Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ida Żmiejewska
‹Stokrotki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorIda Żmiejewska
TytułStokrotki
OpisSpecjalistka od zasobów ludzkich, doradczyni zawodowa, długoletnia rezydentka Forum Literackiego Mirriel, autorka „Morderstwa w Widmo Ekspresie” (Esensja, marzec 2011), Warszawianka, wiedźma, kocia własność oraz żona.
Gatunekgroza / horror, humor / satyra

Stokrotki

« 1 2 3 4 5 6 »
– Co tu robisz? – Daisy rzuciła się ku niemu.
– Pomyślałam, że powinniśmy porozmawiać – wyręczyła go w odpowiedzi dama zajmująca drugi pojazd.
Niewątpliwie była to Elena. Nadal zachwycała wielką urodą, imponującym gabarytem i, niezmąconą nawet rozwodem, pewnością siebie.
– Witam państwa – zwróciła się do Hyde’ów, a potem z niechęcią popatrzyła na detektywa. – No proszę, pan hrabia Potocki. Kto by pomyślał…
– Dobry wieczór – Eryk ukłonił się sztywno.
– Co tu się dzieje? – zainteresowała się teściowa, zerkając podejrzliwie na poprzednią połowicę zięcia.
– Moja była żona ukradła Rufusa – oświadczył posępnie Wład. – I nie zamierza oddać!
– Mój drogi. – Księżna spojrzała na eksmałżonka z wyższością. – W końcu potraktowałeś mnie tak haniebnie. Po tylu latach małżeństwa zasługiwałam na szacunek!
Tak. Coś około pięćdziesięciu. Eryk złapał się na tym, że chętnie posłuchałby opowieści o wyczynach kolegi, ale Wład nie spieszył się z wyjaśnieniami. Za to jego twarz stawała się coraz bardziej ponura.
– Powinienem był wyrwać ci nerki – mruknął.
Takie rozwiązanie sprawy na pewno okazałoby się w ogólnym rozrachunku tańsze i bezpieczniejsze niż rozwód z damą, która zawsze potrafiła dbać o własne interesy, a na dodatek była czarownicą, czyli kimś, na kim nawet potężny wampir mógł sobie połamać nie tylko kły, ale także siekacze.
– Oddaj mojego męża! – Wyraźnie zniecierpliwiona Daisy mocno tupnęła nóżką. – Natychmiast! Nie masz prawa go trzymać!
– Rzeczywiście, to twój mąż. – Księżna spojrzała na nią z jadowitym uśmiechem. – Sama więc go poszukaj.
– Nie przeginaj! – Wład ostrzegawczo uniósł wskazujący palec.
– Tym razem to ja dyktuję warunki. – Była żona nie przestawała się uśmiechać. – To jak? – zwróciła się znowu do młodej wampirzycy. – Idziesz?!
– Dokąd?! – najeżyła się pani Hyde. – Dokąd ma iść moje jedyne dziecko?
– Do zamku Waldberg.
Wład zgrzytnął zębami, aż poszły iskry, Hyde’owie spojrzeli na siebie z przerażeniem, tylko Eryk, który oczywiście miał ogromne luki w wiedzy dotyczącej miejscowych atrakcji turystycznych, tkwił nadal w błogiej nieświadomości.
– Ja tam pójdę! – oświadczył wreszcie książę. Był bledszy niż rozsypany na polach śnieg i niezwykle zdeterminowany.
– O nie, mój drogi. – Elena przecząco pokręciła głową. – Nie wątpię, że do mnie wrócisz, a ja chcę mieć cię żywego. Ona albo nikt!
– Nie ma mowy! – Wład uderzył ręką w bok sań tak mocno, że spłoszone konie ruszyły z kopyta. Woźnica z niemałym trudem zdołał nad nimi zapanować.
– W porządku, niech więc z tobą zostanie – stwierdziła księżna z ironią. – Ale nici ze ślubu!
– A mogę wynająć kogoś do pomocy? – zainteresowała się tymczasem panna młoda. – Na przykład pana Potockiego.
Eryk, który w najbliższym czasie nie zamierzał podejmować się żadnej pracy, a już zwłaszcza w Transylwanii, był tak zaskoczony tą propozycją, że nie zdążył zaprotestować. Elena pogardliwie zmierzyła go wzrokiem.
– Chcesz zabrać tego lenia i ochlapusa?
Książę jako lojalny przyjaciel oczywiście chciał coś powiedzieć, ale Potocki prawie niezauważalnie pokręcił głową. Stracił już nadzieję, że wymiga się od udziału w tej eskapadzie, więc lepiej, jeśli straszna baba będzie trwała w przekonaniu, że znienawidzony kumpel jej eksmęża nadal oddaje się zgubnym nałogom. Dzięki temu być może popełni jakiś błąd.
– No dobrze, niech idzie – zgodziła się wspaniałomyślnie księżna. – Będzie się tylko plątał pod nogami.
– W porządku. – Detektyw wreszcie oprzytomniał na tyle, aby zapytać o konkrety. – Niech mi wreszcie ktoś wytłumaczy, co to za miejsce, ten cały zamek?
– Rodzinna posiadłość jej rodziców – poinformował go niechętnie Wład. – Wysłała tam kilka osób i nikt nie wrócił żywy.
Ważne, że w ogóle wrócił. Eryk mimo wszystko postanowił być dobrej myśli, choć miał przeczucie, że tym razem wpakował się w wyjątkowo paskudne kłopoty.
4.
Wspaniały zamek Waldberg mieścił się na szczycie całkiem wysokiej góry, tuż nad przełęczą. Wiodła do niego stroma i kręta, ale jakimś cudem przejezdna droga. Najwyraźniej odpowiednie siły – z definicji mające niewiele wspólnego z czystością – na polecenie Eleny uprzątnęły śnieg tuż przed przybyciem gości.
Odprowadzani smętnym wyciem niezmordowanych wilkołaków pokonali zwodzony most, minęli wykutą w skale bramę i wjechali na dziedziniec; płozy sań zazgrzytały o kamienie.
Wład pod czujnym okiem byłej żony pożegnał się z narzeczoną, a potem uścisnął rękę przyjaciela.
– Pamiętaj – rzucił krótko. – Wykop tego trupa choćby spod ziemi!
– Postaram się – obiecał bez przekonania Potocki, który nie mógł pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, że sytuacja właśnie zaczyna go przerastać.
– I jeszcze jedno. – Książę ściągnął brwi. – Jeśli tkniesz Daisy choćby małym palcem, wyrwę ci wątrobę!
Eryk westchnął. Nie miał ochoty tłumaczyć przyjacielowi, że wcale nie potrzebuje takich ostrzeżeń. Panna co prawda była ładna i sympatyczna, ale jej podejście do stałych związków wybitnie mu nie odpowiadało. Poza tym, wbrew pozorom, istniały jeszcze takie rzeczy jak lojalność i męska solidarność.
– Do szóstej będzie na was czekał woźnica – oświadczyła wyraźnie zadowolona z siebie Elena. – Jeśli przez ten czas nie znajdziecie Rufusa, zostaniecie tu na zawsze!
Cóż, nie ma to jak odpowiednia motywacja do pracy.
5.
Potężne odrzwia zatrzasnęły się za nimi z hukiem i przerażającą siłą, kiedy tylko przekroczyli próg.
W zamku panowały egipskie ciemności. Na szczęście Eryk miał świetny wzrok, dlatego już wstępne oględziny pozwoliły mu ustalić, że ta imponująca budowla to w rzeczywistości neogotyk. Przyzwoity, z końca dziewiętnastego wieku, ale tylko neogotyk. Dowodziło to, że ród Eleny wcale nie był tak wspaniały i starożytny, jak próbowała wszystkim wmówić księżna.
– Co robimy? – zniecierpliwiła się Daisy. Najwyraźniej postanowiła pozostawić całą inicjatywę w rękach swojego towarzysza. Z jednej strony była to dosyć przytłaczająca świadomość, ale z drugiej – taka sytuacja pozwalała oszczędzić wielu nieporozumień.
– Przeszukujemy wszystkie komnaty po kolei – zdecydował detektyw, rozglądając się uważnie dookoła. Na razie nie dostrzegał żadnego zagrożenia, ale skoro za tym wszystkim stała była żona Włada, należało spodziewać się licznych i nieprzyjemnych niespodzianek. – Przede wszystkim musimy trzymać się razem.
Daisy chwyciła go za rękę. Była spokojna, tylko jej oczy mocno błyszczały. Najwyraźniej nie miała zamiaru dać się pokonać rywalce. Chyba tym razem książę dobrze wybrał towarzyszkę życia, nieważne, jak długie miałoby ono jeszcze być.
Szli pustymi korytarzami i tylko odgłos ich kroków odbijał się echem od ścian. We wszystkich komnatach, do których po drodze zaglądali, panował nieziemski bałagan: meble pokrywała gruba warstwa kurzu, a z sufitów zwisały pajęczyny. Szczerze mówiąc, Eryk nie był tym zdegustowany: w końcu sam nie należał do pedantów i jego mieszkanie częstokroć wyglądało dużo gorzej.
– Ależ tu pusto. Myślisz, że Elena chciała nas tylko nastraszyć? – Panna Hyde niespodziewanie zaczęła zwracać się do niego po imieniu, ale wcale mu to nie przeszkadzało.
– Nie mam pojęcia. – Potocki puścił dłoń dziewczyny, aby zajrzeć do kolejnego pomieszczenia.
Oślepił go nagły rozbłysk białego światła. A potem drugi. I trzeci. Detektyw odruchowo zasłonił oczy, a kiedy po chwili opuścił ręce, nie zauważył swojej towarzyszki. Niespokojnie rozejrzał się dookoła. Pusto. W pobliżu nie było nikogo, ani panny Hyde, ani żadnej innej żywej lub martwej duszy. Gdzieś na górze okno zamknęło się z trzaskiem.
– Daisy! – krzyknął Eryk, już całkowicie puszczając w niepamięć wszelkie konwenanse. – Daisy!!!
Musiał ją odnaleźć. Jak najszybciej. Dla jej i własnego dobra. Niewiele myśląc, wpadł do najbliższej komnaty i zdębiał, bo czegoś takiego zupełnie się nie spodziewał.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

08 XI 2011   19:27:20

Biedny Eryk. :) Ciekawe, jak sobie poradzi...

09 XI 2011   08:21:45

Całość cuuuudna :D
A Eryk zaiste nieszczęsny.

09 XI 2011   11:32:47

Przekleństwa używane przez wampiry są fajnie pomyślane. "Niech to Drakula wyssie" - hi hi!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Gucio
— Ida Żmiejewska

Morderstwo w Widmo Ekspresie
— Ida Żmiejewska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.