Douglas Adams zmarł nagle na atak serca. Pozostawił po sobie na dysku twardym komputera kilka tysięcy plików z fragmentami własnej twórczości. Zadanie przejrzenia ogromnej ilości danych wzięło na siebie kilka bliskich Adamsowi osób, czego efektem jest właśnie „Łosoś zwątpienia”
Cała reszta
[Douglas Adams „Łosoś zwątpienia” - recenzja]
Douglas Adams zmarł nagle na atak serca. Pozostawił po sobie na dysku twardym komputera kilka tysięcy plików z fragmentami własnej twórczości. Zadanie przejrzenia ogromnej ilości danych wzięło na siebie kilka bliskich Adamsowi osób, czego efektem jest właśnie „Łosoś zwątpienia”
Douglas Adams
‹Łosoś zwątpienia›
Dorobek literacki Douglasa Adamsa jest skromny. Pozostanie w pamięci czytelników jako autor jednego, choć długo już określanego mianem kultowego, dzieła – cyklu „Autostopem przez Galaktykę”. Słynna trylogia w pięciu częściach to wypełnione absurdalnym monty-pythonowskim humorem książki, które pozostają jak na razie niedoścignionym osiągnięciem humorystycznej science-fiction. Książki, ale i nie tylko – cykl „Autostopem” występuje pod wszystkimi możliwymi postaciami: jako komiksy, gry komputerowe, serial telewizyjny, audycje radiowe. Powstaje także film kinowy, jednak jego realizację opóźniła śmierć Adamsa przed dwoma laty. Autor zmarł nagle na atak serca. Pozostawił po sobie na dysku twardym komputera kilka tysięcy plików z fragmentami własnej twórczości. Zadanie przejrzenia ogromnej ilości danych wzięło na siebie kilka bliskich Adamsowi osób, czego efektem jest właśnie „Łosoś zwątpienia”
Po uwagach tłumacza, uwagach wydawcy, prologu i przedmowie dochodzimy do zasadniczej części książki. Kilkadziesiąt, głównie niebeletrystycznych, tekstów Adamsa zostało podzielone na trzy nawiązujące tytułami do „Autostopem przez Galaktykę” i jednocześnie strony internetowej autora części: „Życie”, „Wszechświat” oraz „I cała reszta”.
„Życie” otwiera pierwszy znany opublikowany tekst (dwunastoletniego wówczas) Adamsa – list do czasopisma science-fiction „The Eagle”. Dalej następują przedruki artykułów z przeróżnych czasopism, fragmenty wywiadów, wstępy do książek. Sporo tu opowieści o muzycznych zamiłowaniach autora oraz jego zaangażowaniu w ochronę ginących gatunków zwierząt; jest trochę wspomnień z dzieciństwa i kilka błahostek: artykuł o parzeniu herbaty czy metodach leczenia kaca. Na drugą część – „Wszechświat” – składają się wypowiedzi autora dotyczące techniki, nauki i religii. Adams, okazuje się, był wielkim zwolennikiem komputerów Macintosh. Opisuje własne doświadczenia z komputerami, szybko przeskakując do bardziej ogólnych rozważań dotyczących informatyki. Najciekawiej w tej części książki wypadają jednak fragmenty dotyczące religii. Autor określa sam siebie jako „radykalnego ateistę”, a w długiej przemowie „Czy istnieje sztuczny Bóg?” nieco chaotycznie, acz interesująco zastanawia się nad naturą świata. Na koniec tej części przypomniana zostaje wykorzystana w „Autostopem przez Galaktykę” anegdota o herbatnikach. Otóż, gdy pewnego dnia kwietnia 1976 Adamsowi zostało nieco czasu na pociąg, kupił sobie gazetę, kawę i paczkę ciastek. Usiadł przy stoliku, przy którym siedział mężczyzna w biznesowym garniturze. Ledwie Adams zaczął czytać gazetę, mężczyzna sięgnął po herbatnika, otworzył paczkę, wyjął jednego i zjadł. Douglas, jako rasowy Brytyjczyk, zareagował spokojnie. Udając, że nic się nie stało, także sięgnął po ciastko. Podobnie uczynił siedzący naprzeciwko mężczyzna. W ten sposób opróżnili całą paczkę, a gdy skończyli mężczyzna wstał bez słowa i odszedł. Adams podsumowuje opowieść: „Wkrótce podstawiono pociąg, dopiłem kawę, wstałem i podniosłem gazetę, pod którą leżały moje herbatniki. Tym, co szczególnie lubię w tej opowieści, jest wrażenie, że gdzieś po Anglii przez ostatnie ćwierć wieku krąży całkowicie przeciętny facet, który ma do opowiedzenia identyczną historię – tyle tylko, że brakuje jej puenty”.
Trzecia część książki „I cała reszta” jest jedyną, w której znajdują się teksty beletrystyczne autora. Są to dwa opowiadania oraz niedokończona powieść „Łosoś zwątpienia” (plus kilka fragmentów wywiadów i wypowiedzi autora na temat powstającej książki). Niestety i tu w nieuczciwy sposób zadziałał marketing. Podtytuł „Łososia zwątpienia” głosi „Autostopem przez Galaktykę po raz ostatni”, jednak jedenaście zamieszczonych rozdziałów nie jest początkiem szóstej części cyklu, ale trzecim odcinkiem innej serii autora – pseudokryminałów o przygodach detektywa Dirka Gently’ego. U Dirka zjawia się dziwna klientka z prośbą o odnalezienie połowy kota – taki jest zarys fabuły, wątki zostają ledwie rozpoczęte, trudno jednak wyciągnąć jakieś domysły co do dalszego rozwoju fabuły. Ocena sześćdziesięciu (raczej niechronologicznych) stron powieści nie ma więc sensu, zamieszczony fragment pozostaje jedynie ciekawostką. Pozostałe dwa opowiadania niestety również nie powalają na kolana. Trzecia część książki wypada najsłabiej.
Ostateczna ocena zbioru nie jest łatwa. Z pewnością wyłania się z niej interesujący człowiek o szerokich zainteresowaniach, który potrafi o swoich pasjach opowiadać ciekawie. Jednak rozpiętość tematyczna (i jakościowa) zamieszczonych tekstów jest duża. Sporo tu błahostek, miłośnicy jego twórczości pragnęliby z pewnością więcej akcentów humorystycznych, a teksty beletrystyczne potraktować należy jako ciekawostkę. Niemniej lektura książki nie będzie czasem straconym. Warto po nią sięgnąć chociażby po to, aby bliżej poznać człowieka, który odnalazł najbardziej szokującą odpowiedź na wielkie, ostateczne pytanie o życie, wszechświat i całą resztę…