Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ida Żmiejewska
‹Gucio›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorIda Żmiejewska
TytułGucio
OpisAutorka pisze o sobie:
Specjalistka od zasobów ludzkich, doradczyni zawodowa, długoletnia rezydentka Forum Literackiego Mirriel, autorka kilkunastu fanfików potterowskich i kilku opowiadań o Eryku Potockim, wiedźma, kocia własność oraz żona.
Gatunekhumor / satyra, urban fantasy

Gucio

« 1 2 3 4 »
Pani Wereszczyńska sięgnęła po pierwszy z brzegu pergamin, starannie go wygładziła, przy okazji zerkając na ogromną pieczęć Wszechsłowiańskiego Stowarzyszenia Guślarzy, a potem uważnie przestudiowała treść, z wdzięcznością wspominając swoją licealną nauczycielkę rosyjskiego. Z pisma wynikało niezbicie, że wszyscy byli przełożeni niezwykle cenili upiora za jego ogromną pracowitość, kreatywność tudzież inicjatywę.
– A jaki sposób pan był zszedł? – zainteresowała się Maryla, kiedy już skończyła lekturę.
– Śmiercią samobójczą z powodu nieszczęśliwej miłości – wyjaśnił kandydat. – Dlatego wciąż nie mogę zaznać spokoju – dokończył z emfazą i rzucił jej melancholijne spojrzenie. Poziom jego uroku osobistego w tym momencie sięgnął zenitu.
Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>
Ilustracja: Rafał Wokacz
Pani Wereszczyńskiej zmiękły kolana, ale jakoś się opanowała i skrzętnie zanotowała podaną informację. Następnie poprosiła gościa o rozwiązanie kilku problemów wymagających specjalistycznej wiedzy, zapytała o preferencje dotyczące miejsca pracy i oczekiwania finansowe.
– Czy ma pan jakieś hobby? – spytała na zakończenie.
– Lubię recytować wiersze – wyznał upiór dramatycznym szeptem i spuścił wzrok. – Najczęściej improwizuję.
– Naprawdę?
– W sumie to nic wielkiego – odparł skromnie, wzruszając ramionami.
Maryla uśmiechnęła się pod nosem. Gustaw ewidentnie nie doceniał swoich kompetencji: w oczach pracodawców zdolności artystyczne wciąż stanowiły ogromny atut.
– Czy ma pan do mnie jakieś pytania? – Spojrzała na niego wyczekująco, ubolewając w duchu, że za chwilę przyjdzie im się rozstać. Chętnie popatrzyłaby sobie na niego jeszcze trochę. Może niedługo będzie go mogła wezwać na kolejny etap rekrutacji?
– Jeśli pojawi się konkretna oferta, pewnie będę miał niejedno – powiedział spokojnie upiór. – A na razie wszystko jest jasne.
– W takim razie dziękuję za rozmowę. – Maryla wolno podniosła się z krzesła i dyskretnie wygładziła spódnicę. – Na pewno się do pana odezwiemy. Codziennie zostawiamy informacje przy grobowcu Bieruta. Proszę sprawdzać.
To niezwykłe miejsce kontaktowe na Wojskowych Powązkach wybrała osobiście szefowa, która – z jakiegoś trudnego do sprecyzowania powodu – żywiła ogromne upodobanie do mauzoleów partyjnych dygnitarzy.
– A może wcześniej umówilibyśmy się na kawę? – zaproponował nieoczekiwanie kandydat. – Tak zupełnie prywatnie. Nie mam w Warszawie zbyt wielu znajomych…
Maryla wstrzymała oddech i już miała się zgodzić, kiedy przypomniała sobie o swoich zasadach. Mimo iż upiór naprawdę jej się podobał, nie miała zamiaru ich łamać. Co prawda z natury była blada i niespecjalnie piękna, ale lubiła patrzeć sobie w lustrze w oczy.
– Bardzo mi przykro, ale to nie wchodzi w grę – odparła poważnie.
– Szkoda – westchnął uroczo Gustaw. – Ale gdyby zmieniła pani decyzję, to będę czekał w kawiarni na parterze. Do samego rana.
– Zmarnuje pan czas – odparła Maryla, ze wszystkich sił starając się opanować drżenie głosu. Czyżby naprawdę zaczynała się łamać? Nie, to niemożliwe.
Odprowadziła gościa do recepcji i na pożegnanie znowu mocno uścisnęła mu rękę, a potem z żalem spoglądała, jak przechodzi przez szklane drzwi. Odwróciła się dopiero wtedy, gdy zniknął w szybie windy.
– Słodki facet – odezwała się z rozmarzeniem Danuśka, która do tej pory w milczeniu obserwowała scenę.
– Nie zauważyłam – rzuciła cierpko konsultantka i nie wdając się w dalsze krępujące dyskusje, ruszyła w stronę kuchni. Jej organizm domagał się kolejnej porcji kofeiny.
• • •
Kwadrans po północy Alina zakończyła wreszcie rozmowę z czwartą kandydatką na etatową wiedźmę dzielnicy Ursynów i przeklinając w duchu jej gadatliwość, udała się do kuchni po herbatę z sokiem malinowym, która zawsze i niezawodnie stawiała ją na nogi. Na szczęście piąta czarownica w ostatniej chwili odwołała spotkanie, tłumacząc się kłopotami rodzinnymi, dziewczyna mogła więc poświęcić trochę czasu na podreperowanie sił nadwyrężonych ciężką pracą.
Rozkoszując się owocowym aromatem napoju, udała się do recepcji, gdzie mieściło się niezaprzeczalne centrum biurowego życia towarzyskiego, ostrożnie postawiła kubek na dębowej ladzie do złudzenia przypominającej trumnę i wyczekująco popatrzyła na Danuśkę.
– I jak? – rzuciła, starając się, aby kwestia zabrzmiała odpowiednio nonszalancko.
– Przyszła wściekła niczym stado os – poinformowała ją scenicznym szeptem rusałka, zerkając z obawą w kierunku biura Twardowskiej. – I teraz magluje Marylę.
– Skąd… – zaczęła konsultantka, ale zanim dokończyła pytanie, już uzyskała na nie odpowiedź: zza niedomkniętych drzwi gabinetu dobiegł ją podniesiony głos szefowej:
– To na czym stoimy?!
Alina spojrzała znacząco na recepcjonistkę, która także lubiła być dobrze poinformowana o wszystkim co działo się w firmie, a następnie ostrożnie przysunęła się w stronę wejścia do pokoju. Dzięki temu manewrowi całkiem wyraźnie usłyszała odpowiedź konsultantki:
– Raczej leżymy.
Panna Malinowska nigdy nie wyróżniała się wysokim poziomem empatii, ale w tej chwili autentycznie zrobiło się jej żal starszej koleżanki. Tym bardziej, że szczerze lubiła Marylę, choć uważała, iż ta czasami jest okropnie sztywna.
– Nie mamy nikogo, ani jednej kandydatki – oświadczyła tymczasem za drzwiami zrezygnowana pani Wereszczyńska.
– Niemożliwe! – W głosie szefowej wyraźnie brzmiała irytacja. – A co z Teofilą z Kórnika?!
– Jest wielkopolską patriotką. Poza tym nie może nam wybaczyć tego wodnika, którego jej podkupiliśmy w zeszłym roku.
– A Anna Wazówna?! W końcu Golub to na dłuższą metę mało atrakcyjne miejsce.
– Ale świetne zarobki. Za jedną noc w roku! Królewna nie chce słyszeć o etacie.
– A Sydonia?! – indagowała dalej pani Twardowska.
– Sydonia… – Maryla westchnęła ciężko – Sydonia chciała mnie podać do sądu za naruszenie dóbr osobistych. Straszy tylko bez głowy, więc nie weźmie stanowiska poniżej kwalifikacji. A poza tym morski wiatr dobrze jej robi na cerę.
– Gdzie Szczecin, a gdzie morze? – mruknęła pod nosem zdegustowana Alina.
– A Barbara Radziwiłłówna? – kontynuowała przesłuchanie szefowa. – Błąkała się wszak kiedyś po Starówce.
– Królowa właśnie przeszła na emeryturę. Wcześniejszą – wyjaśniła ponuro konsultantka. – A poza tym nie raczy błąkać się po zabudowaniach, które mają mniej niż pięćdziesiąt lat.
– I to już wszystkie kandydatki?! Niemożliwe!
– Rozmawiałam jeszcze z Czarną Damą z Krakowa i z tą Niebieską, z Łańcuta – wyjaśniła pospiesznie Maryla. – Czarna roześmiała mi się w nos. Powiedziała, że skoro całe życie straszyła w stolicy, to na starość nie zamierza przenosić się na prowincję. A Niebieska… Niebieska oświadczyła, że nie zamieszka pod jednym dachem z Poniatowskim.
– Przecież Poniatowski od dawna nie żyje? – zdziwiła się pani Maria. – I nawet spoczywa w spokoju. Choć naprawdę trudno w to uwierzyć…
Wereszczyńska zniżyła głos i powiedziała coś, czego Alinie niestety nie udało się usłyszeć, ale chyba nie było to nic przyjemnego, bo szefowa naprawdę się wściekła.
– Widocznie za mało się starałaś! – warknęła. – Jeszcze dzisiaj spotykamy się z dyrekcją Zamku. Obiecałam im specjalistkę i muszą ją dostać! Wiesz, że nie robię z gęby cholewy. Jeśli do siódmej nikogo nie znajdziesz, możesz się żegnać z pracą!
– Motyla noga – jęknęła Alina, przezornie odsuwając się od drzwi. – Ale jazda!
– Do rana jeszcze całe sześć godzin – pocieszyła ją szeptem Danuśka. – Może coś wymyśli. W końcu do tej pory zawsze jej się udawało…
Panna Malinowska westchnęła i ze smutkiem pomyślała, że wszystko w życiu ma jednak swój kres, nawet wieloletni zawodowy fart.
• • •
Dochodziła trzecia nad ranem, a Maryla, roztrzęsiona po spotkaniu z szefową, absolutnie nie wyglądała na kogoś, kto w najbliższym czasie będzie w stanie wymyślić coś konstruktywnego. Panna Malinowska, która do tej pory niezwykle skutecznie broniła się przed wykonywaniem cudzej roboty, tym razem – nieoczekiwanie dla samej siebie – doszła do wniosku, że korona nie spadłaby jej z głowy, gdyby jednak pomogła nieszczęsnej koleżance. Tylko w jaki sposób?
« 1 2 3 4 »

Komentarze

10 V 2013   22:21:43

Ten tekst jest martwy. Więcej tu elokwencji niż życia, a może to ja jestem zbyt przewrażliwiony... Za dużo przymiotników i niepotrzebnych opisów.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Stokrotki
— Ida Żmiejewska

Morderstwo w Widmo Ekspresie
— Ida Żmiejewska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.