Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alexa
‹Prawo robotyki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAlexa
TytułPrawo robotyki
OpisAutorka pisze o sobie:
Jestem z wykształcenia automatykiem, z zawodu konsultantem, a z zamiłowania i drugiej profesji tłumaczem. Stan posiadania: jeden mąż (fan GW i fantastyki), jedno dziecko (j.w.), jeden kot (a właściwie kota, Mara Jade Skywalker, chyba nie-fanka, bo reaguje na Kotę, a nie Marę). Tłumaczę głównie teksty techniczne, ale tez i książki z serii Garretta dla MAG-a, tłumaczyłam trochę Tolkiena, Heinleina, Nivena i Van Vogta, a obecnie powieści z serii GW dla Amberu. Kocham muzykę Williamsa, jestem gorącą fanką Shreka, a właściwie Osła, trochę pisze, trochę rysuje, dużo czytam (uwielbiam, obok wszystkich innych, Agathe Christie), a jeśli mam naprawdę dużo wolnego czasu, łażę po górach.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Prawo robotyki – część 2

Alexa
« 1 3 4 5 6 7 11 »

Alexa

Gwiezdne wojny: Prawo robotyki – część 2

Sprawnie odepchnął ostrze Luke’a i stanął w pozycji obronnej, pozwalając, aby młody Jedi przejął inicjatywę. Z mieczem ukośnie wzniesionym, z rękojeścią na wysokości pasa, lekko pochylony okrążał Luke’a, który bez namysłu po raz drugi natarł na Imperatora.
I po raz drugi jego ostrze zostało skutecznie zablokowane przez czerwony promień.
Palpatine był zachwycony. Wybuchnął zgrzytliwym chichotem szaleńca.
– Dobrze… Świetnie, moi uczniowie… Ten, który okaże się silniejszy, zajmie miejsce u mojego boku. Niech się rozpocznie pojedynek! – klasnął w dłonie, jakby znajdował się na arenie, a nie w sali tronowej, gdzie dwóch młodych ludzi zamierzało się potykać bynajmniej nie dla zabawy.
Jego słowa sprawiły, że Luke zdążył trochę ochłonąć. Pojedynek? Nonsens. Ten gość w czarnym kapturze jest wariatem, i to niebezpiecznym. Nagle przestał postrzegać Palpatine’a jako władcę, Imperatora, osobę, za którą stoi armia i od której skinienia zależą losy galaktyki. Wyłączył miecz i wyprostował się.
– Nie będę z nim walczył, Wasza Wysokość – rzekł.
– Niezdrowo jest wyłączać miecz w czasie walki, Luke – syknął Dave. – Boisz się stanąć do walki jak mężczyzna z mężczyzną?
Opuścił ostrze i wyzywająco spojrzał na Luke’a, który oddychał głęboko, usiłując odzyskać połączenie z Mocą. Przed chwilą poczuł muśnięcie Ciemnej Strony i dotyk ten zmroził go jak kropla ciekłego azotu. Gdyby nie Dave… zabiłby Imperatora.
Z każdą chwilą narastało w nim wrażenie potwornego, bezsensownego koszmaru.
– Boję się stanąć do walki jak mężczyzna z ledwo wyleczonym rekonwalescentem – odrzekł z lekką ironią. – Nie będę się upierał przy posadzie na dworze, Dave.
– Nie obawiaj się, Luke – Dave nie zgasił ostrza, lecz trzymał je w pozycji parady, tak jak przedtem. – Wystarczy mi sił, żeby z tobą walczyć.
Gwałtownie natarł na Luke’a, który chcąc nie chcąc musiał się zasłonić. Przez chwilę w sali słychać było tylko przyspieszone oddechy przeciwników, świst i trzask świetlnych ostrzy i pełne satysfakcji syczenie Imperatora…
Wbrew obawom Luke’a, Dave nacierał ostro, zmuszając go do cofania się i przypierając go do ściany. Luke przeszedł do chwytu jednoręcznego, drugą dłonią wymacał pęk kabli zwisający ze sklepienia i skoczył w górę, chwytając się ich prawie pod samym sufitem.
– Nie uciekniesz mi, Luke – łagodnie skarcił go Dave. – Starego ojca pewnie byś pokonał, ale nie mnie…
Zawinął mieczem młynka i rzucił go w górę. Ostrze wirując zmusiło Luke’a do podniesienia miecza, ale i tak trafiło w kable, przecinając je jak nitkę.
Część świateł i ekranów przygasła, kilka sypnęło iskrami.
Luke miękko wylądował na stopach, odbił się, przewinął w powietrzu i znalazł za plecami Davida. Z satysfakcją odnotował, że tamten oddycha z coraz większym trudem.
Randall okręcił się na pięcie i natarł na niego z impetem, jednocześnie Mocą unosząc rozmaite przedmioty i ciskając nimi w przeciwnika.
– Dobrze! Dobrze, mój uczniu! Nie ten walczy, kto walczy, ale ten, kto zwycięża!
Imperator aż uniósł się z tronu, chichocząc jak wariat.
Luke znów nacierał, usiłując opędzić się od napastnika, unieszkodliwić go bodaj na chwilę.
David odskoczył, zakręcił się w miejscu, tnąc oburącz jak toporem. Luke sparował cios, ale czuł, że ręce zaczynają mu drętwieć. Znów zaatakował, próbując przerwać obronę przeciwnika czystą, fizyczną siłą. David zablokował cięcie. Przez chwilę ich miecze zwarły się ze sobą w połowie długości. Stali prawie ramię przy ramieniu, gdyby którykolwiek okazał się silniejszy, obciąłby drugiemu ramię z przyległościami.
Odepchnął Davida od siebie, wykorzystując zwarte ostra jako podporę do salta w tył i dopiero w powietrzu cofnął broń . Wylądował na szeroko rozstawionych nogach i lekko pochylony próbował zaatakować od dołu.
I wtedy popełnił oczywisty błąd, a może Dave był takim mistrzem. Zamiast zablokować cios z góry, Randall ciął od dołu, jeszcze niżej, podbił klingę Luke’a i gdyby w tej samej chwili nie zachwiał się na nogach, mógł go bez trudu przeciąć na pół.
Luke poczuł parzące muśnięcie na brzuchu i odskoczył.
David cofnął się, szykując do kolejnego ataku. Zwarli się w ciasnym klinczu, twarz w twarz, ostrze przy ostrzu. Luke czuł na twarzy deszcz iskier z obu kling, ale nie zamierzał się cofnąć.
Spojrzał w oczy Dave’a, widoczne pomiędzy dwoma jaskrawymi smugami światła i zamarł. Nie było w nich tej roziskrzonej ogniem ciemności, którą widział przed chwilą, a jedynie błaganie śmiertelnie zmęczonego, pełnego rozpaczy człowieka.
– Dobij mnie! – syknął Dave przez zaciśnięte zęby. Po czole, policzkach i nosie spływały mu krople potu, na policzki wystąpiły niezdrowe, czerwone plamy. Widać było, że jest u kresu sił, że tylko Moc pozwala mu jeszcze trzymać się na nogach.
Dobić? Kolejna bzdura w tym szalonym koszmarze.
– Luke… błagam!
Nie każ mi wracać…
Nagle poczuł w głębi duszy ogromne, promieniujące ciepło. Dave nie zdradził! W jednej chwili pojął, co się stało: David próbował go ocalić na wszelkie możliwe sposoby, próbując najpierw grać swą dawną rolę, potem powstrzymując go przed zabiciem Imperatora, a teraz chce zginąć, aby Luke mógł… Nie, stary!
Luke pchnął z całej siły, zatoczył krąg mieczem i uderzył tuż nad dłonią tamtego, przy akompaniamencie oślepiającej fontanny iskier ścinając mu całą tarczę emisyjną i z pół ogniwa. I z pół milimetra skóry na dłoni.
Czerwone ostrze rozbryznęło się w pióropusz dymu i zgasło z cichym skwierczeniem.
Dave krzyknął z bólu,. chwycił się za zranioną dłoń, ale nie zdążył uciec. Luke wyskoczył w górę, pchnął go stopami w pierś, przewrócił na wznak i stanął nad nim, końcem ostrza celując w jego krtań.
– Leżysz, Anakinie, czy jak ci tam – spokojnie rzekł Luke, końcem buta odpychając resztki miecza Vadera. – Pojedynek skończony.
– Dobrze! – odezwał się Imperator. – Doskonale! Nienawiść dodała ci sił. Teraz wypełnij swoje przeznaczenie i zajmij miejsce ojca u mego boku!
Luke odrzucił w tył włosy, otarł pot z czoła i spojrzał najpierw na zgrzybiałego, przeżartego złem władcę, potem na leżącego u swych stóp Davida, który chyba zemdlał, bo oczy miał zamknięte, wreszcie na czarną, posępną postać w kącie
Wyłączył miecz, przypiął go z powrotem do pasa i podniósł wzrok na Imperatora.
– Nigdy, Wasza Wysokość. Nigdy nie przejdę na ciemną stronę. Jestem Jedi, jak niegdyś mój ojciec.
Imperator znieruchomiał. Podniósł głowę, przekrzywił ją lekko, jakby usłyszał jakiś dźwięk, którego nie był w stanie zidentyfikować do końca. Wściekłość, jaka w nim wzbierała, była niemal namacalna.
– Niech ci będzie… Jedi – rzekł wreszcie. – Jeśli nie chcesz zmienić zdania, zmienisz stan skupienia.
Podniósł obie ręce i wypuścił z nich błękitne błyskawice, tak potężne, że szarpnęły ciałem Luke’a i powaliły go na ziemię. Błędne ogniki rozpłynęły się po jego ubraniu, przelały się po stroju Jedi. Luke skulił się, usiłując zasłonić się przed nieziemską energią, ale zyskał tylko tyle, że opętany żądzą zemsty i zniszczenia Imperator posłał mu kolejną falę czarnego ognia. Tym razem snop iskier dosięgnął również Dave’a, który zadrżał, konwulsyjnie wygiął się w łuk i oprzytomniał, jak pod wpływem elektrowstrząsu.
Znał to uczucie. Wiedział, że oznacza rychłą śmierć w męczarniach. Półprzytomnym wzrokiem spojrzał na oszalałego z gniewu władcę. Przypadkowo posłana w jego kierunku fala energii zelektryzowała go do działania. Ruszył na czworakach w kierunku Luke’a, który wił się pod siecią błękitnego ognia i rzucił się na niego, osłaniając go własnym ciałem, wchłaniając śmiercionośną energię.
Nagle wszystko ustało.
Zapadła głucha cisza.
David i Luke podnieśli głowy, żeby sprawdzić, co się dzieje.
Imperator podszedł bliżej, jakby zaciekawiony. Pod światło jego sylwetka, otoczona delikatnym błękitnym konturem, wydawała się ogromna. Oczy jarzyły się spod kaptura jak u Jawy.
Pochylił się nad leżącymi.
– Głupcy! – syknął. – Myśleliście, że zdołacie mnie oszukać fałszywą walką? Nie przekonały mnie twoje skamlania i pokora, Anakinie Skywalkerze. Nie mnie chciałeś ocalić, lecz swego syna. Od początku widziałem wasze porozumienie. Głupcy! Mogliście być potężni, najpotężniejsi w galaktyce… Teraz zginiecie… Obaj.
« 1 3 4 5 6 7 11 »

Komentarze

28 XI 2009   13:56:56

Ta esensja jest super podobała mi się.

26 IV 2010   01:40:20

troche za mdle momentami (pewnie dlatego, ze pisala kobieta), ocierajace sie o banal, ale z wykopem, jako fan SW i jedi, wciagnalem na maxa :):):):) ciekawy pomysl; nie wiem co myslec o tych dziwnych wtraceniach w stylu 'kur*a mowie ojciec do goscia mlodszego od siebie'...

ogolnie gites ;]

26 IV 2010   01:55:49

to chyba warsztat... wydaje sie amatorski (nie w negatywnym sensie), choc krytykiem nie jestem;

reszta jak wspomnialem - wporzatku :)

26 IV 2010   16:18:13

poprawka

*w porządku ;p

27 II 2012   22:31:59

super :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.