Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jakub Ćwiek
‹Krzyż Południa. Rozdroża›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrzyż Południa. Rozdroża
Data wydania30 czerwca 2010
Autor
Wydawca Bellona, RUNA
CyklKrzyż Południa
ISBN978-83-89595-63-8
Format336s. 125×195mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Krzyż Południa. Rozdroża

Esensja.pl
Esensja.pl
Prezentujemy fragment powieści Jakuba Ćwieka „Krzyż Południa. Rozdroża”. Objęta patronatem Esensji książka ukaże się nakładem wydawnictwa Bellona i Agencji Wydawniczej RUNA.

Jakub Ćwiek

Krzyż Południa. Rozdroża

Prezentujemy fragment powieści Jakuba Ćwieka „Krzyż Południa. Rozdroża”. Objęta patronatem Esensji książka ukaże się nakładem wydawnictwa Bellona i Agencji Wydawniczej RUNA.

Jakub Ćwiek
‹Krzyż Południa. Rozdroża›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrzyż Południa. Rozdroża
Data wydania30 czerwca 2010
Autor
Wydawca Bellona, RUNA
CyklKrzyż Południa
ISBN978-83-89595-63-8
Format336s. 125×195mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Prolog
Dobson, Georgia
19 października 1863
Sierżant Reynolds nakrył dłonią skórzany kubek i potrząsnął nim, wsłuchując się w grzechot kości. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że z wysokości swego drzewa ukrzyżowany przygląda mu się z dezaprobatą, ale wcale go to nie obeszło. W końcu sam się tam pchał, przeklęty zbawca ludzkości!
– To jak, Hush, o kapelusz? – zapytał, wznosząc kubek ku niebu niczym Mojżesz swoją laskę w dniu, gdy rozstąpiło się morze.
Podobnie jak tamten biblijny, i ten gest zwiastował rychły cud. A przynajmniej niezłą sztuczkę.
Siedzący naprzeciw niego szeregowy Hush zerknął niepewnie w stronę drzewa. Ukrzyżowany cierpiętnik był jednak zbyt skupiony na walce o oddech, by posyłać kolejne gniewne czy niechętne spojrzenia, o słownych reprymendach już nie wspominając. Zresztą czy tam, gdzie się wybierał, naprawdę był mu potrzebny oficerski kapelusz?
– Hush, ręka mi uschnie zaraz. Grasz czy nie?
Szeregowy pokiwał głową. Kości z kubka wysypały się na rozłożoną na piasku chustkę.
– No popatrz, Hush, jakie ja mam szczęście – zawołał Reynolds i z zadowoleniem poklepał się po udzie. – Ale nie martw się, zaraz się odkujesz. Zresztą wiesz, co mawiają o tych, którzy mają szczęście do takich zabaw… To jak, o bluzę?
Odpowiedzią było wzruszenie ramion, ale sierżant potraktował je jako zgodę i ponownie zebrał kości.
– Swoją drogą, Hush, nie uważasz, że to prawdziwa ironia losu? – powiedział, potrząsając kubkiem. – Wracamy do domu, wszyscy nas mają za bohaterów, a nie ma ani jednej kobitki, która prawdziwie mogłaby to okazać. Znaczy nie żebym miał coś przeciwko szanownym paniom matkom, wziąłbym się za każdą z nich chętnie…
Z drzewa dobiegło go stłumione chrząknięcie.
– Z wyłączeniem matki pana kapitana, o ile szanowna matrona jeszcze żyje, oczywiście – gładko uzupełnił swą wypowiedź sierżant.
Potem na chwilę zamarł z kubkiem w ręku, szukając w głowie nitki urwanego wątku.
– Zresztą sam wiesz, Hush, jak to jest z mężatkami z Południa. Choćby ich chłop miał w spodniach robaka jak na ryby, a sąsiad dom dalej drąg jak do łojenia czarnuchów, nie przekonasz.
Hush nie wiedział. Miał dopiero siedemnaście lat i nigdy nie był z żadną kobietą z Południa, czy to mężatką, czy panną. Całe jego miłosne doświadczenie sprowadzało się do kilku Jankesek, które spotkali w drodze z Rock Island. Aż dziw, że sierżant tego nie pamiętał – to on wszak wprowadzał Husha w miłosne arkana. Wybrał mu nawet tę pierwszą.
Kości znowu znalazły się na chustce i kolejny fant powędrował do Reynoldsa. Nie licząc spodni i butów, których kapitan nie dał sobie zdjąć, sierżant skompletował już cały jego mundur. Teraz łapczywie rozglądał się za kolejnym łupem.
– Kapitanie Cross – zwrócił się do ukrzyżowanego – czy na pewno tam, dokąd pan zmierza, będą panu potrzebne rewolwery?
Natychmiast pożałował pytania. Oczy dowódcy, od dłuższej chwili tępo wpatrzone w zielony horyzont, nagle rozjarzyły się blaskiem, a muskularne ciało drgnęło. W jednej chwili napięły się mięśnie ramion, brzucha, nóg, zatrzeszczały ścięgna. Płuca niczym kowalskie miechy zassały powietrze.
– Ani. Mi. Się. Waż… Reynolds – wycharczał Cross. – Dotknij ich, a zabiję.
Gdyby powiedział to ktoś inny, sierżant z całą pewnością parsknąłby śmiechem, nauczony doświadczeniem wiedział jednak, że Jeremiah Cross dotrzymuje słowa. A gdy komuś groził, nie powtrzymałyby go nawet dziewięciocalowe gwoździe w rękach i stopach.
Reynolds wiedział o tym, dlatego natychmiast uniósł ręce w pojednawczym geście.
– To taki żart, kapitanie, chciałem sprawdzić, czy pan jeszcze żyje – powiedział. – Pogadać z kimś, bo siedzimy już na tych rozstajach tyle czasu, zmierzcha prawie, a z tym tutaj to sam pan wie.
Wskazał na Husha, ale kapitan znów pogrążył się w cierpieniu. Ciało raz jeszcze zawisło bezwładnie, a wzrok stępiał. Mogłoby się wydawać, że zaraz zejdzie z tego łez padołu, ale Reynolds wiedział, że to płonne nadzieje – kapitan to twardy skurwysyn, a on miał ostatnio pecha. Nie było mowy, by wrócili z Hushem do kwatery przed zmrokiem.
Cały ten plan z każdą chwilą wydawał mu się coraz bardziej niedorzeczny. Och, wiązał się z wykorzystaniem magii, więc brak logiki, przynajmniej takiej zwyczajnej, mieli wliczony w koszty. Tyle że teraz, gdy kapitan już zrobił swoje, a oni czekali na jego śmierć, grając w kości, sierżantowi przyszło do głowy, że to mogło być… po prostu głupie.
Nic to, pomyślał, kciukiem przygładzając nastroszonego wąsa. Będzie, co ma być. Teraz i tak trudno byłoby się wycofać. Zwłaszcza Crossowi.
Powiódł wzrokiem po zielonej okolicy, spojrzał na każdą z czterech dróg, czy nikt aby w ich stronę nie nadchodzi. A potem, nie widząc nikogo, podniósł upuszczony wcześniej kubek i zebrał do niego kości.
– To co, Hush, gramy o dzisiejszą kolację?
• • •
Godzinę później, gdy słońce powoli zaczynało już znikać za pobliskim pagórkiem, Jeremiah Cross poderwał się nagle, zaczerpnął tchu, po czym splunął gęstą, lepką śliną prosto na swoje przebite gwoździem stopy.
– Reynolds? – wycharczał. – Jesteś tam jeszcze?
– Jestem, jestem – mruknął sierżant z niechęcią. Przeszło kwadrans temu, litując się nad Hushem, odesłał chłopaka do kwatery, sam jednak nie mógł zejść z posterunku. – A gdzie indziej miałbym być?
– A masz rewolwer?
Sierżant natychmiast poderwał się z miejsca, sięgając do kabury. Czyżby kapitan dojrzał kogoś nadchodzącego drogą? Z góry wszak było widać lepiej, a poza tym matka setki razy mu powtarzała, że Jezus ze swego krzyża widział wszystko. A drzewo Crossa nie mogło wszak być wiele niższe.
Jednak, mimo iż wytężał wzrok z całych sił, nie dostrzegł nikogo zmierzającego ku rozstajom.
– Co z tym rewolwerem, Reynolds? – ponowił swoje pytanie Cross, tym razem głosem tak cichym, że ledwie można było odróżnić go od szumu wzbierającego nagle wiatru. – Masz czy nie? Bo moich ci nie dam.
– Mam, kapitanie. Oczywiście, że mam, tylko nie rozumiem, co…
Więc odciągnij kurek i strzel mi w brzuch, chciał powiedzieć Cross, ale słowa uwięzły mu w gardle. Bo oto wraz z kolejnym podmuchem wiatru na drodze pojawił się ten, na którego kapitan czekał.
Był nagi, jego ciemnobrązowa skóra lśniła w ostatnich promieniach zachodzącego słońca, szkielet namalowany na ciele skrzył się niczym diamentowy pył, a wielki czarny cylinder przekrzywił się zawadiacko na bok.
– Wielkie brawa, kapitanie Cross – powiedział przybysz. – Mówiąc szczerze, miałem pewne wątpliwości, czy podąży pan moją ścieżką. Skoro jednak jest pan tutaj, nie pozostaje mi nic innego, jak powitać pana…
Klasnął, a wszędzie wokoło z miejsca zapadła noc.
– …w moim świecie.
koniec
29 czerwca 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Zapoznać się, zaśmiać, zapomnieć
— Mieszko B. Wandowicz

Krzyż Południa. Rozdroża – fragment 2
— Jakub Ćwiek

Tegoż twórcy

Witaj w ciemnym mieście Grimm
— Magdalena Kubasiewicz

W ponurym mieście Grimm
— Magdalena Kubasiewicz

Dorośnij, Piotrusiu
— Magdalena Kubasiewicz

Uwierz we wróżki
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Maj-czerwiec 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Joanna Słupek, Agnieszka Szady, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Zobaczyć człowieka
— Agnieszka Szady

Bóg od brudnej roboty
— Agnieszka Szady

Powieść, której mogłoby nie być
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.