Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Richard Wiseman
‹Kod szczęścia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKod szczęścia
Tytuł oryginalnyThe Luck Factor
Data wydania21 marca 2012
Autor
PrzekładAgata Kowalczyk
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7747-688-8
Format304s. 131×177mm; oprawa twarda
Cena39,90
Gatunekpodręcznik / popularnonaukowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

W czepku napisana
[Richard Wiseman „Kod szczęścia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W „Kodzie szczęścia” Richard Wiseman usiłuje przekonać czytelników, że pechowcami i szczęściarzami się nie rodzimy, ale stajemy się nimi poprzez swoje zachowanie. Ergo – możemy się pecha pozbyć.

Daniel Markiewicz

W czepku napisana
[Richard Wiseman „Kod szczęścia” - recenzja]

W „Kodzie szczęścia” Richard Wiseman usiłuje przekonać czytelników, że pechowcami i szczęściarzami się nie rodzimy, ale stajemy się nimi poprzez swoje zachowanie. Ergo – możemy się pecha pozbyć.

Richard Wiseman
‹Kod szczęścia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKod szczęścia
Tytuł oryginalnyThe Luck Factor
Data wydania21 marca 2012
Autor
PrzekładAgata Kowalczyk
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7747-688-8
Format304s. 131×177mm; oprawa twarda
Cena39,90
Gatunekpodręcznik / popularnonaukowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Zacznę od tego, czym „Kod szczęścia” nie jest. Nie znajdziemy w nim na pewno szczegółowego planu co zrobić, by wygrać na loterii czy znaleźć miłość swojego życia. Również zawarta w podtytule kwestia „Dlaczego jedni mają w życiu szczęście, a inni pecha” nie zostaje rozwiązana – a przynajmniej nie w sposób satysfakcjonujący odbiorcę oczekującego czegoś więcej, niż zestawu okrągłych zdań na temat pozytywnego nastawienia. Swoją drogą dużą ekwilibrystyką musiał wykazać się tłumacz bądź redaktor, zastępując oryginalny podtytuł: Changing Your Luck, Changing Your Life – The Four Essential Principles. Rozumiem oczywiście, że jest on dość wydumany, ale jego obecne brzmienie sugeruje, że autor odkrył Graala szczęśliwości. Otóż nie odkrył. A przynajmniej nie w stopniu większym, niż wielu jego poprzedników.
Wieseman, jak twierdzi we wstępie, prezentuje wyniki wieloletnich badań z udziałem setek „szczęśliwców” i „pechowców”. I tu pojawia się zasadniczy problem: metodologia. Autor objaśnia ją jedynie powierzchownie, w dodatku niezbyt klarownie. Co to na przykład znaczy, że ktoś jest „szczęściarzem"? Decyduje o tym wygrana na loterii? Dwie wygrane? Fakt, że ktoś kilka razy starał się o coraz lepszą pracę i za każdym razem mu się udawało? Uczony prosił o zgłaszanie się ochotników uważających się za szczęściarzy i pechowców. Powstanie grupy badawczej przypomina więc sytuację, w której – na przykład – do sondażu poparcia partii politycznych ludzie zgłaszaliby się sami ufni w to, że są wystarczająco reprezentatywni. Wieseman badał więc osoby, które uważały się za przedstawicieli rzeszy farciarzy i nie-farciarzy. Już na samym początku mamy więc do czynienia z potężną niejasnością. Brak sensownej metodologii stawia pod dużym znakiem zapytania otrzymane wyniki. Ale duże wątpliwości budzi również sposób ich prezentacji.
Na początku książki autor raportuje wyniki sondy ulicznej. Nie wspomina przy tym, że takie badanie nie może być uznane za reprezentatywne dla ogółu populacji. Przeciwnie – pozwala sobie na wyciąganie wniosków w rodzaju „50% ludzi twierdzi” czy „w wypadku większości ludzi”. Później, kiedy pracuje już ze swoją grupą ochotników, przedstawia ich wyniki w postaci wykresów punktowych. Czasami dość kuriozalnych, bo pozbawionych skali. To znaczy owszem, np. w przypadku wykresu ze strony 80. mamy przypisane do osi wartości, ale są to jedynie wartości liczbowe, bez dodatkowego opisu. Nie możemy zatem stwierdzić, czy grafika mająca pokazywać kontrast między dwiema grupami nie wprowadza nas w błąd. O tym, jak stosując różne skale można wyolbrzymić różnice, możemy przekonać się, przeglądając choćby wyniki sprzedaży prasy – wiodące tytuły często w taki sposób prezentują dane, by nawet niewielka przewaga w ich popularności wyglądała na przepaść. Wieseman mógł bardzo łatwo podobnych wątpliwości uniknąć, przedstawiając kontekst i lepiej opisując zebrane przez siebie dane. Najwyraźniej nie chciał, a wykres ze strony 89, prezentujący – jak się wydaje – porównywalne badania, ma już inną skalę niż wcześniejszy. Została ona wyznaczona nie co 5 punktów, ale co 1. W efekcie widoczna na grafice różnica wydaje się podobna, ale jeśli przyjrzeć się dokładniej, na jednej wynosi 16 punktów, na drugiej już tylko 5.
Ale już do treści. „Kod szczęścia” próbuje udowodnić, że istnieją ścisłe związki między podejściem do życia a szczęściem. Innymi słowy fart miałby być uzależniony przede wszystkim od nas samych, a nie czynników zewnętrznych. Teza ryzykowna, rzekłbym nawet, że ryzykowna wysoce. Nie będę nawet próbował wyobrazić sobie rozmachu, jaki musiałyby osiągnąć badania obejmujące również to, co się dzieje wokół danego człowieka. A jeśli takich osób miałyby być setki? Prawdopodobnie Wiesemann również nie mógł sobie tego wyobrazić i skupił się na samej jednostce. Trzeba przyznać, że wnioski, jakie wyciągnął ze swoich obserwacji, są przekonujące. Jak wówczas, gdy otwartość na innych wiąże ze zwiększaniem się naszych szans na poznanie kogoś, kto ułatwi nam znalezienie pracy bądź z kim wejdziemy w trwały związek. Ale powiedzmy sobie jasno – nie jest to odkrycie na miarę Nobla. Szczerze mówiąc nie sądzę, by było to odkrycie na miarę jakiejkolwiek nagrody.
Wiesemann formułuje cztery prawa szczęścia i przy każdym z nich opisuje kilka technik mających wpłynąć na skuteczne wykorzystanie danego prawa dla podniesienia jakości własnego życia. Nie będę tu przytaczał ich większej liczby, bo – poza historiami, o których za chwilę – stanowią one najbardziej treściwą i jednocześnie najkrótszą część książki. Dość powiedzieć, że wspomniane techniki sprowadzają się do zaleceń w rodzaju „podchodź do życia na luzie” czy „zobacz pozytywną stronę pecha”. Brzmi jak z broszurki reklamowej kursu afirmacji, prawda? W istocie, „Kod szczęścia” byłby właśnie tym, gdyby nie rozbudowano go o relacje osób badanych przez autora. To opowieści ludzi, którzy mieli w życiu wyjątkowe szczęście lub (rzadziej) ogromnego pecha. Wypełnienie znacznej części książki takimi przykładami miało zapewne uwiarygodnić wnioski i pomóc czytelnikowi w podjęciu decyzji o podążaniu ścieżką zaproponowaną przez Wiesemana. Z tym pierwszym, jak już wspomniałem wyżej, jest spory problem, ale jeśli przymknie się na niego oko (lub zwyczajnie nie zauważy, jak wątpliwe są te badania), drugi cel prezentowanych historii jest jak najbardziej do osiągnięcia. Czytanie o kolejnych osobach, którym wiedzie się fantastycznie, w połączeniu z zapewnieniami autora, że wie, jak sprawić, by tak samo powodziło się również nam, zachęca do skorzystania z porad. Bardziej na zasadzie „bo kto nie chciałby być szczęśliwy?” niż „ależ on to fantastycznie odkrył!”.
„Kod szczęścia” pozostaje więc raczej książką naładowaną optymizmem i pomagającą myśleć bardziej pozytywnie niż wywodem o podstawach naukowych. W tej pierwszej roli sprawdza się całkiem dobrze, w drugiej – budzi wątpliwości już u samych podstaw. Pech na pewno jest pechem, szczęście szczęściem, a może po prostu odpowiednią perspektywą? Bodaj największą różnicę między swoimi „pechowcami” a „szczęściarzami” Wiesemann zaobserwował w dostrzeganiu przez nich jasnej strony zdarzeń. Rodzi się więc pytanie – farciarze mają farta, czy po prostu patrzą na świat inaczej niż pechowcy? Niestety o tej interesującej kwestii autor milczy.
koniec
14 czerwca 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
Wojciech Gołąbowski

16 V 2024

Parker Pyne, Hercules Poirot, Harley Quin i pan Satterthwaite… Postacie znane miłośnikom twórczości Agaty Christie wracają na stronach wydanych oryginalnie w Wielkiej Brytanii w 1991 roku zbiorze „Detektywi w służbie miłości” – choć pod innym tytułem.

więcej »

Alchemia
Joanna Kapica-Curzytek

15 V 2024

„Rozbite lustro” to saga rodzinna, ale przede wszystkim proza o najwyższych walorach językowych i literackich.

więcej »

Przeżyj to jeszcze raz
Miłosz Cybowski

14 V 2024

Nagrodzona World Fantasy Award „Powtórka” Kena Grimwooda to klasyka gatunku i jedna z lepszych powieści wydanych w ramach serii „Wehikuł Czasu” wydawnictwa Rebis.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Zapomną o nas
— Daniel Markiewicz

Mistrzostwo formy
— Daniel Markiewicz

Walc nasz (zbyt) powszedni
— Daniel Markiewicz

Odmienne stany moralności
— Daniel Markiewicz

Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz

Całodobowe szczęście
— Daniel Markiewicz

Nieustające wakacje
— Daniel Markiewicz

Trudna miłość
— Daniel Markiewicz

Szeptanie traumy
— Daniel Markiewicz

Magiczna apokalipsa
— Daniel Markiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.