Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

Lucka sprawa #3

Esensja.pl
Esensja.pl
Dyskusję wywołała między innymi kwestia programu "Uwaga", który poszczuł poczciwą oficynę JPF-u swoimi reporterami. Padły zarzuty o pedofilię w "Dragon Ballu" i o jego zły wpływ na mangową młódź.

Dominik Szcześniak

Lucka sprawa #3

Dyskusję wywołała między innymi kwestia programu "Uwaga", który poszczuł poczciwą oficynę JPF-u swoimi reporterami. Padły zarzuty o pedofilię w "Dragon Ballu" i o jego zły wpływ na mangową młódź.
Piszę te słowa w pierwszej połowie września, kiedy to życie komiksowe zaczyna powoli rozkwitać po wakacyjnym sezonie ogórkowym. Jednak nawet letnie miesiące, mimo posuchy wydawniczej, przyniosły ze sobą kilka ciekawych zjawisk. Wyróżniłbym tu między innymi działalność internetowych forów oraz eksplozję tematyki erotycznej, w której jednocześnie zaczęło gustować kilka wydawnictw. Przy okazji oba tematy w dość interesujący sposób się ze sobą przeplatały…
Dyskusję wywołała między innymi kwestia programu „Uwaga”, który poszczuł poczciwą oficynę JPF-u swoimi reporterami. Padły zarzuty o pedofilię w „Dragon Ballu” i o jego zły wpływ na mangową młódź. Reportaż, według zgodnej opinii dyskutantów, był typowym przykładem partackiej roboty dziennikarskiej. I rzeczywiście, tu się zgodzę, bowiem działalność krzepkich reporterów jest w wielu punktach rozbieżna z Deklaracją Paryską oraz Kartą etyczną mediów. Lecz właśnie poprzez nierzetelność redakcja „Uwagi”, cel swój osiągnęła. Starsi ludzie, którzy oglądali ze mną program połknęli haczyk i zadali jedno konkretne pytanie: „to ty czytasz te zboczone komiksy?”. Rzecz jasna, zacząłem się asekurować i odparłem, że to jest manga, ja mangi nie czytam. Czytam komiks, który z mangą może i ma coś wspólnego, ale nawet jeśli, to i tak niewiele. Nic to nie dało. Osoby postronne, nie siedzące w temacie wyrobiły sobie zdanie o „zboczonych komiksach” na podstawie omawianego materiału. Cóż… widać, że poprzez zgrabną manipulację można zniechęcić ludzi do całokształtu komiksowego dorobku. Nawet za sprawą kilku kadrów w jednej z japońskich mang…
Na dokładkę rozbroiła mnie zupełnie reakcja kilku przedstawicieli forum, którzy w ferworze walki stracili z oczu podstawowy problem i zaczęli usprawiedliwiać pedofilię w ogóle, twierdząc, że w Japonii jest to sprawa najzupełniej normalna, a na stacjach metra bez problemu znaleźć można specjalne przedziały, gdzie można skorzystać z usług dzieci… Bez komentarza.
Forum Wraka, jako fenomenalna rozrywka na wakacyjne noce, spełniło swą rolę znakomicie. Nudne z początku wynurzenia kilku czytelników, wraz z pojawieniem się dwóch osobistości przemieniły się w najprawdziwszego komiksowego bigbradera! Oto na scenę wkroczyli: Jerzy Szyłak oraz mistrz Krzysztof Tkaczyk, nawiasem mówiąc ludzie, których bardzo szanuję jako ostoje komiksowego światka. Rozpoczęły się kłótnie, boje i oskarżenia, w których autorzy nie szczędzili sobie gorzkich słów. Za co i o co? – ciężko powiedzieć. Panowie „dyskutowali ze sobą” w różnych pokojach – od tych poświęconych „Rewolucjom” Skutnika, poprzez „Zapowiedzi Szyłaka”, „Postmodernizm”, „Straina”, aż po utworzone specjalnie dla nich „Przepychanki”. Telenowela rozwijała się w szybkim tempie, a śledzący ją obserwatorzy z wypiekami na twarzy zastanawiali się, co też się jeszcze wydarzy. Czy komiks o majorze RP zostanie oskarżony o plagiat? Czy panowie zakopią topór wojenny? I który z nich sprzedał więcej swoich produktów? Oto piękna, fantastyczna polska komedia, ale też tragedia! Obrażają się! Na bogów Eterni, wierzcie mi… ta farsa wciąż trwa. Warto czasem zajrzeć.
Swego głosu na forum udzielił również Kamil Śmiałkowski, jeden z filarów KKK. Wygłosił tezę o istnieniu „klątwy KKK”, przejawiającej się tym, że najpierw krakowskie pismo coś robi, a po jakimś czasie ktoś ich pomysł zupełnie przypadkiem przechwytuje. Tak było ze słowem „festiwal” w nazwie (niewtajemniczonym wyjaśniam, że najpierw był festiwal krakowski, później owe słowo przejęła Łódź), z przyznawaniem nagród (najpierw KKK, później Koraki), a ostatnio z erotyzmem. Takiej tematyce poświęcony był wydany w czerwcu numer KKK, a w ostatnich dniach sierpnia erotyzować zaczął również „Znakomiks”. Zbieżność to jednak czysto przypadkowa, bowiem Andrzej Baron już od niemal pół roku szykował podłoże pod rzeczony numer. „Klątwa KKK” nijak ma się również do pozostałych tez Kamila Śmiałkowskiego. Nadanie konwentowi łódzkiemu miana Festiwalu było naturalnym efektem jego ulepszania i umiędzynarodowienia. Stworzenie kolejnych nagród komiksowych było tylko kwestią czasu, zwłaszcza że w tej dziedzinie nikt nie ma monopolu. A że w tym wszystkim KKK było pierwsze… cóż, zapewne kronikarze to odnotują. Oczywiście można było zastosować rozwiązanie, które wciąż jest popularne w produkcji wód mineralnych. Wszystkie butelki jednej z owych wód wieńczy podpis Anny Marii Jopek, brzmiący: „Moja woda”. KKK mogło zarezerwować sobie wszystkie swoje pierwsze pomysły w podobny sposób, lecz musieliby się wówczas liczyć z tym, czego nie uwzględnili producenci wody. Otóż, widząc rezerwację, nikt tej wody nie kupuje! To jest woda Anny Marii! Wara od niej!
Wychodzi więc, że teoria spiskowa, której kozłem ofiarnym miałoby być KKK, jest zupełnie nietrafiona. Zresztą, czy jest się o co kłócić? W moim osobistym1) odczuciu zarówno jedno, jak i drugie pismo temat erotyczny położyło. KKK obeszło się z nim zbyt wulgarnie i niezbyt podniecająco, a jeśli chodzi o „Znakomiks"… cóż, pismo to nigdy nie celowało w erotykę, było wygładzone pod względem brutalności i kierowane do odbiorcy w każdym niemal wieku… Skompilować numer erotyczny „Znakomiksu” to tak, jak stworzyć specjalne wydanie „Kaczora Donalda” z przekleństwami.
Na wstępie napisałem, że sezon ogórkowy się skończył. Lecz czy sezonem ogórkowym nazwać można okres tak płodny?
koniec
1 października 2003
1) to dziwny zwyczaj, lecz w naszych realiach często trzeba przypominać, że pisze się w swoim imieniu i nie wygłasza sądów całej braci komiksowej. Dziwny, lecz stosowany, żeby nikt nie krzyczał później: „nieprawda! Mieliśmy od czytelników głosy, że jest inaczej niż mówisz!”, albo „to tylko twoje zdanie!”. Jasne, że moje. Podpisuję się pod nim przecież…

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Lucka sprawa #5
— Dominik Szcześniak

Lucka sprawa #4
— Dominik Szcześniak

Lucka sprawa #2
— Dominik Szcześniak

Tegoż autora

Lucka sprawa #1
— Dominik Szcześniak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.