Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Steven Erikson
‹Przypływy nocy: Misterny plan›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzypływy nocy: Misterny plan
Tytuł oryginalnyMidnight Tides
Data wydania2 czerwca 2004
Autor
Wydawca MAG
CyklMalazańska Księga Poległych
ISBN83-89004-60-4
Format432s. 115×185mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Magia przypływa z daleka
[Steven Erikson „Przypływy nocy: Misterny plan”, Steven Erikson „Przypływy nocy: Siódme Zamknięcie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Przypływy nocy” Stevena Eriksona są pewnego rodzaju niespodzianką. Wydarzenia opisane w poprzednich tomach „Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych” biegły w miarę chronologicznie, a obszar, na którym splatała się historia, zdawał się zamknięty. Tymczasem „Przypływy nocy” przenoszą czytelnika daleko w przestrzeni i czasie.

Eryk Remiezowicz

Magia przypływa z daleka
[Steven Erikson „Przypływy nocy: Misterny plan”, Steven Erikson „Przypływy nocy: Siódme Zamknięcie” - recenzja]

„Przypływy nocy” Stevena Eriksona są pewnego rodzaju niespodzianką. Wydarzenia opisane w poprzednich tomach „Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych” biegły w miarę chronologicznie, a obszar, na którym splatała się historia, zdawał się zamknięty. Tymczasem „Przypływy nocy” przenoszą czytelnika daleko w przestrzeni i czasie.

Steven Erikson
‹Przypływy nocy: Misterny plan›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzypływy nocy: Misterny plan
Tytuł oryginalnyMidnight Tides
Data wydania2 czerwca 2004
Autor
Wydawca MAG
CyklMalazańska Księga Poległych
ISBN83-89004-60-4
Format432s. 115×185mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Steven Erikson zostawił wszystkich swoich bohaterów i wszystkie wykreowane przez siebie krainy daleko za sobą i postanowił nas cofnąć do czasów przed wygnaniem znanego z „Domu Łańcuchów” Trulla Sengara, przenosząc jednocześnie akcję na odległy kontynent. Ten ryzykowny skok w czasoprzestrzeni można uznać za w pełni udany. „Przypływy nocy”, choć to już piąty tom, poziomem nie odbiegają od reszty cyklu i godne są zdobić półki każdego fana fantasy.
Streszczenie fabuły powieści jest, jak to zwykle u Eriksona, niemożliwe. Podstawą jest konflikt Okaleczonego Boga z resztą świata, ale na tym tle rozgrywa się mnóstwo podwątków – starcie państwa Lether z plemionami Tiste Edur, historie trzech niezwykle uzdolnionych braci Beddict, opowieść o pradawnej zdradzie Scabandariego Krwawookiego i wiele, wiele innych. Opowiedzieć to wszystko nie sposób, zwłaszcza że wszystkie te nici autor splata w mocny gobelin i nie sposób wyrwać jednej nici bez sprucia całości. Dodać należy, że całość wykończona jest nader starannie i nie dość, że gładko się ściele, to w dodatku nie zwisają żadne luźne końce. To już markowa cecha Stevena Eriksona: każda z „Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych” zamknięta jest w spójną całość. Nie inaczej jest z „Przypływami nocy”.
Książka, poza postacią Trulla Sengara, niewiele ma punktów styczności z resztą cyklu. Pojawiają się znane nam rasy, kilka znanych z reszty cyklu nazw i postaci, ale to ślady zaledwie i bez większego wpływu na główną treść fabuły. Kontynent, na którym dzieją się opisane w książce wydarzenia jest na tyle odległy (i na tyle dziwny, chciałoby się rzec), że nie stosuje się tam nawet systemu Grot. Tym większy podziw należy się autorowi – wszedł na nieznane obszary, porzucił wypracowane starannie postaci i sprostał wyzwaniu. Zachował wszystkie zalety swej prozy, poruszając się w nowym świecie, obmyślając nowe charaktery.
Mimo tego oddalenia od głównego, do tej pory, nurtu cyklu parę następnych kawałków łamigłówki, jaką stanowi świat Malazu i jego historia wpadnie na swoje miejsca. Zyskamy wgląd w historię Tiste Edur i Tiste Andii, powiększy się grono znanych nam potomków i krewnych Matki Ciemności, a Forkrul Asssailowie pokażą co nieco ze swojej prawdziwej natury. To ostatnie wydarzenie jest szczególnie interesujące, bo okazuje się, że ta pradawna rasa, portretowana do tej pory dość sympatycznie, niesie w sobie straszliwą groźbę śmiertelnego uspokojenia całego świata.

Steven Erikson
‹Przypływy nocy: Siódme Zamknięcie›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzypływy nocy: Siódme Zamknięcie
Tytuł oryginalnyMidnight Tides
Data wydania24 czerwca 2004
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca MAG
CyklMalazańska Księga Poległych
ISBN83-89004-66-6
Format504s. 115×185mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W „Przypływach nocy” dostajemy to wszystko, za co Eriksona kochamy. Po pierwsze tworzenie i konflikt kultur. Na kartach powieści rosną całe cywilizacje ze swoimi systemami wartości i są to konstrukcje żyjące, zmieniające się w czasie i w zetknięciu z sąsiadami. Zderzenie dwóch spojrzeń na świat, darwinowskie pożeranie słabszej kultury i spychanie jej przedstawicieli na odległe marginesy stanowi nieustannie powtarzane memento „Przypływów nocy”. Tak jak „Bramy Domu Umarłych” dało się odczytać jako kontakt cywilizacji Zachodu z Arabami, tak tu widać, jak leśne i górskie plemiona łowców i zbieraczy miażdżone są przez rozpędzone koła cywilizacji chciwości. Prowadzi to interesującego konfliktu wewnątrz czytelnika – Tiste Edur, jako słudzy Okaleczonego Boga, nie budzą szczególnej sympatii. Z drugiej jednak strony, jeżeli nie staną do walki, to staną się następnymi ofiarami United States of Lether, bo najeźdźcy pozostałych przy życiu całkowicie zmienią na swoją modłę.
Druga zaleta Stevena Eriksona to umiejętne szkicowanie wewnątrzludzkich konfliktów. Każda z głównych postaci musi wybierać, co ze sobą zrobić, jakie decyzje podjąć i nie są to rozważania trywialne. Ściślejsze szkicowanie tych osobistych dramatów nie jest możliwe – brak tu miejsca, a i czytelnicy nie ukochaliby nas za spoilerowanie, jednak, patrząc pod kątem dylematów pojedynczych postaci, tom ten można nawet uznać za najlepszy z całej piątki. Szczególnie wyróżniają się trzej bracia Beddict oraz trzech z braci Sengar, jednak ich tragedie trafiają do czytelnika najbardziej dlatego, że są najwyraźniej naszkicowane. Wiele z postaci drugoplanowych rozdzierane jest bowiem problemami równie ostrymi.
Po trzecie – humor i dialogi. W tym potwornym świecie zawsze się znajdzie kilka powodów do śmiechu. Erikson, jeśli chodzi o szkicowanie zwałów trupów nie ma sobie równych, ale jak mało kto potrafi wieść przez karty powieści zabawną postać, której wypowiedzi będą nieodmiennie radować. W „Przypływach nocy” taką rolę pełni Tehol Beddict, którego rozmowy z lokajem Buggiem (choć nie tylko) są małymi arcydziełami groteski. Autor wykorzystuje tu w pełni swój talent do budowania wieloznacznych dialogów, do ukrywania znaczeń w znaczeniach, rzucania podtekstów i wikłania tropów.
Po czwarte jest to świat skąpany w magii bardziej niż jakakolwiek inna kreacja fantasy. Tu nie da się dopasować schematu „znane + czary”, bo krainy wyrosłe w wyobraźni Stevena Eriksona zostały przez magię doszczętnie przeobrażone. Jak gdyby po wszystkich kontynentach przetoczył się gigantyczny czarodziejski walec, wplatający świadomość istnienia magii i magicznych istot w jaźń każdego, komu przyszło żyć w tym fragmencie czasoprzestrzeni. Książki Eriksona, a „Przypływy nocy” nie stanowią tu wyjątku, są wyśmienitą pożywką dla wyobraźni. Umiejętne wplecenie elementów nadprzyrodzonych, połączone z oryginalnym zestawem ras i starannie dopracowaną historią ich konfliktów, tworzy krajobrazy i wydarzenia przewyższające bogactwem i intensywnością większość wizji, jakie normalny umysł jest w stanie wypracować.
Pozostaje mi więc z zachwytem stwierdzić, że Gaudi fantasy nic nie traci ze swego talentu. „Przypływy nocy” są wyśmienitą lekturą, pełną wszystkich zalet, jakimi szczyci się proza Stevena Eriksona. Warto, naprawdę warto zanurzyć się w „Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych”, zwłaszcza, że Erikson ma nad innymi tuzami fantasy zasadniczą przewagę – potrafi pisać szybko bez strat dla jakości książki. I oby tak dalej.
koniec
26 sierpnia 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz

Kronika śmierci niezauważonej
— Eryk Remiezowicz

Zamknąć Królikarnię!
— Eryk Remiezowicz

Książka, która nie dotarła do nieba
— Eryk Remiezowicz

Historia żywa
— Eryk Remiezowicz

Na siłę
— Eryk Remiezowicz

Wpadnij do wikingów
— Eryk Remiezowicz

Gdzie korekta to skarb
— Eryk Remiezowicz

Anielski kryminał
— Eryk Remiezowicz

I po co ten pośpiech?
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.