Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alan Akab
‹Więzień układu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAlan Akab
TytułWięzień układu
OpisAutor pisze:
O autorze może tyle – absolwent technikum chemicznego, ukończył biologię, lecz na równi ze ścisłym umysłem ceni humanizm. Czymże bowiem byłaby ludzka technika, cywilizacja, czy choćby najbardziej udane społeczeństwo bez wiedzy o człowieku, o tym jaki jest naprawdę, jakim chciałby być widziany, czego pragnie i jakie są jego słabości?
GatunekSF

Więzień układu – część 8

« 1 17 18 19 20 21 »

Alan Akab

Więzień układu – część 8

Każdy okręt mógł wtedy wstąpić do Floty, wystarczyło, że posiadał odpowiednią broń na pokładzie. Groźba ataku Obcych wciąż wydawała się realna, lecz rządy przestały być zainteresowane budową nowych okrętów. Stały się dla nich zbędne, gdyż technologia pozwalała im na prowadzenie wojny między Ziemią a Marsem bez ich pomocy, a żaden inny rząd nie myślał poważnie o własnej flocie. Bano się Obcych, lecz wierzono, że społeczeństwo samo sfinansuje swoją tarczę. Mylono się. Flota, by przetrwać, musiała nauczyć radzić sobie sama. Finansowana na zasadzie wolontariatu, napędzanego paniką przed Obcymi, pod hasłami zabezpieczania przyszłości dzieciom i całej ludzkości, stopniowo zamieniała się w gildię przewoźniczą zrzeszającą najwięcej statków – i jako jedyną, w której wszystkie były uzbrojone. Chętnych do korzystania z jej usług przybywało w miarę upowszechniania się korsarstwa i sabotaży.
Niepodległość stacji znalazła silne fundamenty – ich kopalnie stały się niezbędne wszystkim. Niezależni przewoźnicy, jak Flota, popierały niezależność tych rządów, gdyż pozwalała im wybierać miejsce kupna i sprzedaży towarów. Więcej niepodległych ośrodków to większa liczba niezależnych rynków; korzystna sprzedaż towaru rodziła impulsy, niepodległość stała się inwestycją. Nowa równowaga ekonomiczna zakończyła walkę o dominację na rynku – wszyscy rywale stali się równi. W żadnej innej epoce nie było tyle wolności i tak szybkiego rozwoju. Nigdy żadna epoka dobrobytu nie trwała tak krótko.
Walka na ekonomię i militaria przestała mieć sens, więc Ziemia i Mars sięgnęły po nowy rodzaj broni. Każda z planet, by osłabić konkurentkę, zaczęła pomagać jej mieszkańcom wyemigrować w gwiazdy, oczekując w zamian, że nowo założona kolonia podpisze kontrakt na dostawę sprzętu i surowców. Znów ruszyły wielkie gwiazdoloty, znów wożono ludzi w gwiazdy, jeszcze taniej niż wcześniej. Znów zasiedlano nowe światy i znów przewoźnicy zbijali wielkie majątki. Lecz to z Ziemi, nie z Marsa, uciekało najwięcej ludzi. Ziemia dopiero się odradzała po industrialnych zniszczeniach; Mars dopiero rozkwitał.
Ziemia zaczęła rozważać różne sposoby na powstrzymanie ludzi przed niszczącą jej gospodarkę emigracją. Ludzie wpadli w panikę, rzucili się do ucieczki, byle zdążyć przed przegłosowaniem nowego prawa. Zewnętrzne Kolonie Układu zapchały się uchodźcami, często czekającymi lata na jakikolwiek transport na zewnątrz, byle dalej od Ziemi.
Mówiono, że nowe prawo zmusi ludzi do niewolnictwa.
Mówiono dobrze.
Żadna siła na Ziemi nie była w stanie powstrzymać takiej masy ludzi. Dzięki szybkiej reakcji przewoźników uciekli z niej wszyscy, którzy chcieli i których było stać na bilet. Kolonie znów zarabiały ogromne ilości impulsów. Większość zarobków spływała prosto do kieszeni zacierającego ręce Marsa. Lecz najwięcej zyskała Flota. Nowa fala emigracji zapewniła jej byt. Gdy wprowadzono nowe przepisy, na Ziemi pozostali tylko ci najbiedniejsi, których nie było stać na ucieczkę, oraz ci najbogatsi, którzy najpierw nie chcieli uciekać, a teraz nagle spostrzegli, że już wcale nie są tacy bogaci. Nie miał kto dla nich pracować, nie miał kto kupować produkowanych przez ich fabryki towarów. Zmieniło się zapotrzebowanie na inżynierów, koszty produkcji osiągnęły kosmiczną cenę. Fabryki znów stanęły. Ziemski rynek zbytu przestał istnieć, zredukowany do dziesiątej części pierwotnego zapotrzebowania. Planeta stała się marionetką zależną od kontraktów z kolonistami.
Tylko żelazne prawa powstrzymały obywateli Ziemi przed buntem. Planetę ogarnął potężny kryzys, lecz zwycięstwo Marsa było krótkotrwałe. Gdy na Ziemię powrócił ład, Mars odkrył, że ma teraz taki sam problem, jaki miała Ziemia. Role zaczęły się odwracać, do gry wchodzili nowi gracze – niepodległe, szybko rozwijające się kolonie w Układzie, zaludniająca się Wenus. Najstarsze kolonie, dziś nazywane Wewnętrzem, przeżywały rozkwit rozwoju, a wraz z nim głód na dostawy sprzętu. By go zaspokoić, zaczęły same rozwijać przemysł. Powstały pierwsze stocznie kolonialne, podpisano umowy między układami, narodziły się zalążki specjalizacji.
Po upadku Ziemi sprawdziło się stare powiedzenie, by uważać na swoje życzenia, bo mogą się spełnić. Mars dostał co chciał, lecz szybko odkrył, że w pojedynkę nie zdoła zaspokoić potrzeb wszystkich kolonii. By to nadrobić, postanowiono zautomatyzować przemysł. Ogromne rzesze ludzi nagle straciły pracę. Zapanowała nędza. Zaludniającą się na powrót Ziemię wciąż dusiły przestarzałe przepisy z czasów kryzysu – dawały zbyt dużą władzę zbyt nielicznym ludziom, by zgodzili się z niej zrezygnować. Mars ujrzał przed sobą widmo drugiej Ziemi, Ziemia bała się utraty resztek swojej pozycji. Oba rządy wierzyły, że tylko liczebność populacji decyduje o produktywności. Oba dostrzegły zagrożenie w rozwijającej się niepodległości ekonomicznej kolonii poza Układem.
Trzecia Fala Emigracji skończyła się zawiązaniem Zjednoczonego Rządu Układu i trwałym zamknięciem go dla uciekinierów. Embargo na żywność zmusiło inne kolonie w Układzie do przyłączenia się. Nowo powstały Rząd bez przeszkód zamknął cały Układ Słoneczny za niewidzialną przesłoną.
Postanowiono, że Fala Emigracji już nigdy się nie powtórzy.
Chcieli tego wszyscy – politycy, korporacje i sami mieszkańcy. Układ, mimo wewnętrznych sporów, był największym centrum przemysłowym. Ci nieliczni, którzy pozostali na miejscu i przetrwali kryzys, zaczęli odczuwać pozytywne skutki odbudowy gospodarki. Odwieczna wojna zakończyła się, nowy wewnętrzny rynek Układu opanował chaos, zapewniając mieszkańcom niespotykany dobrobyt. W ciągu kilku dekad Mars, Wenus i Ziemia odrodziły się i rozkwitły, kosztem niepodległych dotąd kolonii. Ludzie jeszcze raz stawali się bogaci.
Korporacje od dawna rozumiały, że alternatywa osiedlenia się na jakiejś odległej kolonii podnosi koszty zatrudnienia fachowców. Pod koniec Wielkiego Kryzysu zrozumieli to także politycy. Decyzja o ekonomicznym zamknięciu Układu została przegłosowana w referendum sześćdziesięcioma procentami głosów obywateli. Koloniści nie mieli na nią żadnego wpływu. Nikt nie przewidywał, że do zamknięcia ekonomicznego dojdą także inne skutki.
Układ zaczął powoli narzucać swoją dominację koloniom. Nowa ekonomiczna potęga zaczęła dusić rodzące się ośrodki przemysłowe, najważniejsze, nowoczesne technologie zatrzymując do własnej dyspozycji. Rząd miał za sobą prawo. Znaczna większość kolonii Wewnętrza nigdy nie ogłosiła niepodległości i wciąż pozostała podległa wobec rządów swoich założycieli. Gdy powstał Zjednoczony Rząd Ziemi, konkurencja Marsa nie pozwalała egzekwować swoich roszczeń. Teraz obie planety mówiły jednym głosem. Dwa wieki chaosu w Układzie nie wystarczyły koloniom na zdobycie niezależności.
Tak jak mówił Dael, akcja powodowała reakcję. Kolonie, by się rozwijać, potrzebowały ludzi i surowców, lecz po zjednoczeniu Układ zaczął im dyktować warunki. Kolonie odpowiedziały tym samym, wiedząc, że do swojego rozwoju Układ potrzebuje rzadkich, cennych rud, oraz najcenniejszego – artefaktów po Obcych i skrytej w nich wiedzy. Lecz Rząd już wiedział co jest najgroźniejszą bronią. Sam po dwakroć stał się jej ofiarą. Obłożył kolonie embargiem, jednocześnie wprowadzając, przez sieć podległych szmuglerów, tanie statki kolonizacyjne, sprzedawane poniżej kosztów produkcji.
Ludzie nie zastanawiali się, dlaczego żyje się im gorzej. Wiedzieli jedno – gdy założą nową kolonię, nie będzie ona objęta embargiem. Duże kolonie opustoszały, Trzecia Fala Emigracji doprowadziła je do upadku i uzależnienia od Ziemi. Co więcej, Trzecia Fala wciąż trwała. Małe kolonie łatwiej było kontrolować. Małe kolonie, nawet działając wspólnie, nie potrafiły się same utrzymać ani obronić, nie były w stanie budować wielkich statków. Rząd Układu zdołał już rozbić konkurencję, lecz wciąż potrzebował narzędzia, by uczynić kolonie posłusznymi. To narzędzie już istniało – wystarczyło tylko nauczyć się z niego korzystać.
Gdy oczy Rządu ponownie zwróciły się na statki Floty, ta formacja transportowa, cierpiąca z powodu embarga, skupiała wszystkie okręty, które miały broń na pokładzie. Flota była niezależna od sił ekonomicznych czy politycznych. Historia uczyła – niezależność bez zdolności samodzielnego utrzymania się to najkrótsza droga do zdominowania przez siłę zewnętrzną. Zjednoczony Rząd Układu zaczął coraz jawniej finansować Flotę, pod pretekstem ochrony kolonii przed zagrożeniem z kosmosu i obawą o nierównomierną dystrybucję towarów. Dzięki jego wsparciu szybko rosła w siłę, nie dostrzegając, że wraz z impulsami napływa do niej wojskowa dyscyplina i podlegli Rządowi admirałowie. Z czasem Flota przeszła całkowicie pod władzę Rządu i niecały wiek później sprowadziła na ludzkość Dekadę Strachu, stając się narzędziem narzucającym siłą Prawa Kolonialne i kończącym niepodległość kolonii.
« 1 17 18 19 20 21 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Nudna lekcja fantastyki
— Zofia Marduła

Śladami Endera?
— Magdalena Kubasiewicz

Prima Aprilis: Blaszana pułapka
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.