Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (12)

Paweł Laudański
« 1 2 3 »

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (12)

Ostrow Rus'
Ostrow Rus'
Druga mikropowieść - tytułowa Ostrow Rus’ - to skrzyżowanie parodii science fiction z baśnią. Akcja toczy się na Rusi wyjętej żywcem z ludowych opowieści, choć może bliższe prawdzie byłoby stwierdzenie, że mamy raczej do czynienia z potocznymi wyobrażeniami na temat tego, jak taka bajkowa Ruś wyglądać powinna. Pełno tu atrybutów lub postaci rodem z ludowych opowieści: piec używany jako środek transportu, szczupak spełniający wszystkie życzenia, samonakrywający się obrus, smok Gorynycz, Iwan-Durak, księżniczka co to nigdy się nie śmieje, Kościej Nieśmiertelny… Iwan jest tak głupi, że podczas solidnej popijawy każe przyrządzić i podać wspomnianego szczupaka jako zagrychę pod samogon. Autorzy puszczają nadto oko w stronę lubujących się w klasycznej powieści Dumasa: trzej bohaterowie i Iwan na doczepkę, stają do walki z wrażymi siłami z dziwnie znajomo brzmiącym okrzykiem „jeden za wszystkich…” na ustach, kniaź-fujara jest pod przemożnym wpływem podstępnego popa Hapona, ogrywającego go bezlitośnie w domino okrutnie przy tym oszukując, gotowego zdradzić swą ojczyznę dla osiągnięcia prywatnych korzyści, mamy też misję: czterej przyjaciele muszą wyruszyć do siedziby siejącego strach Kościeja, by uratować honor kniahini. Bliższe zatem prawdzie - wbrew temu, co twierdzą sami autorzy - byłoby uznanie, że „Wyspa Ruś” stanowi jakąś hybrydę bajkowej Rusi z "Trzema muszkieterami”. Pewne zamieszanie do tego obrazu zdają się wprowadzać obficie występujące banany, ulubiony - co oczywiste - posiłek każdego dzielnego Rusina. Ani te nieszczęsne banany jednak, ani też kilka innych nie pasujących do utartego wyobrażenia o Rusi atrybutów nie są w stanie przygotować czytelnika na odkrycia co do natury otaczającej rzeczywistości jakby żywcem wyjęte z co lepszych powieści Philipa Dicka. Zdecydowanie najlepsza część cyklu.
Wreszcie trzecia opowieść - Car’, cariewicz, korol’, koroliewicz… – stanowi krzyżówkę parodii science fiction z powieścią detektywistyczną. Kościej, którego mieliśmy okazję poznać w Wyspie Ruś, wynajduje maszynę pozwalającą na przeniknięcie do świata opisanego na kartach książek. Oszalały naukowiec porywa znanych z Dziś, mamo! braci i ukrywa ich w jednym z takich światów. Zaprzyjaźnieni agenci sił bezpieczeństwa Ziemi XXV wieku ruszają wraz z czarnoskórym Iwanem-Durakiem na poszukiwania chłopców, do pomocy mając ściągniętych z utworów (dosłownie!) Conan Doyle’a Sherlocka Holmesa i doktora Watsona. Wędrujemy przez światy kilku książek, zahaczając w pewnym momencie o słynne dzieło Car, carewicz, król, królewicz… Bracia zostają oczywiście odnalezieni, a Kościej, sprawca ich niedoli, ponosi sprawiedliwą karę. Powrót do stylu pierwszej części cyklu, rzecz zdaje się być od niej lepsza, bardziej dojrzała, lepiej pomyślana i zrealizowana.
Na próżno doszukiwać się w utworach wchodzących w skład Siewodnia, mama! jakichś głębszych treści (no, może poza częścią środkową). To po prostu pierwszorzędna rozrywka, z wartką akcją przesyconą udanym (z reguły) dowcipem. Albo kupi się ją w całości, a wtedy jej lektura sprawi niebywałą przyjemność, albo pozostanie się na jej wdzięki obojętnym - a wtedy czytanie skończy się prawdopodobnie na jakiejś dziesiątej, może dwudziestej stronie.
5. Rok 1997 był - jak widać po przedstawionym powyżej zestawieniu - dla Łukianienki przełomowy. Sześć nowych książek, w tym aż trzy powieści. Tego fenomenu nie da się wytłumaczyć tylko tym, że ów rok był również czasem odrodzenia rosyjskiej fantastyki, kiedy to czytelnicy, zmęczeni zalewem importowanej, przede wszystkim anglojęzycznej tandety, ponownie zainteresowali się literacką produkcją rodzimych pisarzy (ale to już temat na inną opowieść). Po prostu Łukianienko pozbył się już wspomnianej fascynacji twórczością Krapiwina i Heinleina, tak widocznej we wcześniejszych jego tekstach, i zaczął wreszcie przemawiać własnym głosem.
Łabirynt otrażenii
Łabirynt otrażenii
Za zdecydowanie najciekawszą powieść opublikowaną po raz pierwszy w owym roku uznać należy Łabirint otrażienij, przez wielu uznawaną w ogóle za najlepszy utwór Łukianienki.
Tytułowy labirynt znajduje się w Głębinie, alternatywnej rzeczywistości wykreowanej w pamięci globalnej sieci. Do wejścia w Głębinę niewiele potrzeba: wystarczy domowy komputer zaopatrzony w urządzenie automatycznie przerywające połączenie po upływie ściśle określonego czasu, skafander umożliwiający odbieranie i przesyłanie bodźców pomiędzy komputerem a ciałem i odwrotnie, i pewna prościutka aplikacja, stworzona kiedyś najzupełniej przypadkowo przez zblazowanego hipisa, nieświadomego, że tworzy coś epokowego, coś, co zmieni diametralnie ludzką cywilizację. Wystarczy skupić wzrok na owej aplikacji, i człowiek - o ile nie należy do piętnastoprocentowej, uodpornionej na jej działanie części ludzkości - ląduje w Głębinie.
Dzięki skafandrowi podróżnik ma poczucie absolutnej realności tego, co w Głębinie zostało wykreowane. A jest tam chyba wszystko - miasta i wsie z pełną, odpowiadającą im infrastrukturą, są tam banki i siedziby korporacji, są centra rozrywki (np. gigantycznych rozmiarów budynek stworzony dla amatorów Doom’a), są knajpy, w których można coś zjeść i wypić. Gdyby nie ustawiane fabrycznie ograniczenia można by przebywać w tym świecie w zasadzie bez przerwy, tak długo, aż wycieńczony organizm w realu oddałby ostatnie tchnienie, zwłaszcza, że samodzielne wydostanie się zeń jest niemożliwe. Od tej zasady są nieliczne wyjątki - mowa o diverach, którzy dzięki rzadkiej, bliżej niezbadanej cesze umysłu są w stanie kontrolować czas swego pobytu w Głębinie.
Wszystko działa jako tako aż do momentu pojawienia się w Głębinie osobnika, który nie ma swego odpowiednika w realnym świecie, nie jest też osobowością stworzoną przez sieć. Kim jest? Skąd się wziął? Jakie ma cele? Czy to sztuczny umysł wykreowany przez miliony połączonych ze sobą w jeden sztuczny super mózg komputerów? A może to jednak przybysz z kosmosu, który właśnie penetrację Głębiny uznał jako najlepszy sposób nawiązania kontaktu z ludzkością? Odpowiedzi na te pytania usiłuje odnaleźć pewien diver wraz z grupą wypróbowanych przyjaciół, a próbuje mu w tym przeszkodzić tajemniczy Czarny Diver…
Fałsziwyje zierkała
Fałsziwyje zierkała
Łukianienko, namówiony ponoć przez wydawcę i czytelników zachwyconych Labiryntem, napisał dwa lata później jego sequel. Fałsziwyje zierkała mają wszelkie zalety i wady charakterystyczne dla kontynuacji; zalety - bo opisują dobrze nam znane: świat i bohaterów, wady - bo pomysły są już odrobinę wtórne, i nieźle trzeba się nagimnastykować, by czymś jeszcze zaskoczyć odbiorców. W Głębinie pojawia się nowe niebezpieczeństwo. Do tej pory śmierć po tamtej stronie kończyła się jedynie paroma niezbyt przyjemnymi wrażeniami i natychmiastowym przerwaniem połączenia z siecią. Nagle zaczyna być groźnie: ci, co giną w Głębinie, tracą życie również w rzeczywistości. Ponownie do akcji wkracza diver znany z Labiryntu, i znów po drugiej stronie barykady staje znany z Labiryntu Czarny Diver…
Obie powieści napisane są w iście brawurowym stylu, akcja płynie wartko, Łukianienko co krok daje dowody na to, że wyobraźnię ma przebogatą. Od czasu do czasu autor puszcza oko do wytrawniejszych czytelników - na przykład bohater Zierkał zastanawia się, kim był niejaki Gibson, nazwiskiem którego została nazwana jedna z alei Deeptown, centrum Głębiny. Dobrze jest mu natomiast znany Andriej Czertkow, którego nazwisko nosi jedna z krzyżujących się ze wspomnianą aleją ulic. Polskim czytelnikom fantastyki oba nazwiska nie powinny być obce; Williama Gibsona chyba nie trzeba przedstawiać, Andriej Czertkow natomiast to jedna z pierwszoplanowych postaci rosyjskiego fandomu - niedawno Rebis wydał skompilowaną przezeń antologię „Światy braci Strugackich - Czas uczniów”.
Labirynt odbić i Fałszywe lustra doczekały się dalszych kolejnych - tym razem już luźnych - kontynuacji. Początkowo w internecie, na stronie księgarni „Ozon”, a następnie w antologii Fantastyka 2001 ukazała się nowela Łukianienki Prozracznyje witrażi, w ubiegłym roku ponadto nakładem wydawnictwa AST ukazał się tomik noszący tytuł Deep-sklieroz, w którym troje mało znanych autorów (Olieg Kułagin, Artiem Prochorow i Tatiana Matwiejewa) oddało hołd mistrzowi, umieszczając akcję swych utworów w Głębinie.
Osiennie wizity
Osiennie wizity
6. Osiennije wizity, ostatnia z interesujących powieści Łukianienki opublikowanych po raz w 1997 roku, to pasjonujący zapis zmagań kosmicznych potęg, które jako pole boju upodobały sobie naszą skromną planetę.
Oto pewnego dnia u sześciorga obywateli dawnego Związku Radzieckiego pojawiają się ich sobowtóry. To Obcy, którzy skopiowali nieszczęśnika, wybranego ze względu na jego ściśle określone cechy osobowości. Pojawia się zatem bliźniak wpływowego polityka, oficera armii ukraińskiej, znanego pisarza (alter ego Łukianienki), naiwnej, pięknej lekarki, kilkunastoletniego chłopca i emeryta. I zaczyna się krwawe polowanie - wygrać ma ten, kto najdłużej pozostanie przy życiu. Przybysze bez litości zabijają siebie nawzajem i ziemskie oryginały swych przeciwników. Kto zwycięży? Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy do akcji wkracza jakaś siódma siła w osobie płatnego zabójcy…
Pomysł iście szatański, prawda? Czytelnik z niezdrowym zainteresowaniem obserwuje, jak są zawierane i rozpadają się tymczasowe sojusze słabszych skierowane przeciwko teoretycznie silniejszym przeciwnikom, jak zdawałoby się niezdolna do jakiegokolwiek przejawu okrucieństwa dziewczyna zabija z zimną krwią pozostawionego pod jej pieczą rannego człowieka. Zastrzelić dziecko? A co z tą lekarką? A ze starcem?
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.