Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

C.S. Friedman

ImięC.S.
NazwiskoFriedman
WWW

Dominium

C.S. Friedman
« 1 2 3 4 12 »

C.S. Friedman

Dominium

Zrób to tak jak kiedyś, pokusa szeptała mu bezustannie. Wiesz, że tego pragniesz.
Ignorując żądzę, Tarrant zamknął oczy, podniósł naczynie od ust i łapczywie pił cenny płyn. W smaku krwi wyczuł młodość dziewczyny, jej niewinność, jej kobiecość… i oczywiście strach.
Bezcenna mieszanina życiodajnych energii krążyła teraz w jego żyłach niby płynny ogień.
Gdyby tylko mógł wchłaniać je bezpośrednio, niepotrzebując tak prymitywnego nośnika jak krew! To byłaby zaiste słodka uczta, jeżeli kiedykolwiek udałoby mu się to osiągnąć.
Emanacje uczuć dziewczyny stawały się coraz słabsze, ale czego innego można było się spodziewać, skoro resztki życia właśnie z niej wypływały. Pierwszy łyk był zawsze najsłodszy.
Co do jej rodziców… Tarant wyszeptał formułę kolejnego Uroku i obserwował jak ich spojrzenia stają się puste, podczas gdy jego moc owijała się wokół ich wspomnień, aranżując je na nowo. Gdy tylko zniknie im z oczu, nie będą pamiętać, że kiedykolwiek gościł w ich domu.
Ktoś inny zmienił wygląd piwnicy zeszłej nocy. Ktoś inny zasłonił wszystkie okna podczas dnia. Ich córka odebrała sobie życie sama, nie podając przyczyny, a oni odnaleźli jej ciało, gdy było już za późno.
Łowcy wysyłani przez Kościół mogą ewentualnie domyślić się, że jakieś zło nawiedziło ten dom, ale nie będą w stanie określić jego pochodzenia. Nie będą też wiedzieli, jak na nie zapolować.
Ten potwór nie zostawiał śladów.
Na zewnątrz nocne niebo było ciemne, prawie pozbawione towarzystwa gwiazd. Jedynym widocznym punktem na zachodnim nieboskłonie był zawieszony nisko sierp księżyca. Pod nim – jarzące się iskrami fae ziemi – dostrzec można było miejsce nazywane przez śmiertelników Zakazaną Puszczą. Największe na tym kontynencie, a może i na całym świecie źródło naturalnej mocy.
Wybierając się w takie miejsce, człowiek musi być gotów zaryzykować swoje życie, pomyślał Tarrant. Natomiast istota nocy, wyjątkowo wrażliwa na wpływ mrocznych sił tego świata, ma do zaryzykowania o wiele więcej niż tylko życie. Czy było to tego warte?
Wiedział, że Puszcza wpływała na jego umysł. Każda myśl w jego głowie była teraz podejrzanym. Wszystkie instynkty drzemiące w jego duszy pchały go w stronę zachodu, nawet jeżeli oznaczało to nieuchronną zagładę.
Dlatego podjął decyzję, zanim znalazł się w zasięgu wpływów Puszczy.
Czerpiąc fae ziemi krążącą wokół jego stóp – jakże potężna była w tym miejscu! – opracował Przyzwanie, by przywołać najbliższego wierzchowca. Zaledwie parę minut później, galopując w dół drogi, pojawił się niekoń. Tarrant użył mrocznej magii by zrzucić jeźdźca i zrobił to z taką łatwością, z jaką zabija się muchę. Zazwyczaj zwierzęta wyczuwały jego naturę drapieżnika i nie mogły ścierpieć jego obecności. Pomniejszy urok Uspokojenia wystarczył, by załagodzić sytuację i dosiąść wierzchowca.
Nakładając na zwierzę uroki, tak by jego duch był spokojny i by zaniosło go aż pod bramy Piekieł, pogonił wierzchowca, pozwalając by syrenia pieśń Zakazanej Puszczy prowadziła go na zachód.
• • •
Wkrótce po przebudzeniu Faith nie miała pojęcia, gdzie jest ani jak się tam znalazła. Właściwie to ogólnie niewiele pamiętała, poza faktem, że jakiś czas temu wraz ze swoimi kompanami, innymi rycerzami, wyruszyła zapolować na wyjątkowo kłopotliwego demona zrodzonego z fae. Nękał on społeczności żyjące przy granicy z Puszczą… i… było ich około tuzina i…
Teraz była tutaj.
Tutaj to znaczy…
Gdzie?
Jej głowa pulsowała boleśnie. Sięgając do miejsca skąd emanował ból, odkryła we włosach zaschniętą krew. Niezbyt dobry omen. Sprawdzając ciało w poszukiwaniu innych ran i uszkodzeń w zbroi wędrowała dłońmi od stóp aż po czubek głowy. Nie znalazła żadnych więcej otwartych ran. Przy najmniejszym ruchu wszystkie mięśnie w jej ciele zdawały się protestować, a sądząc po pulsującym bólu, jaki odczuwała nabierając powietrza, miała złamane co najmniej jedno żebro. Wnioskując po zbroi, dostała niezły łomot. Kilka stalowych łusek odpadło z mocowań, a skórznia pod nimi była mocno nadpalona. Niewyraźny już zapach siarki unosił się znad zbroi, co sprawiło, że Faith zastanawiała się, z jakim dokładnie ogniem przyszło jej się mierzyć.
Co się z nią działo?
Nad jej głową rozpościerał się baldachim z koron drzew, tak gęsty, że przebijały się przez niego zaledwie cienkie strużki światła, pozostawiając ziemię spowitą cieniem. Słaba widoczność przeszkadzała we wstaniu na równe nogi, więc kobieta przeklinała ją pod nosem. Jej miecz odbił się od lewej nogi, znajomy ciężar dodał otuchy, miała jednak dziwne wrażenie, że pozostały ekwipunek nie znajdował się na sowim miejscu. Szybki przegląd uzbrojenia tylko ją w tym upewnił. Wszystko, czego mogła użyć do polowania na wytwory fae – lub do obrony własnego życia – zniknęło. Brakowało nawet najmniejszych broni, które nosiła blisko ciała. Zwykły upadek nie mógł pozbawić jej tego wszystkiego. Jednak miecz znajdował się dokładnie tam, gdzie być powinien. Zaschnięta krew demona sprawiła, że przykleił się do skóry w pochwie i ciężko było go wydobyć. Ktokolwiek zabrał jej rzeczy, pozostawił miecz u jej boku z premedytacją.
Wspomnienia zaczęły sączyć się do jej mózgu niczym zielonkawo-szare światło przez gałęzie drzew nad jej głową. Przypomniała sobie twarze swoich towarzyszy, ponure i zdeterminowane.
Wydawało jej się, że słyszy wznoszone przez wiernych modły do Jedynego Boga, tak jakby szykowali się do bitwy, wypełniając świętych wojowników duchową energią. Pamiętała dźwięk dobrze naoliwionej stali wydobywanej z pochwy…
• • •
Niklaus padł na ziemię, ciężko ranny. Nie mogą się teraz zatrzymać, by mu pomóc.
Ich zwierzyna wreszcie okazuje oznaki osłabienia, znaczy to tyle, że muszą podwoić wysiłki i wykorzystać moment dla swojej przewagi, zanim demoniczna kreatura zdoła zebrać wystarczająco dużo fae, by się uleczyć i odzyskać pełnię sił. W przeciwieństwie do większości zrodzonych z fae stworów, ten wydawał się mocno związany ze swoją cielesną powłoką; oznacza to, że zwykłe ciosy mogą go odesłać, ale nie wyklucza też faktu, że pewnie ma tysiące wrednych sztuczek w rękawie. Im mniej czasu dadzą mu na wykorzystanie którejś przeciwko nim, tym lepiej.
Święty gniew dźwięczy we krwi Faith, a iskierki słusznego gniewu tańczą wzdłuż ostrza jej miecza, podczas gdy ona sama staje twarzą w twarz z przeklętą istotą, osłaniając tym samym rannego kamrata.
Faith! Uważaj, za tobą!
Błyskawicznie obraca się w odpowiedzi na ostrzeżenie. Zbyt późno, zbyt późno! Gdy ona i jej towarzysze byli skupieni na walce z demonem, zbieranina ludzi podkradła się do nich od tyłu. Teraz, szereg za szeregiem, szaleńcy z prymitywną bronią rzucali się na łowców niczym wygłodniałe bestie. Rycerz, który wcześniej wykrzyczał do niej ostrzeżenie, krzyczy jeszcze tylko raz, bo dziki tłum wdeptuje go w ziemię. Nie zdoła dotrzeć do niego na czas. Nie zdoła dotrzeć do żadnego ze swoich kompanów na czas. Rycerze są rozproszeni w okręgu wokół demonicznej istoty. Rozdzieleni zostaną, pochłonięci przez tę wściekłą falę ciał i stali, zmuszeni odwrócić się plecami do stwora lub do jego rozszalałych wyznawców.
Stwór śmieje się z nich.
W momencie, gdy Faith podnosi miecz, by zasłonić się przed ciosem zardzewiałych wideł, rozpacz zaciska się w jej brzuchu niczym supeł. Ledwie zdążyła. Paruje cios na bok, ostre kolce ześlizgują się po powierzchni łuskowej zbroi. Kim są ci wszyscy ludzie? Czy nie pojmują czym naprawdę jest to stworzenie? Ani jaka jest cena za jego wyznawanie? Wszelkie stwory zrodzone z fae żywią się ludźmi. Ten tutaj to nie wyjątek. Czy ci głupcy naprawdę myślą, że uciekną przed takim losem, bo zgodzili się oddawać cześć demonowi?
To nie jest prawdziwy bóg!, chciałaby krzyknąć, ale musi odpierać chcących ją zalać jak fala kultystów. Ostrze jej miecza zagłębia się w gardle jednego z napastników, zadaje cios następnemu. To nie jest warte waszej wiary! Nawet gdyby ci nieszczęśnicy zdołali ją usłyszeć, jej słowa i tak by do nich nie dotarły. W chwili, gdy narodzony z fae byt zyskuje taką potęgę, przyciąga ludzi słabej woli, tak jak gnijące mięso przyciąga muchy. A niby czemu nie? Taki stwór był w stanie wykonać tysiąc i jeden „cudów”, a ludzi o słabych sercach łatwo zwieść sztuczkami. Bo niby czemu mieliby oddawać cześć bardziej skomplikowanemu bóstwu, które może kazać im zgłębiać święte pisma czy przestrzegać restrykcyjnych praw, skoro mogą pławić się w najprymitywniejszych rozkoszach, a demon nie prosi o nic w zamian. Mniejsza o to, że jest to wytwór fae, że nie istota z krwi i kości, a jej egzystencja ma tylko jeden cel. Zanim zdadzą sobie sprawę, co naprawdę to dla nich oznacza, będzie już za późno.
« 1 2 3 4 12 »

Komentarze

12 V 2012   22:01:49

Fatalnie napisane. Przerost zaimków nad treścią.

24 V 2012   10:19:52

Zaimków? O__o

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Inne recenzje

Gdzieś w połowie drogi
— Beatrycze Nowicka

Cierp, Łowco, cierp
— Beatrycze Nowicka

Sztuka wyobraźni
— Beatrycze Nowicka

Nietypowe fantasy typowe
— Beatrycze Nowicka

Paleni i mrożeni
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Paleni i mrożeni
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.