Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Grażyna Sosińska
‹Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorGrażyna Sosińska
TytułDwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa
OpisPrzedstawiamy długie opowiadanie, przywodzące tematyką na myśl „Niebezpieczne związki” Choderlosa de Laclosa.
Gatunekobyczajowa

Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa – część 3

1 2 3 4 »
W środku kartka z życzeniami urodzinowymi, dokładnie taka, jakiej nie znoszę. I na koniec kilka słów od serca. „Przykro mi, że wspólnym znajomym opowiadasz o mnie same złe rzeczy”. Przykro, że przykro.

Grażyna Sosińska

Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa – część 3

W środku kartka z życzeniami urodzinowymi, dokładnie taka, jakiej nie znoszę. I na koniec kilka słów od serca. „Przykro mi, że wspólnym znajomym opowiadasz o mnie same złe rzeczy”. Przykro, że przykro.

Grażyna Sosińska
‹Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorGrażyna Sosińska
TytułDwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa
OpisPrzedstawiamy długie opowiadanie, przywodzące tematyką na myśl „Niebezpieczne związki” Choderlosa de Laclosa.
Gatunekobyczajowa
Montreux
Wszystko wróciło do normy. Również pod tym względem, że wkrótce pojawił się Krzysiek. Fascynujące – zaginął akurat na te pół roku, gdy Olga była samotna i pojawił się z chwilą, gdy zaczęliśmy układać sobie na nowo nasze życie.
Działał już znacznie dyskretniej, przede wszystkim za pomocą listów, w których przebijał się żal, że ustabilizowany związek z Jolą trochę go krępuje. Zdarzały się też prztyczki.
Spotkałem go z Jolą w autobusie. Wymieniliśmy kilka uwag bez znaczenia. Tydzień później Olga przeczytała mi fragment listu: „Jola powiedziała,, że Janusz ma nieprzyjemny głos„. Olga szybko odpisała: „Kurde, Krzysiek, ja ci nie piszę, co Janusz powiedział o twojej panience„. No bo i nie było specjalnie co cytować, powiedziałem tylko, że ma tandetną dalekowschodnią urodę i nieładne dłonie, poza tym dziewczyna jest w porządku, choć nie spodziewam się, żeby zdołała go przy sobie zatrzymać na dłużej. Krzysiek odpowiedział w kolejnym liście: „Nieśmiało proszę, żebyś nie nazywała Joli panienką„. Słowo „panienka” miało wybitnie pejoratywny wydźwięk. Później zostało dookreślone określeniem „Apoco”. Etymologię wyjaśnił mi kolega:
– Mówisz panience „Kochanie, zdejmij majtki”, a ona pyta „A po co?”.
W końcu jednak się umówili. Ku mojemu radosnemu zaskoczeniu w porze dziennej i na Starówce, a zatem w okolicznościach ewidentnie nie sprzyjających czemukolwiek. Byłem naiwny i tym razem nie odprowadziłem Olgi.
Oszacowawszy czas, jaki mogli ze sobą spędzić, zadzwoniłem do niej o siódmej wieczorem i zaskoczony dowiedziałem się, że jeszcze nie wróciła. Zaczęło mnie trawić jakieś przeczucie, potwierdzone później.
O ósmej znalazłem się pod jej blokiem. Było już ciemno, a we mnie obudził się instynkt podglądacza. Ukryłem się za krzewami pod jej klatką i czekałem z pełnym przekonaniem, że zobaczę ich razem.
Tak się jednak nie stało. Olga, w eleganckim czarnym palcie i szarym kapeluszu, wróciła sama. Wielce uspokojony wróciłem do domu.
Następnego dnia spytałem ją, jak wyglądało spotkanie.
– Krzysiek się żeni, wiesz? Miał na palcu taką kiczowatą srebrną obrączkę. Spytałam go ironicznie, czy to nowy element ozdobny, a on powiedział, że się zaręczył z Jolą.
– No to pewnie wpadli.
– No właśnie chyba nie. Wygląda na bardzo zakochanego.
Krzyśkowe zakochanie się – oto szczegóły. Przede wszystkim szlag go trafiał z powodu postawionego przez rodzinę Joli warunku sine qua non: ślub miał być kościelny. Krzysiek był ateistą (Olga się strasznie wzruszała, że szanował jej religijność) i jego zdanie zostało całkowicie zlekceważone. Poza tym postanowił, że po ślubie wynajmie, rzecz jasna, bez wiedzy Joli, garsonierę – tak na wszelki wypadek.
No tak, poniekąd zrozumiałe. Gdy przez trzy lata woziłem się po świecie sam, rozważaliśmy z będącym w identycznej sytuacji Wróblem, co może sprawić nam najintensywniejszą możliwą przyjemność. Po dopracowaniu szczegółów wyszedł nam następujący scenariusz:
1. Spotykamy w autobusie dwie dziewczyny. Oczywiście muszą być atrakcyjne (bez szczegółów, dla każdego z nas znaczy to co innego). Nawiązany zostaje kontakt (czyli, mówiąc językiem bohatera „Złotego jabłka wiecznej tęsknoty” Milana Kundery następuje kontaktacja)
2. Umawiamy się na wieczór w mieszkaniu. Zostaje zakupiony dobry alkohol, który spełni podwójną rolę – popuści hamulce i usprawni dialog.
3. Cały wieczór będzie trwała interesująca konwersacja
4. Finał – seks. W zależności od dalszych oczekiwań – kreujemy jakąś perspektywę lub nie.
Wszystko to jednak miało być dopuszczalne tylko pod warunkiem, że nie ma innych zobowiązań, w szczególności małżeńskich. Te jednak zdawały się przeszkadzać rozmarzeniu Krzyśka.
– Myślałam na początku, że żartuje – relacjonowała Olga – ale on chyba mówił to na serio.
Ale najbardziej spektakularny fragment został oczywiście pozostawiony na koniec opowieści. Schodzili powoli schodkami obok galerii Związku Fotografików.
– Rany, co za kicz – westchnęli niemal jednocześnie i zaczęli się całować.
No fakt, kicz. W mojej wersji wyimaginowany bohater, popełniając zdradę, zachowałby się jak następuje:
Pokusy codzienne
Początek
Krystian jechał autobusem. Tak jak zawsze, stał w jego środkowej części, w miejscu będącym rodzajem okrągłego podium (choć w rzeczywistości nie było podniesione). Miał stamtąd dobry widok na cały autobus, a także na to, co było poza nim. Zamglone szyby nie sprzyjały jednak wyglądaniu na zewnątrz.
Po pierwsze nie było po co wyglądać. Krystian pokonywał drogę do pracy pięć razy w tygodniu i znał ją na pamięć.
Po drugie widok nie był zachęcający. Był jesienny, ciemny i chmurny poranek. Światło przebijające i rozproszone przez chmury, odbijało się od mokrych chodników i ulic. Raczej zacierało kontury obrazów niż je podkreślało. Kolory były blade i słabo nasycone.
Po trzecie, Krystian wolał patrzeć na ludzi, a konkretnie na młode kobiety. Nie ukrywał tego przed sobą. Ukrywał to przed znajomymi i przed obiektami swojej obserwacji. Natychmiast, gdy zostawał zauważany, odwracał wzrok. Co ciekawe, kobieta, która odkryła, że jest obserwowana, traciła w oczach Krystiana swoją atrakcyjność i zwykle szybko o niej zapominał.
Ukrywał swoją skłonność przed żoną i, gdy jechali gdzieś razem, patrzył wyłącznie na nią lub przez okno. Czy bał się, że będzie zazdrosna? Oczywiście, że się bał. Wiedział, że nie potrafiłby jej wyjaśnić, że to tylko p a t r z e n i e, akt percepcji bez żadnych następstw.
Nie trapiły go żadne pokusy. Nie! Był u boku swojej żony szczęśliwy w sposób całkowity.
O tym, co się stanie za chwilę i o konsekwencjach tego wydarzenia, jego żona nigdy się nie dowie. A ponieważ skończy się ono samoistnie, Krystian nie będzie widział potrzeby informowania o tym i zadawania cierpienia osobie, którą wielbi ponad wszystko.
Zatem jedzie. I bardzo szybko zauważa, że na „podium” naprzeciwko niego stoi dziewczyna. Zaczyna się jej przyglądać. Trwa to długo i Krystian zaczyna się dziwić, że dziewczyna tego nie zauważyła. Bynajmniej nie wpatruje się nieruchomym wzrokiem w jeden punkt. Jest ubrana w zieloną tunikę z kapturem założonym na głowę. Po kilku minutach ściąga ten kaptur i okazuje się, że jej głowę okrywa jeszcze chusta w kolorowe plamki. Spod chusty wynurzają się jasnobrązowe włosy.
Po kilku minutach Krystian zauważa, że dziewczyna, choć patrzy, nie widzi. Nie zwraca uwagi na przesuwające się za oknem obrazy, jej źrenice nie podążają za mijanymi domami, drzewami, samochodami. „Ma jakiś problem” – myśli, a ona jakby przestaje panować nad odruchami i w jej spojrzeniu pojawia się coś niepokojącego. Wzrok, ruchy powiek, napięcie warg zdają się coś zapowiadać. „Wygląda, jakby miała zacząć płakać” – myśli Krystian.
Po chwili widzi na jej policzkach wilgoć, którą ona zaczyna ścierać bardzo późno. Nagle najwyraźniej orientuje się gdzie jest. Ach, ten nawyk ukrywania swoich myśli i uczuć! Nieznacznymi, magicznymi ruchami osusza policzki, choć łzy płyną nadal. Wreszcie zaczyna widzieć i zauważa, że Krystian ją obserwuje. Przez kilka sekund patrzy mu w oczy i na chwilę na jej twarzy pojawia się uśmiech. „Przyłapałeś mnie”.
Interpretacja Krystiana: „Ona mi mówi, żebym się nią nie przejmował. Potrzebuje pomocy. Opuścił ją ktoś, kogo kochała, choć niekoniecznie mąż czy chłopak.” I zastanawia się, czy nie odezwać się do niej, choć nie wie, co by miał powiedzieć.
Na najbliższym przystanku wychodzi z autobusu. Krystian widzi, że stoi na zewnątrz.
Osiem godzin później Krystian wraca tą samą drogą do domu. Zgodnie ze wspomnianą, żelazną regułą nie pamięta o dziewczynie. Przecież na niego spojrzała.
Autobus jest bardzo zatłoczony. Krystian stoi na swoim ulubionym miejscu. Od przeciwległego końca „podium” dzieli go kilka osób. Ale w miarę drogi autobusu ludzi ubywa i w końcu widzi, że ta sama dziewczyna stoi w tym samym miejscu. Znowu go nie widzi, bowiem tym razem przegląda jakąś książeczkę. To album ze zdjęciami. Jest spokojna. Co jakiś czas patrzy za okno, najwyraźniej nie chcąc przegapić przystanku, na którym wysiądzie.
Krystian już wie, że nie powstrzyma chęci nawiązania znajomości. Zupełnie nie myśli o tym, na czym miałaby ona polegać. Ale pamięta o żonie. Wyjmuje telefon, dzwoni do domu.Mówi cichym głosem, stoi odwrócony bokiem, aby rozmowa była niesłyszalna. Wie, że musi skłamać, ale jednocześnie nie chce, aby było to kłamstwo totalne i bezczelne.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.