Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Zimniak
‹Sny Marcina›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena Zimniak
TytułSny Marcina
OpisMagdalena Zimniak pisze nieprzerwanie od czterech lat. Jej opowiadania ukazywały się w „Akancie” i „Magazynie Fantastycznym”. W sierpniu 2008 debiutowała na rynku powieściowym książką „Szlak”. W ubiegłym roku została laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich. Ukończyła wydział anglistyki na Uniwersytecie Warszawskim i prowadzi własną szkołę językową. W życiu prywatnym szczęśliwa żona i matka dwóch ślicznych córek. Interesuje się psychologią i uwielbia jazdę na nartach.
Gatunekgroza / horror

Sny Marcina

« 1 2 3 4 5 6 »
Monika podeszła i usiadła, rozkładając swoje rzeczy. Lekcja potoczyła się, ale Marcin nie potrafił się skoncentrować na fizyce. Bez przerwy zerkał na dziewczynę. Poprzednie wrażenie, że kogoś mu przypomina, uznał za mylne. Nigdy w życiu nie widział tak ślicznej nastolatki, chyba tylko na filmach. Serce biło jak szalone, oddech się rwał, robiło się na przemian gorąco i zimno, czuł się niebiańsko szczęśliwy, a po chwili spadał na dno rozpaczy. Zdawał sobie sprawę, że nie jest jedynym, który nie może oderwać wzroku od Moniki. Dziewczyna o takiej twarzy i figurze siłą rzeczy przyciągała wszystkie męskie spojrzenia, nawet geniuszy zakochanych w przedmiotach ścisłych. Sama wyglądała na nieświadomą zainteresowania, które wzbudzała, pochłoniętą wyjaśnieniami zasad dynamiki Newtona. Wychowawca zdawał się prowadzić lekcję jedynie dla niej, do niej się zwracał, na nią patrzył. Marcin czuł się zazdrosny o wszystkich i wszystko, błagał w myślach dziewczynę, żeby na niego spojrzała, ona jednak patrzyła tylko na fizyka bądź w notatki. Kiedy rozległ się dzwonek, chłopak wciąż siedział przykuty do ławki, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Monika wsunęła książki do torby i przeniosła na niego wzrok. Uśmiechnęła się i nie mógł mieć wątpliwości, że ten uśmiech przeznaczony był wyłącznie dla niego. Później lekko i niespiesznie opuściła klasę. Marcin, otrząsnąwszy się z oszołomienia, spakował się szybko i wybiegł za nią. Stała na korytarzu, rozmawiając z Magdą, poprawiając włosy tym tajemniczym, kobiecym gestem, niemożliwym do podrobienia.
– Co jest, stary? – kolega z ławki, Robert, dźgnął go w żebra. – Wzięło cię?
Parę blisko stojących osób roześmiało się z nieskrywaną złośliwością, a Marcin poczuł, że uszy robią mu się purpurowe. W tej chwili jednak niebiańska istota o złocistych włosach przepchała się przez wrzeszczący tłumek.
– Cześć – powiedziała, wyciągając rękę. – Jak masz na imię?
Przez chwilę myślał, że pytanie nie było skierowane do niego. Rozejrzał się, ale z pewnością żaden z kolegów nie stał na tyle blisko, żeby dziewczyna zwracała się do kogokolwiek innego.
– Marcin – wykrztusił i uścisnął wyciągniętą dłoń.
Monika uśmiechała się promiennie.
– Macie tu jakiś sklepik? – spytała. – Strasznie chce mi się pić.
– Tak – powiedział bezmyślnie.
Dziewczyna roześmiała się szczerym, bezpretensjonalnym śmiechem.
– A zaprowadzisz mnie?
– Tak – odrzekł zawstydzony.
Dumny jak paw prowadził ją przez korytarz. Nie zwracał uwagi na złośliwe chichoty, wiedział, że wszyscy mu zazdroszczą.
– Co chcesz? – zapytał, kiedy stanęli w kolejce.
– Colę, ale kupię sobie sama – powiedziała, kładąc dłoń na jego dłoni, kiedy sięgał do kieszeni. Natychmiast cofnęła rękę, ale przelotny dotyk smukłych palców poraził jak prąd.
– Nie… ja…. właśnie dostałem kasę – jąkał się, a ona znów się roześmiała.
– No dobrze – zgodziła się. – Idziesz po lekcjach do domu? – zmieniła nagle temat.
– Tak – odpowiedział, patrząc pytająco.
– A daleko mieszkasz?
– Nie, parę przystanków,
– Mogę…. pójść z tobą? – Teraz ona wyglądała na onieśmieloną. – Mieszkam poza Warszawą i tata po mnie przyjedzie, ale kończy pracę dopiero koło piątej. Wolałabym przeczekać u ciebie niż w szkole.
Żadne słowa nie oddałyby stanu ducha Marcina w tamtym momencie.
– Jasne – wyszeptał tylko.
• • •
Pozostałe lekcje minęły w stanie euforii. Monika od czasu do czasu odwracała głowę w jego stronę i uśmiechała się, a jemu drżały kolana i szumiało rozkosznie w głowie. Na przerwach rozmawiała już tylko z dziewczynami, ale czasami napotykał jej spojrzenie i złośliwe docinki kolegów przestawały mieć znaczenie.
• • •
Powrót autobusem pomimo tłoku i zapachu niedomytych ciał był najpiękniejszą podróżą w całym dotychczasowym życiu Marcina. Rozmawiali o szkole, on opowiadał o nauczycielach, ona z rozrzewnieniem wspominała starą budę w Krakowie.
– Kiedy szłam do was rano, byłam bardzo nieszczęśliwa – powiedziała – ale teraz już jest OK. – Zamilkła i spojrzała prosto w oczy Marcina. – Dzięki tobie – dodała cicho.
Świat wirował, nabierając błękitno-złotawych barw, kolorów jej oczu i włosów.
– Twoich rodziców teraz nie będzie? – spytała, kiedy wysiedli z autobusu.
Ilustracja: <a href='mailto:ortheza@wp.pl'>Łukasz Matuszek</a>
Ilustracja: Łukasz Matuszek
– Nie – odpowiedział. – Mieszkam z mamą, a ona zazwyczaj wraca późno. – Nawet tej dziewczynie, a może zwłaszcza jej, nie mógłby opowiedzieć o ojcu. – Jest nauczycielką angielskiego i wieczorami pracuje w szkole językowej.
Monika kiwnęła głową i zaczęła coś mówić, ale Marcin przez chwilę jej nie dostrzegał. Myśli wróciły do matki i jej porannego zachowania. Ostatni raz tak wyglądała dwa lata temu. Wtedy… Nie będzie myślał o tym teraz, zdecydował, uśmiechając się do złotowłosej piękności u jego boku. Później mama już nigdy nie przejawiała agresji w stosunku do niego, nawet nie próbowała uderzyć. Nigdy, odkąd zaczęły się sny; chociaż zdarzały jej się gorsze chwile. Dziś rano też nie próbowała, przypomniał sobie.
– To już tutaj – powiedział, dotykając leciutko, na moment, pleców Moniki. – Moja klatka.
Matka zniknęła z myśli.
Weszli do mieszkania i Marcin wprowadził dziewczynę do pokoju.
– Fajnie tu – powiedziała, rozglądając się dookoła.
Nagle Marcinowi też wydało się fajnie, chociaż tysiące razy chciał zmienić wystrój. Biurko, komputer, odtwarzacz płyt. Wszystko czyste i bezosobowe, brakowało drobiazgów, jakiegoś osobistego akcentu, który czyniłby ten pokój tylko jego.
– Mój pokój jest potwornie zagracony – westchnęła Monika i uśmiechnęła się. Za każdym razem, kiedy uśmiechała się do niego, świat wokół jaśniał. Teraz przez okno wpadły promienie słoneczne, chociaż przed chwilą niebo zasnuwały chmury.
– Puścisz jakąś muzykę? – spytała.
– Co lubisz?
Monika dotknęła półeczki z płytkami.
– Uwielbiam poezję śpiewaną, nawet jeśli nie słucham słów. O, masz Demarczyk. Dawno jej nie słuchałam.
Marcin włożył płytkę do odtwarzacza. „Niebo złote ci otworzę” – popłynęło z głośników i chłopak pomyślał, że ona już otworzyła mu niebo, niebo złotego koloru, koloru jej włosów.
– Chcesz coś do picia? – spytał.
Musiał pamiętać o obowiązkach gospodarza. Monika pokręciła przecząco głową.
– Po prostu posiedźmy, posłuchajmy muzyki i porozmawiajmy albo pomilczmy. Dobrze mi.
Wolałby tylko patrzeć na nią i słuchać jej głosu, ale wyobrażenie o tym, co wypada, a co nie, nie pozwoliło.
– To ciekawe, że przyszłaś do naszej klasy. Niewiele dziewczyn takich jak ty interesuje się matmą i w ogóle przedmiotami ścisłymi.
Roześmiała się.
– Takich jak ja? To znaczy jakich? – przekomarzała się.
– Takich… pięknych – wykrztusił.
Z pewnością była przyzwyczajona do komplementów i zdawała sobie sprawę z własnej urody, ale powiedziała ciepło:
– Cieszę się, że uważasz mnie za ładną. Ale – dodała – chociaż interesuje mnie matma i fizyka, w przyszłości chciałabym robić zupełnie co innego.
– Co chciałabyś robić?
Spoważniała i po raz drugi w ciągu dnia robiła wrażenie onieśmielonej.
– Chciałabym być aktorką – powiedziała cicho.
O nie, tylko nie aktorką. Te słowa budziły nieprzyjemne skojarzenia. Z czym? Chciał cofnąć pytanie, nie znać odpowiedzi, a przynajmniej nie zastanawiać się nad jej znaczeniem.
„Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne…” . Nagle głos piosenkarki zaczął go irytować.
– Wyłączę to, dobrze? – zwrócił się do dziewczyny.
Wyglądała na zdziwioną.
– Dobrze – wzruszyła ramionami.
Wyłączył odtwarzacz i zerknął w okno. Bez zdziwienia odnotował, że niebo znów zasnuło się chmurami.
– Będzie padać – powiedział i dosłyszał przerażenie we własnym głosie.
Przyglądała mu się chwilę badawczo.
– A ty co chciałbyś robić?
Już otwierał usta, żeby powiedzieć, iż marzy o studiowaniu fizyki, kiedy zmienił zdanie. Wcale nie będzie studiował fizyki!
– Nie wiem – odrzekł.
Wciąż patrzyła na niego, jakby zastanawiając się, co ukrywa.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Niebezpieczne związki, mroczne tajemnice
— Agnieszka Hałas

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.