Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stanisław Witold Czarnecki
‹Jedno zwykłe polowanie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorStanisław Witold Czarnecki
TytułJedno zwykłe polowanie
Opis"Jedno zwykłe polowanie" nie należy z pewnością do typowych tekstów inspirowanych sesją RPG. Pobrzmiewają tu echa i fantastyki postapokaliptycznej i "Mechanicznej Pomarańczy".
GatunekSF

Jedno zwykłe polowanie

Stanisław Witold Czarnecki
« 1 2 3 4

Stanisław Witold Czarnecki

Jedno zwykłe polowanie

Wszyscy z wyjątkiem Noaha uginali się pod obciążeniem, ale nie narzekali. Kto by się obrażał na plecak pełen pieniędzy? Tylko Rakne i Kaz mieli kwaśne miny, bo w losowaniu to im właśnie przypadł do niesienia Siodmak, przywiązany za ręce i nogi do gałęzi, którą założyli na ramiona. Zaczynał już trochę śmierdzieć, ale zwyczaj nakazywał przynosić swoich poległych z powrotem. Na szczęście ten sam zwyczaj nakazywał towarzyszom dzielić się sprzętem zabitego. "Byliśmy przyjaciółmi Siodmaka", powiedzieli chórem, siedząc dookoła stosu z jego ekwipunkiem, po czym rzucili się łapać to, co się komu najbardziej spodobało. Spory wzbudziła strzelba SPAS. Świetna, półautomatyczna broń z dużym magazynkiem i celownikiem laserowym, który w szybkim ogniu z bliska bardzo się przydawał. Po długich naradach, w uznaniu zasług przyznali ją Alekowi. Jorg kręcił nosem, ale nic nie powiedział. Pomimo szczerych chęci nie mógł zaprzeczyć, że to Alek uratował ich tyłki, po tym jak on, idąc na szpicy, nie zauważył zasadzki.
Słońce stało jeszcze nisko na niebie. Do południa planowali dotrzeć do polany z której wyruszyli. Obiad mieli już zjeść w mieście. Dobre nastroje sprzyjały rozmowom.
- Powiedz Noah, jak to jest z tym rzucaniem oszczepem w krzakach?- zapytał Sokolnikow, potrząsając zdobycznym dzirytem. Kolekcjonował mutancką broń, a ten egzemplarz miał piękne obsydianowe ostrze.
- To proste - odparł Noah.- Krzaki tylko z boku wyglądały na gęste i zbite. Nasi przyjaciele kilkoma machnięciami maczetą wycięli sobie nisko nad ziemią wolne przestrzenie, takie w sam raz na krótki, szybki zamach. To wystarczy. A te ich patyki są na tyle ciężkie, że jak lecą przez liście i cienkie gałązki, to prawie nie zbaczają z kursu.
- Czy wy nie macie ciekawszych tematów?- zawołał zniecierpliwiony Tade.- Wracają do miasta po ciężkiej pracy i zamiast o czymś przyjemnym, to oni w kółko o tych zielonych bestiach z piekła rodem. Ja tam nie mogę się już doczekać, kiedy wrócimy. Czeka na mnie moja nowa, atomowa kobieta. Mówię wam - w jego głosie coraz głośniej pobrzmiewało samcze zadowolenie - jak mi wieczorem wsunie języczek w ...
- Nie bądź obsceniczny, dobra?- przerwał mu Alek, który takie przechwalanki uważał za "zwyczajne fornalstwo".- Obsceniczność...
- ...to woda na młyn nieprzyjaciela - dokończył ze śmiechem Noah. Pozostali również się roześmieli.
- A swoją drogą, atomowa kobieta w dzisiejszych czasach to znaczy coś zupełnie innego niż kiedyś - stwierdził po namyśle Rakne.- Ty, Tade, lepiej, kurwa, uważaj, bo ona ci może długo nie pociągnąć.
Tym razem wspólny śmiech zabrzmiał bardziej jak obrzydliwy rechot.
- No coś ty - z udawaną powagą odpowiedział Tade.- Taka kobieta to same atrakcje - zawsze przy świetle.
- Jak z nią jeszcze trochę pobędziesz, to w nocy zamiast zapalać latarkę, będziesz rozpinał rozporek - wtrącił się do rozmowy Dior.
Rechot całej kompanii stał się obrzydliwy do granic możliwości.
Zaczerwieniona od śmiechu twarz Jorga lekko spoważniała.
- Jak myślisz Rakne, Matt weźmie nasz złom? - zapytał, sprowadzając rozmowę na temat interesów.
- Złom jest na oko pierwsza klasa - odpowiedział zapytany ekspert od elektroniki.- Zgarniemy za niego tyle, co za skóry.
- A nie jest aby przepalony na amen?- zaniepokoił się Kaz.
- To już nie nasza sprawa, sprzedamy to na wagę jak leci.- Rakne nie widział problemu. - Matt jest zawsze spragniony nowych części, a jego klienci są dziani i spragnieni sprzętu, wiec zapłaci, ile zechcemy, bez targowania.
- A słyszeliście, że podobno udało mu się niedawno odpalić pentiaka?- zapytał Alek, przerywając na chwilę oględziny swojej nowej zabawki, którą nie mógł się nacieszyć.
- Nie tylko słyszałem, ale i widziałem - Noah pokręcił głową na wspomnienie wizyty w warsztacie, tydzień temu.- Pentiak faktycznie działa, tylko monitor implodował, zanim się system załadował, innego nie ma pod ręką, a w drukarce skończył się toner. Chwilowo można sobie tylko postukać w klawiaturę i popatrzeć jak miga kontrolka od twardziela.
- No to fest działa, jak maszynka, która robi "ping"- roześmiał się po raz kolejny Rakne i reszta po raz kolejny poszła w jego ślady.
- A właściwie po co komu pentiak w dzisiejszych czasach?- zastanowił się na głos Dior.
- Jak to po co?- dla Tade′a odpowiedź była oczywista.- Żeby zagrać w dooma.
Tym razem śmiali się bardzo długo, aż doszli do polanki, na której zrobili krótki odpoczynek. Z jęknięciami ulgi zrzucali na ziemię pakunki i rozcierali obolałe ramiona.
- Słuchajcie, ale jest jedna sprawa, którą trzeba obgadać - powiedział Kaz poważnie, patrząc na pozostałych.
- No, o co chodzi?- zapytał za wszystkich Noah.
- Chodzi o to, czy bierzemy kogoś na miejsce Siodmaka, bo wiecie, tego...
- Chodzi o to, że Kuba kupił sobie G11 z workiem amunicji i pytał niedawno, czy mógłby z nami polować - dokończył Jorg za Kaza.
Po krótkiej ciszy pierwszy odezwał się Rakne.
- Jo?- powiedział, charakterystycznie wypychając językiem dolną wargę i patrząc na lekko nadpsutego Siodmaka zwisającego z drąga.- Jak chce niech poluje.
- G11 to świetna broń - zamruczał Noah, po czym również spojrzał na trupa i oczy mu się zaświeciły.
- Kuba ma w ogóle niezły sprzęt.- dodał Alek.
Przez moment wszyscy patrzyli na ciało Siodmaka. Potem popatrzyli na siebie nawzajem. Trudno powiedzieć, kto roześmiał się pierwszy tym razem, ale już po chwili wszyscy trzymali się za brzuchy i ocierali łzy z oczu. Niektórzy przysiedli, nie mogąc utrzymać się na nogach. Po kilku minutach, nie przestając się śmiać, ruszyli w dalszą drogę, wiodącą przez gruzy.
"W stepie szerokim, którego okiem..."- poniosło się nad rumowiskami betonowych płyt. Ciało Siodmaka wesoło kołysało się w rytm kroków.
Tylko Noah nie śpiewał. "Im więcej zachodzi zmian, tym bardziej nic się nie zmienia."- wspominał sobie cytat z filmu, jaki oglądał w dawnych, dobrych czasach, kiedy jeszcze była telewizja.
"Ich nie zmieniła nawet wymiana taktycznych uderzeń jądrowych"- pomyślał, patrząc na chłopaków, którzy właśnie zaczynali wyrykiwać ostatnią zwrotkę.
koniec
« 1 2 3 4
1 sierpnia 1999

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Flamingi
— Stanisław Witold Czarnecki

We śnie
— Stanisław Witold Czarnecki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.