Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Król Bólu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKról Bólu
Data wydania25 listopada 2010
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08045-37-4
Format824s. 145×205mm; oprawa twarda
Cena59,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Piołunnik

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4

Jacek Dukaj

Piołunnik

29 kwietnia 1986, południe
– Słuchajcie, sierżancie, ja zawsze zamykam, jak wychodzę. W sobotę teczka tu była, wczoraj teczki nie ma. Poszukajcie sami, jak nie wierzycie. No to co, szpiedzy imperialistyczni wsmyrgnęli się przez dziurkę od klucza?
– Obywatelu kapitanie, melduję –
Zadzwonił telefon.
– Rzewiecki.
– Pułkownik chce się z wami widzieć – powiedziała pani Jadzia.
– Oho.
– Sama nie wiem, panie Marcinku, nic mi więcej nie mówił.
– Ale kiedy? Teraz-zaraz?
– Pięć, dziesięć minut.
– A mogłaby pani zapomnieć – no i co tak sterczycie, sierżancie, odmeldować się! – mogłaby pani zapomnieć do mnie zadzwonić na, powiedzmy, kwadransik? – Spojrzałem na zegarek. – Za pięć wpół do. Co? Pani Jadziu kochana.
– Dziesięć minut – oznajmiła sucho.
– Rączki całuję.
Wyjąłem notes. Bombonierka dla pani Jadwigi, jutro zaraz z rana.
Poszedłem do Wątłego. (Przez noc całe skrzydło zaśmierdło nieziemsko). Siedział w pokoju przy otwartym oknie i siorbał kawę zbożową. Wzrok nieco mętny, ale przynajmniej trzyma się prosto. Biurko dalej ktoś czytał gazetę, na pierwszej stronie szaro-czarny Jaruzelski obejmował szaro-czarnego Honeckera, miny mieli, jakby gołąbek pokoju nasrał im do wódki. Płocha myśl z tyłu głowy: czy czornobylina sięgnie także NRD, czy skazi ziemie Niemiec…?
Skinąłem na Wątłego. Zabrał ze sobą kawę. Wyszliśmy na korytarz i do świetlicy za kartoteką.
– Bukalski dzwonił? – spytałem półgłosem. – Albo ten doktor z patologii – odezwał się? Czy ja o czymś nie wiem?
Zajrzał w fusy.
– Mhm, obywatelu kapitanie –
– Nie obywateluj mi, tylko gadaj! – syknąłem. – Młot mnie wezwał. Trup jest z powrotem w kostnicy, wszystko cacy. Bukalski nie piśnie, wisi mi za takie sprawy, że niechby spróbował. No to co, ja się pytam, no to kto? Wy! – Dźgnąłem go palcem w pierś.
– Ale nie moja wina, ledwo przychodzę, a oczy mi się zamykają, nic przecie nie pospałem całą noc, głowa mi lata, o, cud, że w ogóle stanąłem na nogi, no ale ledwo przychodzę, wpada naczelnik i drze mordę: meldować o żywych trupach!
– I tyś się, cymbale, wygadał!
– No nie, nic, ale musiał coś poznać, jak popatrzyłem, no bo mnie zaskoczył, tak wpada i od progu, a ja ciągle tylko o tym studencie myślę, więc on od razu do mnie: poruczniku Wątły! bezpieczeństwo ludowej ojczyzny! nie dziwić się, opowiadać ze szczegółami! resort wie o wszystkim!
– I żeś się wygadał.
– A co miałem zrobić, jak widać już i tak wiedział?
Po co ja mu w ogóle pomagałem? Że dług wdzięczności za tych badylarzy ze „świńskiego wywiadu”? Pluć na idiotę!
– Ileś mu powiedział?
Wyjadał łyżeczką czarne fusy.
– Wszystko – mruknął.
– Wszystko!
– No tak jakoś…
Grzmotnąłem czołem w tablicę z listą wyróżnionych funkcjonariuszy, aż się na ich wysokości Kiszczak i Messner zakołysali w drewnianych ramkach, a Jaruzel zatańczył na gwoździu. Ból zagłuszył ból.
– Uuużebycięszlagnamiejscu –
– Co kapitanowi – kapitan źle się czuje – może wam –
Poczłapałem z powrotem do siebie, żeby połknąć dwie pigułki na wrzody; połknąłem – i już była pora iść do Młota.
Pani Jadwiga wpuściła mnie z lekkim wzruszeniem ramion. Wszedłem, zameldowałem się.
– Siadajcie, Rzewiecki.
Pułkownik Kowalski zamknął jedną teczkę, otworzył drugą, przerzucił kartki, spojrzał na mnie – siedzę z obojętnym wyrazem twarzy – spojrzał, wstał i włączył radio. Popłynęły gwizdy, jęki i szumy.
– Major Czwartoch złożył mi raport z waszej nocnej przygody z porucznikiem – zerknął do papierów – porucznikiem Wątłym.
Milczałem.
– Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, Rzewiecki, ale ja z dołu dostaję co godzina kilka takich meldunków, oficjalnie komenda wojewódzka nie jest powiadomiona, więc nie wiedzą, co z tym robić, i albo zamykają jako wariatów, wiozą na izbę wytrzeźwień, albo odsyłają do wydziałów Służby. Kto jak kto, grabarze zawsze chleją i opowiadają niestworzone historie, ale to się w końcu… Mhm, tak.
Otworzył szufladę, wyjął dwie kartki papieru. Podsunął mi je. Zerknąłem z daleka.
– Obywatelu pułkowniku?
– Wasza delegacja.
Milczałem.
Westchnął ciężko.
– Pojedziecie do Krakowa.
– Tak jest!
– Tu macie podbitkę na służbowy wóz. Nie polegałbym teraz na komunikacji państwowej. Weźmiecie broń. Pobierzcie amunicję.
– Tak jest.
Ostrożnie podniosłem dokumenty. W opisie delegacji wystukano tylko: Z rozkazu płka Kowalskiego. Czas: 30 IV 1986 – 4 V 1986.
– Pytali o mnie w krakowskiej KW?
Pokręcił głową.
– Komenda krakowska nic o tym nie wie. Resort nic o tym nie wie. Pojedziecie, bo ja was wysyłam.
– Tak jest!
– Cieszę się, że nie opuszcza was entuzjazm dla pracy na froncie walki z kontrrewolucją. – Wyjął popularne, zapalił. – Rozumiecie, że wobec wszystkich tych informacji, jakie do mnie docierają – zresztą sami widzieliście w nocy… Muszę przyjąć, że nasz kochany doktor Szajs może jednak mieć rację. Pojmujecie, co to oznacza?
– Nie, towarzyszu pułkowniku.
– I to w was lubię, Rzewiecki, tę beztroską bezmyślność. – Młot strzepnął popiół do czerwono-białej popielniczki marlboro. – Pojedziecie prosto na Wawel. Nie meldujecie się po drodze ani na miejscu. Wiecie, kto tam leży?
– Gdzie?
– W katedrze wawelskiej. W podziemiach, w krypcie. Władysław Łokietek. Kazimierz Wielki. Władysław Jagiełło. Królowa Jadwiga. Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki. Józef Piłsudski.
– Towarzyszu pułkowniku?
– Jeszcze czegoś nie rozumiecie, kapitanie?
– Obawiam się –
– Zastrzelicie ich. Jeśli wstaną. Kula w łeb każdemu.
Radio: kszsz-uiiiiuii-trszszsz.
Milczałem.
Nachylił się ku mnie nad biurkiem.
– No co? Z jednym powstańcem już żeście sobie gładko poradzili. I potem się nie podniósł, prawda? Znaczit, za drugim razem umierają jak wszyscy.
– To są kamienne sarkofagi, nijak z nich nie wylezą, towarzyszu pułkowniku.
– Myślicie, że nikt inny o tym nie pomyśli? Że nie przyjdą, nie pomogą im wyjść? Musicie zdążyć przed nimi.
– Ale dlaczego nie ludzie z krakowskiej komendy? Dlaczego w ogóle ja?
– Polityka to nie wasza sprawa, nie mieszajcie się, to i ona nie będzie się do was mieszać. – Co mówiąc, wyjął spod innych cienki skoroszyt zawiązany czerwoną wstążką; od razu poznałem. Jeśli to Bula go przyniósł i dołożył, co mu tam Filutek naświergotał… Pojadę.
– Tak jest!
Zamigotał interkom. Młot wcisnął guzik.
– Pani Jadziu, prosiłem przecież –
– Bardzo przepraszam, ale mam tu pilny telefon do kapitana Rzewieckiego, zdaje się, że jakiś nagły wypadek w domu, i –
Młot machnął na mnie łaskawie.
– No to idźcie już, kapitanie, idźcie. Musicie się zresztą wyspać przed jutrzejszą podróżą. Nie wyspaliście się, co? Widzę te wory pod oczami. Zawsze powtarzam: nie ma to jak długi, spokojny sen.
Kszsz-uiiiiuii-trszszsz-uiiiiii.
koniec
« 1 2 3 4
8 listopada 2010

Komentarze

08 XI 2010   18:26:33

Ja przepraszam - wiem, że tu kulturalne towarzystwo i nie miejsce na wygłupy tego typu, ale to silniejsze ode mnie:

Braaaaaaaiiinnnssss!!!

Ehem. Już mi przeszło.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Król Bólu i pasikonik
— Jacek Dukaj

Oko potwora
— Jacek Dukaj

Linia oporu
— Jacek Dukaj

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.