Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marina i Siergiej Diaczenko

Paweł Laudański
« 1 2

Paweł Laudański

Marina i Siergiej Diaczenko

Po obfitym roku 1997 rok następny był znacznie skromniejszy ilościowo; światło dzienne ujrzała tylko jedna nowa powieść Diaczenków. Akcja Pieściery, bo nią mam na myśli, toczy się w realiach na pozór tylko podobnych do tych nam znanych. Siły porządkowe niewiele mają w tym świecie do roboty, bo i przestępstw jakoś w nim nie uświadczysz, i ludzie są jacyś tacy łagodniejsi, wyzbyci agresji… A wszystko to dzięki tytułowej Jaskini (Pieczarze? Grocie?), do której mieszkańcy owego świata przenoszą się w czasie snu. Tam, w zależności od cech swego charakteru, przybierają postać płochliwych roślinożerców (dla przykładu – saren), dla których jedynym sposobem na zachowanie życia jest ucieczka, lub drapieżników, od tych drobnego kalibru poczynając, na tych naprawdę groźnych, nie mających w zasadzie naturalnych wrogów, kończąc. W zasadzie, bo są jeszcze tajemniczy, siejący przerażenie w najmężniejszych nawet sercach, Myśliwi. Świat Jaskini jest piękny, cudowny – ale i niebezpieczny. Trzeba zachować najwyższą ostrożność, bowiem ten, kto w Jaskini ginie, umiera naprawdę. I w takim to właśnie „sennym” świecie pewnej sarnie udaje się kilka razy uciec przed najgroźniejszym – poza wspomnianymi Myśliwymi – jaskiniowym łowcą. To kpina z rachunku prawdopodobieństwa; z jednej strony bowiem nie powinno się to udać nawet raz, z drugiej zaś – nie zdarza się, by te same osoby spotkały się dwukrotnie w przepastnych, nie znającym granic systemie korytarzy i sal. Na tym nie koniec jednak, zdarza się bowiem coś jeszcze mniej prawdopodobnego: oto pechowy łowca i jego niedoszła ofiara spotykają się w realnym świecie. Skutki tego zdarzenia, a w szczególności rodzące się pomiędzy tymi dwoma osobami uczucie mogą sprawić, że dotychczasowy układ Świat-Jaskinia może runąć. Do tego jednak nie zamierza dopuścić tajemnicza Rada, sprawująca w owym świecie rząd dusz.
W tym samym roku opublikowana zostaje po raz pierwszy mikropowieść Goriełaja basznia, najczęściej chyba – do czasu wydania Doliny sowiesti – nagradzana rzecz Diaczenków. To przejmująca opowieść o przebaczeniu, dziejąca się w postapokaliptycznej rzeczywistości. Bohater, młody chłopak o niejasnej przeszłości, trafia do ruin wsi, której mieszkańcy okrutnie odwdzięczyli się kiedyś pewnemu człowiekowi za uratowanie życia w czasie pustoszącej cały kraj epidemii. Człowiek ów, oskarżony o czary, zostaje zabity przez tych, którzy zawdzięczali mu swoje życie. Czy chłopak, przybrany syn owego człowieka, znajdzie w sobie dość sił, by przebaczyć, a w konsekwencji – uwolnić zabójców od straszliwej, acz w pełni zasłużonej kary?
W roku 1999 ukazały się trzy kolejne powieści - Rubież, Kazn’ oraz Armagied-dom. Pierwsza z nich, napisana do spółki z Andriejem Walentinowem i H. L. Oldim, stanowi pasjonującą mieszaninę fantasy, powieści historycznej (część akcji toczy się w miejscu bardzo przypominającym osiemnastowieczną wieś ukraińską), opowieści ezoterycznej z kolejną koncepcją światów równoległych. Jest to utwór o przekraczaniu granic - granic zewnętrznych, granic pomiędzy światami, ale także i o pokonywaniu naszych, ludzkich ograniczeń. Jest również Rubież o końcu świata, końcu, który zwiastują narodziny syna jednego z upadłych aniołów, Lucyfera, niosącego - o ironio - owemu światu możliwość ratunku. Więcej o tej wspaniałej powieści napisałem przy okazji omawiania twórczości G. L. Oldiego.
Bohaterka Kazni, kobieta nam współczesna, za sprawą swego byłego męża, szaleńczego geniusza, zdolnego mocą swej wyobraźni wspartej najnowocześniejszą technikę wykreować kompleksowo nową rzeczywistość, trafia kolejno do światów przypominających krainy rodem z krzyżówki horroru z fantasy. Irena zostaje poddana swoistemu eksperymentowi – twórca tego całego pasztetu konfrontuje jej zachowanie w ekstremalnych sytuacjach ze składanymi wcześniej przez nią deklaracjami. I tak, dla przykładu, w jednym ze światów zostaje ona oskarżona o popełnienie seryjnych morderstw małych dzieci; wszelkie dowody zdają świadczyć na jej niekorzyść. To świat, w którym za mniejsze przewiny można dostać najwyższy wymiar kary. Kto dysponuje większą ilością gotówki, może sobie takiego skazańca wykupić, pod warunkiem jednakże, iż sam pozbawi go życia w zakreślonym z góry terminie. Taki też los spotyka Irenę, a prawo do wykonania na niej egzekucji nabywa znany adwokat, najprawdziwszy wampir.
Irenie udaje się uciec do innej rzeczywistości, razem z nią trafia tam i niedoszły egzekutor. To quasi średniowieczna kraina, w której wszyscy starają się czynić dobro i jednocześnie wystrzegać zła, bo działająca natychmiastowo i nieubłaganie Opatrzność za dobro solennie nagradza, za zło zaś - surowo karze. Światem rządzi potężna teokracja, która zinstytucjonalizowała opatrznościową sprawiedliwość i potrafi wyciągnąć z niej niezłe korzyści. Wampir cierpi – zarówno psychicznie, jak i fizycznie – za to, że, wiedziony nieodpartą życiową potrzebą, karmi się krwią tubylców.
I tak to trwa. Irena podróżuje pomiędzy światami, za wszelką cenę próbując wrócić do tego, w którym swą podróż rozpoczęła. W końcu udaje jej się to osiągnąć, choć tak naprawdę dzięki jej byłemu mężowi ani ona, ani czytelnicy nie są w stanie z cała stanowczością stwierdzić, że nie jest to dalszy ciąg rozgrywki szalonego geniusza.
Kazn’ to dickowska z charakteru opowieść o istocie sprawiedliwości, o sposobach i nieuchronności odpłaty za wyrządzone zło.
Akcja Armagied-doma toczy się w świecie jako żywo przypominającym współczesną Ukrainę. Świat ów przez tajemniczą siłę skazany został na stagnację – co dwadzieścia mniej więcej lat wstrząsają nim wydarzenia porównywalne z biblijną apokalipsą: deszcze meteorytów, wybuchy wulkanów, ataki potworów rodzących się w głębinach mórz... Jedynym ratunkiem są tajemnicze Wrota; można w nich przeczekać ciężki czas. Co dwadzieścia lat cywilizacja ulega zniszczeniu, by potem, przez następne dwudziestolecie, z trudem podnosić się ze zniszczeń. Okres ten ledwo starcza na jako takie zalizanie ran zadanych globalnych rozmiarów kataklizmem, trudno zatem mówić o podjęciu jakiejś poważniejszej próby odkrycia pochodzenia i istoty owego kataklizmu oraz znalezienia sposobu na uratowanie się poza systemem zsyłanych przez nieznaną siłę Wrót, nie mówiąc już o powstrzymaniu nieubłaganego kataklizmu. Próbę taką podejmuje główna bohaterka powieści, poświęcając temu zadaniu całe swoje życie. Armagied-dom to właśnie opowieść o jej wysiłkach, o odnoszonych przez nią sukcesach i ponoszonych porażkach, przy czym tych drugich było znacznie więcej…
Rok 2000 przyniósł jedną powieść. Mam tu na myśli zwieńczenie cyklu Skitalcy, czyli rzecz noszącą tytuł Awanturist. To w powszechnej opinii jeden ze słabszych utworów ukraińskiego duetu, powielający schematy i tematykę poprzednich trzech tomów serii.
W pochodzącej z tego samego roku mikropowieści Wołcz’ja syt’ (polskie tłumaczenie: Wilcza krew) inteligentne owce, efekt eksperymentów genetycznych ludzkich naukowców, w pocie czoła próbują zbudować gdzieś w górskich ostępach swoją krainę szczęśliwości. Tworzą własne państwo, własną kulturę; owcza cywilizacja zdaje się kwitnąć, aż do czasu, gdy okoliczne wilki naprawdę zgłodnieją, i gdy okazuje się, że system, który miał ową cywilizację miał przed nimi bronić, wart jest funta kłaków. Drapieżniki znajdują łatwy łup, owcze państwo zaczyna chylić się ku upadkowi... Tak naprawdę to opowieść o wolności i cenie, którą można/jesteśmy gotowi za nią zapłacić. Czy dla poczucia bezpieczeństwa, dla pełnego brzucha, dla braku lęku o jutro gotowi jesteśmy z części lub nawet z całej takiej wolności zrezygnować?
Kolejny rok z całą pewnością można zaliczyć do najbardziej udanych w karierze Diaczenków. Rozpoczął się on znakomitą powieścią Magam możno wsie, stanowiącą nieco ironiczne spojrzenie na historie fantasy, w których magia odkrywa pierwszoplanową rolę. Tak jest niby i w świcie wykreowanym przez Diaczenków: magiczne zdolności są dość powszechne, choć największą mocą dysponują nieliczni. W ogóle społeczeństwo podzielone jest na sześć grup – na tych, którzy żadnej magicznej mocy nie posiadają (grupa pierwsza), na tych, którzy dysponują mocą o różnym, lecz ściśle określonym stopniu zaawansowania (cztery kolejne grupy) oraz tych, których posiadana moc nie poddaje się żadnym klasyfikacjom (grupa szósta). Magiem można stać się na dwa sposoby: poprzez urodzenie (możliwe jest wtedy uzyskanie każdego stopnia magicznej mocy) oraz intensywną naukę (najlepsi są w stanie osiągnąć co najwyżej drugi stopień hierarchii).
W takim oto świecie zaczynają znikać ludzie. Odnajdują się, lecz zmienieni. Czasem zmiana taka jest ledwo zauważalna (np. utrata zainteresowania hodowlą kwiatków), czasem zaś jest na tyle istotna, że całkowicie zmienia osobowość ofiary. Zagadkę próbuje wyjaśnić mag najwyższego, nieoznaczonego stopnia, dysponujący na dodatek zdobytym na loterii, jednorazowym zaklęciem kary, przed którym – przy spełnieniu określonych, niezbyt skomplikowanych warunków – nikt nie jest w stanie się obronić. Zaklęcie jest ważne przez sześć miesięcy, a zatem z ukaraniem porywacza-preparatora trzeba się pospieszyć…
Nie jest to, wbrew pozorom, wesoła opowieść. Wręcz przeciwnie – Diaczenkowie zajmują się w niej eksploracją mrocznych stron naszej duszy oraz próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie: czy można sobie w jakiś sposób z tymi mrocznymi stronami poradzić, a jeśli nawet, to czy konsekwencją tego nie będzie nazbyt daleko idąca ingerencja w ludzki umysł?
Magam… jest świetnie napisanym magicznym detektywem. I zapewne powieść ta zgarnęłaby parę branżowych nagród, gdyby nie samobójcza konkurencja w postaci opublikowanej pół roku później Doliny Sowiesti.
Dolina… to opowieść o człowieku, który zupełnie mimochodem przywiązuje do siebie innych ludzi, i to do tego stopnia, że nawet krótkotrwała rozłąka może się dla uzależnionego skończyć ciężką chorobą, a w skrajnych przypadkach, zarezerwowanych dla przyjaciół niezbyt mocnego zdrowia, nawet śmiercią. To opowieść o braku możliwości wolnego wyboru, swobody w kierowaniu własnymi losami; kto tu jest większym niewolnikiem – czy ci, którzy mieli nieszczęście (?) dostać się pod wpływ oddziaływania Włada, czy też sam Wład, który w swym sumieniu musi nieraz rozstrzygać o życiu i śmierci swych bliskich i znajomych.
Wład, przerażony posiadaną mocą, ucieka na odludzie, stara się za wszelką cenę unikać dłuższego kontaktu z innymi ludźmi. I udaje mu się to dość skutecznie; do czasu jednak. Pewnego otóż dnia spotyka na swej drodze kogoś sobie podobnego. Andżela korzystanie ze swego daru czyni sposobem na życie: przywiązani starsi mężczyźni, doprowadzeni do szaleństwa gotowi są zrobić dla niej wszystko, łącznie z przepisaniem całego majątku, byleby tylko zbytnio się od nich nie oddalała. Kolejną ofiarą miał stać się Wład, który fortunę zdobył dzięki poczytnym utworom dla dzieci; trafiła jednak kosa na kamień…
Dolina Sowiesti to powieść w zasadzie współczesna, bo dziejąca się w znanej nam rzeczywistości. Fantastyczni, nierealni są Wład i Andżela, obdarzeni mocą, za posiadanie której niejeden oddałby wszystko, co posiada. To historia ciężko doświadczonych ludzi, historia, która potrafi wstrząsnąć aż do samych głębin skołatanego ducha.
W roku 2003 do księgarń trafiła kolejna powieść Diaczenków – Pandiem, nagrodzona Złotym Rosconem dla najlepszej powieści. Oto pewnego dnia u każdego człowieka pojawia się tajemniczy opiekun – ni to anioł stróż, ni to doradca, gotów chronić i służyć pomocą w każdej, najdrobniejszej nawet opresji. Ludzie poddają się ochoczo owej pieczy, zrzucając beztrosko ze swych ramion brzemię trudów związanych z codziennością. Ziemia przeradza się w istny raj: ludzie stają się dla siebie braćmi, nikt nie umiera przedwcześnie, przestępstwa znikają… I ten kij jednak, jak i jemu podobne, ma dwa końce: powoli stajemy się bezwolnym bydłem, niezdolnym do podejmowania własnych decyzji, całkowicie zdanym na łaskę przepełnionych jak najlepszymi intencjami przybyszy z gwiazd.
Owa opieka nie jest nikomu narzucana siłą; przymus kłóciłby się z kodeksem etycznym opiekunów. Nie byłby on zresztą w zasadzie konieczny, poza naprawdę nielicznymi wyjątkami bowiem wszyscy zgodzili się na ów nadopiekuńczy dyktat.
Ludzkość w iście szaleńczym tempie traci zdolność samodzielnego istnienia. Tym większy jest wstrząs, gdy pewnego dnia opiekunowie znikają…
Marina i Siergiej Diaczenko mają również w swoim dorobku wiele znakomitych opowiadań, zebranych w czterech tomach: Korni kamnia (1999), Rituał (2000), Posliednij don Kichot (2001) oraz Emma i sfinks (2002). Do najlepszych z nich zaliczyłbym: Tron, w którym o losach świata decydują mieszkanki ni to ekskluzywnego sierocińca, ni to szkoły dla dziewcząt z bogatych rodzin, Posliednowo don Kichota, opowieść o tragicznych losach potomków bohatera Cervantesa, o sensie poświęcenia wszystkiego, co się posiada, w imię wzniosłych ideałów, Kona, przejmującą historię o marzeniach i o tym, co się dzieje, gdy marzenia te legną w gruzach, Choziaina kołodciew, opowieść fantasy o wolności i swobodzie wyboru, Martu, rzecz o tym, jak wielka może być miłość córki do umierającego ojca, Zoopark, okrutną wizję ludzkiego zezwierzęcenia…
… a mógłbym tak chyba wymieniać bez końca.
koniec
« 1 2
1 lipca 2003
Skrócona wersja powyższego tekstu ukazała się na łamach miesięcznika Science Fiction Nr 1/03 i 7/03.

Komentarze

23 X 2017   14:01:32

Co się dzieje z Diaczenkami? Zniknęli z wydawnictw w Polce, ale czy ktoś może wie, co tworzą?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.