Pierwsi w szeregu [Adam Kwapiński, Michał Sieńko „First to Fight” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Polscy żołnierze wnieśli bardzo duży wkład w kampanie II Wojny Światowej. Swoim poświęceniem utorowali drogę do upragnionej wolności. O nich właśnie opowiada gra „First to Fight”.
Pierwsi w szeregu [Adam Kwapiński, Michał Sieńko „First to Fight” - recenzja]Polscy żołnierze wnieśli bardzo duży wkład w kampanie II Wojny Światowej. Swoim poświęceniem utorowali drogę do upragnionej wolności. O nich właśnie opowiada gra „First to Fight”.
Podziękowania dla wydawnictwa Fabryka Gier Historycznych za udostępnienie gry na potrzeby recenzji. Adam Kwapiński, Michał Sieńko ‹First to Fight›Autorzy gry zdecydowali się zadedykować ją Żołnierzom Tułaczom, czyli wszystkim tym, którzy zmuszeni do emigracji, podejmowali walkę poza granicami kraju. Ostatnimi czasy można zaobserwować swojego rodzaju modę na rekonstrukcje, jubileusze i wszelakie materiały związane z nie tak odległą historią pierwszej połowy XX wieku. Jednym z głównych tego celów jest pobudzenie młodzieży do refleksji i wzbudzenie w nich poczucia patriotyzmu. „First to Fight” znakomicie wpisuje się w ideę nauki poprzez zabawę. Już sama okładka przyciąga wzrok, powinna spodobać się zwłaszcza męskiej części odbiorców. Wojskowe samoloty i pancernik, w tle powiewająca flaga. Oprawa graficzna robi wrażenie. W pudełku brak zaskoczeń. Jest plansza, sporo kart i żetonów, czyli wszystko to, do czego większość z nas zdążyła przywyknąć. Mechanicznie gra czerpie z wielu różnych źródeł, ale wprawne oko szybko dostrzeże, że jedną z głównych inspiracji była gra „Puerto Rico”. W „First to Fight” uczestnikom przyjdzie wcielić się w dowódców Sztabu Naczelnego Wodza. Zarówno na początku, jak i w trakcie rozgrywki graczom przydzielone zastają misje, a ich sprawne realizowanie zadecyduje o końcowym powodzeniu. Na planszy przedstawiono mapę Europy z wydzielonymi pięcioma obszarami. Walka toczyć się będzie w Afryce Północnej i Włoszech, Europie Zachodniej, Europie Północnej i Atlantyku, w Polsce oraz Warszawie. Lokacje posiadają różnorodne właściwości, każda posiada ponadto tor dominacji Państw Osi, odzwierciedlający trudność wykonywanych w niej misji oraz liczbę obrażeń, jakie otrzymują żołnierze tam walczący. Fot. Jakub Małecki Poszczególne rundy podzielono na dwie fazy: rozkazów oraz zakończenia. W pierwszej części gracze naprzemiennie wybierają karty rozkazów. Po wytypowaniu jednego z rozporządzeń wszyscy mają możliwość z niego skorzystać, a jego właściciel może dodatkowo użyć związanej z nim akcji specjalnej. Brzmi znajomo, prawda? Poszczególne możliwości to ruch, szkolenie, dywersja, rekrutacja, koncentracja sił i manewry. Wszystkie one dają możliwość rozporządzania układem sił na planszy. Opcja manewru powoduje zakończenie fazy i położenie po punkcie zwycięstwa na niewykorzystanych wcześniej rozkazach. Umiejętne operowanie schyłkiem rundy może stanowić klucz do sukcesu, a żetony zwycięstwa powodują, że każde zarządzenie będzie typowane w miarę równomiernie. W fazie zakończenia losowana jest karta, która ma wielorakie zastosowanie. Przede wszystkim wskazuje ona, w którym z regionów następuje intensyfikacja działań Państw Osi. Jeśli gramy z zasadami rozszerzonymi, do zabawy wprowadzane jest także pozytywne lub negatywne wydarzenie, które wpłynie na grę w przyszłości. Oprócz tego karta pokazuje także, o ile należy przesunąć znacznik na listwie czasu. Jeśli któryś z graczy posiada w tym momencie kartę misji z datą, która właśnie minęła, należy sprawdzić, czy zadanie zostało zwieńczone sukcesem. Gra kończy się, gdy żadnemu z dowódców nie pozostaną już na ręce żadne karty misji. Punkty ze zrealizowanych celów należy wtedy dodać do tych zdobytych w trakcie rozgrywki. Trzeba również pamiętać, że zadania zakończone fiaskiem kosztują nas punkty ujemne. Fot. Jakub Małecki Gra „First to Fight” z pewnością sprawdza się w roli nauczycielki historii. Dzięki niej możemy poznać bliżej najważniejsze postaci i wydarzenia z punktu widzenia naszej ojczyzny. Będzie okazja dowiedzieć się m.in. czym była Organizacja Małego Sabotażu „Wawer” i na czym polegały operacje „Overlord” czy „Gomora”. Każda z kart misji została opatrzona na końcu instrukcji krótką notką historyczną. Dodatkowym atutem tego tytułu jest jego dwujęzyczność (oprócz napisów polskich mamy również angielskie), istnieje więc spora szansa na zainteresowanie nim osób spoza naszego kraju. Z grywalnością jest w porządku, ale całość nie wybija się ponad przeciętną. Gra powinna spodobać się osobom lubiącym sporo przeliczać, istnieje także możliwość psucia szyków przeciwnikom. Pewnym mankamentem jest nieczytelność planszy. Czasami ma się problem z dostrzeżeniem, które lokacje uznano za sąsiadujące, co jest istotne przy przemieszczaniu żołnierzy pomiędzy poszczególnymi obszarami. „First to Fight” przeznaczona jest raczej dla graczy średniozaawansowanych, ze względu na tematykę nie spodoba się raczej płci pięknej. Jeśli będziemy mieć te rzeczy na uwadze, czas przy niej nie powinien być stracony.
|
"Polscy żołnierze wnieśli olbrzymi wkład we wszystkie kampanie II Wojny Światowej."
- przecież to aż boli czytać ... Wkład polskich żołnierzy był duży, ale "olbrzymi we wszystkich kampaniach"? Autorze, opamiętaj się ... albo poczytaj ...