Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maria Dunkel
‹Pieśń węży›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieśń węży
Data wydanialistopad 2017
Autor
Wydawca Inanna
ISBN978-83-7995-042-3
Format510s. 125×195mm
Cena39,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Jazda jazda, Szczurza Pani
[Maria Dunkel „Pieśń węży” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Pieśń węży” – powieściowy debiut Marii Dunkel – budzi ambiwaletne uczucia.

Beatrycze Nowicka

Jazda jazda, Szczurza Pani
[Maria Dunkel „Pieśń węży” - recenzja]

„Pieśń węży” – powieściowy debiut Marii Dunkel – budzi ambiwaletne uczucia.

Maria Dunkel
‹Pieśń węży›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieśń węży
Data wydanialistopad 2017
Autor
Wydawca Inanna
ISBN978-83-7995-042-3
Format510s. 125×195mm
Cena39,99
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Mojego pierwszego spotkania z prozą Marii Dunkel bardzo eufemistycznie rzecz ujmując nie zaliczam do udanych – po lekturze opowiadania z antologii „Ostatni dzień pary” byłam zdecydowana nie sięgać po inne utwory tej autorki. Kilka tekstów zebranych w „Geniuszach fantastyki” nieco złagodziło moje stanowisko. Potem doszła jeszcze kwestia tego, jak z autorką obszedł się wydawca. Od razu wyjaśnię, że piszę to nie na podstawie prywatnych wiadomości, a ogólnodostępnych informacji dotyczących premiery powieści. „Pieśń węży” była zapowiadana już dawno temu, potem data była przesuwana, aż w końcu słuch po tej książce zaginął. O tym, że się jednak ukazała, dowiedziałam się przypadkiem, wpisawszy w okienko wyszukiwarki księgarni internetowej inny tytuł ze słowem „pieśń”. Okładkowa notka jest kolejnym przykładem jakże udanej „reklamy” – ma niewiele wspólnego z treścią książki, a zdania w stylu „wplątany w polityczne intrygi staje przed dylematem – kierować się sercem czy rozumem (…) tam, gdzie miłość walczy z ambicją, tylko prawdziwy mężczyzna może wyjść z walki zwycięsko” zniechęcają do lektury, zamiast zachęcać. Sama Dunkel na swoim blogu ułożyła sobie dużo lepszą „notkę reklamową”, czemu jej nie wykorzystano – nie wiem. Uznałam zatem, że przeczytam i zrecenzuję, może dzięki temu więcej osób dowie się, że ta książka jest w ogóle dostępna.
Tyle wstępu, czas przejść do konkretów. Atutem „Pieśni węży” jest fabuła. Dunkel nie sięga po najbardziej ograne schematy. Co więcej, wiele debiutów młodych polskich autorów sprawia wrażenie zbioru opowiadań przerobionego na powieść (lub pierwszą połowę powieści, w drugiej dopiero zaczyna się wyłaniać główny wątek), tutaj natomiast od samego początku zawiązuje się właściwa akcja. Całość została też zgrabnie skomponowana. Warto zaznaczyć, że czytelnik dostaje do ręki zamkniętą fabułę, co stanowi rzadkość w dobie wielotomowych cykli. Sądziłam, że sukces „Pieśni lodu i ognia” zachęci innych autorów do pisania o polityczno-dworskich rozgrywkach, jednak spodziewany wysyp tego typu utworów nie nastąpił (a jeśli już ktoś sięgał po takie motywy, to często przedstawiał je w sposób infantylny). Dunkel opowiada o walce o władzę i czyni to całkiem sensownie – niektóre rozwiązania wzbudziły moje wątpliwości1), ale ogólne wrażenie jest dobre.
Uniwersum „Pieśni…” nie jest tak wyraziste jak światy najlepszych współczesnych autorów anglosaskiej fantasy, jednak czuje się, że zostało przemyślane i dość dokładnie wyobrażone. Dunkel udało się wywołać wrażenie, że krainy te rozciągają się poza miejsca, będące areną opisywanych wydarzeń (warto napomknąć, że nie jest to jedyny utwór osadzony w tych realiach, choć na razie jedyna wydana powieść). Autorka unika najbardziej typowych rozwiązań – warto wymienić inspiracje motywami związanymi z Ameryką Prekolumbijską, broń palną, obecność milicji i w ogóle organizację państwa kojarzącą się z epokami znacznie późniejszymi od średniowiecza. Na tle innych książek fantasy polskich autorów wypada to dość oryginalnie.
„Pieśń węży” jest jedną z powieści, gdzie najwięcej uwagi zostało poświęcone intrydze, a większość bohaterów pełni względem niej rolę służebną. Wprawdzie ich działania są dość dobrze umotywowane, jednak nie budzą oni głębszego zainteresowania, czy sympatii. Z jednym wyjątkiem – Keytari potrafi zaintrygować czytelnika. To najważniejsza „osoba dramatu”, inicjatorka kluczowych wydarzeń. Przedstawianie jej z perspektywy osób trzecich uważam za zabieg trafny i udany, przydający kobiecie tajemniczości.
Tyle pozytywów. Za wadę uważam styl. Nie jest on niepoprawny gramatycznie, nie obfituje też w kiczowate wyrażenia, szpecące utwory wielu debiutantów. Brakuje mu natomiast jakiejś indywidualnej nuty. Z jednym, niestety negatywnym wyjątkiem – mianowicie dialogów obfitujących w wulgaryzmy. I nie, nie chodzi o to, że jestem tak wrażliwa, że nie mogę znieść, kiedy bohaterowie używają wyrażeń niecenzuralnych. W „Tropicielu” Małgorzaty Lisińskiej bohaterowie przeklinają niemal cały czas2), więcej bluzgów znaleźć można na kartach „Plus/Minus” Olgi Gromyko i Andrieja Ułanowa (tam nawet mnie irytowało to, że wydawca nie zdecydował się na zapisanie słów w całości, zamiast tego naprzemiennie albo je wykropkowywał, albo zamieniał na znaki w stylu $%@#). Tyle że w pierwszym przypadku zostały one dobrze wpasowane w całość, a w drugim są umotywowane (trudno, żeby eks-żołnierz, który właśnie wrócił z wojny w Czeczenii, kolejny zamach na swoje życie kwitował słowami „motyla noga”). U Dunkel wulgaryzmy i kolokwialne wyrażenia wprowadzają dysonans. Nie dziwi, że klną zbójcy, ale szlachcice posługują się dokładnie takim samym językiem. Pozwolę sobie na kilka przykładów. Oto przemawia potomek jednego z najstarszych i najbardziej szacownych rodów w państwie:
– Drugi przybędzie dziś wieczorem.
– Z twoją zasraną niespodzianką? (…)
– Zamknijcie się obie – rozkazał – (…) Jesteście takie… takie cholernie trudne. (…) Jeżeli jesteście ze mną, zacznijcie mnie słuchać. Jeśli nie, wypierdalajcie stąd, byle daleko.
– Po chuja mi kraj roztargany wojnami? (…) Kiedy już dostanę tę pierdoloną koronę, jakoś ich ugłaszczę.
– Ktoś widzi, co mają na chorągwi? (…)
– Powiedziałbym, że to zając. (…)
– Zajebiście – wycedził Itonoka.

[wciąż ten sam bohater]
– Zostaw ten dzban i wypad stąd, zanim karzę przeorać ci plecy – powiedział ostro król.
Dwaj wielce błekitnokrwiści arystokraci rozmawiają:
– Nie zabiłem Cereny.
– Pierdolenie! (…)
– Kochałem twoją kuzynkę. Dobrze o tym wiesz. (…)
– Chuj wie, co kochałeś.
A tak królowa buduje swój autorytet: „Podjęłam decyzję. Dajcie mi wszyscy spokój, do jasnej cholery.”
Takie dialogi kompletnie wytrącają z klimatu. Z zamiast odnieść wrażenie, że oto trafiłam do świata fantasy, czuję się jak w szatni mojej podstawówki albo w autobusie wiozącym kiboli wracających z meczu – a nie są to miejsca, w których pragnęłabym się znaleźć. Gra o tron wśród dresów?
Wątpię, by autorka chciała, by akurat ten element książki wrył się najbardziej w pamięć czytelnika. Dlatego trudno mi jednoznacznie ocenić „Pieśń węży” – powieść ta wnosi pewien powiew świeżości, co zawsze doceniam, podobnie jak zgrabnie pomyślaną i poprowadzoną fabułę, lecz jednocześnie zniechęca stylem.
koniec
26 lutego 2018
1) Zwrot akcji pomiędzy pierwszym a drugim rozdziałem – choć z drugiej strony, jak pomyśleć o Dymitrach Samozwańcach, to już nie wydaje się aż tak nieprawdopodobny. Wątek intrygi wiedźmy wydaje mi się rozwiązany zbyt pośpiesznie. Postać siostry głównego bohatera w pewnym momencie w ogóle znika ze sceny – przydałby się choć krótki fragment jej dotyczący pod koniec. I jeszcze to, że Keytari spotyka się z ludźmi których poparcie chce uzyskać odziana… w suknię ze szczurzych skór. Nie bardzo pasuje to osoby, za którą kobieta się podaje, to jest córki zamożnego kupieckiego rodu.
2) Choć z „kwiecistych” wypowiedzi Sodiego i tak najbardziej spodobało mi się nie zawierające niecenzuralnych określeń „Niech mnie bogowie wloką ku cnocie!”

Komentarze

26 II 2018   08:56:16

"Zostaw ten dzban i wypad stąd, zanim karzę przeorać ci plecy" - zamiast wulgaryzmami, bardziej przejąłbym się tym koszmarnym błędem ortograficznym.

Wydawcy powinni płacić G I G A N T Y C Z N E kary za orty. Literówki nie powinny, ale mają prawo się zdarzyć, orty i błędy gramatyczne - nie.

26 II 2018   09:25:10

Serio, tam jest "karzę"? :O

26 II 2018   11:12:14

Nie mam tej książki, ale z ciekawości wpisałam do Google " – Zostaw ten dzban i wypad stąd, zanim karzę przeorać ci plecy – powiedział ostro król."
Google books pokazuje, że to zdanie faktycznie jest w książce.

26 II 2018   14:03:57

O mateczko. Ale GC nigdy nie miało ani dobrej korekty, ani redakcji. Nie znam jednej książki, która byłaby naprawdę dobra (choć oczywiście wszystkich nie czytałam). Może mi ktoś poda.

27 II 2018   11:25:08

@Bellantriss- może nie jakieś arcydzieło, ale na wyższym niż zazwyczaj w GC poziomie:
"Cuda i dziwy mistrza Haxerlina" Jacka Wróbla
"Komandoria 54" Marcina Guzka (omawiana ostatnio w Esensji)
"Zatopić ”Niezatapialną“" Anny Hrycyszyn

27 II 2018   11:46:39

Zgodzę się, z przedmówcą.
Poza "Zatopić niezatapialną", której nie znam, więc się nie wypowiadam, "Pieśń...", "Cuda..." i "Komandoria..." stanowią całkiem przyjemną rozrywkową fantasy. Wierzę, że autorzy mają potencjał.

01 III 2018   15:37:22

Moim zdaniem na uwagę zasługuje tylko dwóch autorów GC: Majka i Nogal. Przy czym jednak Majka wymaga dobrego redaktora, więc zdarzają się babole w jego książkach z GC.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Grzechy naszych ojców
— Maria Dunkel

Biblioteka
— Maria Dunkel

Piaskowe dziecko
— Maria Dunkel

Iskra w ciemności
— Maria Dunkel

Wilk wśród jagniąt
— Maria Dunkel

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.