Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Adrianna Filimonowicz
‹Opar absurdu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAdrianna Filimonowicz
TytułOpar absurdu
OpisRocznik 1990, absolwentka ekonomii. Miłośniczka fantastyki, wieloetatowa „mistrzyni gry”, rzadko przebywająca myślami w normalnej rzeczywistości. Kocha taniec (od towarzyskiego, przez rock’n’roll po flamenco), sport i wędrówki po Tatrach. Debiutowała w 2012 roku w „Science Fiction, Fantasy i Horror” opowiadaniem „Drzewo”.
GatunekSF

Opar absurdu

« 1 3 4 5 6 7 11 »
Ludzi poznawałem jeszcze zbyt krótko, by odróżniać ich od siebie. Byłem wprawdzie w stanie zapamiętać rysy i kształt konkretnej osoby, którą poznałem, ale wybrać zbiór cech, które kogoś charakteryzują albo określić czy ktoś jest ładny, czy brzydki, czy nietypowej urody… Tego nie potrafiłem. Jednak Aya od początku mnie zaciekawiła, więc wisząc między nieruchomymi cząsteczkami powietrza starałem się stworzyć jej profil – czy też opis – możliwie najdokładniej, wykorzystując do tego pojęcia ziemskie, których musiałem się nauczyć i te, które byłyby mi bliższe, ale niespecjalnie dawały możliwość różnicowania ludzi. Niestety, pod kątem energetycznym i elektromagnetycznym ludzie stanowili dla mnie dość jednolitą masę. Ich ciała nieustannie emitowały najróżniejsze sygnały pozwalające stworzyć profil funkcjonowania każdego organu, ale zawierające mało cech osobniczych.
Kiedy później przepisałem tę charakterystykę na sposób ziemski, okazało się, że zajmowała ona dobre trzy strony. Wtedy już jednak była dla mnie zbędnie szczegółowa. Najwięcej miejsca poświęciłem oczom – nie wiedząc jeszcze wówczas, że ludzie nazywają je „zwierciadłami duszy”. Ograniczeni uważają to za metaforę.
Najpierw leżała spokojnie, patrząc wprost w strop. Wprost na mnie. Szerokie źrenice poruszały się powoli, płynnie, jakby odpowiadając na jakieś wewnętrzne obrazy. Nagle coś kobietę podrażniło. Zmrużyła oczy, pokręciła głową. Moje mechanizmy analizy nie wyczytały żadnej poważniejszej zmiany w organizmie Ayi – nie zaszły żadne procesy w gałce ocznej, a jednak sam ruch powiek wystarczył, by twarz zupełnie zmieniła wyraz. Teraz była – zgodnie z odczytem mimiki – groźna. Ciekawe, czy tym samym wypłoszyła chwilę wcześniej tamtą parę? Ten stan trwał kilka minut. Potem przymknęła oczy i myślałem, że zasnęła. System pobierania informacji organicznej poinformował mnie o wzmożonej aktywności elektromagnetycznej mózgu oraz zwiększeniu ciśnienia u kobiety. Zignorowałem te sygnały, póki nie otworzyła oczu. Zaczerwienione białka i wąskie źrenice wreszcie odróżniły mi kogoś od reszty dotychczas spotkanych ludzi. Pewnie mógłbym od razu zgadnąć, że sięga do innych światów, ale mój schemat poznawczy nie był wciąż na to wystarczająco otwarty.
Pchnąłem więcej mocy w czułość układów analizujących pole, równocześnie zmniejszając nieco wytłumienie. Zbliżyłem się do kobiety. Fale elektromagnetyczne ludzkiego umysłu zalewały mnie, wywołując dziwaczne rezonanse. Mózg Ayi pracował na podwójnych obrotach, generując niesamowite efekty. Byłem zaskoczony tą różnorodnością fal. Dotąd ziemskie pola wydawały mi się niebezpieczne, ale… nudne… Czy też raczej ograniczone. Zbliżyłem się jeszcze, chłonąc nowe doświadczenie. Drgania wzbudzały reakcje moich cząsteczek. Strzeliło kilka iskier i widziałem, że spojrzenie kobiety za nimi podążyło. Analizator wyrzucał kolejne wzory euforycznych sygnałów, tak intensywnych, że trudno mi było nie włączać się w te drgania. Puściłem jedną, potem drugą falę. W zderzeniu z polem elektromagnetycznym Ziemi dały kolorowe, poszarpane wyładowania. Aya usiadła na posłaniu, wyciągnęła w moją stronę rękę.
Cofnąłem się i efekt na chwilę osłabł. Miałem sekundę, by zastanowić się, czy robię dobrze, wchodząc w tak bliski kontakt z niezrozumiałą dla mnie osobą, ale znów coś zdecydowało za mnie. Aya podniosła się. Zdecydowanym, pewnym ruchem. Nie cofnąłem się w porę. Jej wdech porwał część moich cząsteczek. Pchnąłem całą energię w stabilizatory i uspójnienie pola, zabezpieczając swoje ciało. Kilka tysięcy cząsteczek to nic takiego… Dla mnie…
Kobieta kilka razy złapała spazmatycznie oddech, zaczęła kaszleć, chwyciły ją drgawki. Mięśnie kurczyły się i rozluźniały, mózg bronił się przed mikrowyładowaniami wewnątrz organizmu.
• • •
Aya zwinęła się na ziemi, obejmując ramionami kolana. Kolorowe halucynacje i wizje rozrywających powietrze emanacji obcych bytów ustąpiły miejsca czarnym plamom i gwałtownym dusznościom. Do tego paraliżowało ją coś przypominającego atak padaczki. „Po gałce?!”
Próbowała opanować bad tripa, ale było coraz gorzej. „Ktoś dowalił do tego jakąś truciznę? Dorwali mnie? Chcą mnie zatrzymać!” Pomyślała o Pawle i Damianie… Czy mogli z zazdrości zrobić jej krzywdę? „Wszyscy mogli!”.
– Nie wkręcaj sobie! – krzyknęła na głos, a przynajmniej tak jej się zdawało. Kamil siedzący na korytarzu piwnicznym, w pobliżu dziury, usłyszał charczenie.
• • •
Analiza!
Nie chciałem jej zrobić krzywdy! Dotychczas nie wszedłem w tak bezpośredni kontakt z żadnym człowiekiem i nie spodziewałem się tego, co widziałem.
Analiza! Co się dzieje?!
Odleciałem nieco, ale to nie pozwalało na rejestrowanie stanu mózgu. System badawczy raportował, że płuca powoli radziły sobie z szokiem po zetknięciu z pozaziemskim gazem, ale reakcje, jakie zachodziły we krwi, zagrażały mózgowi. Stymulowały go do jeszcze gwałtowniejszej pracy, do tego monopole magnetyczne zachowywały się dziwnie w zderzeniu z falami mózgowymi. Byłem bezradny – nie umiałem zatrzymać tego procesu.
• • •
Majka walczyła o każdy oddech i próbowała uciszyć rodzącą się w niej paranoję. Poderwała się z miejsca, chaotycznie machając rękoma starała się odepchnąć tych, którzy ją dusili. Upadła na ziemię, uderzając barkiem o jakieś deski. Ból na sekundę ją otrzeźwił. „Ogarnij fazę, kobieto!” – zganiła się w myślach i uderzyła ręką o betonową posadzkę. Poczuła, że duszności ustępują – ciemność też przestała być tak nadnaturalna.
– Nie takie stany opanowywałaś – wycedziła do siebie zimno.
Drgawki nie mijały, do tego przed oczami zaczęły rzucać się jakieś kształty. To zbliżały się, to oddalały. Gdy tylko próbowała skupić na nich wzrok, znikały, by prześlizgiwać się na granicy widzenia.
– Ogarniaj. Ogarniaj. Oddychaj głęboko.
– Aya? – Kamil ostrożnie poświecił latarką do środka.
Zacisnęła z całych sił zęby, a mimo tego czuła, że wszystkie mięśnie jej twarzy pracują niekontrolowanie. Walcząc z psychiką i czymś pomiędzy epilepsją a zespołem pozapiramidowym – jak sama siebie diagnozowała w przebłyskach normalnego myślenia – stanęła na szeroko rozstawionych nogach, rozkładając ręce na wysokości barków. Każda część jej ciała nadal drgała, ale coraz słabiej. Wizje stały się łagodniejsze, za to tak niezrozumiałe, że Majka przestała je analizować. Pozwalała, by na nią spływały.
– Aya? – mężczyzna wgramolił się do środka. – Jesteś sina na twarzy. Wszystko okej?
– Żeby przejść na wyższy poziom, trzeba cierpieć. Kiedyś pozwolę ci to zrozumieć – wyszeptała.
Kamil wycofał się posłusznie. Aya tkwiła w miejscu, wciąż rozedrgana. Nagle przestała czuć swoje ciało. Mirystycyna zawarta w gałce dała jej ułamek sekundy na skonstatowanie tego faktu, a potem nagle pchnęła ją w głąb wszechświata. Aya leciała tunelem energii – jedynym ekranem pomiędzy nią a próżnią, do której czuła przyciąganie przypominające miłość, ale niewątpliwie głębsze. Rozbłyski światła wyrywały dla niej z ciemności powierzchnie oddalonych planet i bezradnie krążących asteroid. Kobieta czuła, że towarzyszy jej wola. Silna, ale nie sprawcza, lecz bacznie w nią wpatrzona niczym uczeń w mistrza. Aya podniosła ręce, po czym z szybkim wydechem puściła je luźno wzdłuż ciała. Wizja wyrzuciła ją znów do szarej piwnicznej rzeczywistości, ale kolorowe wyładowania nad jej głową, drażniące lekko skórę, nie ustawały.
– Kim jesteś? – zapytała spokojnie. W pomieszczeniu panowała cisza. – Kim jesteś? – Znów nic. – Leth – odpowiedziała sobie na głos kobieta z absolutną pewnością. – Ale kim naprawdę jesteś?
• • •
Odpowiedź była blisko – gdzieś w oddziaływaniu procesów w jej mózgu z moim polem elektromagnetycznym – ale wciąż poza zasięgiem. Ludzkie umysły bardzo kiepsko interpretowały moje sygnały. Aya była najbliżej i nie chciałem przerywać tego kontaktu. Nie po tym, jak w kilka minut odbyła podróż dłuższą niż ja przez ostatnie lata. Wiedziałem już, że oddziaływanie dźwiękowe daje tylko śmiesznie płytki efekt (przynajmniej na moim etapie opanowania interpretacji słownej). Pchnąłem energię w chwilowe przeładowanie pola. Ładunki zaczęły przeskakiwać w powietrzu, wypełniając je światłem łuków elektrycznych.
– Widzę cię, ale wciąż nie pojmuję. Z jakiego świata jesteś?
Jej pytanie utwierdziło mnie w tym, że dobrze robię, unikając dźwięków. Jak bowiem opisać słowami planetę spowitą ciszą, w której nigdy żaden dźwięk się nie rozniesie?
« 1 3 4 5 6 7 11 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Bezsilność olbrzyma
— Adrianna Filimonowicz

W oczach gwiazd
— Adrianna Filimonowicz

Demony Witkacego
— Adrianna Filimonowicz

Strach przed deszczem
— Adrianna Filimonowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.