Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Graham Masterton
‹Dżinn›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDżinn
Tytuł oryginalnyThe Djinn
Data wydania23 lutego 2005
Autor
PrzekładMirosław Kościuk
Wydawca Rebis
ISBN83-7301-567-1
Format184s. 128×197mm
Cena20,—
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kończyny wyrywane jak nóżki kurczaka, czyli Masterton jak chce, to potrafi
[Graham Masterton „Dżinn”, Graham Masterton „Wyklęty”, Graham Masterton „Tengu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Aż się wzruszyłam, biorąc do ręki „Dżinna”, „Wyklętego” oraz „Tengu”, trzy powieści autorstwa Grahama Mastertona. Gdzie te czasy, gdy wydawane przez Amber czarne książeczki czytałam z wypiekami na twarzy? Gdy wydawały mi się tak niesamowicie oryginalne i świeże? Potem, oczywiście, w miarę jak na rynku pojawiało się coraz więcej horrorów, spowszedniały, a ja dorosłam i trochę zmądrzałam (pochlebiam sobie, a co). Niemniej do dziś mam do Mastertona stosunek ambiwalentny. A mówiąc prościej – nie do końca wiem, co o tym autorze myśleć.

Anna Kańtoch

Kończyny wyrywane jak nóżki kurczaka, czyli Masterton jak chce, to potrafi
[Graham Masterton „Dżinn”, Graham Masterton „Wyklęty”, Graham Masterton „Tengu” - recenzja]

Aż się wzruszyłam, biorąc do ręki „Dżinna”, „Wyklętego” oraz „Tengu”, trzy powieści autorstwa Grahama Mastertona. Gdzie te czasy, gdy wydawane przez Amber czarne książeczki czytałam z wypiekami na twarzy? Gdy wydawały mi się tak niesamowicie oryginalne i świeże? Potem, oczywiście, w miarę jak na rynku pojawiało się coraz więcej horrorów, spowszedniały, a ja dorosłam i trochę zmądrzałam (pochlebiam sobie, a co). Niemniej do dziś mam do Mastertona stosunek ambiwalentny. A mówiąc prościej – nie do końca wiem, co o tym autorze myśleć.

Graham Masterton
‹Dżinn›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDżinn
Tytuł oryginalnyThe Djinn
Data wydania23 lutego 2005
Autor
PrzekładMirosław Kościuk
Wydawca Rebis
ISBN83-7301-567-1
Format184s. 128×197mm
Cena20,—
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Bo wiadomo, co myśleć na przykład na temat Guya N. Smitha. To wyrobnik pióra, nawet nie rzemieślnik, tylko producent wypluwający z siebie kolejne fabuły kompletnie pozbawione jakichkolwiek wartości literackich. Z Grahamem Mastertonem jest bardziej skomplikowana sprawa. Co prawda również on książki produkuje taśmowo, lecz miewa od czasu do czasu przebłyski talentu. I choć nie jest to z pewnością talent na miarę Kinga, to Masterton mógłby zostać przyzwoitym rzemieślnikiem. Mógłby, gdyby pisał mniej, a za to staranniej. A przede wszystkim, gdyby mu się chciało.
Gdyby sporządzić listę wad oraz zalet pisarstwa tego autora, to po stronie zalet znalazłyby się:
1. Umiejętność tworzenia nastroju
Tak, to nie pomyłka, ten specjalista od krwi i flaków potrafi nieźle wykreować klimat grozy. Dowodem początek „Wyklętego”. John Trenton budzi się sam w wielkim domu, jest ciemno i zimno, a za oknem słychać poskrzypywanie huśtawki, na której lubiła bujać się jego zmarła żona. I wszystko to opisane jest naprawdę dobrze – aż czuje się niesamowitość tej chwili, a także samotność głównego bohatera i jego tęsknotę.
2. Niezła, momentami dowcipna narracja
Dowodem „Manitou”, gdzie narracja prowadzona jest w pierwszej osobie przez zdroworozsądkowego, lekko cynicznego oszusta. Taki typ „postchandlerowskich” bohaterów (niekoniecznie oszustów, ale ludzi twardo stojących na ziemi, którzy rzeczywistość traktują z dystansem) jest dość charakterystyczny dla twórczości Mastertona. I takie postacie świetnie sprawdzają się w horrorze, bo gdy zaczyna się dziać coś niesamowitego, ich niedowiarstwo daje okazję do różnych zabawnych myśli. Najlepiej widać to właśnie w „Manitou” (nie wątpię, że książce pomógł fakt, iż na polski została przetłumaczona przez Piotra Cholewę). W „Dżinnie” Masterton próbował stworzyć bardzo podobny typ bohatera, ale tym razem wyszło średnio.
3. Umiejętność kreowania przekonujących bohaterów
Dowodem wspomniany „Manitou”, a także „Tengu”, w którym postaci jest więcej. Na przestrzeni dwóch-trzech stron autor potrafi pokazać ich najbardziej charakterystyczne cechy, stosunek do innych ludzi, a nawet sprawić, by czytelnik ich polubił. Przy czym to wszystko (nie tylko sympatia) dotyczy głównie bohaterów pozytywnych. Postacie negatywne wychodzą mu gorzej (co swoją drogą zaprzecza popularnej teorii, jakoby zło było ciekawsze od dobra). Czarne charaktery w wykonaniu Mastertona składają się z samych stereotypów: bogactwo, pragnienie władzy i poniżania innych ludzi, wyrafinowany seks w eleganckich wnętrzach… Doprawdy, czytając takie fragmenty, trudno pozbyć się wrażenia, że Masterton to w gruncie rzeczy poczciwina, którego wyobrażenia o byciu łotrem są bardzo naiwne. Zdecydowanie wolę, gdy w powieściach Mastertona jedynym zagrożeniem jest potwór. Potwory przynajmniej nie są tak beznadziejnie kiczowate jak pan Esmeralda z „Tengu”.

Graham Masterton
‹Wyklęty›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWyklęty
Tytuł oryginalnyThe Pariah
Data wydania15 czerwca 2004
Autor
PrzekładDanuta Górska
Wydawca Rebis
ISBN83-7301-572-8
Format400s. 128×197mm
Cena28,—
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
4. Szczegóły, które uwiarygodniają fabułę
Gdy akcja książki toczy się w Hollywood, to czytelnik naprawdę czuje, że to jest właśnie Fabryka Snów, a nie dekoracje. I owo wrażenie prawdziwości autor potrafi uzyskać przy pomocy kilku starannie dobranych zdań, bez wplatania w fabułę barokowych opisów.
• • •
Niestety, wszystkie te zalety bledną w porównaniu z jedną gigantyczną wadą. Bo książki Mastertona to osobliwy przypadek – otóż są one dobre (czy raczej nie są, a bywają, i nie dobre, lecz przyzwoite) dopóki nie rozkręci się akcja, dopóki nie wiadomo jeszcze dokładnie, o co chodzi, kto (lub co) jest zagrożeniem. Wtedy autor znajduje czas na budowanie klimatu, napięcia, a także charakterów postaci. A potem, w momencie gdy dochodzi do pierwszej poważnej konfrontacji z siłami zła, wszystko zaczyna się sypać. Tak jakby Masterton zaczynał prowadzić wyścig z samym sobą – byle więcej krwi, flaków, tortur i obrzydliwości. Ciekawie zarysowane charaktery nie rozwijają się, lecz zostają sprowadzone do roli pionków, których zadanie polega wyłącznie na pokonaniu takiego czy innego potwora, napięcie ginie w powodzi niesmaku, atmosfera… o atmosferze już nawet nie ma co mówić. I zdecydowanie bardziej mi żal właśnie książek takich jak „Wyklęty”, czyli opartych na klimacie i zagadce, niż takich jak „Tengu”, które z założenia są bardziej sensacją niż grozą.
Nie chcę się tu narażać na zarzut, jakobym była osobą przesadnie wyrafinowaną, która gardzi krwistym horrorem i lubi wyłącznie straszenie z gatunku „Coś Tajemniczo Szeleści w Krzakach”. Dobrze opisany trup dodaje książce pikanterii, czego dobrym dowodem są powieści Stephena Kinga, który potrafi pisać tak, że klimat grozy nie tylko nie traci, ale wręcz zyskuje na takim opisie. U Kinga krwawe sceny włączone są do fabuły w jakimś celu i wiążą się na przykład z ciekawymi obserwacjami na temat psychologii bohaterów. Jeśli u Kinga ktoś znajduje trupa, to dla autora ważniejsza jest reakcja owego kogoś, jego przerażenie i szok. W takiej samej scenie u Mastertona wygrywa malowniczy opis flaków zwieszających się z żyrandola.

Graham Masterton
‹Tengu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTengu
Tytuł oryginalnyTengu
Data wydania15 czerwca 2004
Autor
PrzekładMałgorzata Cendrowska
Wydawca Rebis
ISBN83-7301-570-1
Format360s. 128×197mm
Cena27,—
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ponadto napisawszy kilkadziesiąt powieści, Masterton nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, że czytelnik najbardziej przejmuje się cierpieniami bohaterów, których zdążył polubić. Szczegółowy opis tortur zadanych postaci z tła najczęściej jest tylko obrzydliwy, niesmaczny albo nudny (chyba że pisarz nazywa się Clive Barker, ale to szczególny przypadek). Tymczasem Masterton z uporem opowiada historyjki w rodzaju „Hej, słuchajcie, dawno, dawno temu była sobie panienka, którą zgwałcił dżinn, i wiecie, on przy okazji zmiażdżył jej wszystkie wnętrzności, a ona krzyczała z rozkoszy. Przerażające, nie?”. Albo – jak w „Tengu” – na samym wstępie serwuje opis śmierci dziewczyny, która kompletnie nic nas nie obchodzi, przy czym padają takie barwne porównania jak „…wykręcił jej kończynę jakby usiłował wyrwać nóżkę kurczaka”. I widać, jak nieszczęsny autor bardzo chce czytelnika zaszokować, jak się stara i męczy, a tu nic, bo czytelnik tylko ziewa i się krzywi.
Niechęć do horrorowej brutalności w wykonaniu Mastertona doprowadziła mnie do wniosku może odrobinę dziwacznego, ale moim zdaniem usprawiedliwionego. Otóż powieści tego autora są tym lepsze, im wolniej się rozkręcają. „Wyklęty”, w którym długo nie dzieje się niemal nic, tylko narasta atmosfera grozy, jest jedną z lepszych pozycji. „Tengu”, w którym akcja rusza z wizgiem opon na pierwszej stronie – jedną ze słabszych. Aż dziw, że pomiędzy jednym trupem a drugim autorowi udało się jednak zmieścić parę fajnych opisów bohaterów (to, że nic sensownego z tymi bohaterami potem nie zrobił, to inna sprawa).
Stąd moja rada: jeśli powieść Mastertona zaczyna się od zdania „Gdy budzik Sherry Cantor zadzwonił 9 sierpnia o godzinie 7.27 rano, pozostały jej jeszcze dwadzieścia trzy minuty życia” – nie czytajcie jej lepiej. Jeśli natomiast zaczyna się od „Była ciemna, burzliwa noc” to… to może lepiej też nie czytajcie. Jednak jeśli w początkowym fragmencie autorowi udało się ową burzliwą noc przekonująco POKAZAĆ, to nad lekturą można się zastanowić.
koniec
11 listopada 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Bestia z babcinego dzbanuszka
— Radosław Scheller

Dwa szybkie horrory
— Bartosz Jeziorski

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Zmagania z „tamtym światem”
— Joanna Kapica-Curzytek

Straszne historie
— Cyryl Twardoch

Nie takie wampiry straszne
— Piotr Kulczycki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.