WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Magdalena Kucenty |
Tytuł | S.E.N. |
Opis | Autorka debiutowała na papierze w Smokopolitanie (3/2015) opowiadaniem „Koziorożec i Smok”. Kolejny jej tekst ukazał się w pokonkursowej antologii „Echo zgasłego świata”. Miała też szczęście w konkursie „Dobro złem czyń” wydawnictwa Genius Creations – zbiór ukaże się latem. Dołożyć do tego niedawną obecność w Fahrenhecie („Co się stało z Mią Blue?”) i można rzec, że autorka panoszy się jak grypa. Dla równowagi, a może gwoli poetyckiej sprawiedliwości, w tym roku przeziębiła się już trzykrotnie, przez co ciągle odkłada pisanie książki na później. |
Gatunek | fantasy, SF |
S.E.N.Magdalena KucentyS.E.N.Duar rzucił mu prowokujące spojrzenie. Musiał mniemać, że posunął się za daleko. – Nie jestem fanatykiem, Lordzie – odparł ugodowo Gor. – Nie będę nikogo oskarżać tylko dlatego, że powiedział coś złego o Mocarstwie. Olaf przez moment obserwował go podejrzliwie, następnie roześmiał się głośno. – Chyba nie jest waść aż takim sukinsynem, jak sądziłem. – Cóż, dziękuję. Urzędnik wysunął szufladę z pulpitu, pogrzebał w niej chwilę. – Zważywszy, o czym rozmawiamy, mógłby mnie mości indagator już na przyjemniejsze spytki wziąć. A skoro nie bierze, uznaję, że ten śmieć niczego nie zmieni. – Valdar rzucił pożółkły zeszyt na blat. – To notatki szaleńca, po którym otrzymałem fotel. Już od pierwszego zdania widać, że facet miał nie po kolei w głowie. Ale skoro waszmość pana interesują jego, ekhm… badania. To radzę zajrzeć pod wpis zatytułowany „SEN”. – Sen? – powtórzył ze zdziwieniem Gor. – To skrót od semibiologicznego nano-czegośtam… Nazwa tej broni. • • • W wieku czternastu lat Keiri zdobyła maksymalny wynik na egzaminach ogólnokrajowych i została zakwalifikowana do najlepszej dziesiątki uczniów w państwach Protektoratu. Przyznano jej stypendium. Dostała również zaproszenie na uroczystą galę, podczas której miała odebrać gratulacje od samego Interrexa i jego świty. Pojechała na miejsce bez matki, zabierając ze sobą tylko Sen. A jednak, gdy stanęła w szeregu odświętnie wystrojonych uczniów, dostrzegła pośród tłumu znajomą twarz. – Twoja mama i tak przyszła – zauważył duszek. – Wiesz, że jest z ciebie dumna. Wiem, pomyślała Keiri. Ale co mnie to obchodzi? W sali rozbrzmiała znana wszystkim melodia, zebrani zaczęli śpiewać Hołd Kolonijny. Keirianna udawała tylko, że dołącza do nich, układając usta w słowa hymnu, ale nie wydając z siebie żadnego dźwięku. W międzyczasie zerkała na wnętrze prawej dłoni, gdzie w wąskim nacięciu wykwitały bąbelki krwi. Melodia ucichła. Interrex wygłosił krótką mowę. Był szpakowatym mężczyzną w średnim wieku, miał poczciwą twarz, a na jego skroniach spoczywała srebrna przepaska Pierwszego Protektora. Keiri nie powiedziałaby, że wyglądał na ludobójcę. Zaraz jednak przypomniała sobie swoją poranną rozmowę ze Snem. – Jak mają zginąć? – spytał duszek. – Tak jak Rufus. – Hybryda przymknęła powieki, przywołała wspomnienie. – Założę się, że w trakcie lotu nie pozostała w nim krztyna zła. Tylko dobro. Aparycja nic nie znaczyła. Keiri nie wyglądała na nosicielkę śmierci, a przecież tym właśnie się stała. Niemniej, w przeciwieństwie do Interrexa, nie zamierzała zabierać ze sobą dzieci. Rufus miał pozostać wyjątkowy. Z tego właśnie powodu ustawiła się na końcu szeregu. A gdy Pierwszy Protektor i jego świta zaczęli po kolei składać gratulacje młodym geniuszom, ostatni raz zerknęła na skaleczenie. Szpakowaty władca zatrzymał się przed nią. Wyciągnął ręce. To był stary erdoriański zwyczaj; najwyższa forma okazania szacunku. Keiri ułożyła palce na jego palcach, opuszkami dotknęła wnętrza dłoni. Zadrżała na całym ciele z obawy, że Interrex zauważy ranę. Poczuje wilgoć krwi na skórze, dojrzy krople czerwieni. Ale on tylko uśmiechnął się pokrzepiająco. Nie ma się czym denerwować, mówiło jego spojrzenie. W tamtym momencie zwątpiła. Na ułamek sekundy, pół uderzenia serca. Ale było już za późno, więc kontynuowała rytuał. Prawą dłoń ułożyła na piersi, dwoma palcami lewej dotknęła ust. Protektor zrobił to samo i skłonił się dwornie. A gdy wyprostował plecy, ujrzała na jego dolnej wardze smugę szkarłatu. I mimowolnie odwzajemniła uśmiech. Kiedy parę godzin później wróciła do domu, matka powitała ją od progu ekstatycznym krzykiem: – Keiri! Zbieraj się szybko, idziemy do sąsiadów. Interrex nie żyje! – Skakała w miejscu jak mała dziewczynka, źrenice świeciły jej żywo. – Wielu jego popleczników również. Martha twierdzi, że to zamach stanu! Oglądałyśmy razem telewizję i nagle jeden z Lordów podczas wywiadu zaczął wywrzaskiwać niestworzone rzeczy. Potem przerwali transmisję, ale może… – Zamknij się, matko – rozkazała spokojnie Keirianna. Z alvady w jednej chwili uleciała cała radość. Jasne oczy przygasły. – Ale, Keiri… – Żadnego „ale”. – Dziewczyna potrząsnęła głową. – Nie posłuchałaś mnie dzisiaj, matko. Przyszłaś na galę. A przecież ostrzegałam cię… – Nie, proszę – wyjęczała Urwiela. – Będę posłuszna. Keirianna nie lubiła łgarstwa, a jednak nie zawahała się skłamać, gdy dwa dni po sprzedaniu jej obcemu matka stanęła pod jego mieszkaniem. Dopuściła wtedy do świadomości myśl, która już od dawna czaiła się w głowie. Mama była szalona. I niedorzecznie wręcz głupia. Jak mogła sądzić, że po tylu godzinach męki córka tak po prostu wróci z nią do domu? Że będzie w stanie ustać na nogach, może nawet skakać z radości? Mężczyzna zabił się na samym początku. Po jednym razie. Gdyby wykorzystywał ją przez dwie doby, pewnie już by nie żyła. W pierwszym odruchu chciała uciec, ale Sen uspokoił ją. Podpowiedział, co zrobić. Umyła się i zmusiła do zjedzenia czegoś. Później zrobiła sobie posłanie na podłodze. Mimo że w pokoju obok leżał trup, zdołała zasnąć. Dzięki temu była w stanie ustać na nogach. Dzięki temu miała siłę, by spojrzeć matce w oczy, zaprowadzić ją do sypialni mężczyzny i spokojnie powiedzieć: – Jeśli jeszcze kiedyś spróbujesz mnie skrzywdzić, jeśli chociażby mnie dotkniesz, zabiję cię, tak jak zaszlachtowałam tę świnię. Okazało się, że strach działał na Urwielę zdecydowanie lepiej niż miłość. – Spokojnie – powiedziała Keirianna. – Jesteś żałosną istotą, która potrafi wyłącznie ściągać nieszczęście na siebie i innych. Śmierć byłaby łaską. – Spojrzała na matkę i uśmiechnęła się smutno. – Dlatego pozwolę ci żyć… ale w samotności. Odeszła. Mimo łez i błagań zostawiła alvadę samą. Z czasem jednak nienawiść wyciekła z niej jak z przedziurawionej misy. A na dnie został tylko żal. Wysłała matce pieniądze i numer telefonu. Nie otrzymała odzewu, ale w rzeczywistości nie liczyła na żaden. Potem wsadzała do kopert same banknoty. Nie dodawała już numeru. Aż po ośmiu latach telefon niespodziewanie zadzwonił. • • • Gor spróbował wyśledzić nadawcę listów, które otrzymywała Urwiela. Jednakże trop prowadził donikąd. A raczej wszędzie. Koperty były wysyłane z całego kraju, czasami nawet z zagranicy. I choć miały na sobie pełno odcisków palców, indagator był przekonany, że żadne z nich nie należały do córki alvady. Utknął w miejscu ze śledztwem. Nie potrafił znaleźć dziewczyny. Po zmroku przechadzał się ulicami Szarzyzny, spoglądając na wąską serpentynę miejscowej rzeki, jakby liczył, że Keirianna wynurzy się z ciemnych odmętów. Że przyjdzie do niego sama. |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Sałatka grecka (zawiera GMO)
— Beatrycze Nowicka
4/5