem jest, że we „Wrońcu” po raz pierwszy była tutaj pustka. Poza prostą jednopoziomową grą z motywami stanu wojennego nie miał Dukaj do zaoferowania nic więcej. Zmieniło tu coś dopiero zakończenie.
I jednak zaprotestuję przeciw konstruktom literackim. Więź oparta na empatii to nie jest jedyny sposób identyfikowania się z postacią. Przy całej mojej niechęci do Benedykta Gierosławskiego, który jest chyba najbardziej „literackim” bohaterem Dukaja, nie odbiorę mu tego, że gdy toczy z Jeleną fenomenalny pojedynek na kłamstwa w najlepszym chyba fragmencie „Lodu”, jest postacią żywą. Bo choć scena, w której go widzimy, jest czystym wytworem literatury, to istota zachowania jej bohaterów jest bardzo ludzka.
Anna Kańtoch: A wiecie, że ja Gierosławskiego lubiłam? Może po prostu mam nietypowy gust… I lubię też książki „opowiadaczy światów”, tylko po „Wrońcu” akurat nie tego się spodziewałam. Stąd w rozczarowaniu, jakiego doznałam, pewnie sporo jest mojej winy, bo trudno przecież mieć pretensje do autora, że jego koncepcja książki rozminęła się z koncepcją czytelnika.
Michał Foerster: Po waszych wypowiedziach odnoszę wrażenie, że „Wroniec” Dukajowi zupełnie się nie udał. A ja się nie zgadzam – udał się, tylko nie można jego książki czytać jako bajki, w dodatku słabo napisanej. Bo to jednak nie jest bajka; autor „Lodu” jest moim zdaniem zbyt dobrym twórcą, żeby zaserwować czytelnikowi mieszankę, jak to ujął Krzysztof, „najprostszych zdań i ilustracji”.
Proponuję trochę inne odczytanie „Wrońca”. Zdaje mi się, że jest to raczej zabawa schematem bajki, świadome wykorzystanie najprostszych motywów (a Dukaj z pewnością zna dokonania Władimira Proppa) dla pewnego rodzaju eksperymentu.
Anna dotknęła ważnego elementu fabuły – snu. Z jednej strony mamy oniryczną, absurdalną opowieść o Adasiu poszukującym rodziny w zimową noc, z drugiej natomiast – bardzo mocne przełożenie rzeczywistości stanu wojennego na poetykę baśni. Oczywiście, dziecko nie byłoby w stanie stworzyć takiego świata, i oczywiście, że za takim konstruktem stoi ktoś dorosły. Zdaniem Anny jest to potknięcie autora, moim – nie.
Otóż, Dukaja niewątpliwie zafascynowała możliwość gry historią, podobnie jak to miało miejsce w „Lodzie”. Tam mieliśmy Historię (albo Historję, jeśli korzystać z Lodowego języka), tutaj natomiast zabawę jednym z najważniejszych momentów w najnowszych dziejach Polski. Moim zdaniem autor szuka sposobu na opowiedzenie owych wydarzeń i robi to w sposób najprostszy z możliwych – bawiąc się konwencją bajki. Innymi słowy, ubiera straszną rzeczywistość sprzed prawie trzydziestu lat w kostium naiwnej historyjki. Wysyła małego chłopca w ciemny las rojący się od ubecji, zomowców i donosicieli, do tego jeszcze okrasza fabułę durnowatymi piosenkami. Efekt jest piorunujący jeśli nie zapominamy, że zły wilk to tak naprawdę milicjant z pałą, a cała opowieść, owszem, jest koszmarnym snem, ale rozgrywającym się na jawie.
Za pomocą takich środków Dukaj podejmuje się próby stworzenia czegoś na kształt literackiego mitu o stanie wojennym. A mit oparty jest przecież na obrazie, nie zaś języku – może stąd wasze rozczarowanie prostą narracją we „Wrońcu”. Jasne, gdyby to była baśń, styl zastosowany przez Dukaja byłby pomyłką. Natomiast jeśli jest to gra konwencją, wykorzystanie schematu bajki do eksperymentu literackiego – no cóż, zabieg pisarza rozumiem.
Anna Kańtoch: Mit opiera się na obrazie, ale obraz w literaturze buduje się przy pomocy języka – więc język jednak ma znaczenie. I jeśli „Wroniec” jest próbą stworzenia „współczesnego mitu”, to na ile próba się udała? Tak krótko po ukazaniu się książki na to pytanie nie da się odpowiedzieć, czas pokaże, czy „Wroniec” rzeczywiście taką rolę zacznie spełniać. Teraz możemy tylko zgadywać. Ja zaryzykuję twierdzenie – z pełną świadomością, że może przyjdzie mi je odszczekać – że jeśli Jacek Dukaj chciał mit współczesny stworzyć, to nieszczególnie wyszło. Po prostu nie wydaje mi się, żeby „Wroniec” sięgał aż tak głęboko.
Natomiast jeśli potraktować „Wrońca” jako eksperyment, zabawę z konwencją i historią, to książka jest świetna. Tutaj żadnych zastrzeżeń nie mam, co podkreślam, odpierając zarzut, jakobym uważała „Wrońca” za dzieło nieudane. I żeby nie było, że tylko marudzę – bardzo przypadło mi do gustu zakończenie. Niepokojąca niejednoznaczność końcówki jest w moim odczuciu jedną z większych zalet tej książki.
Artur Chruściel: To nie jest tak, że „Wroniec” się nie udał. Po prostu jeszcze nie zaczęliśmy na dobre mówić o tym, co – moim zdaniem – Dukajowi wyszło świetnie i w jakimś stopniu obroniło celowość napisania tej książki. O zakończeniu mianowicie.
Wszystko, co jest przed puentą, było jednak dla mnie większym lub mniejszym rozczarowaniem, Dukajem na pół gwizdka. Za cokolwiek się wcześniej autor „Wrońca” zabierał, udawało mu się powiedzieć więcej i lepiej. Tym razem sprawia wrażenie, jakby za całe uzasadnienie książki miał wystarczyć brak innych książek na ten temat, a cała reszta była tylko ćwiczeniem stylistycznym.
Choć przyznaję, surowość mojej oceny jest trochę niesprawiedliwa. Gdybyśmy dostali „Wrońca” w „Królu Bólu”, jego wady nie byłyby tak widoczne, a zalety zyskałyby na znaczeniu. Kiedy ukazuje się samodzielnie, długo oczekiwany, w formie znakomitej edytorsko i artystycznie – widać jednak, że treść do oprawy nie dorasta.
Żródło: www.dukaj.pl
Żródło: www.dukaj.pl
Krzysztof Wójcikiewicz: Rzeczywiście, nasze oczekiwania zostały chyba nieco napompowane szumem medialnym, piękną formą edytorską oraz rozbudzonymi apetytami po „Innych pieśniach” i „Lodzie” – gdyby „Wroniec” był tylko jednym z opowiadań w „Królu Bólu”, niewykluczone, że ocenialibyśmy go nieco mniej surowo.
Natomiast zanim przejdziemy do zakończenia (które również uważam za jeden z najmocniejszych punktów książki) i ustalimy, czym właściwie „Wroniec” jest, pomocnym byłoby zastanowić się najpierw, do kogo jest on skierowany. Sam autor twierdzi, że do dzieci, ale moim zdaniem to albo krygowanie się, albo błąd w kalkulacjach. Książka jest dość ponura, momentami nawet krwawa, ale to akurat o niczym jeszcze nie świadczy – baśnie Andersena czy braci Grimm też nie należały do najradośniejszych, a mimo to nikt ich przynależności gatunkowej nie kwestionował. Sęk w tym, że „Wroniec” najeżony jest setkami odniesień do rzeczywistości stanu wojennego oraz różnego rodzaju aluzjami, których dziecko nie ma szans zrozumieć – a bez ich zrozumienia książka straszliwie się spłyca i większość treści zupełnie umyka. Ba, sam się łapię na tym, że nie wszystko odcyfrowuję – do dziś na przykład nie wiem, czym są Enesy, choć dzieckiem zdecydowanie nie jestem i urodziłem się jeszcze przed stanem wojennym. Który dzisiejszy brzdąc będzie wiedział, o co chodzi z elementami maszyn mechanizacji rolnictwa, sznurkami do snopowiązałek, Cinkciarzami, Plenami czy Bubekami?
« 1 2 3 4 »

Komentarze

22 XII 2009   12:11:48

Bardzo ciekawa dyskusja, przeczytałem z przyjemnością.

Zauważyłem dwa potknięcia: nazwisko Michała Foerstera nie jest wyboldowane przed jego wypowiedzią w dwóch miejscach (na trzeciej stronie) i (na czwartej stronie) pojawia się powtórzenie: *się się*.

22 XII 2009   13:21:22

Poprawione, dzięki.

25 XII 2009   16:30:08

Za dużo spoilerów, dostałem "Wrońca" na gwiazdkę, teraz znam zakończenie... a przecież można mówić o książce nie zdradzając jej fabuły. Mimo to dyskusja ciekawa.Coś na kształt S.O.D.u.
Pozdrawiam

26 XII 2009   13:39:20

No ale takie dyskusje są z założenia dla ludzi, którzy już omawianą pozycję przeczytali. Też (stanu wojennego nie mogąc pamiętać, ale w historii się orientując) nie zaczaiłem Enesów. Zgadzam się z Anią, że sam Adaś został potraktowany trochę po macoszemu. No i mógł sobie Dukaj odpuścić wtręt o niezłomnym Elektryku -- byłoby, jak na moje, lepiej.

28 XII 2009   11:00:50

Enesy sprawiły kłopot także mi.
"We „Wrońcu” dziecko śni sen o stanie wojennym, interpretując na baśniowy sposób niezrozumiałe elementy " - po części racja, ale IMO zapomniałaś, Aniu, że Adaś został zapakowany do łóżka z gorączką. A potem zaczęło się dziać. I to właśnie (IMHO) jest raczej gorączkowa, deliryczna wizja stanu wojennego, senna dopiero w drugiej czy nawet piątej kolejności.

13 XI 2011   23:47:34

Dyskusja zaiste ciekawa... dzięki szacownym krytykom Dukaj dowiedział się o co mu chodziło i co spieprzył...
Boże, dzięki Ci za mędrców!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (25)
Andreas „Zoltar” Boegner

8 V 2024

Pora przedstawić książkę, która okazała się najlepiej przyjętą przez czytelników powieścią SF 2021 roku. Nie zaniedbam również krótkiej formy i spojrzę na kolejną antologię opowiadań wielokrotnie nominowanego do nagród wydawnictwa Modern Phantastic.

więcej »
Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Punkt krytyczny: Burza nad fikcją. Historia w fantastyce
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster, Radosław Wiśniewski

Książki kwartału: Jesień 2009
— Esensja

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Nominacje do Książki Roku 2009
— Esensja

Prezenty świąteczne: 100 książek, które powinieneś położyć pod choinką
— Esensja

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Z Pozycjonistami na Bubeków i Członków!
— Konrad Wągrowski

Do księgarni marsz: Listopad 2009
— Esensja

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.