Myśleliście kiedyś o tym, że football może być jeszcze bardziej brutalny? Zobaczcie to w wykonaniu skavenów, orków, trolli i ogrów! Tak, teraz możecie zarządzać drużynami w Starym Świecie dzięki grze „Blood Bowl: Menedżer Drużyny”.
Powrót do korzeni
[„Blood Bowl: Menedżer Drużyny” - recenzja]
Myśleliście kiedyś o tym, że football może być jeszcze bardziej brutalny? Zobaczcie to w wykonaniu skavenów, orków, trolli i ogrów! Tak, teraz możecie zarządzać drużynami w Starym Świecie dzięki grze „Blood Bowl: Menedżer Drużyny”.
Dziękujemy sklepowi Kawroz za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
‹Blood Bowl: Menedżer Drużyny›
Gra, w której oszukiwanie to chleb powszedni, a przeciwnika należy wpierw wdeptać w ziemię, a później wypadałoby go jeszcze dobić. Kto będzie się przejmował podawaniem piłki albo jej przechwytywaniem – najlepiej wygrywa się mecze poprzez powalenie drużyny przeciwnika! Takie mniej więcej cele przyświecają rozgrywce w „Blood Bowl”, a od razu dodam, że w grę bardzo łatwo wsiąknąć.
Osią fabularnego tła gry są rozgrywane cotygodniowe mecze i towarzyszące im wydarzenia, jak chociażby turnieje albo strajki zawodników. My, jako menedżerowie, staramy się zgromadzić wokół naszej drużyny jak najwięcej fanów. Zdobywać ich będziemy przystępując do turniejów i meczów, oczywiście wygrywając je, ale także gdy nasi zawodnicy będą mieli w udziale wyjątkowo spektakularne zagrywki. Do rozgrywki potrzebujemy talii zawodników poszczególnych drużyn, talii spotkań na nadchodzące tygodnie, kart z magazynu „Spike” (gdzie znajdują się wydarzenia i turnieje), kart gwiazd z dwóch organizacji oraz talii rozwoju personalnego. Podczas gry talia naszej drużyny może być zasilana przez znanych zawodników o różnych cechach, dodatkowy personel (jak chociażby przez trenera choreografii w polu punktowym) czy też możemy obudzić w naszej drużynie ducha ich rasy (chaos mutuje i dzięki dodatkowym mackom może przejąć piłkę, elfy lepiej podają itd.)
Na początku gracze zaczynają z talią startową jednej z sześciu drużyn (skaveni, ludzie, leśne elfy, orkowie, chaos, krasnoludy), dobierają na rękę sześć kart zawodników, a na stole wykładana jest odpowiednia liczba wydarzeń zależna od liczby graczy oraz karta z magazynu Spike. Karta meczu jest podzielona na trzy pola: dwa z nich pokazują nagrody, jakie drużyna dostanie za przystąpienie do rozgrywki, a środkowe – nagrodę za wygraną. Mogą to być gwiazdy, rozwinięcia personalne, drużyny albo kibice. Dzięki temu nasz team staje się coraz bardziej rozbudowany. Mechanika nagradzająca tych, którzy tylko przystępują do meczu, pozwala zniwelować trochę czynniki losowe, jak zły dociąg kart, a także ugrać coś nawet na słabej ręce. Teraz co rundę każdy z graczy dokłada swojego zawodnika do wybranego spotkania. W turnieju gra każdy z każdym, w wydarzeniach mogą brać udział tylko dwie drużyny, obowiązuje prawo kto pierwszy ten lepszy. Dołożony zawodnik posiada wartość sławy (podliczana pod koniec meczu, czyli gdy wszyscy gracze wyzbędą się kart), opis tekstowy (czasami są to konkretne umiejętności, innym razem teksty wprowadzające w klimat gry) oraz symbole zagrywek stosowanych przez zawodników. Zagrywką może być oszustwo, które pozwala zwiększyć sławę zawodnika, zjednać kibiców przez brutalne faule albo doprowadzić do dyskwalifikacji zawodnika. Innym zagraniem są podania pozwalające zabrać piłkę przeciwnikowi na środek (czyli na kartę meczu) albo przejąć ją na własnego zawodnika. Kolejny wybieg to zwarcie, czyli próba powalenia przeciwnika lub dobicia go, by został całkiem usunięty z meczu. Ten ruch polega na tym, że gracz atakujący rzuca dwoma kośćmi (jeśli sławy zawodników się różnią) albo jedną kością (gdy sławy są równe). Jeśli wypadnie symbol powalenia, gracz zaatakowany musi przekręcić swojego zawodnika dołączonego do meczu do pozycji poziomej (tym samym będzie on dodawał mniej sławy na koniec rozgrywki) albo usunąć go z gry, jeśli ten był już powalony. Jeśli natomiast wypadnie symbol X, atakujący został odparty i wdeptany w ziemię i to on musi przekręcić swojego zawodnika. Puste pole na kości oznacza niepowodzenie każdej ze stron i nie prowadzi do żadnej zmiany. Wybór symbolu z dwóch kości należy do gracza, którego zawodnik ma wyższą sławę w starciu, przy rzucie jedną kością wynik jest jednoznaczny. Ostatnią z zagrywek jest sprint, który pozwala dociągnąć kartę z talii, usuwając jednocześnie jedną z ręki.
Rozgrywki sezonowe między ludźmi, orkami i skavenami
Źródło: boardgamegeek.com
Po dołożeniu zawodnika gracz decyduje, z których zagrywek korzysta (oszustwo jest obowiązkowe – żeton czaszki należy pociągnąć zawsze). Dokładanie kart trwa do czasu, aż skończą się one na ręce. Wtedy to następuje rozstrzyganie wyników spotkań. Odkrywane są znaczniki oszustwa, zawodnicy przyłapani na niesportowych zagraniach wylatują z boiska, a ci, którzy odznaczyli się wyjątkowo spektakularnymi akcjami, mają chwilowo zwiększaną sławę lub zdobywają przychylność kibiców (co należy zaznaczyć na specjalnym liczniku). Następnie sumowana jest sława po każdej stronie wynikająca z zawodników i ich umiejętności oraz plus za zdobycie piłki (wartość dwa). Zwycięzcą zostaje drużyna z wyższą sumą i to ona dostaje nagrodę za udział i zwycięstwo, przeciwnik musi się obejść bonusem za sam udział. Rozstrzygane są tak wszystkie spotkania. Następnie zawodnicy są usuwani na stos kart odrzuconych, przedstawiamy innym, jak rozwinęła się nasza drużyna, jakie gwiazdy w niej zagrają albo kto dołączył do personelu i w ten sposób tydzień się kończy. Wystawiane są nowe zdarzenia, nowa karta z magazynu „Spike” i gra toczy się dalej. Dopiero po rozegraniu turnieju Blood Bowl znajdującego się na końcu magazynu „Spike” gra dobiega końca. Tytuł menedżera roku zdobywa osoba z największą liczbą kibiców.
Do gry podchodziłem z dystansem – dlaczego? Jakoś uznawałem, że Stary Świat to Stary Świat, a nie miejsce, gdzie gra się w football. Tu się właśnie myliłem! To idealne miejsce do brutalnych i emocjonujących rozgrywek. Mechanika wciąga (znacznie bardziej niż komputerowy pierwowzór), jest szybka do wyjaśnienia, gra też nie należy do najdłuższych, a emocji i decyzji jest sporo. Naprawdę trzeba się napocić, by nasza drużyna była tą najlepszą. W dodatku znajdziemy tu pewne rodzaje strategii, które pozwalają zdobywać fanów np. dzięki temu, że nasza drużyna trzyma piłkę w każdym meczu i przez to zwycięża albo dzięki temu, że w naszej drużynie grają znane persony. Dodam, że każda rasa ma swoją specyfikę i gra się nimi zupełnie inaczej, jednak wcale nie ma tu jakichś wielkich przewag, szczególnie jak się dobrze zastanowimy, w jakiej kolejności zagrywać karty i jakich bonusów oczekujemy. Bawiłem się świetnie przy rozgrywkach zarówno w dwie osoby (te partie później stały się błyskawiczne, trochę mniej losowe i kierowane spekulacjami przeciwników), jak i w większym gronie (tu czas gry znacznie się wydłużał, ale nadal nie był kolosalny – bo około godziny). Dużo decyzji, doza szczęścia i ciekawa mechanika osadzona w bardzo dobrze znanym uniwersum, pokazanym od trochę komicznej strony. Czegóż chcieć więcej?
"Mechanika wciąga (znacznie bardziej niż komputerowy pierwowzór)[...]"
Gwoli porządku: nie komputerowy, tylko planszowy/figurkowy. Pierwsza edycja BloodBowla została wydana przez Games Workshop w 1986r., a gra komputerowa od Cyanide oparta jest o zasady edycji piątej i szóstej (Legendary Edition).
Zapewniam, klasyczny Blood Bowl wciąga nie mniej ;)