Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Emily Brontë
‹Wichrowe Wzgórza›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWichrowe Wzgórza
Tytuł oryginalnyWuthering Heights
Data wydania5 lutego 2014
Autor
PrzekładPiotr Grzesik
Wydawca Wydawnictwo MG
ISBN978-83-7779-174-5
Format300s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena44,90
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Mizantropia i makolągwy
[Emily Brontë „Wichrowe Wzgórza” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tego, czy „Wichrowe Wzgórza” naprawdę napisała Emily Brontë, do końca nie wiadomo – niektórzy chcieliby znajdować książkę wśród utworów najstarszej z trzech pisarskich sióstr. Przykładem zdaje się Eryk Ostrowski, który podjął w swojej pracy próbę rozjaśnienia i potwierdzenia tych podejrzeń. To jednak, chociaż ważne, tu nie ma znaczenia. Tu – w notatce o powieści – liczy się nade wszystko okoliczność, że dzieło jest piękne.

Mieszko B. Wandowicz

Mizantropia i makolągwy
[Emily Brontë „Wichrowe Wzgórza” - recenzja]

Tego, czy „Wichrowe Wzgórza” naprawdę napisała Emily Brontë, do końca nie wiadomo – niektórzy chcieliby znajdować książkę wśród utworów najstarszej z trzech pisarskich sióstr. Przykładem zdaje się Eryk Ostrowski, który podjął w swojej pracy próbę rozjaśnienia i potwierdzenia tych podejrzeń. To jednak, chociaż ważne, tu nie ma znaczenia. Tu – w notatce o powieści – liczy się nade wszystko okoliczność, że dzieło jest piękne.

Emily Brontë
‹Wichrowe Wzgórza›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWichrowe Wzgórza
Tytuł oryginalnyWuthering Heights
Data wydania5 lutego 2014
Autor
PrzekładPiotr Grzesik
Wydawca Wydawnictwo MG
ISBN978-83-7779-174-5
Format300s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena44,90
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Trwa zarazem w sporze z samym sobą: niby delikatne i dostojne, ale wciąż przenikane przez jakąś dosadną napastliwość. Tkwi ona w postaciach – gdyby malarz realista zechciał uwiecznić „Wichrowe Wzgórza”, najpewniej nie znalazłby dostatecznie wielu wystarczająco obmierzłych modeli. To nie całkiem przenośnia, bo – co dzisiaj może się pewnie wydać nieprzyzwoite – wygląd istot ludzkich jest tutaj ściśle spleciony z cnotami i niecnotami ich duchów, jakby nie tylko wzrost, ale też barwa skóry, oczu, a nawet budowa włosów poświadczały czyjeś myśli. Zresztą skłonność do takich ujawnień nie dotyczy jedynie spraw cielesnych. Niekiedy, gdy bohaterowie przedsiębiorą coś godnego podziwu, ujawnia się w nich natura rodem ze zgoła innej od doznawanej na co dzień rzeczywistości. Ci, którzy zdumiewają – raczej katuszą niż upojeniem – nawet jeśli mówią, to z reguły nie brzmią jak człowiek; a przy tym są nieliczni: zwykłe postacie mogą wprawdzie postąpić plugawie, lecz brakuje im siły, by niegodziwość ukazać w sposób wybitny.
Wypada zważyć, że pani Brontë najpewniej nie używała wyrazów przez przypadek, bo kłóciłoby się to z powieścią tak przemyślaną; dlatego kilkakrotne wspomnienie o „mizantropii” czy „mizantropie”, pierwszy raz już w piątej linijce początkowego rozdziału, zdolne jest nakłonić do różnych zastanowień. Może takie osoby – i takie pojęcia – trafiły na stronice „Wichrowych…” nie w drodze wyjątku, ale stąd, że niezasługujących na niechęć ludzi odszukać trudno, jeśli w ogóle zdarza się po temu okazja. Pan Heathcliff, wszak postać najważniejsza, został bodaj znaleziony, ponieważ sam tak postanowił; albo postanowiła za niego jeszcze wyższa istota, którą nie tylko, jak jego, zamiast imienia i nazwiska określa pojedyncze słowo, ale która nazywa się w zupełnie niepojętym języku. Bo podobna ją sobie – jakkolwiek nie trzeba – wyobrażać; zda się, że pozwala na ów ryzykowny wybieg niecodzienny opis świata. Opis pełen niewidocznych, ale dokuczliwych cząstek – także obecnych w przeszłości, która, nawet jeżeli z pozoru zanikła, pozostaje nie do odwrócenia.
A Heathcliff o tym, że trwa niezależnie od ciała, wie lepiej niż inni. Rozumie też – i mówi bez ogródek – że fizyczność, niechby w najlepszym stanie, może utracić ducha. Najpewniej dlatego więcej potrafi, niewykluczone również, że z tego powodu wieszanie psa lub wiwisekcja ludzi – chociaż jedynie wymarzona – nie robią na nim żadnego poza uśmiechem wrażenia. Coś, co je robi – czyli nie tyle postać, ile przede wszystkim siły kryjące się poza nią – nie może, a nawet nie powinno móc być uchwycone. To nie znaczy, że w powieści brakuje szczegółów – dają o sobie znać w podczytywanym przez pana Lockwooda wyimku z Ewangelii Mateusza bądź w pragnieniu Catherine Linton, aby, wśród innych ptaków, ujrzała makolągwę. Być może cała czarowność, ale też pomroka starannie rozpisanej niejasności, bierze się z połączenia: grozy pochodzącej skądinąd – niekiedy, owszem, niosącej za sobą nieopanowane żądze – oraz tego wszystkiego, na co da się spoglądać, choćby pozostawało tajemnicze. Przy czym mowa zarówno o wichrach i torfach, jak i tych, którzy – ci akurat jawnie – bywają w dwu tamtejszych domach.
• • •
Osobną pochwałę wypada poświęcić Piotrowi Grzesikowi, który „Wichrowe Wzgórza” na nowo przełożył i opatrzył posłowiem. To, zdaje się, amator – w starym jak powieść, a przeto nadzwyczaj korzystnym dlań sensie. Wolno o takim jego podejściu pomyśleć, gdy po kolejnej interpretacyjnej szarży tyleż śmiało, ile z dbałością, by zbyt usilnie nie dopisywać do książki przypadkowych znaczeń, przyznaje: „To oczywiście jest tylko podejrzenie – bardzo daleko idąca spekulacja, która jednakże przynieść może wymierne i niemałe korzyści duchowe”.
A tutaj – najwyżej garść objaśnień; objaśnień zadowolenia z lektury, bez żadnej „daleko idącej spekulacji”. Podobną prozę należy odbierać osobiście, choć ani razu nie przekraczając granic. Ale zachętą dla niektórych czytelników, tak jak – cóż począć? – zniechęceniem dla pozostałych, może być przynajmniej jedna oczywistość, odległa bodaj od zamachu na swobodę interpretacji. Autorka powieści – Emily Brontë lub jej siostra – coś rozumiała i potrafiła wyrazić lepiej niż inni. Będzie źle.
koniec
10 stycznia 2015

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nadejdzie jutro i nie będzie niczego
Joanna Kapica-Curzytek

24 VI 2024

„Z nieba spadły trzy jabłka” to przypowieść o ludzkim losie. Więcej tu pogody niż bezsilności i goryczy, nie brakuje też uśmiechu.

więcej »

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.