Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcin Rusnak
‹Zbrodnia doskonała›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarcin Rusnak
TytułZbrodnia doskonała
OpisAutor pisze o sobie:
Z wykształcenia anglista, z zamiłowania pisarz. Fan Neila Gaimana, ostrego rocka i czeskiego piwa. Więcej na: www.marcinrusnak.of.pl.
Gatuneksensacja, SF

Zbrodnia doskonała

1 2 3 5 »
Spójrzmy na fakty. John Updike pojawia się w mieszkaniu swego ojca, zabija go lub nie. Przystępuje do operacji usunięcia ciała – nie ma ciała, nie ma morderstwa. Jego działania nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, policja trafia na jego trop i aresztuje pod zarzutem zabójstwa ojca. Morderstwo z premedytacją, próba zatarcia śladów, błąd, aresztowanie. Klasyczny schemat. Z typowego punktu widzenia. Ale, jak zauważyłem na początku, ta sprawa wymyka się normalnym klasyfikacjom.

Marcin Rusnak

Zbrodnia doskonała

Spójrzmy na fakty. John Updike pojawia się w mieszkaniu swego ojca, zabija go lub nie. Przystępuje do operacji usunięcia ciała – nie ma ciała, nie ma morderstwa. Jego działania nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, policja trafia na jego trop i aresztuje pod zarzutem zabójstwa ojca. Morderstwo z premedytacją, próba zatarcia śladów, błąd, aresztowanie. Klasyczny schemat. Z typowego punktu widzenia. Ale, jak zauważyłem na początku, ta sprawa wymyka się normalnym klasyfikacjom.

Marcin Rusnak
‹Zbrodnia doskonała›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarcin Rusnak
TytułZbrodnia doskonała
OpisAutor pisze o sobie:
Z wykształcenia anglista, z zamiłowania pisarz. Fan Neila Gaimana, ostrego rocka i czeskiego piwa. Więcej na: www.marcinrusnak.of.pl.
Gatuneksensacja, SF
I.
Gdzie ja jestem? Co do cholery… skąd ta krew?
Podnosi się i patrzy na własne dłonie, całe w lepkiej czerwieni, później na nóż, który wyślizguje się spomiędzy palców i pada na wykładzinę. Zauważa wszystko po kolei, jakby mógł się skupić tylko na jednej rzeczy na raz. W końcu jego wzrok pada na ciało, przed którym klęczy. Starszy mężczyzna, tęgi, łysiejący. Nieznajomy.
Kto to jest? Czy ja go… Nic nie pamiętam, nic nie pamiętam, do cholery!
Wstaje powoli, jakby dopiero poznawał własne ciało. Przesuwa wzrokiem po pomieszczeniu – tradycyjnej kuchni wyposażonej w podstawowe sprzęty. Zerka przez okna, na wszechobecną noc.
Okna! Czy ktoś mnie widział? Czy ktoś może mnie zobaczyć?
Doskakuje do ściany i przekrada się do okien. Na zewnątrz tylko światła innych mieszkań, zbyt dalekich, by stanowiły zagrożenie. Nikt nie mógł nic widzieć. Dla pewności zasłania żaluzje.
Ostrożność! Ostrożność i spokój! Muszę się uspokoić. Co tu się stało?
Patrzy na nieruchome ciało i na nóż, który jeszcze przed chwilą ściskał w dłoni. Niemal pamięta jak wyciągał ostrze z rany… niemal.
Czy ja go zabiłem? Kogo? Kto?
Chce włożyć dłonie do kieszeni spodni, ale powstrzymuje się. Podchodzi do kranu i spłukuje ręce wodą z mydłem. Po chwili są czyste. Zakręca kurek. Dokładnie obserwuje swoje dłonie i ubranie. Jest czysty. Dopiero wtedy sięga do kieszeni spodni, wyciąga portfel. Patrzy na swoje dokumenty.
John Updike? To ja? Znajdź lustro, idioto. Jest. Tak. To ja. John Updike. Dziwnie brzmi. Nieważne. Co teraz?
Podchodzi do martwego mężczyzny, obmacuje ciało, szuka czegoś. W końcu znajduje prawo jazdy w kieszeni marynarki.
Mortimer Updike. Zabiłem mojego… ojca? Brata? Nie, nie brata. Wuja? Wszystko brzmi równie obojętnie. Czy ja go zabiłem?! Co mam teraz zrobić?
Wstaje i idzie przez mieszkanie. Sprawdza salon, sypialnię, łazienkę, korytarz. Nikogo. Zamyka drzwi od środka. Uspokaja oddech, masuje skronie. Wraca do kuchni.
Po drodze rozbrzmiewa dzwonek. Sygnał powtarza się.
Komunikator! Czy mam odebrać? A jeśli chcą rozmawiać… z nim? Gdzie ja jestem?
Włącza się automat. Odzywa się mocny, dojrzały głos:
– Tutaj Mortimer Updike. Nie mogę podejść do telefonu. Zostaw wiadomość po sygnale lub zadzwoń później. Dzięki.
Odpowiada głos kobiety.
– Dobry wieczór, panie Updike. Przyjechała do mnie siostra z dzieciakami – straszne urwisy – dlatego spóźnię się jutro. Będę koło 8:00. Dobranoc.
Patrzy na zegarek. Jest 23:31.
Mam czas do ósmej. Może. Co ja mam zrobić?! Dzwonić na policję? Wszystko wskazuje na mnie. Czemu nic nie pamiętam? Czy zabiłem swojego ojca? Jeśli nie ja, to kto? Nie chcę iść do więzienia. Wszystko tylko nie więzienie.
Wchodzi do kuchni, spogląda po otaczających go sprzętach i nieruchomym mężczyźnie.
Nie mam wyjścia. Pozbędę się ciebie, Mortimerze Updike, kimkolwiek jesteś, a później się rozpłynę.
Siada na krześle i patrzy na trupa. Podejmuje decyzje. Planuje.
II.
– Wysoki sądzie, szanowni przysięgli – zaczął adwokat w prążkowanym garniturze. Miał gęste siwe włosy i kwadratową twarz. – Przypadek Johna Updike’a wymyka się zwyczajowym klasyfikacjom prawnym. Na moment odetnijmy się od domysłów i spójrzmy na suche fakty. John Updike, syn ofiary, Mortimera Updike’a, cierpi na stan określany przez lekarzy jako nawrotowe złośliwe zaburzenia pamięci. Zgodnie z oświadczeniem podpisanym przez profesora Richarda Porche’a, stan ten określa się jako, cytuję: „nagłe utraty pamięci na poziomie pamięci krótkiej i długiej, z następującą stopniowo rekonstrukcją pamięci długiej w około 35% przypadków.” Co z tego wynika? John Updike, po ataku swojej… choroby…, zapomina praktycznie wszystko. Zapomina, kim jest. Normalne u osób cierpiących na amnezję. Czasami zapomina, jak się włącza mikrofalówkę albo wiąże sznurowadła. Potrafi natomiast pamiętać, kto wygrał puchar sprzed sześciu lat lub przepis na grzybowe ravioli. To już normalne nie jest. Przepraszam za te medyczne dygresje, ale te informacje są niezbędne, żeby zrozumieć nietypową strategię obrony w tym procesie.
– Wracając do tematu – kontynuował adwokat. – Spójrzmy na fakty. John Updike pojawia się w mieszkaniu swego ojca, zabija go lub nie. Przystępuje do operacji usunięcia ciała – nie ma ciała, nie ma morderstwa. Jego działania nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, policja trafia na jego trop i aresztuje pod zarzutem zabójstwa ojca. Morderstwo z premedytacją, próba zatarcia śladów, błąd, aresztowanie. Klasyczny schemat. Z typowego punktu widzenia. Ale, jak zauważyłem na początku, ta sprawa wymyka się normalnym klasyfikacjom.
– Załóżmy – adwokat zrobił pauzę na napicie się wody ze szklanki i otarcie ust – załóżmy, że John Updike przeżył atak swojej choroby na widok martwego ojca. Zapomina wszystko. Jego umysł w wielu miejscach przypomina pustą przestrzeń, mgłę. Mortimer Updike nie jest już jego ojcem. Jest nieznajomym. John Updike decyduje, że własne bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. Decyduje się „pozbyć ciała”, że się tak kolokwialnie wyrażę. Nie udaje mu się. Policja go łapie, a on nawet nie wie, czy popełnił zbrodnię, o którą jest oskarżony. Zgodnie z opinią jego znajomych i znajomych Mortimera John nie ma motywu. Wszystko, co na niego wskazuje to chęć usunięcia ciała, jako obciążającego go dowodu.
– Sprzeciw, wysoki sądzie – warknął niski, krępy mężczyzna siedzący przy stanowisku prokuratora. – Obrońca próbuje wpływać na decyzję ławy przysięgłych, zanim będą mieli okazję zapoznać się z całym materiałem dowodowym.
– Sprzeciw odrzucony. Proszę czekać na swoją kolej, prokuratorze.
Niski mężczyzna sapnął wściekle i rozparł się na krześle. Pod stołem zacisnął dłonie w pięści.
– Żeby móc lepiej ocenić tę sprawę, poprosiliśmy o pomoc policję i ekspertów z trzeciego posterunku – adwokat podszedł do ściany i włączył plazmowy ekran. Światła na sali przygasły, aby wszyscy wyraźnie widzieli nagranie. – Detektyw Edward Godz zgodził się wziąć udział w małym eksperymencie. Został poddany krótkotrwałemu wymazaniu pamięci własnej i pozwolił sobie wszczepić kość pamięci, która symulowałaby stan umysłu Johna Updike’a po hipotetycznym ataku jego przypadłości. Proszę się nie obawiać, jest to zabieg absolutnie bezpieczny i pamięć detektywa Godza wróci do niego najpóźniej po upływie dwudziestu czterech godzin – rzekł, widząc zaniepokojone twarze paru przysięgłych. Później kontynuował – Zrekonstruowane zostało mieszkanie Mortimera Updike’a, a także wszystkie rekwizyty, sprzęty, jak i ciało samej ofiary – wszystko zgodnie z zeznaniami Johna. To, co widzą państwo na ekranie – plazma ukazała zatrzymany obraz kuchni z Edwardem Godzem klęczącym z nożem w ręku nad zakrwawionym manekinem. – Manekin, wykorzystany tutaj to Jibbo 202 – coś, co wasze dzieci zapewne znają ze szkolnych lekcji biologii. Stworzony w 53% z substancji organicznych, naśladuje niemal idealnie zachowanie ludzkiego ciała. Dodatkowo, kość pamięci wszczepiona detektywowi Godzowi została skonfigurowana tak, aby jego zmysły postrzegały manekina jako Mortimera Updike’a, lat 62. Mieszkanie zostało wyposażone w siedemnaście kamer. Możemy założyć, że detektyw Godz przez kolejne parę godzin skróconych na zapisie będzie się zachowywał w sposób analogiczny do tego, jak zachowywał się John Updike w momencie, gdy ujrzał swojego martwego ojca i wszystko zapomniał.
Adwokat usiadł na swoim miejscu i uruchomił nagranie.
III.
Jak pozbyć się ciała? Co z DNA? Po czym mogą go rozpoznać? Na pewno będą go szukać. Trzeba ukryć je tak, żeby nawet nie podejrzewali, co znaleźli. Gdzie są skanery DNA? Na pewno w oczyszczalni ścieków. Czyli nie spuszczać krwi do zlewu. Przecież już to zrobiłem! Spokojnie. Nie mogą sprawdzać każdej próbki. Krew się rozcieńczy w ścieku. A nawet jeśli nie, to nie mogą sprawdzać każdego skaleczenia. Nie, spokojnie. Po prostu nie mogę spuszczać więcej krwi kanalizacją.
Wstaje i podchodzi do zestawu kuchennych noży, wyciąga parę, kładzie na stole. Szuka pod zlewem, w szafkach na korytarzu. W końcu znajduje sporą folię malarską, miejscami pobrudzoną zaschniętymi farbami. Później z łazienki przynosi apteczkę, wyciąga strzykawkę i nakłada igłę.
Jeśli teraz zacznę go kroić, wszystko będzie we krwi. A tego nie chcę. Nie chcę jak diabli.
Wbija strzykawkę w żyłę i zaczyna odsysać krew. Strzykawka po strzykawce wytłacza krzepnącą krew do szklanego dzbanka. Gdy naczynie jest w połowie pełne, otwiera lodówkę i znajduje to, na co liczył. Wyciąga kartony z czerwonym barszczem i połowę każdego opróżnia do zlewu. Pozostały barszcz wylewa do dzbanka z krwią, miesza ciecze i z powrotem napełnia karton.
Po godzinie odkręca wodę by przepłukać barszcz i oczyścić dłonie. Strzykawkę, której nie będzie już potrzebował, odkłada ostrożnie na metalowy blat. Później będzie musiał się jej pozbyć.
1 2 3 5 »

Komentarze

24 V 2011   15:41:39

Raju... brak mi słów...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Historie rozmaite
— Beatrycze Nowicka

Trzy oblicza pisarza
— Marcin Mroziuk

Dokąd zmierzasz, Filipie?
— Magdalena Kubasiewicz

Nokturn na dwa głosy
— Marcin Rusnak

Business is business
— Marcin Rusnak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.