Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maciej Żytowiecki
‹hcsoB›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMaciej Żytowiecki
TytułhcsoB
OpisAutor pisze o sobie:
Kolekcjoner opowieści, wytrwały słuchacz i obserwator. Kocha literaturę, marzenia i życie – chociaż to trudna miłość. Lubi dobrą muzykę, dobre i niedobre filmy, przygody i ciekawe podróże oraz kilka innych rzeczy, które wolał przemilczeć. Publikował do tej pory w SFFiH, Esensji, Fahrenheicie oraz w zbiorach opowiadań „Nawiedziny” i „Białe szepty”. Jego debiutancka powieść „Mój prywatny demon” ukazała się latem 2011 roku nakładem wydawnictwa Ifryt. Blog autorski: maciejzytowiecki.wordpress.com.
Gatunekgroza / horror

hcsoB

« 1 2 3 4
– W przyszłości mogę zmieniać wszystko, ale to nie ma znaczenia, bo przyszłość płynie. Nie można jej utrwalić, aż nie stanie się teraźniejszością.
– Tylko teraźniejszość się liczy.
– Tak, Bosch. Teraźniejszość jest jak pętla, która spaja to, co było i co będzie.
– Co mam zrobić?
– Powstrzymaj Tannera.
• • •
Murowany korytarz raz za razem rozbłyskuje błękitem, kiedy elektryczne pajęczyny przemykają nad naszymi głowami.
Pod pachą trzymam lustro wielkości zeszytu, w które przesiadł się hcsoB. Z przodu, niosąc lampę oliwną i swój obrzyn, dzielnie kroczy Kaliban Zinko, gotowy rozpruć wszystko, co na nas wyskoczy.
Kaliban odciąga kciukiem kurki broni, a ja mocniej ściskam laskę, kiedy wchodzimy do laboratorium. Naszym oczom ukazują się setki krzywych zwierciadeł ustawionych planispiralnie, aby gubiły w sobie wzajemnie odbicia, zaś na środku, na podeście – pośród czarnych maszyn, skryty pod koroną z drutów, gdzie rozbłyska elektryczna gwiazda, stoi profesor Samuel Tito Tanner, dyrygując przedstawieniem. Powietrze jest zjonizowane do granic możliwości, włoski na rękach stają nam dęba.
Mój druh mierzy w maszynerię, chcąc przerwać tę symfonię, ale zabraniam mu. Najpierw spoglądam w zwierciadełko – widzę to, co niedostrzegalne. Tysiące gigantycznych macek wysuwających się z luster. Upstrzonych pękającymi bąblami, najeżonych tysiącami kolców, przeplatających się ze sobą i przez siebie, przenikających ściany, podłogi, przenikających profesora Tannera. Pomiędzy tym wszystkim przebiega hcsoB, to nachylając się, to przeskakując nad eterycznym bytem. Biegnie ku epicentrum, niewidoczny dla nikogo poza mną i bytem z innego wymiaru, żeby wskazać odpowiednie miejsce.
Wreszcie znajduje oko. Miliony macek przebiegających lustrzanymi portalami i to jedno oko wielkości arbuza. Oko przepełnione przerażającą, zimną jak lód inteligencją. Pełne pogardy, łypiące groźnie. Pulsujące w hipnotycznym rytmie…
Naraz ogniskuje się na hcsoBie. Zielonkawe białko nabiega czerwienią, jakby obecność zamkniętego w odbiciu, pozaczasowego mnie obudziła jakieś pradawne instynkty w potworze. Jego macki jeżą się teraz kolcami…
– Tam, Kalibanie! – krzyczę, wskazując na lustro ulokowane w centrum. – Tam! – powtarzam, czując natłok obcych myśli, atakujących mnie falą.
Zinko strzela. Chyba. Kilkanaście luster rozpada się na kawałki, ale to jedno, skąd spoziera OKO, pozostaje niezarysowane. W odbiciu widzę, jak kilka rzędów macek rozpada się równo jak po pęknięciach szkła.
Wtem pędzi ku nam niewidzialna fala. Ubranie dygocze, jakbyśmy stanęli w epicentrum huraganu.
Upadam na kolana. Zinko również. Zalewają nas impulsy i echa myśli tej obcej istoty, stajemy się maleńcy, nieważni, nasze umysły roztapiają się pod potworną wolą… Dotykam JEGO myśli. Chłodnych i obcych, niemożliwych do zrozumienia. Szepty przypominające szum miliardów owadzich odnóży przebiegających pod drewnianym stropem w ciepłą noc. Termitów pożerających różową tkankę naszych mózgów. Kaliban toczy ślinę z ust jak pierwotna bestia. Łamie obrzyn, walcząc przeciw buntującym się mięśniom próbuje przeładować…
Naboje upadają na podłogę.
Profesor Tanner odwraca się ku nam. Krzyczy. Macki unoszą go w powietrze, rozkłada ręce jak zbawiciel uwieszony na krzyżu. Rechocze potępieńczo, frunąc ku nam w tej mesjańskiej pozie.
Odnajduje srebrną główkę mojej laski, zerkam na zwierciadełko, gdzie hcsoB rozrywany jest przez tysiące macek. Spoglądam prosto w Oko i tym razem pozwalam mu wejrzeć w siebie.
Profesor Tanner zastyga w powietrzu…
Jeden nabój ląduje w komorze. Betsy zamyka się z trzaskiem i Kaliban Zinko unosi strzelbę…
Ściskam laskę, powstaję wybierając mroczną źrenicę na cel i wkładam resztkę sił w ostatni zamach…
• • •
Kiedy się ocknęliśmy, po profesorze nie pozostał żaden ślad. Czarne maszyny zniknęły i jedyną cenną rzeczą, jaką odnalazłem w laboratorium, była moja laska, leżącą pośród kryształowych okruchów. Nie pozostało nic mogącego pomóc w odrestaurowaniu mechanizmu rozprężeniowego, żadnych notatek, które mógłbym zabrać do dalszych studiów.
Na prośbę druha rozbiliśmy wszystkie lustra w Bellows, na sam koniec podkładając ogień, który strawił przeklętą posiadłość podczas następnej nocy.
Kaliban długo dochodził do siebie po kontakcie z obcą świadomością. Nadal nie wygląda najlepiej, chociaż minął tydzień od tamtych wydarzeń. Brak mu odporności, którą posiadłem tracąc duszę wiele lat temu – mogę się jedynie domyślać, co może przeżywać.
Rozbiliśmy wszystkie lustra poza jednym, które trzymam zawinięte w lniane płótno pod kluczem w moim sekretarzyku. Usługi osobnika je zamieszkującego mogą się okazać przydatne w przyszłości, na razie jednak podarowałem mu odpoczynek i ciemność.
koniec
« 1 2 3 4
11 czerwca 2013

Komentarze

18 VI 2013   00:05:12

Opowiadanie dość stylowe, z lekko steampunkowym sznytem. Jest w nim nawet klasyczny pleonazm, ten o cofaniu się do tyłu :)

25 VI 2013   20:27:55

Ajajaj, umknęło nam, już poprawione, dzięki :)

Cieszę się, że poza tym się podobało.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2016
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Amelia w chmurach
— Maciej Żytowiecki

Duży Bob
— Maciej Żytowiecki

Znak
— Maciej Żytowiecki

Powrót ojca
— Maciej Żytowiecki

Skrzynia
— Maciej Żytowiecki

Mój (nie)przyjaciel demon
— Magdalena Kubasiewicz

Wadliwy zbawiciel
— Maciej Żytowiecki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.