Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Witold Dworakowski
‹W stronę źródła wszystkich strachów›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorWitold Dworakowski
TytułW stronę źródła wszystkich strachów
OpisAutor pisze o sobie:
Rocznik 1989. Tajemniczy osobnik o dwóch twarzach. Pierwsza należy do elektrotechnika, absolwenta pewnej politechniki. Druga – do niereformowalnego fana fantastyki. Debiutował w 64. numerze „Science Fiction, Fantasy i Horror” opowiadaniem „Widma pośród gwiazd”. Koneser coli i czekolady, które już niejeden raz osłodziły mu życie.
GatunekSF

W stronę źródła wszystkich strachów

« 1 11 12 13 14 »

Witold Dworakowski

W stronę źródła wszystkich strachów

Ayl potulnie ustąpiła. Kayla odzyskała władzę. Po jej policzku spłynęła łza.
– Carlo…
„To nie ja jestem ważny, pamiętasz? Musisz przeżyć. Przeżyć i dotrzeć na miejsce”.
Wieloludź upadł martwy. Pajęcze odnóża znikły w portalach, by wzmocnić inne potwory, a ciemność spełzła z korpusu Ravatiego. Z kikutów jego rąk i nóg wypłynęła krew.
Kayla otarła łzy. Wypaliła smutek nieskończonym gniewem, a jej psychokinetyka przez ułamek chwili wpadła w rezonans z polem medalionu. Wokół dziewczyny zafalowało gorące powietrze, zatańczyły wyładowania elektrostatyczne.
Ayl miała rację. Ravati był nie do uratowania. Nie zabiła członka oddziału zwiadowczego ani wysłannika piratów. Zabiła marionetkę Kurtzmana.
Kayla podniosła wzrok na doktora, wciąż unoszącego się obok iglicy. Wyczuła tysiące psychokinetycznych nici, łączących jego umysł z potworami: sznurki lalkarza sterujące kukiełkami. Dwie nici wrastały w Bestię i Schuster. Byli uwięzieni w świątyni, ale nie ulegli jeszcze przekształceniu. Kurtzman namyślał się, co z nimi zrobić.
Tym właśnie jesteśmy, pomyślała Drax. Lalkami w sieci zależności, rozkazów i mechanizmów służących jednej idei. Aby odbudować Rzym, narzuciliśmy je na siebie, odebraliśmy sobie część wolności. Ale zrobiliśmy to samodzielnie. Świadomie. Gdyby nie to, nikt by niczego nie dokonał − żaden król, żaden generał, żaden człowiek.
Metoda Kurtzmana była zwyrodnieniem. On zostawiał podwładnym tylko tyle wolności, by mogli skutecznie wykonywać rozkazy. Jego panowanie oznaczało nie rozwój, ale rzeź, niewolnictwo i stagnację. Nic dziwnego, że Tomasz II kazał go zabić. Podjął jedyną rozsądną decyzję.
Kayla skupiła myśli na medalionie, zgrała z nim swe fale mózgowe. Pod sklepieniem czaszki usłyszała śpiew: cichy i jedwabisty, zrodzony w innym miejscu, w innym czasie. Wezwanie, które docierało jedynie do osób z psychokinetycznym potencjałem.
Czuła, jak jej zdolności rosną. Błysk myśli – i utworzyła wokół siebie pierścień ognia. Półświadome życzenie – i skalna komora zadrżała, a na jej ścianach wykwitły sieci pęknięć. Wszystko stało się takie proste. Zniszczenie Rozety byłoby jak wysmarkanie nosa.
A podobno to ja jestem potworem – zachichotała Ayl.
– Pytał cię ktoś o zdanie? – rzuciła Kayla. – Smakuję moje moce.
Za moment to ciebie będą smakować! Uwaga!
Fala ciał i macek spadła na nią z portalu z impetem lawiny – tak szybko, że Kayla nie zdążyła skupić się na otoczeniu, namierzyć zaburzeń, postawić obrony. W przeciwieństwie do Ayl. Wektorowa eksplozja rozrzuciła wieloludzi na wszystkie strony, rozdarła na strzępy, rozsmarowała na schodach i ścianach świątyni.
Na reakcję Kurtzmana nie trzeba było długo czekać. Czasoprzestrzeń zadrżała pod naciskiem jego gniewu.
– KONIEC ŁASKI! – zagrzmiał.
Wszystko stało się w jednej chwili.
Doktor wyprowadził atak. Wokół Drax zamknęła się kula o ścianach z mikroportali, które miały pociąć dziewczynę na skrawki wielkości atomów. Ayl skontrowała zaburzeniem czasoprzestrzeni. Uderzyło w czarne ściany kuli, weszło w oddziaływanie z portalami. Kayla wrzasnęła, wściekła na Ayl i Kurtzmana. Na Rose, bezpiekę i króla. Na siebie. Cisnęła impulsem tak potężnym, że zniekształcił pole medalionu.
Nanosekundę później rzeczywistość nie wytrzymała naporu i uległa załamaniu.
• • •
Było tam wszystko.
Przeszłość. Sędziwy mężczyzna umieszcza medalion w komorze pod świątynią. Tu będzie bezpieczny. Jeśli Alchemicy przeminą, on przetrwa. W połączeniu ze złożami da początek nowej cywilizacji, nowym psychokinetykom. Stanie się to jednak tylko wtedy, gdy ludzkość wykaże dostateczną determinację, by wwiercić się w głąb Alp.
Przyszłość. Nie ma tu Urland. Cywilizacja barbarzyńców rozkwitła, pokrywając świat wspaniałymi miastami, fabrykami, siecią linii komunikacyjnych. To stąd jasnowidze pobierają wiedzę.
Przyszłość. Świat ukorzył się u stóp Kurtzmana, szalonego boga. Nie istnieje przemysł ani miasta, jedynie nędzne wioski wśród pól uprawnych. Gdzieniegdzie wznoszą się świątynie. Kurtzman niepodzielnie włada umysłami ciemnego ludu, który wznosi do niego modły.
Teraźniejszość. Wokół świątyni istnieją przejścia do rozmaitych miejsc. Jest lodowa pustynia Antarktydy. Jest terytorium Republiki Nowego Rzymu. Jest bogato przeszklony gabinet u szczytu Urzędu Państwa, skąd król Tomasz spogląda na panoramę Rozety. Są ośnieżone szczyty Alp, nad którymi sunie piracki sterowiec.
Jest także medalion. Jest od Kayli na wyciągnięcie ręki, mimo że jego właściciel nie ruszył się z miejsca nawet o milimetr.
Czasoprzestrzeń stała się mozaiką obrazów i informacji wypływających z portali, mozaiką zawieszoną wśród znieruchomiałego czasu. Drax wiedziała, że jeśli ruszy choć jeden element, zniszczy całą strukturę – zaśpiewał jej to sam artefakt. Wiedziała też, że musi zaryzykować. Teraz albo nigdy. Kurtzman już koncentrował się, by wydać psychokinetyczny rozkaz.
Na pewno tego chcesz? – zapytała Ayl.
Kayla nie odpowiedziała.
Sięgnęła w stronę Kurtzmana, zerwała mu z szyi medalion. W chwili, gdy Drax dała nura w portal ze sterowcem, mozaika runęła. Czasoprzestrzeń rozprężyła się do poprzedniego kształtu, wstrząsając świątynią, Górą Odrodzenia i całymi Alpami.
• • •
Kayla zatrzasnęła drzwi kabiny.
Nie miała pojęcia, co się z nią działo od momentu opuszczenia Alp. Miała jednak przeczucie, że łączy się to z obecnością burzy w miejscu korytarza. Musiała uzupełnić informacje. Zabrała się za rewizję. Na wieszaku obok, pod swoim prochowcem, znalazła czyjeś gogle i skórzaną kurtkę z naszywką na lewej piersi. Wyhaftowany napis głosił: kpt. Albert Freeman.
Otworzyła szufladę pod lustrem. Uśmiechnęła się szeroko na widok dziennika pokładowego. Usiadła na koi i zaczęła czytać.

17 IV 1455
Godz. 09:45
Obudziłem się ok. 05:30, gdy sterowiec zatrząsł się jak pod ostrzałem. Rozkazałem wejść na pułap 5 tys. m i przeprowadzić oględziny kadłuba, które zakończono ok. 09:00. Nie znaleziono żadnych uszkodzeń. Wyeliminowano podejrzenie ataku ze strony Urland. Na gł. pomoście znaleziono nieprzytomnych: kobietę i mężczyznę. Nie wiadomo, w jaki sposób dostali się na pokład.
Mężczyznę ulokowano w kabinie 1. oficera, a kobietę w mej kwaterze. Udzielono pomocy medycznej i postawiono straże. Zidentyfikowałem kobietę jako Kaylę Drax, którą miano dostarczyć na „Talosa”. Tożsamość mężczyzny jest nieznana; najprawdopodobniej jest to pomocnik Drax. Według dr. Knolla oboje są w dobrym stanie. Gdy odzyskają przytomność, zostaną przesłuchani.
Rozkazałem zawrócić do bazy.

Godz. 11:54
Sytuacja jest krytyczna.
Ok. 10:50 wpadliśmy w burzę, która pojawiła się nagle, znikąd. Dziwne jest, że sterowiec wydaje się jej w ogóle nie odczuwać.
Krótko po 11:00 stwierdzono, że znaleziony mężczyzna zniknął wraz ze strażnikiem. Wysłałem Johnsa i Scypiona na poszukiwanie zbiegów. 40 minut później dostałem meldunek, że zaginęły załogi obu gondoli napędowych. Zakładając, że wywiała ich burza, wysłałem zastępstwo, lecz nie dotarło ono na miejsce. Ocalał jedynie Rovan. Stwierdził, że pozostałych schwytał „potwór z ludzi i ciemności”.
Załoga melduje kolejne zaginięcia. Johns i Scypion jeszcze się nie zgłosili. Kayla Drax wciąż jest nieprzytomna.
Idę na mostek. Nie opuszczę go, dopóki sytuacja się nie wyjaśni.

– Założę się, że porwał cię prosto z progu – mruknęła Drax. Podniosła wzrok znad ostatniego wpisu, nakreślonego pospiesznie, drżącą ręką. – Jesteś?
Zawsze tam, gdzie ty – pod sklepieniem jej czaszki zachichotała Ayl.
Kayla z wściekłością zatrzasnęła dziennik.
– Znowu to robi! Znowu bawi się potworami!
Tym razem jest inaczej. Skup się.
Dziewczyna przymknęła oczy, wyostrzyła psychokinetyczne zmysły. To było… Tak. Żadnych labiryntów. Żadnego wycia zniewolonych umysłów. Za to cała masa zakrzywień czasoprzestrzeni. Sterowiec tkwił pośrodku sfery, której ściany składały się z mozaiki portali – zupełnie jak zwyrodnienie wokół świątyni Alchemików.
« 1 11 12 13 14 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Kiedy rozum śpi, budzą się potwory
— Witold Dworakowski

Komnata szaleństwa
— Witold Dworakowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.