Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Kucenty
‹S.E.N.›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena Kucenty
TytułS.E.N.
OpisAutorka debiutowała na papierze w Smokopolitanie (3/2015) opowiadaniem „Koziorożec i Smok”. Kolejny jej tekst ukazał się w pokonkursowej antologii „Echo zgasłego świata”. Miała też szczęście w konkursie „Dobro złem czyń” wydawnictwa Genius Creations – zbiór ukaże się latem. Dołożyć do tego niedawną obecność w Fahrenhecie („Co się stało z Mią Blue?”) i można rzec, że autorka panoszy się jak grypa. Dla równowagi, a może gwoli poetyckiej sprawiedliwości, w tym roku przeziębiła się już trzykrotnie, przez co ciągle odkłada pisanie książki na później.
Gatunekfantasy, SF

S.E.N.

« 1 6 7 8 9 »
Duar rzu­cił mu pro­wo­ku­ją­ce spoj­rze­nie. Mu­siał mnie­mać, że po­su­nął się za da­le­ko.
– Nie je­stem fa­na­ty­kiem, Lor­dzie – od­parł ugo­do­wo Gor. – Nie będę ni­ko­go oskar­żać tylko dla­te­go, że po­wie­dział coś złego o Mo­car­stwie.
 Olaf przez mo­ment ob­ser­wo­wał go po­dejrz­li­wie, na­stęp­nie ro­ze­śmiał się gło­śno.
– Chyba nie jest waść aż takim su­kin­sy­nem, jak są­dzi­łem.
– Cóż, dzię­ku­ję.
Urzęd­nik wy­su­nął szu­fla­dę z pul­pi­tu, po­grze­bał w niej chwi­lę.
– Zwa­żyw­szy, o czym roz­ma­wia­my, mógł­by mnie mości in­da­ga­tor już na przy­jem­niej­sze spyt­ki wziąć. A skoro nie bie­rze, uzna­ję, że ten śmieć ni­cze­go nie zmie­ni. – Val­dar rzu­cił po­żół­kły ze­szyt na blat. – To no­tat­ki sza­leń­ca, po któ­rym otrzy­ma­łem fotel. Już od pierw­sze­go zda­nia widać, że facet miał nie po kolei w gło­wie. Ale skoro wasz­mo­ść pana in­te­re­su­ją jego, ekhm… ba­da­nia. To radzę zaj­rzeć pod wpis za­ty­tu­ło­wa­ny „SEN”.
– Sen? – po­wtó­rzył ze zdzi­wie­niem Gor.
– To skrót od se­mi­bio­lo­gicz­ne­go na­no-cze­goś­tam… Nazwa tej broni.
• • •
W wieku czter­na­stu lat Keiri zdo­by­ła mak­sy­mal­ny wynik na eg­za­mi­nach ogól­no­kra­jo­wych i zo­sta­ła za­kwa­li­fi­ko­wa­na do naj­lep­szej dzie­siąt­ki uczniów w pań­stwach Pro­tek­to­ra­tu.
Przy­zna­no jej sty­pen­dium. Do­sta­ła rów­nież za­pro­sze­nie na uro­czy­stą galę, pod­czas któ­rej miała ode­brać gra­tu­la­cje od sa­me­go In­ter­re­xa i jego świty.
Po­je­cha­ła na miej­sce bez matki, za­bie­ra­jąc ze sobą tylko Sen. A jed­nak, gdy sta­nę­ła w sze­re­gu od­święt­nie wy­stro­jo­nych uczniów, do­strze­gła po­śród tłumu zna­jo­mą twarz.
– Twoja mama i tak przy­szła – za­uwa­żył du­szek. – Wiesz, że jest z cie­bie dumna.
Wiem, po­my­śla­ła Keiri. Ale co mnie to ob­cho­dzi?
W sali roz­brzmia­ła znana wszyst­kim me­lo­dia, ze­bra­ni za­czę­li śpie­wać Hołd Ko­lo­nij­ny. Ke­irian­na uda­wa­ła tylko, że do­łą­cza do nich, ukła­da­jąc usta w słowa hymnu, ale nie wy­da­jąc z sie­bie żad­ne­go dźwię­ku. W mię­dzy­cza­sie zer­ka­ła na wnę­trze pra­wej dłoni, gdzie w wą­skim na­cię­ciu wy­kwi­ta­ły bą­bel­ki krwi.
Me­lo­dia uci­chła. In­ter­rex wy­gło­sił krót­ką mowę. Był szpa­ko­wa­tym męż­czy­zną w śred­nim wieku, miał po­czci­wą twarz, a na jego skro­niach spo­czy­wa­ła srebr­na prze­pa­ska Pierw­sze­go Pro­tek­to­ra. Keiri nie po­wie­dzia­ła­by, że wy­glą­dał na lu­do­bój­cę. Zaraz jed­nak przy­po­mnia­ła sobie swoją po­ran­ną roz­mo­wę ze Snem.
– Jak mają zgi­nąć? – spy­tał du­szek.
– Tak jak Rufus. – Hy­bry­da przy­mknę­ła po­wie­ki, przy­wo­ła­ła wspo­mnie­nie. – Za­ło­żę się, że w trak­cie lotu nie po­zo­sta­ła w nim krzty­na zła. Tylko dobro.
Apa­ry­cja nic nie zna­czy­ła. Keiri nie wy­glą­da­ła na no­si­ciel­kę śmier­ci, a prze­cież tym wła­śnie się stała. Nie­mniej, w prze­ci­wień­stwie do In­ter­re­xa, nie za­mie­rza­ła za­bie­rać ze sobą dzie­ci.
Rufus miał po­zo­stać wy­jąt­ko­wy.
Z tego wła­śnie po­wo­du usta­wi­ła się na końcu sze­re­gu. A gdy Pierw­szy Pro­tek­tor i jego świta za­czę­li po kolei skła­dać gra­tu­la­cje mło­dym ge­niu­szom, ostat­ni raz zer­k­nę­ła na ska­le­cze­nie.
Szpa­ko­wa­ty wład­ca za­trzy­mał się przed nią. Wy­cią­gnął ręce. To był stary er­do­riań­ski zwy­czaj; naj­wyż­sza forma oka­za­nia sza­cun­ku.
Keiri uło­ży­ła palce na jego pal­cach, opusz­ka­mi do­tknę­ła wnę­trza dłoni. Za­drża­ła na całym ciele z obawy, że In­ter­rex za­uwa­ży ranę. Po­czu­je wil­goć krwi na skó­rze, doj­rzy kro­ple czer­wie­ni. Ale on tylko uśmiech­nął się po­krze­pia­ją­co. Nie ma się czym de­ner­wo­wać, mó­wi­ło jego spoj­rze­nie.
W tam­tym mo­men­cie zwąt­pi­ła. Na uła­mek se­kun­dy, pół ude­rze­nia serca. Ale było już za późno, więc kon­ty­nu­owa­ła ry­tu­ał. Prawą dłoń uło­ży­ła na pier­si, dwoma pal­ca­mi lewej do­tknę­ła ust. Pro­tek­tor zro­bił to samo i skło­nił się dwor­nie. A gdy wy­pro­sto­wał plecy, uj­rza­ła na jego dol­nej war­dze smugę szkar­ła­tu. I mi­mo­wol­nie od­wza­jem­ni­ła uśmiech.
Kiedy parę go­dzin póź­niej wró­ci­ła do domu, matka po­wi­ta­ła ją od progu eks­ta­tycz­nym krzy­kiem:
– Keiri! Zbie­raj się szyb­ko, idzie­my do są­sia­dów. In­ter­rex nie żyje! – Ska­ka­ła w miej­scu jak mała dziew­czyn­ka, źre­ni­ce świe­ci­ły jej żywo. – Wielu jego po­plecz­ni­ków rów­nież. Mar­tha twier­dzi, że to za­mach stanu! Oglą­da­ły­śmy razem te­le­wi­zję i nagle jeden z Lor­dów pod­czas wy­wia­du za­czął wy­wrza­ski­wać nie­stwo­rzo­ne rze­czy. Potem prze­rwa­li trans­mi­sję, ale może…
– Za­mknij się, matko – roz­ka­za­ła spo­koj­nie Ke­irian­na.
Z alva­dy w jed­nej chwi­li ule­cia­ła cała ra­do­ść. Jasne oczy przy­ga­sły.
– Ale, Keiri…
– Żad­ne­go „ale”. – Dziew­czy­na po­trzą­snę­ła głową. – Nie po­słu­cha­łaś mnie dzi­siaj, matko. Przy­szłaś na galę. A prze­cież ostrze­ga­łam cię…
– Nie, pro­szę – wy­ję­cza­ła Urwiela. – Będę po­słusz­na.
Ke­irian­na nie lu­bi­ła łgar­stwa, a jed­nak nie za­wa­ha­ła się skła­mać, gdy dwa dni po sprze­da­niu jej ob­ce­mu matka sta­nę­ła pod jego miesz­ka­niem.
Do­pu­ści­ła wtedy do świa­do­mo­ści myśl, która już od dawna cza­iła się w gło­wie. Mama była sza­lo­na. I nie­do­rzecz­nie wręcz głu­pia. Jak mogła są­dzić, że po tylu go­dzi­nach męki córka tak po pro­stu wróci z nią do domu? Że bę­dzie w sta­nie ustać na no­gach, może nawet ska­kać z ra­do­ści?
Męż­czy­zna zabił się na samym po­cząt­ku. Po jed­nym razie. Gdyby wy­ko­rzy­sty­wał ją przez dwie doby, pew­nie już by nie żyła.
W pierw­szym od­ru­chu chcia­ła uciec, ale Sen uspo­ko­ił ją. Pod­po­wie­dział, co zro­bić.
Umyła się i zmu­si­ła do zje­dze­nia cze­goś. Póź­niej zro­bi­ła sobie po­sła­nie na pod­ło­dze. Mimo że w po­ko­ju obok leżał trup, zdo­ła­ła za­snąć. Dzię­ki temu była w sta­nie ustać na no­gach. Dzię­ki temu miała siłę, by spoj­rzeć matce w oczy, za­pro­wa­dzić ją do sy­pial­ni męż­czy­zny i spo­koj­nie po­wie­dzieć:
– Jeśli jesz­cze kie­dyś spró­bu­jesz mnie skrzyw­dzić, jeśli cho­ciaż­by mnie do­tkniesz, za­bi­ję cię, tak jak za­szlach­to­wa­łam tę świ­nię.
Oka­za­ło się, że strach dzia­łał na Urwielę zde­cy­do­wa­nie le­piej niż mi­łość.
– Spo­koj­nie – po­wie­dzia­ła Ke­irian­na. – Je­steś ża­ło­sną isto­tą, która po­tra­fi wy­łącz­nie ścią­gać nie­szczę­ście na sie­bie i in­nych. Śmierć by­ła­by łaską. – Spoj­rza­ła na matkę i uśmiech­nę­ła się smut­no. – Dla­te­go po­zwo­lę ci żyć… ale w sa­mot­no­ści.
Ode­szła. Mimo łez i bła­gań zo­sta­wi­ła alva­dę samą. Z cza­sem jed­nak nie­na­wiść wy­cie­kła z niej jak z prze­dziu­ra­wio­nej misy. A na dnie zo­stał tylko żal.
Wy­sła­ła matce pie­nią­dze i numer te­le­fo­nu. Nie otrzy­ma­ła od­ze­wu, ale w rze­czy­wi­sto­ści nie li­czy­ła na żaden. Potem wsa­dza­ła do ko­pert same bank­no­ty. Nie do­da­wa­ła już nu­me­ru.
Aż po ośmiu la­tach te­le­fon nie­spo­dzie­wa­nie za­dzwo­nił.
• • •
Gor spró­bo­wał wy­śle­dzić nadaw­cę li­stów, które otrzy­my­wa­ła Urwiela. Jed­nak­że trop pro­wa­dził do­ni­kąd. A ra­czej wszę­dzie. Ko­per­ty były wy­sy­ła­ne z ca­łe­go kraju, cza­sa­mi nawet z za­gra­ni­cy. I choć miały na sobie pełno od­ci­sków palców, in­da­ga­tor był prze­ko­na­ny, że żadne z nich nie na­le­ża­ły do córki alva­dy.
Utknął w miej­scu ze śledz­twem. Nie po­tra­fił zna­leźć dziew­czy­ny. Po zmro­ku prze­cha­dzał się uli­ca­mi Sza­rzy­zny, spo­glą­da­jąc na wąską ser­pen­ty­nę miej­sco­wej rzeki, jakby li­czył, że Ke­irian­na wy­nu­rzy się z ciem­nych od­mę­tów. Że przyj­dzie do niego sama.
« 1 6 7 8 9 »

Komentarze

08 V 2016   18:18:49

4/5

09 V 2016   00:30:19

Ależ szmira :(

05 VI 2016   14:01:29

Do czwartej strony super.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Sałatka grecka (zawiera GMO)
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.