Wygląda na to, że młode wydawnictwo Hobbity ma nosa do tytułów. „MOW” również zapowiada się na zasłużonego pewniaka dla miłośników gier. Podczas rozgrywki wyprowadzamy krowy na pastwisko i staramy się jak najskuteczniej opędzać je z natrętnych much.
Muuusisz to mieć!
[„Mow” - recenzja]
Wygląda na to, że młode wydawnictwo Hobbity ma nosa do tytułów. „MOW” również zapowiada się na zasłużonego pewniaka dla miłośników gier. Podczas rozgrywki wyprowadzamy krowy na pastwisko i staramy się jak najskuteczniej opędzać je z natrętnych much.
Dziękujemy wydawnictwu Hobbity.eu za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
„MOW” to karcianka, umieszczona w zgrabnym pudełku, które po otwarciu – muczy… Jest to intrygujący, choć dość bezużyteczny element. Gra posiada dwie talie pozwalające na zabawę dwóm do ośmiu osobom. Na kartach przedstawione są sympatyczne krówki opatrzone cyframi od 1 do 16. Grupy krów różnią się kolorem, a przede wszystkim liczbą latających wokół nich much. Oprócz zwykłych przeżuwaczy mamy również osobniki z nadzwyczajnymi umiejętnościami: spóźnioną krowę, która potrafi wepchnąć się pomiędzy swoje koleżanki, zwinną krowę wskakującą na grzbiety innych itd. Dzięki tego rodzaju kartom funkcyjnym możemy ponadto zmienić kierunek wykładania. Celem gry jest zapędzenie zwierząt do obory przy możliwie najmniejszej asyście owadów.
Podstawowe zasady dla 3 i więcej graczy opierają się na tworzeniu jednego wspólnego stada w formie rzędu kart w narastającym porządku. Każdy z graczy w swojej kolejce dokłada kartę do jednego z brzegów ciągu lub zabiera całą grupę zwierząt do siebie, po czym od razu swoją kartą rozpoczyna nowy układ. Można z rozmysłem zdecydować się na odprowadzenie gromady do własnej zagrody lub być do tego zmuszonym przez brak możliwości zagrania odpowiedniej karty. Przy grze czteroosobowej i liczniejszej wciąż tworzymy jedną grupę zwierząt, lecz mamy do dyspozycji więcej kart funkcyjnych. Dla 2 osób rozkład jest nieco inny. Doglądamy wtedy 3 oddzielnych stad, do których w kolejności dokładamy karty.
„MOW” to gra na pozór nieskomplikowana. Ot, dokładanie kart lub w razie konieczności ich zbieranie. I tak też można ją potraktować – jako niezobowiązującą przerzucankę. Można też jednak podejść do niej jako do bardziej przemyślanej i wymagającej umiejętności przewidywania. Tak czy inaczej, mechanizm jest urzekająco prosty, a jednocześnie bardzo dobrze zbilansowany, nawet dla zróżnicowanej liczby graczy. W rezultacie czas mija nam na wesołej i czasem zaskakującej rozrywce – szczególnie gdy współgracze niepodziewanie odwrócą kierunek i przyjdzie nam zebrać stadko ze zdecydowaną przewagą much nad krowami.
Zasady są łatwe do zapamiętania, a wydawca zadbał o ich lingwistyczną różnorodność (instrukcja w 50 językach!), co pomaga w międzynarodowej dystrybucji. Interesującym pomysłem było dołączenie skrótu zasad przedstawionych na kilku dodatkowych kartach. Pozwala to na swobodne czytanie reguł w dowolnym języku lub rozegranie pierwszej partii przy równoczesnym posiłkowaniu się kolorowym podsumowaniem.
„MOW” zapewne spodoba się fanom karcianek typu
„6. bierze”. Ponadto gra nie ma preferowanych grup wiekowych. Z równą chęcią mogą zagrać w nią ośmiolatki, jak i ich dziadkowie. Do minusów można zaliczyć nie najniższą cenę – prawie 50 zł. Poza tym krowy, mimo że sympatyczne i kolorowe, nie każdemu przypadną do gustu jako zbyt „kanciaste”. Podsumowując, „MOW” to dynamiczna gra okraszona humorem, która z uwagi na mnogość zagrywek na pewno nie znudzi się po kilku partiach.