Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dorota Masłowska
‹Kochanie zabiłam nasze koty›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKochanie zabiłam nasze koty
Data wydania17 października 2012
Autor
Wydawca Noir sur Blanc
ISBN978-83-7392-393-5
Format160s. 145×235mm; oprawa twarda
Cena29,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Powieścioid
[Dorota Masłowska „Kochanie zabiłam nasze koty” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nowa książka Doroty Masłowskiej na pewno jest dużym wydarzeniem medialnym, bo szum wokół tej akurat autorki wywołuje już sama zapowiedź kolejnej powieści. Ale czy „Kochanie, zabiłam nasze koty” jest wydarzeniem także literackim? To już bardziej wątpliwe.

Daniel Markiewicz

Powieścioid
[Dorota Masłowska „Kochanie zabiłam nasze koty” - recenzja]

Nowa książka Doroty Masłowskiej na pewno jest dużym wydarzeniem medialnym, bo szum wokół tej akurat autorki wywołuje już sama zapowiedź kolejnej powieści. Ale czy „Kochanie, zabiłam nasze koty” jest wydarzeniem także literackim? To już bardziej wątpliwe.

Dorota Masłowska
‹Kochanie zabiłam nasze koty›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKochanie zabiłam nasze koty
Data wydania17 października 2012
Autor
Wydawca Noir sur Blanc
ISBN978-83-7392-393-5
Format160s. 145×235mm; oprawa twarda
Cena29,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dobra wiadomość dla tych, którzy nie przebrnęli przez „Wojnę polsko-ruską” jest taka, że „Kochanie, zabiłam naszej koty” okazuje się daleko bardziej przyjazna czytelnikowi od debiutanckiej powieści pisarki. Przede wszystkim bez problemów można tu wyróżnić fabularny szkielet, co prawda mało imponujących rozmiarów, ale jednak trzymający tę niezbyt obszerną powieść w ryzach. Większych problemów nie nastręcza też język – czyta się to wszystko lekko i przyjemnie. Również dlatego, że w warstwie czysto słownej możemy odnaleźć wiele elementów z otaczającej nas popkultury. Ale uwaga – jeśli z nową książką Masłowskiej zaczniemy czuć się zupełnie swojsko, może to oznaczać, że jesteśmy wśród tych, w których autorka celuje swoją krytyką. A to wcale niemała gromadka.
Dostaje się tu wielu grupom, ale chyba najmnocniej atakowani są artyści oraz hipsterzy. Tym pierwszym może nie przypaść do gustu króciutka satyra na sztukę współczesną: Uderzająca w mieszczańskie przywiązanie do konwencji i tych małych obłudnych rytuałów ekspozycja przedstawiała między innymi pocięte kawałki pościeli. Zdawały się one krzyczeć „Nie, nie, kochani, jeśli myślicie, że robić sztukę to znaczy malować przez trzydzieści lat grubą babę z dzieckiem i ze skąpanymi w słońcu arkadami w tle, to grubo się mylicie. Lepiej przez trzydzieści sekund pociąć pościel na kawałki, a resztę tego czasu przeznaczyć na palenie gandzi, mamrotanie pod nosem, śmianie się z filmików na Youtubie i wchodzenie na znaki drogowe”. Gdzieś na uboczu możemy też znaleźć przytyki drobniejsze, jak wówczas, gdy jedna z bohaterek ma akurat „religijną fazę” i kościoły zaczynają jej się wydawać tak nonsensowne, że aż pociągające: To ponuractwo, to sztywniactwo, te złocenia, kompletny odpał.
W kolejnych rozdziałach daje się jeszcze zauważyć krytykę pokolenia internetu, które gros życiowych aktywności ma zapośredniczony przez sieć, że wymienię tylko Skype’a i Facebooka. I również na sieć przenoszą się niektóre zachowania, czasem właśnie tam objawiające się w rozbuchanej formie. Dajmy na to plotkowanie – w realu przeważnie niegroźne nawet, gdy przechodzące w obgadywanie. Zaś w internecie przybierające postać tzw. „hejterstwa”. Proces jego tworzenia Masłowska opisuje wyjątkowo trafnie: Wodzicie po gościu ostrzem kpiącego spojrzenia, a mózg podsuwa wam drobinki niby-to-niewinnych skojarzeń i impresji, z których montujecie zgrabne podzespoły lekko już perfidnych komentarzy. Ani się obejrzycie, a klecicie na jego temat szalbiercze, przesycone jadem narracje, obfitujące w wymyślne okrucieństwa, spienione metafory, plasujące jego istnienie w jednej linii z krewetkami, choć krewetki są czasem przynajmniej smaczne.
À propos krewetek – w pewnym momencie pojawia się opis innych morskich stworzeń, które opływają rokrocznie całe nabrzeże, znosząc do swoich siedzib wszystko, co wyrzucą ludzie, konstruując na dnie oceanu przedziwne, mające imitować ludzki świat koczowiska. Ten opis doskonale pasuje również do całej powieści. Masłowska zaproponowała nam książkę-zlepek, kolaż mniej lub bardziej przepracowanych potoczyzmów, odnalezionych w tych rejonach języka, o których profesorowie języka polskiego najchętniej by zapomnieli. Bohaterowie mówią zdaniami na poziomie popularnych teraz docu-soap, wymieszanych ze stylem tabloidów i pisemek stojących w hierarchii prasy jeszcze niżej (uwierzcie na słowo, że takie istnieją). Pisarka dodatkowo te kwestie podkręca (a może wcale nie?), zaś humor, jaki stara się dzięki temu osiągnąć, wpada wówczas w absurd. Ale taka jest właśnie stylistyka, z jakiej czerpie – przerysowana, pokraczna, nieumiejętnie obchodząca się z frazeologią. I faktycznie bywa to śmieszne, momentami nawet bardzo śmieszne, ale powtarzane raz za razem, na ponad stu stronach, w końcu zaczyna nużyć. Masłowska pokazuje, jak bardzo przejaskrawiamy język, ale przecież to samo możemy zobaczyć w głównych kanałach telewizyjnych czy na pobliskim bazarku.
To, niestety, problem całej tej książki. Bo Masłowska ma oczywiście rację, kiedy ośmiesza to, jak mówi część z nas. Ma rację, gdy pisze o różnicach między bazującymi na rywalizacji i udowadnianiu, kto jest lepszy mężczyznami oraz kobietami, które zazwyczaj „mają tak samo”. Ma wreszcie rację demistyfikując nasze codzienne relacje – zbudowane raczej na powierzchni, oparte na frazesach w stylu „wszystko będzie dobrze, głowa do góry"; pokazując, że nikt już nie słucha, wszyscy chcą mówić, najlepiej o sobie. Do tego momentu książka zmierza w dobrym kierunku. Szybko okazuje się jednak, że nie zmierza nigdzie dalej.
Doceniam to, co pisarka robi z językiem, doceniam wszystkie fantastyczne, kpiąco-trafne frazy, jak „tygrysica konwersacji” czy „zdezorientowani seksualnie chłopcy”. Również diagnozę społeczną prezentuje Masłowska poprawną. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jej bohaterowie są dokładnie tymi, na których psioczy w swoim znakomitym, obnażającym naszą kulturę monologu narrator „Trocin” Krzysztofa Vargi. O ile jednak u autora „Bildungsroman” najwyraźniejszy jest konstruktywny głos wkurzonego na świat wykształciucha, o tyle Masłowska zanurza się w stylistyce bełkotu jak dziewczyna z okładki – po same uszy. I z tego bełkotu, choć dobrze opisanego, nic już nie wynika.
koniec
24 października 2012

Komentarze

24 X 2012   13:40:38

Zabawna ale zdecydowanie wtórna książka, miałam skojarzenie ze skeczami kabaretowymi, których teraz na pęczki:) (i skeczy i kabaretów). O ile "wojna" wydawała mi się świeża i przez to stała się interesujacym wydarzeniem to najnowsza powieść wpisuje się w bridgetjonsowate klimaty:) Do poczytania i zapomnienia.

24 X 2012   16:59:49

Żeco niby miałoby wynikać? Masłowska w wywiadach na temat nowej powieści podkreślała, że jest ona "ostentacyjnie niezaangażowana" i nie opisuje żadnego ważnego problemu społecznego. Oczywiście zwraca w niej uwagę na powszechną bezmyślność, bezrefleksyjność, sztuczność relacji, naśmiewa się z hipsterów, artystów produkujących dzieła pod projekty z min. kultury etc. ale nie chodzi tu przecież o to, że ona ma w tym rację i że to ma do czegoś zmierzać. Właśnie o to chodzi, że nie zmierza. Doceniasz co pisarka robi z językim. Luckipan z Ciebie. Przecież o język właśnie tu chodzi, czy naprawdę uważasz, że można go spotkać w kanałach telewizyjnych i na bazarku? Ona go przecież mniej lub bardziej subtelnie modyfikuje w sposób nie do podrobienia przez nikogo innego. Wręcz poetycko. borze, 60%, weź.

@Anna
Wtórna? Porównywalna ze skeczami, których jest na pęczki? bridgetjonsowate klimaty? Ty chyba jednak nie czytałaś tej książki.

25 X 2012   10:30:01

Uważam, że to bardzo trafna recenzja; mam takie same odczucia; w zabawy słowem typu kalka z angielskiego bawiłam się na anglistyce, bardzo dawno temu; satyra nie jest moim ulubionym gatunkiem powieści, jeśli autor nie przeciwstawia nic swojej (przyznaję, kreatywnej) zjadliwości, i zaprezentowanej ogólnej degrengoladzie; nie lubię książek, które mnie nie inspirują, a pozostawiają tylko gorzki smak w ustach;i tak jest z twórczością DM w moim przypadku - może to idealistyczne, może sentymentalne, ale tak mam; obraz świata w wydaniu DM jest dla mnie odpychający, przypomina mi takie dziecinne próbki stylistyczne z liceum, kiedy pisało się złośliwe tekściki o tych, którzy słuchali Modern Talking i Bajer Ful, i można było im dowalić, bo byli gorsi i głupsi; a co do odbierania sztuki współczesnej, polecam książkę Jeanette Winterson"Art Objects" - zdaje się koleżankę DM z obecnego Festiwalu Conradowskiego.
Nie interesuje mnie, co DM "chciała w tej książce powiedzieć"; nie powiedziała; nie wyszło; ktoś napisał fajnie w recenzji na Merlinie, że wszyscy dookoła tłumaczą tę książkę, autorka, krytycy, fani, itp, szukają w niej tego czegoś - ale ja nic tam nie znajduję;

25 X 2012   17:09:42

@Feliks
Wręcz poetycko modyfikowany język?? Chyba czytaliśmy inną książkę;) Jeżeli, jak to zauważyłeś, ktoś pisze książkę "ostentacyjnie niezaangażowaną" to powinniśmy się czegoś niebanalnego spodziewać po formie, a tutaj jak we fragmencie o sztuce współczesnej zastosowano zabieg " pociąć pościel na kawałki ":) Pomysł aby twórczo wykorzystać brak warsztatu jest pomysłem jednorazowym!

04 XI 2012   10:08:10

mnie się wydaje, że, książka jest ciekawa jako zapis pracy mózgu pokolenie współczesnych nam ludzi. jak syreny, z kawałków dostępnych nam strzępów tworzymy w mózgu "rzeczywistość" w której żyjemy. językowo cudo, bo też język jest jednym z głównych tematów książki - przecież ten język jest również elementem stworzonym przez obolały mózg ludzkosci.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dusza Masłowskiej
— Daniel Markiewicz

Między nami nic nie było
— Michał Foerster

Świeży, aczkolwiek żenujący powiew…
— Aleksandra Winnik

Naćpany telewizor
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Zapomną o nas
— Daniel Markiewicz

Mistrzostwo formy
— Daniel Markiewicz

Walc nasz (zbyt) powszedni
— Daniel Markiewicz

Odmienne stany moralności
— Daniel Markiewicz

Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz

Całodobowe szczęście
— Daniel Markiewicz

Nieustające wakacje
— Daniel Markiewicz

Trudna miłość
— Daniel Markiewicz

Szeptanie traumy
— Daniel Markiewicz

Magiczna apokalipsa
— Daniel Markiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.