Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wasil Bykau
‹Stado wilków›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStado wilków
Tytuł oryginalnyВоўчая зграя
Data wydania1981
Autor
PrzekładAndrzej Bień
Wydawca KAW
Gatunekhistoryczna
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
[Wasil Bykau „Stado wilków” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

Sebastian Chosiński

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
[Wasil Bykau „Stado wilków” - recenzja]

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

Wasil Bykau
‹Stado wilków›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStado wilków
Tytuł oryginalnyВоўчая зграя
Data wydania1981
Autor
PrzekładAndrzej Bień
Wydawca KAW
Gatunekhistoryczna
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Chociaż był pisarzem radzieckim, weteranem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a później – do połowy lat 50. XX wieku – żołnierzem Armii Radzieckiej (opuścił jej szeregi w stopniu majora), Bohaterem Pracy Socjalistycznej, laureatem Nagrody Leninowskiej – nigdy tak naprawdę nie stał się homo sovieticusem. Protestował przeciwko agresji sowieckiej w Czechosłowacji w 1968 roku. Dwanaście lat później występował przeciwko zaangażowaniu militarnemu ZSRR w Afganistanie. W wolnej już Białorusi blisko współpracował z Zianonem Pazniakiem (działaczem na rzecz ochrony białoruskiego dziedzictwa narodowego i kandydatem na prezydenta kraju w wyborach z 1994 roku, które ostatecznie wygrał Alaksandr Łukaszenka), krytykował także białorusko-rosyjskie zbliżenie polityczne, które miało zaowocować unią obu państw – w efekcie znalazł się na indeksie i został zmuszony do opuszczenia kraju, do którego wrócił tuż przed śmiercią, zdając sobie doskonale sprawę z tego, co nadchodzi.
Bez wątpienia był Wasil Bykau (1924-2003) sumieniem swego narodu. Ale przede wszystkim fenomenalnym prozaikiem. Nikt tak wspaniale, może oprócz Konstantina Simonowa, nie pisał o wojnie. Z tą różnicą, że Białorusin często przemycał w swoich opowiadaniach, nowelach i powieściach wątki, które niekoniecznie podobały się cenzurze, jak chociażby kolaboracja obywateli radzieckich z okupantem niemieckim. Jego dzieła wielokrotnie przenoszono na ekran. Ba! choć zmarł przed dwoma dekadami, w Rosji i Białorusi filmowcy wciąż sięgają po jego teksty. W „Perłach ze skazą” miałem już okazję omawiać trzy krótkie powieści Bykaua: „Sotnikowa” (1970), „We mgle” (napisana w 1986 roku, ale opublikowana dopiero dwa lata później) oraz „Obławę” (1988/1990). Dwie ostatnie w Polsce ukazały się, jak dotąd, jedynie w od dawna już niewydawanym miesięczniku „Literatura Radziecka”.
„Stado wilków” to mniej znana mikropowieść Bykaua. Po raz pierwszy ukazała się w 1974 roku w moskiewskim miesięczniku „Nowyj Mir”, rok później natomiast miała miejsce jej edycja białoruska. Bykau zazwyczaj pisał swoje teksty po białorusku, dopiero później tłumaczył je – tak, bardzo często robił to sam – na rosyjski. Jak było w tym przypadku, czy nie na odwrót – nie mam pojęcia. W każdym razie i na ten tekst bardzo szybko zwrócili uwagę filmowcy, ponieważ ekranizacja autorstwa Borisa Stiepanowa trafiła na ekrany zaledwie rok po gazetowym pierwodruku. I trudno się dziwić. Był to bowiem okres, kiedy tego typu opowieści cieszyły się w Związku Radzieckim ogromną popularnością. Na dodatek coraz większą wagę przywiązywano do prezentowania nie tylko wysiłku wojennego regularnych żołnierzy Armii Czerwonej, ale również walczących na tyłach wojsk niemieckich „czerwonych” partyzantów. Którzy, to nie nadinterpretacja, wnieśli wielki wkład w ostatecznej zwycięstwo nad faszyzmem.
Bohaterem „Stada wilków” jest białoruski chłop Lewczuk, który trzydzieści lat po wojnie postanawia wybrać się w niezwykle dla niego daleką, dwustukilometrową podróż pociągiem do miasta. Misja, którą ma do spełnienia, jest – przynajmniej dla niego – nadzwyczaj ważna. Z trudem – wszak jest inwalidą wojennym – dociera do miejsca przeznaczenia. Okazuje się jednak, że ludzi, do których jechał, nie ma w domu. Może wybrali się na spacer, może na mecz, a może wyjechali gdzieś dalej? W każdym razie Lewczuk postanawia poczekać na ławeczce pod blokiem. Jako że nie ma nic innego do roboty, zaczyna snuć wspomnienia. Przypomina sobie zdarzenia, jakie przywiodły go teraz tutaj. Myślami cofa się, a wraz z nim także czytelnicy, w mroczne lata okupacji, która na terenie Białorusi przybrała – podobnie jak na ziemiach polskich – wyjątkowo okrutną postać.
Lewczuk został wzięty do wojska jeszcze przed niemiecką napaścią. Kiedy nazistowska machina wojenna przewaliła się przez Białoruś i Ukrainę, znalazł się w lesie, wśród partyzantów. Tak się złożyło, że jego dowódcą został kapitan Płatonow, pod którym służył już wcześniej. Początkowo był zwiadowcą, później przemianowano go na erkaemistę. I właśnie w tym momencie go poznajemy. Gdy nieostrożnie wychyla się z okopu, dostaje postrzał w ramię. Powinien jak najszybciej znaleźć się z lazarecie. Dowódca kompanii Mieżewicz postanawia wysłać go do sąsiedniej Brygady imienia Pierwszego Maja, a wraz z nim wyekspediować ciężko rannego desantowca Tichonowa oraz ciężarną, chodzącą już dosłownie na ostatnich nogach radiotelegrafistkę Kławę Szarochinę. Lewczuk ma dowodzić, a zaprzężonym w konia wozem powozić chłop Kalikstrat Grybojed.
Lewczuk wcale nie jest z tego faktu zadowolony. Następnej nocy jego oddział ma przedzierać się przez niemiecki pierścień okrążenia; wolałby w takiej chwili być ze swoimi towarzyszami, walczyć z nimi ramię w ramię (choćby i ranne), a nie doglądać ciężarnej i umierającego żołnierza. Na dodatek każą mu pod osłoną nocy przejechać przez groblę, w okolicach której na pewno zainstalowali się już Niemcy. Intuicja podpowiada Lewczukowi, by wybrać inną drogę – przez trzęsawisko, co okazuje się mieć dla wszystkich bohaterów daleko idące konsekwencje. To początek ich drogi przez piekło: przez bagna i lasy, przez doszczętnie spalone chutory oraz wsie, w których stacjonują Niemcy i wysługujący się im białoruscy „policaje”. Bez zdatnej do picia wody i bez zapasów żywności. Szybko stają się zwierzyną łowną, praktycznie bez szans na przetrwanie.
Na kartach powieści Wasila Bykaua nie spotykamy superherosów w mundurach bądź partyzanckich kufajkach. Są to zwykli ludzie, których los stawia w sytuacjach ekstremalnych, którzy chcąc wypełnić rozkaz bądź ocalić życie, muszą wznieść się ponad własne ograniczenia. Białoruski prozaik nie oszczędza swoich bohaterów. W „Stadzie wilków” każdy z nich przeżył już tragedie, opłakał bliskich, został złamany. Jeżeli jest w nich chęć życia, to nie za wszelką cenę. Bo doskonale zdają sobie sprawę, że życie może być gorsze od śmierci. Szczególnie silną wymowę ma natomiast scena, która zapewne zasugerowała Bykauowi tytuł powieści – scena symboliczna, ale niejednoznaczna, w której tropiące uciekających partyzantów stado wilków przeciwstawione zostaje zwabionym nocnymi hałasami na zamarzniętym jeziorze Niemcom i „policajom”. Domyślcie się sami, kto okazuje się bardziej bezwzględny i krwiożerczy.
koniec
22 czerwca 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ślązacy i duch Teksasu
Joanna Kapica-Curzytek

27 VI 2024

W książce reporterskiej „Miasteczko Panna Maria” spotykamy Amerykanów od wielu pokoleń, którzy pielęgnują śląską tożsamość. Jakie były początki ich przodków i jak żyją obecnie?

więcej »

Nadejdzie jutro i nie będzie niczego
Joanna Kapica-Curzytek

24 VI 2024

„Z nieba spadły trzy jabłka” to przypowieść o ludzkim losie. Więcej tu pogody niż bezsilności i goryczy, nie brakuje też uśmiechu.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.