Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bohdan Waszkiewicz
‹Biała nienawiść›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorBohdan Waszkiewicz
TytułBiała nienawiść
OpisAutor pisze o sobie:
Rodowity Mazur, który zawsze dużo czytał, aż pewnego dnia postanowił, że zacznie pisać. Mimo stosunkowo niedługiego zajmowania się pisarstwem udało mu się zdobyć kilka wyróżnień konkursowych oraz zagościć na łamach periodyków internetowych. Na co dzień pracuje na poczcie, a wolnych chwilach grywa z kolegami w kapeli, której nikt nigdy nie słyszał i pewnie nie usłyszy.
Gatunekgroza / horror

Biała nienawiść

« 1 2 3 4

Bohdan Waszkiewicz

Biała nienawiść

– Czy wiesz, jak długo będę czekał na wypadek Marty?
– King Richie nie powiedział ci? – zdziwił się.
– Może i powiedział, ale nic nie pamiętam. – Zaakcentowałem mocniej dwa ostatnie słowa.
– Ach, tak. To trwa najwyżej tydzień. Tylko tyle uwolniony duch może przebywać w naszym świecie.
Podziękowałem mu za wyjaśnienia, a potem położyłem się do łóżka. I niemal natychmiast zasnąłem.
• • •
Wracałem z pubu, gdzie opowiedziałem Henry’emu przebieg rytuału. A przynajmniej tyle, ile z niego zapamiętałem. Mocno podchmielony szedłem już jakiś czas wzdłuż Turnpike Line, kiedy zauważyłem, że chodniki były zupełnie opustoszałe. Co prawda o tej porze nie spodziewałem się tłumów, ale bardzo zdziwiła mnie tak wyludniona ulica. Wszystko dokoła wyglądało jak po ataku śmiercionośnej epidemii.
Nagle zgasły latarnie. Okolicę przykrył szczelny płaszcz bezgranicznej ciemności.
– No, kurwa – zakląłem. – Ciemno, jak w … – Zachichotałem, kiedy wyobraziłem sobie Henry’ego wypinającego wielką dupę.
Usłyszałem za sobą jakiś trzask. Obejrzałem się. Nie zauważyłem niczego godnego uwagi, szczególnie, że mrok nocy skutecznie przeszkadzał w zobaczeniu czegokolwiek.
Po chwili znowu jakiś dźwięk dobiegł moich uszu. Kiedy spojrzałem za siebie, ujrzałem tylko egipskie ciemności.
Wkrótce zza pleców dotarło do mnie głośne sapanie. Zatrzymałem się. Momentalnie oblał mnie zimny pot. Byłem przekonany, że coś lub ktoś skrada się za mną. Strach zupełnie mnie sparaliżował. W końcu, powoli, odwróciłem się. I zamarłem.
Przede mną stał ogromny lew. Przez chwilę patrzył na mnie świecącymi szkarłatem oczami, po czym wyszczerzył kły. Nagle ryknął tak głośno, że aż zapiszczało mi w uszach.
Zerwałem się do szaleńczego biegu. Czułem, że gorący oddech ścigającego jest coraz bliżej. Kiedy mijałem niewielki mostek, coś uderzyło mnie w bok. Przeleciałem nad barierką, po czym spadłem kilka metrów w dół, uderzając plecami o szyny kolejowe. Moje ciało przeszył palący żywym ogniem ból. Straciłem przytomność.
• • •
Usłyszałem regularne pikanie. Coś, co przypominało dźwięk mechanizmu odliczającego wybuch bomby, wdzierało się do mojego mózgu. Otworzyłem oczy. Po krótkiej chwili domyśliłem się, że leżałem na plecach, bo nade mną wisiał biały sufit. Zerknąłem w bok („Dlaczego nie mogę się poruszyć?”) i zauważyłem szafkę, na której stały jakieś urządzenia. Spojrzałem w drugą stronę („Dlaczego nie mogę się poruszyć?”), gdzie zobaczyłem rurki oraz kroplówkę. Teraz miałem pewność („Dlaczego, kurwa, nie mogę się poruszyć?!”), że byłem w szpitalu.
Moich uszu dobiegły dwa głosy. Jeden należał do Henry’ego, a inny do jakiejś kobiety.
– Jest sparaliżowany – wyjaśniała – i trudno powiedzieć, jak długo pozostanie w takim stanie. Może tydzień, może miesiąc, a może kilka lat?
– Pani doktor, ale on wyjdzie z tego? – zapytał Bang.
Nie padły żadne słowa. Wyobraziłem sobie, że lekarka wzruszyła bezradnie ramionami.
Chwilę później usłyszałem oddalające się kroki. Wiedziałem, że Henry wkrótce odwiedzi mnie ponownie, ale marna to była pociecha. Nawet nie mogłem się rozpłakać. Kiedy tak leżałem i myślałem o swoim żałosnym położeniu, zaskrzypiały drzwi i ktoś wszedł do pomieszczenia. Czułem jego obecność.
– Wiem, że mnie słyszysz – odezwał się King Richie. Zrobił kilka kroków, aż w końcu ujrzałem jego twarz. – I wiem, że mnie widzisz.
Usiadł na skraju łóżka, po czym rzekł:
– Pewnie zastanawiasz się, dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest prosta, tylko czysta nienawiść może dokonać zemsty. Ale jest jeden warunek: pokrzywdzony musi być pewny swoich uczuć, w przeciwnym razie sam staje się ofiarą klątwy.
Powstał z pozycji siedzącej i począł grzebać w torbie.
– Zapomniałeś tego.
Pokazał mi zakrwawioną fotografię. Po chwili postawił ją na szafce, opierając o medyczną aparaturę.
– Nie martw się. Twój stan nie potrwa dłużej niż rok. – Jeśli próbował mnie pocieszyć, to raczej mu nie wyszło. – A swoją drogą, to chyba tylko białas nie potrafi odróżnić miłości od nienawiści.
Wypowiedziawszy te słowa, zniknął za drzwiami.
koniec
« 1 2 3 4
17 sierpnia 2013

Komentarze

23 VIII 2013   11:07:23

Dobre, proszę adres tego pana od wudu

28 VIII 2013   09:12:49

Z przyjemnością przeczytałam to opowiadanie jeszcze raz. Za pierwszym myślałam, że potoczy się w ogranym kierunku, więc zakończenie miło mnie zaskoczyło. No i bardzo fajnie napisane.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Części zamienne
— Bohdan Waszkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.