Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

William Wharton
‹Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNigdy, nigdy mnie nie złapiecie
Tytuł oryginalnyNiah Niah Ya Cant' Catch Me
Data wydaniastyczeń 2001
Autor
PrzekładJacek Manicki
Wydawca Rebis
ISBN83-7120-933-9
Format163s.
Cena29,00
Gatunekmainstream
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Magia zaklęcia
[William Wharton „Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
"Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie", najnowszą książkę autora "Ptaśka", przeczytałem po długiej przerwie z jego twórczością. Troszkę siadałem do pozycji z lękiem, w pamięci mając wciąż niedoścignione dla mnie "Stado" - chciałbym, aby Wharton zabrał się raz jeszcze za tak odmienną dla niego powieść - czytałem książkę spokojnie, powoli poddając się leniwemu tokowi opowieści, poznając kluczowe osoby nadchodzących wydarzeń, ich wzajemne relacje, animozje, przyjaźnie i miłości. W twórczości Whartona odgrywają one ważną rolę, nie na darmo autor przedstawia nam tak szczegółowo rodzinę bohatera, nie na darmo poznajemy jego własne, pierwsze zetknięcie ze śmiercią osoby bliskiej, wszystko później odgrywać będzie rolę, rzutować na myśli i uczynki Alberta du Aime, młodego chłopaka zagubionego w wirze II Wojny Światowej.

Artur Długosz

Magia zaklęcia
[William Wharton „Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie” - recenzja]

"Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie", najnowszą książkę autora "Ptaśka", przeczytałem po długiej przerwie z jego twórczością. Troszkę siadałem do pozycji z lękiem, w pamięci mając wciąż niedoścignione dla mnie "Stado" - chciałbym, aby Wharton zabrał się raz jeszcze za tak odmienną dla niego powieść - czytałem książkę spokojnie, powoli poddając się leniwemu tokowi opowieści, poznając kluczowe osoby nadchodzących wydarzeń, ich wzajemne relacje, animozje, przyjaźnie i miłości. W twórczości Whartona odgrywają one ważną rolę, nie na darmo autor przedstawia nam tak szczegółowo rodzinę bohatera, nie na darmo poznajemy jego własne, pierwsze zetknięcie ze śmiercią osoby bliskiej, wszystko później odgrywać będzie rolę, rzutować na myśli i uczynki Alberta du Aime, młodego chłopaka zagubionego w wirze II Wojny Światowej.

William Wharton
‹Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNigdy, nigdy mnie nie złapiecie
Tytuł oryginalnyNiah Niah Ya Cant' Catch Me
Data wydaniastyczeń 2001
Autor
PrzekładJacek Manicki
Wydawca Rebis
ISBN83-7120-933-9
Format163s.
Cena29,00
Gatunekmainstream
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Na fenomen popularności Whartona w Polsce można psioczyć, można złorzeczyć pod adresem jego książek, ale należy również zjawisko to uszanować. Daleki jestem od ferowania sądów na ten temat, znając twórczość autora jeszcze przed jej wielkim wysypem w naszym kraju, dostrzegam płynące z niej ciepło rodzinnego i przyjacielskiego ogniska, optymizm życia i wolę przejścia przez nie w zgodzie z samym sobą; wartości, które inni pisarze w swej twórczości pomijają, choć bardziej prawdopodobne jest, że mówią oni po prostu niewłaściwym językiem, nie trafiającym do miłośników twórczości Whartona. A zarzucanie książkom autora "Spóźnionych kochanków" literackiej słabości, do czego posuwano się, jest już zagraniem niesmacznym. Przyznaję, że trudno u Whartona znaleźć wyrafinowane literackie kruczki, w których tak kochają się nasi krytycy, ale ich brak wcale tej literatury wcale nie deprecjonuje. William Wharton mówi do swoich czytelników językiem, jakiego oni dzisiaj potrzebują.
"Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie", najnowszą książkę autora "Ptaśka", przeczytałem po długiej przerwie z jego twórczością. Troszkę siadałem do pozycji z lękiem, w pamięci mając wciąż niedoścignione dla mnie "Stado" - chciałbym, aby Wharton zabrał się raz jeszcze za tak odmienną dla niego powieść - czytałem książkę spokojnie, powoli poddając się leniwemu tokowi opowieści, poznając kluczowe osoby nadchodzących wydarzeń, ich wzajemne relacje, animozje, przyjaźnie i miłości. W twórczości Whartona odgrywają one ważną rolę, nie na darmo autor przedstawia nam tak szczegółowo rodzinę bohatera, nie na darmo poznajemy jego własne, pierwsze zetknięcie ze śmiercią osoby bliskiej, wszystko później odgrywać będzie rolę, rzutować na myśli i uczynki Alberta du Aime, młodego chłopaka zagubionego w wirze II Wojny Światowej.
Życie młodego Amerykanina, jakim jest bez wątpienia Albert, mimo europejskiego pochodzenia jego rodziny i całej tej zabawnej historii z nazwiskiem, to podręcznikowy wręcz przykład tego, co wydarzenia w Europie oznaczały dla wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych. O wojnie się czytało, niekiedy dyskutowało w gronie znajomych, ale była ona tak nienamacalna, że ludzie ci układali sobie życie nie biorąc pod uwagę jej dalekosiężnych konsekwencji. Nie rozumieli jej, jej przyczyn, nie znali zła wojny, w którą zaangażowane są całe narody, nic więc dziwnego, że starcie się z jej realiami już na plażach Normandii odcisnęło na Albercie swe mroczne piętno. Dla niego nie była to wojna, to była sztuka przetrwania, przeżycia jeszcze jedną godzinę, jeszcze jeden dzień, tydzień, a najmniejsza odniesiona rana jawiła mu się, jako pewny sposób na ucieczkę od okrucieństwa i bezsensowności tych walk. Mrucząc pod nosem swoistego rodzaju zaklęcie, będące tytułem książki, nie szukał bohaterstwa, walki w imię słusznej sprawy, bo najnormalniej w świecie chciał tę wojnę przeżyć, a tego o co kazano mu walczyć nie rozumiał.
"Nigdy, nigdy mnie nie złapiecie" to zapis również, co u Whartona jest regułą, niezwykłych rodzinnych więzi. Tutaj mamy do czynienie z nietypową przyjaźnią między Albertem a jego babcią, której miejsce zmarłego męża wypełnia obecność wnuka. Wspólnie spędzają chwile na odkrywaniu przeszłości rodziny, babcia udziela Albertowi pierwszych lekcji języka francuskiego, języka kraju skąd pochodzą, wreszcie przyjaźń ta daje młodemu Amerykaninowi siłę przetrwania najtrudniejszych chwil wojennej zawieruchy. Typowa dla autora "Werniksu" oscylacja między francuskimi i amerykańskimi korzeniami, ścieranie tych dwóch, jakże odmiennych kultur i stylów życia, przybiera w tej powieści dziwny wyraz; babcia, mówiąca do wnuka po francusku, to jego mentorka, wyrocznia, dzięki której wiedzy i doświadczeniu łatwiej jest przetrwać wojnę, w którą z kolei, na przekór jego woli, rzucił go amerykański, bezosobowy system. Może to zresztą analiza na wyrost...
Można śmiało najnowszą książkę Williama Whartona zaliczyć do utworów udanych, czytelnicy odnajdą w niej przesłania podobne do powieści "W księżycową jasną noc", ale ukazane z innej perspektywy i wzbogacone o tło młodego człowieka, z którego na siłę uczyniono żołnierza, odebrano mu własne życie i wysłano na pewną śmierć.
koniec
1 kwietnia 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nadejdzie jutro i nie będzie niczego
Joanna Kapica-Curzytek

24 VI 2024

„Z nieba spadły trzy jabłka” to przypowieść o ludzkim losie. Więcej tu pogody niż bezsilności i goryczy, nie brakuje też uśmiechu.

więcej »

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz

Tylko we dwoje
— Artur Długosz

Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz

A na imię ma Josephine
— Artur Długosz

Cicho sza
— Artur Długosz

Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz

Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz

Gra Roku 2004
— Artur Długosz

Zabić Hitlera!
— Artur Długosz

Conan, nie Conan?
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.