Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maria Dunkel
‹Iskra w ciemności›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMaria Dunkel
TytułIskra w ciemności
OpisAutorka pisze o sobie:
Rocznik 1993. Urodzona i zamieszkała w Katowicach. Obecnie studiuje na Politechnice Śląskiej. W wolnym czasie czytuje fantastykę, słucha muzyki rockowej, hoduje gryzonie i pisze. Nagrodzona w kilku młodzieżowych konkursach literackich. Finalistka Horyzontów Wyobraźni 2010.
Gatunekfantasy

Iskra w ciemności

Maria Dunkel
« 1 3 4 5 6 »

Maria Dunkel

Iskra w ciemności

Ilustracja: <a href='http://pawellatkowski.com' target='_blank'>Paweł Latkowski</a>
Ilustracja: Paweł Latkowski
9.
– Czyli muszę zabić tę dziewczynę? – zapytał Laner ze strachem.
Zamiast odpowiedzieć, wiedźma trzasnęła batem nad grzbietami psów. Zaprzęg wielkich, burych wilczurów ochoczo rwał naprzód przez śnieżną zadymkę, która po straszliwej zamieci wydawała się jedynie niewinnym żartem natury. Wiedźma stała na saniach, co jakiś czas spoglądając na wnętrze swojej ręki. Przedtem nacięła ją nożem. Krople krwi spływały po jej skórze, a ona skręcała, zależnie od ich kierunku. Laner siedział skulony u jej stóp, drżąc z zimna.
– Tak – odrzekła wiedźma. – Ale pamiętaj, że to Oblubienica Ciemności. Nieważne, jaką przybierze formę, nieważne jak urocza i niewinna ci się wyda, to tylko podstęp. Ty jesteś nowym wcieleniem Wybrańca, ale nie pamiętasz poprzedniego życia. Nawet, gdy zesłałam ci sen, nie przypomniałeś sobie nic więcej, prawda? – Spojrzała na niego i uśmiechnęła się łagodnie. – Ona wie. Ona pamięta. Zabije cię po raz kolejny, jeśli zdoła.
– Rozumiem – zapewnił. – Co się stanie, kiedy już ją znajdziemy?
– Zabierzemy ją do świętego lasu, w którym rośnie srebrne drzewo. W jego wnętrzu złożymy północnej ziemi ofiarę z krwi Oblubienicy. Wtedy przebudzi się bóg Rekki, Erikav. Powstanie z wiecznej zmarzliny, gdzie śpi w oczekiwaniu na wezwanie, i zniszczy armię ciemności.
Laner usiłował wszystko zapamiętać. Jak się okazało, nie miał wiele czasu. Wiedźma spojrzała na swoją rękę, a potem gwałtownie zatrzymała psy.
– Złapiesz Oblubienicę – powiedziała cicho. – Ja zajmę się jej obstawą. Los nam sprzyja. Do lasu jest stąd ledwie kilkaset kroków.
Wyciągnęła zza pasa nóż, spojrzała na swoją dłoń i przebiła ją ostrzem na wylot. Laner patrzył na to z nabożnym zachwytem, pomieszanym ze strachem. Podobno wiedźmy potrafiły zabić samym dotykiem. Ich krwawe, przerażające rytuały zapewniały im łaskę bogów, ale wymagały poświęceń.
– Chodź – rzuciła wiedźma.
Laner zeskoczył z sań w ślad za nią. Ruszyli przez padający śnieg w kierunku niewyraźnego zarysu wielkiego głazu. Chłopak próbował skoncentrować się na swoim zadaniu, ale czuł tylko strach, kołaczący się gdzieś pod czaszką. To się stało za szybko, pomyślał. Tamten poprzedni Wybraniec, moje inne wcielenie… on miał tyle czasu.
On zawiódł – rozbrzmiał w jego głowie głos babci. – Ty nie zawiedziesz. Wiem, że nie.
Widział ich już całkiem wyraźnie. Dwie postaci, skulone pod głazem dla ochrony przed wiatrem. Zamarzli, pomyślał. I Oblubienica, i ten Obcinacz Głów.
Wtedy mężczyzna w czerni, sługa ciemności, wstał. W dłoni trzymał krótki miecz o szerokim ostrzu. Chwiał się na nogach. Ukryta za nim Oblubienica krzyknęła cicho.
Wiedźma wyciągnęła przed siebie rękę. Laner poczuł, jak wszystkie włoski na ciele stają mu dęba. Powietrze zadrgało pod uderzeniem zabójczej mocy.
Przez ubranie Obcinacza Głów przesączył się jasny blask. Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco i wyciągnął spod kaftana zawieszony na łańcuszku kamień, w którym wyrżnięto kręte symbole, emanujące teraz czerwonym światłem.
Dlatego nie możemy stawić im oporu, pomyślał Laner. Mają swoich magów, którzy zapewnili im ochronę przed mocą wiedźm.
Wiedźma też to zrozumiała. Wyciągnęła zza pasa nóż. Krew ze zranionej dłoni ściekała jej po nadgarstku i po rękojeści broni.
– Po prawej masz las – syknęła. – Biegnij.
I rzuciła się na przeciwnika.
Laner wiedział, co musi zrobić. Skoczył naprzód, do dziewczynki, która wciąż kuliła się pod głazem. Chwycił ją za włosy i poderwał na nogi. Wrzasnęła. Chyba była młodsza od niego, bardzo wychudzona, ale sprawna. Kopnęła go w łydkę, a potem ugryzła mocno w rękę. Nie jest słodka, pomyślał. Pchnął ją na zimny głaz. Wyrżnęła o niego głową. Jęk dobył się z jej ust, kolana ugięły. Laner chwycił ją, nim upadła, i powlókł we wskazanym przez wiedźmę kierunku, sapiąc i dysząc.
10.
Słysząc wrzask dziecka, Obcinacz Głów obejrzał się za siebie i to był jego błąd. Wiedźma rzuciła się naprzód, wbiła nóż w jego policzek i szarpnęła, rozdzierając skórę aż do kącika warg. Mężczyzna pchnął mieczem w jej brzuch, ale uniknęła ostrza i tym razem cięła tak, by rozpruć mu gardło. Uchylił się, wyprowadził cięcie na poziomie jej ud. Odskoczyła gwałtownie, potknęła się o skraj swojego futra. Wylądowała na plecach. Przeturlała się na bok, miecz ze zgrzytem wbił się w zmarzniętą ziemię tuż koło jej ucha.
Wiedźma stanęła na nogi. Zaatakowała. Obcinacz słaniał się z upływu krwi, która ciekła z jego zranionej twarzy na brodę, spływała po szyi i wsiąkała w ubranie. Nie zdążył się osłonić. Wiedźma trafiła głową w jego splot słoneczny, zwalając go na ziemię. Uniosła nóż do ostatecznego ciosu. Opuściła go z tryumfalnym wrzaskiem, ale jej przeciwnik zdołał wyciągnąć przed siebie rękę. Ostrze przeszło na wylot przez jego dłoń. Czubek broni zawisł kilka palców nad gardłem mężczyzny. Z powodu gardy, wiedźma nie mogła przepchnąć ostrza dalej.
– Zdechniesz – wycedziła w ohydnym języku najeźdźców. – Wszyscy zdechniecie, gdy obudzi się Erikav. Ziemia wypije krew dziewczynki, która z niewinnego stworzenia stała się waszym sojusznikiem. On powstanie i zmiecie was, zabije każdego Obcinacza Głów, którego stopa skalała tę ziemię! – Dyszała ciężko. – Wiem wszystko. Słyszałam waszych wodzów. Wasza ukochana, zachłanna Królowa chce naszej Rekki. Jest zniecierpliwiona. Wysłała wam cholerne smoki, które obrócą w popiół resztkę naszych wojsk, zabiją w nas honor i dumę. Nie pozwolę wam na to. Nie pozwolę!
– Jesteś szalona – wychrypiał niewyraźnie jej przeciwnik. – Jesteś kompletnie szalona.
Stęknął, gdy wyrwała nóż z jego dłoni. Nie zdążyła opuścić go w dół. Ręka żołnierza wystrzeliła naprzód jak tygrysia łapa. Zacisnął palce na jej szyi, mocno, z całych sił, niemal miażdżąc jej krtań. Chciała go zabić, ale jej ręce jakby z własnej woli wykonały spazmatyczny ruch w kierunku duszącej ją dłoni i ostrze noża zostawiło tylko krwawe wyżłobienie na ciemnym przedramieniu mężczyzny.
Zdołał usiąść. Namacał ręką miecz, wbił go pod przeponę wiedźmy i zaraz wyrwał z powrotem. Kobieta chrząknęła. Jej pojedyncze oko rozwarło się szeroko. Obcinacz Głów uwolnił się spod niej. Dopiero wtedy rozluźnił chwyt.
Wiedźma klęczała z dłońmi przyciśniętymi do brzucha. Kiedy jej przeciwnik wstał, uniosła wzrok.
– Wiesz, czemu nazywają nas Obcinaczami Głów? – spytał Tygrys. Dyszał ciężko, pot spływał mu po czole. – Jesteśmy w tym lepsi niż ty w podrzynaniu gardeł. Za dużo gadasz, jak to babsztyl.
Uniósł miecz.
Cięcie było szybkie i precyzyjne.
11.
Laner biegł, wlokąc za sobą bezwładne ciało Oblubienicy. Dotarł już do lasu. Śnieg nie sypał tu tak gęsto jak na otwartej przestrzeni, ale wiatr niósł biały puch między pniami. Tyle drzew, myślał rozpaczliwie chłopak. Srebrny pień… srebrny pień… znajdę go. Erikavie, spraw, żebym zdążył.
Obejrzał się i zobaczył na skraju lasu czarną sylwetkę. To on, sługa ciemności. Bogowie, miejcie mnie w opiece.
Z nową energią powlókł naprzód Oblubienicę. Jęknęła cicho, jej powieki zatrzepotały. Szarpnęła się słabo. Laner obejrzał się za siebie. Obcinacz Głów szedł jego tropem. Przerażony chłopak próbował znowu pobiec.
– Co… ty? – Oblubienica zaparła się nogami w ziemię. – Co ty wyrabiasz? Zostaw mnie! Ratunku! Tygrysie!
– Cicho! – krzyknął Laner. – Cicho, albo cię zabiję.
– Nie wierzę w to!
Oczywiście, że nie – stwierdził kpiący głos w głowie Lanera. – Powiedzmy sobie szczerze, ty też w to nie wierzysz. Marny z ciebie Wybraniec.
Przycisnął Oblubienicę do pnia i wyjął z buta nóż.
– Widzisz? Wiedźma mi go dała.
Dziewczynka patrzyła na ostrze szeroko rozwartymi oczami.
– Nie… – szepnęła. – Proszę.
Laner oddychał ciężko. Ręka mu drżała. Nie czuł się jak Wybraniec, raczej jak małe, zagubione dziecko.
– Chodź – powiedział.
Oblubienica ani drgnęła. Wpatrywała się w coś nad jego ramieniem. Usłyszał skrzypnięcie śniegu i też się odwrócił.
Lufa muszkietu zawisła na poziomie jego ust. Broń trzymał Obcinacz Głów. Za jego plecami Laner dostrzegł następnych. Najwyraźniej dotąd ukrywali się za pniami. Jeden, w hełmie oznaczonym czerwoną krechą, powiedział coś.
Muszkiet wypalił tylko raz. Pocisk wpadł w rozwarte usta Lanera i przeszedł przez tył jego czaszki wraz z odłamkami krwi, mózgu i kości. Wbił się w pień drzewa tuż obok głowy Oblubienicy. Jej usiana kroplami krwi twarz poszarzała.
« 1 3 4 5 6 »

Komentarze

24 IV 2014   20:55:03

nieźle nieźle.
"boleśnie realne" bym powiedział

18 V 2014   11:29:34

Kolega ilustrator Latkowski ciekawie operuje światłocieniem. Na czołowym displayu można odgadnąć 2 źródła światła, w tym jedno zimne i jakby odbite. Natomiast wypadałoby przyjrzeć się ułożeniu półsferycznych obiektów w przestrzeni oraz temu jak fałduje się tkanina.

22 V 2014   08:05:22

Ilustracje bardzo fajne. Samo opowiadanie sprawnie napisane, choć w połowie można się domyślić zakończenia, a brak wyrazistej pointy sprawia, że po lekturze ma się wątpliwości po co się czytało.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Grzechy naszych ojców
— Maria Dunkel

Jazda jazda, Szczurza Pani
— Beatrycze Nowicka

Biblioteka
— Maria Dunkel

Piaskowe dziecko
— Maria Dunkel

Wilk wśród jagniąt
— Maria Dunkel

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.