Umysł człowieka jest zagadką, którą ludzkość stara się rozwiązać od wieków. Samo jestestwo jest tak wielką tajemnicą, iż powstały niezliczone teorie próbujące odpowiedzieć na pytanie gdzie je umieścić, dlaczego człowiek trwa w tym świecie oraz jak go postrzega. Artyści wielokrotnie próbowali uśpić zdrowy rozsądek swoimi fantastycznymi wizjami, w których świat stawał do góry nogami i wydawał się snem udręczonego umysłu. Właśnie w takich realiach przyjdzie nam kreować świat w „Kiedy rozum śpi”.
Po drugiej stronie koszmaru
[Fred Hicks „Kiedy rozum śpi” - recenzja]
Umysł człowieka jest zagadką, którą ludzkość stara się rozwiązać od wieków. Samo jestestwo jest tak wielką tajemnicą, iż powstały niezliczone teorie próbujące odpowiedzieć na pytanie gdzie je umieścić, dlaczego człowiek trwa w tym świecie oraz jak go postrzega. Artyści wielokrotnie próbowali uśpić zdrowy rozsądek swoimi fantastycznymi wizjami, w których świat stawał do góry nogami i wydawał się snem udręczonego umysłu. Właśnie w takich realiach przyjdzie nam kreować świat w „Kiedy rozum śpi”.
Fred Hicks
‹Kiedy rozum śpi›
Od dawna nie byłem tak mile zaskoczony przez polskiego wydawcę. Otrzymałem podręcznik prosto i schludnie wydany, bez większych potknięć językowych oraz, co ważne, zrozumiały i całkiem wciągający. Od pewnego czasu chodziła za mną myśl, że się mocno „postarzałem” i „zgrzybiałem” jako erpegowiec. Lektura większości książek związanych z RPG wydawała mi się batalią i torturą, w której czytelnik musi się bronić przed babolami w składni, licznymi powtórzeniami i zdaniami, które nadają się do „cyrku dziwactw” językowych.
„Kiedy rozum śpi” odebrałem bardzo pozytywnie. Szata graficzna, mimo że nieskomplikowana, pasuje do klimatu, nie męczy oczu i komponuje się z tekstem. Tłumaczenie wydaje się zgrabne i zrozumiałe. Już sam początek znajomości z podręcznikiem wydał mi się niezwykle udany. Jednak nie można oceniać książki po okładce… zazwyczaj. W tym wypadku sama treść podręcznika jest równie przyjemna co oprawa. Ba, jestem skłonny powiedzieć, że mnie wciągnęła i, co dziwne, chętnie powtórzę lekturę w bliższej lub dalszej przyszłości. Rozkład książki jest logiczny i powoli wprowadza nas w zasady, zdawkowo wspominając o świecie. Jest to jednak na tyle ciekawe, że czytelnik śledzi z zainteresowaniem mechanikę
1). Dopiero po zapoznaniu się z nią i stworzeniu postaci, dowiemy się, jak ułożyć scenariusz i go poprowadzić. Więcej na temat kwestii mechanicznych systemu znajdziecie w
recenzji Miłosza.
Po lekturze tej logicznej całości mogę śmiało stwierdzić, iż gra ta jest – genialna. Dostajemy w tym podręczniku wszystko, czego potrzeba. Co dziwne, myślę, że niewprawieni gracze mogliby szybko pojąć ideę RPG dzięki temu jednemu systemowi. Gra kładzie nacisk na opowiadanie historii, na to, by świat był tworzony z udziałem graczy, a nie na to, by cała odpowiedzialność spoczywała na barkach mistrza gry.
W „Kiedy rozum śpi” wcielamy się w osoby cierpiące na bezsenność. Właśnie stan umysłu wywołany brakiem snu jest tym, co stanowi sól gry. To brak snu otworzył wrota do Szalonego Miasta – scenerii, gdzie ma miejsce rozgrywka. Jest to miejsce „po drugiej stronie lustra”, wydaje się zapomnianymi zakamarkami ludzkiego umysłu, gdzie koszmary i potwory spod łóżka rządzą, a ludzie, którzy nie poddają się ich władzy, są obiektem polowań. Ten niezwykły klimat majaków niczym z „Golema”, zmieszanych z wrażeniem zaszczucia, połączony z dziwnością rodem z „Alicji w krainie czarów” ujął mnie jak zapach świeżo zmielonej kawy o poranku. W dodatku klimat ów stał się natchnieniem do wielu pomysłów. Co jeszcze ciekawsze, sam podręcznik zasypał mnie ogromną ilością koncepcji zarówno na postacie tła, jak i na bohaterów.
Kolejnym aspektem, który wielce mi odpowiada, jest to, iż sam podręcznik nakłania do prowadzenia sesji w sposób charakterystyczny dla Indie – aby gracze przejmowali inicjatywę w opisach swych poczynań i akcjach, które wykonują. Sam stosowałem już podobne zabiegi, prowadząc standardowe sesje. Wszystko jest tu na tyle naturalnie wyjaśnione, iż nie da się oprzeć pokusie wypróbowania tego typu rozgrywki (zakładając, że jeszcze się takich elementów nie wprowadzało).
Biorąc do rąk „Kiedy rozum śpi”, podchodziłem do tego z dystansem. Marazm RPG-owy, jaki mnie dopadł, nie sprzyjał sięganiu po coś nowego, a raczej zachęcał do trzymania się wypróbowanych systemów. Zresztą w owy stan w jakimś stopniu wpędziło mnie kilka podręczników. Ta przygoda z Indie okazała się jednak wielce owocna i rozbudziła na nowo chęć do gry. Ów iście Lovecraftowski pomysł ujął mnie na tyle, że poczułem napływ siły, by wznowić zabawę w RPG. Sama recenzja długo we mnie dojrzewała, ponieważ pisanie o czymś, co się wyjątkowo spodobało, jest trudne z racji tego, iż nie da się utrzymać dystansu do produktu.
Ciężko mi znaleźć jakieś potknięcia czy coś, co mogłoby mi się nie spodobać w tym systemie. Właściwie zazwyczaj cenię system za sam pomysł, a ten jest fenomenalny i równie dobrze przekazany. Także mechanika, mimo że niektórym może wydać się kulejąca, dla mnie nie stanowi jakiejś większej przeszkody, szczególnie gdy wspiera założenia systemu. Samo wydanie również wygląda na dość porządne. Układ stron, tłumaczenie i brak poważniejszych literówek jest wielkim plusem dla Portalu, który wykonał naprawdę dobrą robotę. Grę polecam wszystkim amatorom narratorskich systemów i klimatu z pogranicza koszmarów, a także tym, którzy uwielbiają egzystencjalizm i ezoterykę.
1) Która w większości innych systemów jest najnudniejszą częścią podręcznika.