Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rosemary Sutcliff
‹Dziewiąty Legion›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDziewiąty Legion
Tytuł oryginalnyThe Eagle of the Ninth
Data wydania23 lutego 2011
Autor
PrzekładDariusz Kopociński
Wydawca TELBIT
CyklOrzeł
ISBN978-83-62252-21-3
Format288s. 144×208mm; oprawa twarda
Cena36,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Co nam dali Rzymianie, czyli wyrób niepotteropodobny
[Rosemary Sutcliff „Dziewiąty Legion” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W literaturze młodzieżowej królują klony Harry’ego Pottera, a więc opowieści o magii oraz nastoletnich wybrańcach czegoś tam, prześladowanych przez mrocznych przedstawicieli Zła. Przyznam szczerze – miałam w pewnym momencie tak dość, że z radością przywitałabym jakąkolwiek młodzieżówkę, która wyżej wymienionych elementów by nie zawierała. Taką książką jest „Dziewiąty legion”, pierwsza część trylogii autorstwa Rosemary Sutcliff. Powinnam więc być usatysfakcjonowana… a jednak jakoś nie jestem.

Anna Kańtoch

Co nam dali Rzymianie, czyli wyrób niepotteropodobny
[Rosemary Sutcliff „Dziewiąty Legion” - recenzja]

W literaturze młodzieżowej królują klony Harry’ego Pottera, a więc opowieści o magii oraz nastoletnich wybrańcach czegoś tam, prześladowanych przez mrocznych przedstawicieli Zła. Przyznam szczerze – miałam w pewnym momencie tak dość, że z radością przywitałabym jakąkolwiek młodzieżówkę, która wyżej wymienionych elementów by nie zawierała. Taką książką jest „Dziewiąty legion”, pierwsza część trylogii autorstwa Rosemary Sutcliff. Powinnam więc być usatysfakcjonowana… a jednak jakoś nie jestem.

Rosemary Sutcliff
‹Dziewiąty Legion›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDziewiąty Legion
Tytuł oryginalnyThe Eagle of the Ninth
Data wydania23 lutego 2011
Autor
PrzekładDariusz Kopociński
Wydawca TELBIT
CyklOrzeł
ISBN978-83-62252-21-3
Format288s. 144×208mm; oprawa twarda
Cena36,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Fakt, że „Dziewiąty legion” przygód małoletniego czarodzieja nie przypomina, wyjaśnić łatwo – otóż trylogia powstała niemal przed sześćdziesięciu laty, gdy o potteromanii nikt jeszcze nie słyszał. Nie ma tu magii, jest za to sporo historii, gdyż akcja osadzona została w czasach, gdy Rzymianie podbijali wyspy brytyjskie. Bohater natomiast to Marek, młody centurion, wysłany ze swoimi żołnierzami do brytańskiego miasteczka, gdzie przyjdzie mu nie tylko zdobyć „męskie” doświadczenia w bitwie, ale też rozwiązać zagadkę tytułowego dziewiątego legionu, który przed laty zaginął w tamtych stronach.
Styl książki jest lekko staroświecki, co nie przeszkadza – można nawet uznać to za sympatyczną odmianę w zalewie podobnie pisanej, współczesnej literatury. Gorzej jednak, gdy ta staroświeckość z odautorskiej narracji przechodzi do myśli bohaterów – zdania w rodzaju „Jak przyjemnie przebywać tu, na wysokościach, gdy tak długo obmyślało się strategię i gromadziło środki, a następnie całe dnie spędzało się pod Murem i wytrwale wytężało słuch, żeby wyłowić choćby tchnienie pogłoski, która najwyraźniej od czasu, kiedy dotarła do uszu legata, ucichła, jak cichnie polny wiatr” są, niestety, mocno sztuczne i nie dodają wiarygodności postaci.
Tu dochodzimy do największego problemu, jaki ma „Dziewiąty legion”, czyli do bohaterów. Marek jest dzielny – w porządku, to mogę bez problemu zaakceptować. Marek jest zaskakująco zaradny – też w porządku, taka widać konwencja. Ale już jego dojrzałość budzi we mnie sprzeciw. Fakt, to nie nastolatek, lecz – zgodnie z duchem czasów, w jakich żyje – młody mężczyzna, a mimo to… Bo wyobraźmy sobie niespełna dwudziestolatka, który dostaje pod dowództwo swój pierwszy oddział i wraz z nim wyrusza na pierwszą misję w nieznany teren. I co? Żadnych wątpliwości, czy się sprawdzi w nowej bądź co bądź sytuacji? Żadnych obaw czy wahań? Markowi obca jest taka słabość ducha, on w przyszłość patrzy z niezmąconym optymizmem radzieckiego pioniera, a kiedy miejscowi się buntują, ma okazję zareagować ze zdumiewającą tolerancją. A to nie wszystko, bo Marek, ciężko ranny, będzie musiał zrezygnować z wymarzonej kariery wojskowej. I tę próbę przejdzie pomyślnie, wykazując się z kolei zaskakującym brakiem rozgoryczenia.
Tak skonstruowana postać jest zwyczajnie papierowa i nudna, a momentami też niekonsekwentna, gdyż niektóre cechy Marka wydają się współczesną nakładką nasuniętą niezbyt zgrabnie na postać „prawdziwego Rzymianina”. I tak w pewnym momencie młody centurion dla rozrywki chce obejrzeć igrzyska na miejscowej arenie, podczas rozgrywek jednak ni stąd, ni zowąd na widok zabijanego sympatycznego niewolnika doznaje ataku obrzydzenia i w myślach wyzywa widzów od krwiożerczej tłuszczy. Czyżby dlatego, że młodym czytelnikom należy pokazać właściwą postawę moralną? Chyba że wszyscy inni zabijani na arenach niewolnicy, jakich Marek wcześniej widział, wyglądali niesympatycznie, więc nie miał powodu się wzruszać… Podobnie jest i później: bohater niewolnika-barbarzyńcę traktuje niczym równego sobie, a jednocześnie fakt, iż jest na wyspach brytyjskich najeźdźcą, jego rodacy zaś brutalnie pacyfikują buntujących się tubylców, nie spędza mu snu z powiek. Nie zrozumcie mnie źle: tolerancję i niechęć do niewolnictwa rzecz jasna popieram, skłonna nawet jestem przymknąć oczy na lekkie naginanie historycznych realiów. Wolałabym jednak, żeby zrobione to było po pierwsze konsekwentnie, a po drugie, żeby szlachetność ducha Marka wynikała z jakichś jego głębszych przemyśleń i/lub przeżyć, a nie z „bo autorka tak chciała”.
Równie nudny jest Esca, ów niewolnik-przyjaciel. Obaj młodzieńcy są tak prawi i dzielni, a także (mimo różnic pozycji oraz kulturowych) podobni do siebie, że porozumiewają się bez większego trudu, zaś na moment, kiedy się zaprzyjaźnią, czytelnik czeka jak na coś oczywistego. Nie ma w tym wątku miejsca na niepewność, a tym samym i na napięcie.
Pozostali bohaterowie, choć bardzo prości, wypadają lepiej. Sympatyczny wuj, żywiołowa dziewczyna z sąsiedztwa – oni przynajmniej choć w niewielkim stopniu dają się lubić.
Do tego wzgórka zarzutów dołożę jeszcze jeden kamyczek: otóż zagadka zaginionego legionu nijak nie potrafiła mnie zainteresować, może dlatego, że fabuła skupiona jest nie wokół tajemnicy, lecz wokół Marka – młodzieńcem kierują pobudki nie tyle „detektywistyczne”, co osobiste (chce wyjaśnić, co stało się z jego ojcem, dowódcą legionu), a także patriotyczne (pragnie odzyskać orła, symbol legionu). A jako że zarówno Marek, jak i Rzymianie są mi w tej książce doskonale obojętni, o wciągnięciu się w akcję trudno mówić.
Były wady, teraz pora na zalety. Tych jest kilka: po pierwsze, wspomniana już odświeżająca odmienność po kolejnych klonach Pottera, po drugie nienachalnie i bez szkolnej „łopatologii” przedstawione realia historyczne, a po trzecie wreszcie, sympatyczny klimat przygody w leśnej scenerii. Noce spędzane przy ognisku, polowania, pieczenie mięsa – wszystko to opisane jest nastrojowo, a że współczesny czytelnik rzadko ma okazję doświadczyć podobnych przeżyć, tym lepiej, że przynajmniej w książce możemy o tym poczytać. Za to dorzucam dodatkowe 10 % esensyjnego ekstraktu. Pozostałe 30% jest za wątpliwości – bo może ja zwyczajnie jestem na tę trylogię za stara? Gdy patrzę wstecz, Tomek Wilmowski też wydaje się dość drętwą postacią, a w powieściach Szklarskiego mnóstwo jest irytujących tzw. infodumpów, jednak dwadzieścia lat temu takie wady mi nie przeszkadzały. Może więc współczesnym nastolatkom papierowa szlachetność Marka też przeszkadzać nie będzie?
koniec
30 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.