Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Christopher Slatsky
‹Alektromanta i inne opowieści niesamowite›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAlektromanta i inne opowieści niesamowite
Data wydania15 lutego 2023
Autor
PrzekładWojciech Gunia
Wydawca Dom Horroru
ISBN9788367342469
Format212s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Opowieści o bólu albo „smutek oliwi maszynę istnienia”
[Christopher Slatsky „Alektromanta i inne opowieści niesamowite” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Mało jest recenzji „Alektromanty” w sieci. Szkoda, bo opowiadania Christophera Slatsky’ego wydane w zeszłym roku przez Dom Horroru to lektura znakomita. Dla fana nieoczywistej i niestandardowej literackiej grozy jest to prawdziwa uczta – oto „weird fiction” pełną gębą.

Marcin Knyszyński

Opowieści o bólu albo „smutek oliwi maszynę istnienia”
[Christopher Slatsky „Alektromanta i inne opowieści niesamowite” - recenzja]

Mało jest recenzji „Alektromanty” w sieci. Szkoda, bo opowiadania Christophera Slatsky’ego wydane w zeszłym roku przez Dom Horroru to lektura znakomita. Dla fana nieoczywistej i niestandardowej literackiej grozy jest to prawdziwa uczta – oto „weird fiction” pełną gębą.

Christopher Slatsky
‹Alektromanta i inne opowieści niesamowite›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAlektromanta i inne opowieści niesamowite
Data wydania15 lutego 2023
Autor
PrzekładWojciech Gunia
Wydawca Dom Horroru
ISBN9788367342469
Format212s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Trzynaście krótkich opowiadań (ostatnie – tytułowe – jest nieco dłuższe) o dość podobnym (co wcale nie jest wadą) schemacie. Mamy bohatera egzystującego w niby normalnym, choć od początku nieco „podejrzanym”, świecie. Bohater ów ma kłopoty z samym sobą, ale stara się o nich nie myśleć i żyć normalnie. I potem dochodzi do małego zniekształcenia rzeczywistości – zawsze szybciej dostrzeżonego przez nas niż samego bohatera. A potem do kolejnego – i dzieje się to w taki sposób, że od razu wiemy, że „lepiej to już było”. Kolejne warstwy odkrywanego świata są coraz bardziej przegniłe, coraz mocniej dotknięte chorobą. Tak jakbyście skręcili podczas nocnej jazdy autostradą w nie ten zjazd i odwracając się z żalem przez ramię, zauważyli przez tylną szybę, że autostrady już nie ma. Jest tylko ta wybrana przez was mroczna, kręta szosa, której końca nie widać.
Mamy do czynienia z narracjami bohaterów ciężko doświadczonych przez życie. Ich traumy nie pozwalają żyć normalnie, deformują ich doznania i wpędzają w najróżniejsze psychozy. Czy możemy zatem założyć, że świat, w którym żyją, jest obiektywnie „normalny”? Co to właściwie znaczy? Dla bohaterów opowiadań jest taki, jakim go doznają – jest dla nich bezdyskusyjnie prawdziwy. Zdeformowany, chory, wymykający się logicznemu następstwu przyczyny i skutku, niebezpieczny – ale realny. Pewien mocno zapomniany i wspominany tylko przez hardkorowych fanów polskiej literatury fantastycznej twórca – Adam Wiśniewski-Snerg – napisał kiedyś krótką powieść pod tytułem „Arka”. Wszyscy bohaterowie żyli w jednym świecie, ale postrzegali go w zupełnie inny sposób – zgodnie ze Snergową „teorią bezpieczeństwa” robili tak, aby uciec od przerażających pułapek rzeczywistości. Wybierali „szczęście ponad słuszność”, podświadomie kreując własne, subiektywne światy. U Slatsky’ego mamy do czynienia z teorią Snerga „au rebours”. Trauma, która zniszczyła psychikę w przeszłości, wpływa niszcząco na subiektywnie doświadczaną rzeczywistość w przyszłości, pchając każdego z bohaterów do ich własnego, prywatnego końca świata. Oto „teoria niebezpieczeństwa” – słuszność ponad szczęście.
Czy powinniśmy zatem brać narracje Slatsky’ego w nawias? Nieodparcie nasuwa się bardzo prymitywna interpretacja – „to wszystko w ich głowach”. Ale podczas lektury, gdy zaczyna się horror, nigdy nie wiesz, czy jesteś w udręczonym umyśle, czy w twardej rzeczywistości, ujawniającej się w koszmarny sposób bohaterowi na zasadzie jakiejś mrocznej iluminacji. Najprawdopodobniej razem z nim balansujesz nieustannie na granicy. Razem z protagonistą doświadczasz jego bólu – bo właśnie „opowieściami o bólu” są teksty Slatsky’ego. Nie o bólu teoretycznym, filozoficznym, literackim, metaforycznym. O bólu bardzo konkretnym, paraliżującym, namacalnym i zawsze mocno „uzasadnionym”. Takim nie do przezwyciężenia.
Autor powiedział w jednym z wywiadów, że „jest raczej kronikarzem chwil tuż przed apokalipsą niż tych następujących zaraz po niej”. Upadek w dół szybu studni jest bowiem o wiele „ciekawszy” i przerażający niż uderzenie z impetem w dno. Slatsky rozpoznaje to, co utwierdza nas w błogim egzystencjalnym samozadowoleniu, robi swego rodzaju „inwentaryzację” czynników wpływających na nasze „bezpieczne” postrzeganie świata, a potem systematycznie to wszystko odbiera (usuwa) – ale tak, aby jego „ofiara” nie zdążyła się połapać. A gdy już się połapie, jest za późno – jak w syndromie gotowanej żaby. Katalizatorem pędzącej ku nam apokalipsy jesteśmy my sami (potencjalnych końców świata jest już bowiem ponad osiem miliardów). A Slatsky mówi jeszcze jedno – największe przerażenie bierze się z wszechogarniającego smutku. Jak w jednym z opowiadań – „smutek oliwi maszynę istnienia”.
I najciekawsze jest to, że – w odróżnieniu od chociażby Ligottiego, do którego Slatsky wyraźnie nawiązuje – cały zbiór napisany jest bardzo prostym, przejrzystym językiem. Tu nie ma żadnych barokowych konstrukcji językowych, żadnych wielopoziomowych metafor, żadnej poetyckiej niejednoznaczności. Kawa na ławę – tak zapewne pisze Slatsky w oryginale, tak więc przetłumaczył go Wojciech Gunia (a czyta się to po prostu wybornie).
Nic nie pisałem o fabułach tych trzynastu opowiadań. Sprawdźcie sami – wszystkie są rewelacyjne, ale kilka trzeba wyróżnić. Jest sobie tekst nawiązujący mocno do horroru korporacyjnego przywoływanego już Thomasa Ligottiego (widoczne wyraźnie) i jednocześnie do „new weirdowych” opowieści Jeffa Vandermeera ze świata Ambergris (widoczne już nie tak wyraźnie). Jest horror wynikający – uwaga – ze złożoności architektury miast, co mi akurat mocno skojarzyło się z komiksem-arcydziełem pod tytułem „Niewidzialni” (koncept bardzo podobny). Jest kilka Cormacowych rzeczy, takich z rodzaju „Dzięcięcia bożego” i „W ciemność” – ale z takim lovecraftowskim zacięciem. Samego Lovecrafta też znajdziemy – w indiańskim rezerwacie. Jest też historia przeklętego filmu, po której lekturze niektórzy z was powrócą myślami do Johna Carpentera. Ale nie do „W paszczy szaleństwa”, lecz raczej do „Cigarette Burns” z „Masters of Horror”. A najlepsze opowiadania są dwa – pierwsze i ostatnie.
Tytułowy „Alektromanta” was podzieli. Ba, podzielił mnie samego i przez chwilę nie brakowało we mnie sceptyków. Ale tylko do drugiego czytania – potem już siedzieli cicho. Takiego opisu walki kogutów na pewno nie czytaliście. A „Piękno jak cień” robi z mózgu galaretę. I jednocześnie podsumowuje – już na samym początku – cały zbiór. Każdy człowiek nosi maskę, taką plastyczną, przyjmującą różne formy w zależności od okoliczności. W tym opowiadaniu to nie działa – maski zastygają w pierwotnej formie, jednakowej dla każdego człowieka. „Jesteśmy z jednej linii montażowej” – każdy z nas jest taki sam. Tak samo płaczemy, cierpimy i tak samo nie jesteśmy odporni na życie. Tylko czasem mniej lub bardziej nieudolnie to kamuflujemy.
Dobra, koniec już. Nikt nie przeczyta tyle tekstu o jakimś zbiorze opowiadań grozy. Przeczytajcie „Alektromantę i inne opowieści niesamowite” obowiązkowo. Nie każdemu się owe opowieści spodobają, ale też i nie takie miało być ich zadanie.
koniec
16 lipca 2023

Komentarze

20 VII 2023   00:50:59

Hmm, księgarnie o tym nie słyszały, e-booka nie ma, nawet na stronie wydawnictwa (domhorroru.pl) nie ma słowa o tej książce. To na pewno wyszło w lutym? Może nakład był 10 szt.?

20 VII 2023   10:51:29

To jest właśnie problem takiej niszy w niszy, jaką jest "Alektromanta". Dom Horroru ogłaszał się swego czasu z na różnych grupach facebookowych, głównie tuż przed wydaniem - bo przedsprzedaż.
Potem faktycznie cisza - ale to jest chyba typowe dla takich malutkich wydawców.

20 VII 2023   20:00:37

Przynajmniej jest e-book na Amazonie za 3$ z tym samym zbiorem opowiadań po angielsku, więc nieustraszeni mogą tam skierować swoje kroki.

30 VIII 2023   22:23:04

Jakby co, to Dom Horroru wypuścił dodruk. Można zamawiać na ich stronie. A na Legimi jest ebook :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.