Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ida Żmiejewska
‹Stokrotki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorIda Żmiejewska
TytułStokrotki
OpisSpecjalistka od zasobów ludzkich, doradczyni zawodowa, długoletnia rezydentka Forum Literackiego Mirriel, autorka „Morderstwa w Widmo Ekspresie” (Esensja, marzec 2011), Warszawianka, wiedźma, kocia własność oraz żona.
Gatunekgroza / horror, humor / satyra

Stokrotki

« 1 2 3 4 5 6 »
Cały pokój był urządzony na czerwono. Wszystko – tapeta na ścianach, kobierce na podłodze, obicia zabytkowych mebli, zasłony, obrusy, baldachim nad wielkim łożem, a nawet abażury lamp mieniły się różnymi odcieniami szkarłatu. Potocki zamrugał z niedowierzaniem, bo przypomniała mu się Różowa Krypta, osławiony warszawski lokal z wyszynkiem skrzepłej krwi i usługami uprzejmych dam do towarzystwa.
Niewiasta, która czekała na niego w tej sypialni, też wyglądała na miłą. Przede wszystkim była zaś nieziemsko, wręcz wstrząsająco piękna. Jasnowłosa, niebieskooka, o bujnych kuszących kształtach. Tyle że absolutnie nie w jego typie, bo nigdy nie gustował w rubensowskich blondynkach.
Tymczasem na widok gościa ślicznotka podniosła się z łóżka i z wdziękiem popłynęła ku niemu. Kiedy była już o krok, uśmiechnęła się słodko i powiedziała coś szemrzącym głosem. Eryk oczywiście znowu nic nie zrozumiał.
– Nie panimaju – oświadczył z irytacją. Nie wiadomo czemu język rosyjski wydał mu się najrozsądniejszym wyborem.
Dama, która niewątpliwie należała do upiorzego rodu, najpierw spojrzała na niego ze zdumieniem i mało inteligentnie otworzyła usta, a następnie przewróciła oczami, co w mowie jej ciała musiało chyba oznaczać: Draculo złoty, z kim ja muszę pracować?! Wreszcie westchnęła ciężko i zapytała:
Do you speak English?
– Od razu lepiej! – ucieszył się Eryk w języku Szekspira.
– Witaj, Cukiereczku. – Upiorzyca z wyraźną ulgą powróciła do swej roli.
Słysząc te miłe słowa, Potocki w pierwszej chwili się zdziwił, a później poczuł coś na kształt zażenowania. Żył na tym świecie już prawie sto lat i kobiety, które miały nieszczęście przez ten czas się z nim zadawać, nazywały go różnie – przeważnie Misiem, ale najczęściej draniem i łobuzem. Nigdy Cukiereczkiem. Na dodatek transylwańska kusicielka sprawiała wrażenie, jakby miała zamiar rzucić mu się na szyję. Po minucie znajomości? Zwykle przeniesienie relacji na tak intymne poziomy zajmowało detektywowi co najmniej kilka tygodni.
– Jak pani na imię? – zagaił, żeby trochę zyskać na czasie.
– Gänseblümchen.
Niech to Nosferatu wyssie! Gdyby nawet panna wzbudziła w nim jakieś romantyczne uczucia, po czymś takim oczarowanie przeszłoby mu bezapelacyjnie. Czy nikt jej nie mówił, że niemiecki to mało romantyczny język?
– Nie pociągam pana? – zaniepokoiła się dziewczyna, wyraźnie tracąc rezon. Jak na taką ślicznotkę była całkiem bystra.
– Proszę wybaczyć – odparł z godnością Eryk. – Ale nie sypiam z kim popadnie.
W zasadzie nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio przespał się z kimkolwiek, ale w tej sytuacji był to zupełnie nieistotny szczegół.
– Wypraszam sobie! – oburzyła się upiorzyca. – Jestem dyplomowaną siłą fachową. Uwodzę na pełny etat!
– Nie gustuję w profesjonalistkach – oświadczył wampir zgodnie z prawdą. – W sprawach uczuć stawiam na spontaniczność.
– Spontanicznie to mogę panu urwać głowę – zachęciła dziewczyna. – Razem z płucami.
– Spontanicznie? – zainteresował się uprzejmie Potocki. – A co ma pani w pakiecie standardowym?
– Wyrywam serce – oświadczyła z dumą upiorzyca. – Ale tylko tym, którzy mi ulegną. Z panem – westchnęła z rezygnacją – mogę co najwyżej pogadać.
No proszę, dała mu do ręki klucz, dzięki któremu być może wyjdzie żywy z tego zamku – nie bać się, nie wierzyć w nic, co się widzi, a wszystko będzie dobrze. A tak swoją drogą, wyrywanie organów chyba musiało być w tym kraju sportem narodowym.
– Wolałbym najpierw zapalić – westchnął Eryk. Co prawda już kilka lat temu porzucił wszelkie nałogi, ale w tej chwili poczuł, że dłużej nie zniesie abstynencji.
Dziewczyna bez słowa uniosła spódnicę, ukazując długą zgrabną nogę i wyciągnęła zza podwiązki zapalniczkę oraz paczkę cienkich papierosów. Sama wzięła jednego, a resztę oddała gościowi. Eryk przezornie powąchał fajki. W porządku, prawdziwe.
– Pracuje pani każdej nocy? – Podał upiorzycy ogień.
– Nie. – Pokręciła przecząco główką. – Na zmiany. Dwudziestoczterogodzinne.
– To samodzielne stanowisko? – zainteresował się detektyw, zaciągając się głęboko. Co za ulga!
– Skądże! Działamy w zespole.
No cóż, to było do przewidzenia. Należało jednak nie myśleć o przeciwnościach i badać przeciwnika dalej.
– Ale pani tu dowodzi? – rzucił przymilnie.
Zadowolona Gänseblümchen zatrzepotała rzęsami, ale nie zdążyła udzielić odpowiedzi, bo nagle skrzypnęły drzwi i do sypialni zajrzała rozczochrana Daisy.
W tym samym momencie upiorzyca zniknęła, czerwone światła zgasły i cała iluzja się rozwiała – komnata w niczym już nie przypominała przytulnego miłosnego gniazdka, jakim była przed chwilą. Tylko papieros, na szczęście, okazał się realny.
– Tu jesteś! – ucieszyła się panna Hyde. – Już się zaczęłam martwić.
– Gdzie się podziewałaś? – Eryk błyskawicznie otrząsnął się z szoku. – Zniknęłaś tak nagle.
– Napastował mnie jeden natręt – odparła lekceważąco dziewczyna, wzruszając ramionami. – Choć muszę przyznać, przystojny…
– Nic ci się nie stało? – zaniepokoił się detektyw.
– Umiem sobie radzić z mężczyznami – oświadczyła z dumą. – Pamiętaj, że mam na sumieniu siedmiu… Nie, ośmiu mężów!
– Naprawdę? – Wampir gwizdnął przeciągle, bo takiej listy ofiar wcale się nie spodziewał. Dwóch facetów, trzech i owszem, ale nie ośmiu. – W tym wieku?
Nawet babunia Petronela Potocka, która od wielu lat trzymała pod sypialnym katafalkiem urny z prochami swoich dwunastu tragicznie zmarłych małżonków, niewątpliwie byłaby pod wrażeniem.
6.
Przeszukali dokładnie cały parter, ale nadal nie udało się im odnaleźć zguby. Dlatego, z trudem pokonując wyszczerbione kamienne schody, powędrowali na górny poziom, gdzie – jak się okazało – hulały koszmarne przeciągi.
Eryk mocniej owinął się jesionką. Myślał o tym, że gdyby podczas ślubu wszystko poszło jak należy, to siedziałby teraz za stołem, na weselu i zajadał się wątróbką oraz tatarem. A tak, musiał łazić po wyziębionym pustostanie, w którym na dodatek urzędowały upiory. Anemia blada! Już miał podzielić się z Daisy tą gorzką refleksją, gdy na końcu korytarza coś zamigotało, jakby świeca. Potem skrzypnęły nienaoliwione zawiasy i trzasnęły drzwi. Wreszcie rozległ się odgłos lekkich kroków. Ktoś szedł pospiesznie w ich kierunku.
Łagodna muzyka wypełniła całe wnętrze. Harfa! Potocki stanął jak zaczarowany. Uwielbiał dźwięki harfy, bo przywodziły mu na myśl najwcześniejsze dzieciństwo, kiedy jeszcze żyła jego matka.
Melodia na chwilę ucichła, a zza rogu, oświetlana księżycową poświatą, wyłoniła się młoda kobieta. Wysoka, smukła, ciemnowłosa i uwodzicielsko uśmiechnięta.
– Zawsze chciałam mieć takie loki – mruknęła z zawiścią Daisy. Urok przybyłej chyba na nią nie zadziałał.
Zjawa skinęła zachęcająco, muzyka rozbrzmiała ponownie, tym razem trochę głośniej. Potocki powtarzał sobie, że to wszystko omamy i iluzje, że nie może wierzyć własnym oczom. Bezskutecznie. Najwyraźniej ten sam klucz nie musiał pasować do wszystkich zamków.
Ruszył w kierunku źródła dźwięków. Tajemnicza nieznajoma zerknęła ku niemu zza załomu muru.
– Eryk! – Panna Hyde chwyciła go za rękę, ale gwałtownie wyszarpnął się z jej uścisku. – Eryk!!! – Dziewczyna dla odmiany próbowała uwiesić mu się na ramieniu, ale nie dała rady go zatrzymać.
Zafascynowany detektyw uparcie podążał za upiorzycą, nie zważając na prośby i groźby swojej towarzyszki.
Wreszcie tajemnicza nieznajoma zatrzymała się na pierwszym stopniu schodów wiodących na wieżę. Eryk nie wahał się ani chwili, odepchnął Daisy i przyspieszył kroku. Pochylił się, bo futryna była niska, przekroczył próg, a potem zatrzasnął za sobą kute wrota i przekręcił klucz tak gwałtownie, że ten wyleciał z zamka i z metalicznym brzękiem upadł na podłogę.Detektyw nawet się nie odwrócił, tylko szedł coraz wyżej i wyżej, zaczarowany muzyką i urodą podążającej przodem dziewczyny. Tymczasem panna Hyde dobijała się do drzwi i coś krzyczała, ale on nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Już dawno nie czuł się taki szczęśliwy i spokojny.
Wreszcie dotarł do komnaty położonej na samym szczycie. Od szeroko otwartego okna szedł lodowaty powiew, adamaszkowe zasłony falowały.
Dziewczyna wskoczyła na parapet lekko i zwinnie niczym kotka. Wyprostowała się, wzniosła ręce nad głowę, złożyła dłonie, a potem skoczyła pięknym szczupakiem.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

08 XI 2011   19:27:20

Biedny Eryk. :) Ciekawe, jak sobie poradzi...

09 XI 2011   08:21:45

Całość cuuuudna :D
A Eryk zaiste nieszczęsny.

09 XI 2011   11:32:47

Przekleństwa używane przez wampiry są fajnie pomyślane. "Niech to Drakula wyssie" - hi hi!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Gucio
— Ida Żmiejewska

Morderstwo w Widmo Ekspresie
— Ida Żmiejewska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.