Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcin Jamiołkowski
‹Bezsenni›

WASZ EKSTRAKT:
80,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBezsenni
Data wydania20 czerwca 2016
Autor
Wydawca Genius Creations
CyklHerbert Kruk
ISBN978-83-7995-051-5
Format308s. 125×195mm
Cena34,99
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Bezsenni

Esensja.pl
Esensja.pl
Marcin Jamiołkowski
« 1 2 3 4 5 »

Marcin Jamiołkowski

Bezsenni

Ubrany był w długą, ciemną, haftowaną marynarkę o dużych, złotych guzikach, z których tylko jeden był zapięty. Jej poły rozwidlały się na podobieństwo fraka. Pod nią pyszniła się jednorzędowa kamizelka, również haftowana złotem, o guzikach nieznacznie mniejszych.
Do tego bufiaste spodnie, kończące się trochę poniżej kolan, białe jedwabne pończochy, czarne, połyskujące pantofle. I żabot.
Herbert, przypomnij sobie… Kiedy na własne oczy widziałeś żabot?
Majordomus był już w połowie schodów, kiedy uświadomiłem sobie, że Fuksja nie podała mi hasła. Moje trzy towarzyszki wyprzedziły mnie już znacznie i chciałem je dogonić, ale w tym momencie błazen uwiesił się złośliwie mojej nogi.
Miałem go kopnąć? I zapewne uchybić etykiecie?
Jedna z dziewczyn odwróciła się nagle i podeszła do mnie. To była Ochra.
Podeszła blisko i spojrzała mi powłóczyście w oczy.
Corvus – powiedziała cicho, tuż przy moim uchu. – Podziękuj Fuksji.
Błazen zatrząsł się, podzwaniając na mojej nodze.
Ochra odwróciła się, jakby spłoszona, i dołączyła do przyjaciółek.
Schyliłem się do Hieronimusa.
– Słuchaj, chłopie, nie chcesz znaleźć sobie jakiejś innej łydki do obściskiwania? Tamten facet na przykład – pokazałem idącego w moją stronę mężczyznę. – Zobacz, jakie ma zgrabne nogi.
– Y, y, y! – wydobył z siebie błazen.
Dłoń samoczynnie zacisnęła mi się w pięść.
Majordomus zatrzymał się przed dziewczętami, złożył ukłon i pozdrowił je życzliwie. Usłyszałem śmiechy i strzępki rozmowy. Kobiety odwróciły się do mnie i pomachały, a Fuksja przesłała mi krótki pocałunek.
Majordomus zbliżał się do mnie.
– Witam! Witam Obrońcę Miasta. Nazywam się Mirosław Tukk. Proszę za mną.
Schwycił błazna za ucho i odciągnął ode mnie, co przyjąłem z ulgą. Naprawdę nie wiedziałem, jakie konsekwencje poniósłbym, gdybym zrobił to sam.
Tukk odwrócił się, jakby chciał odejść, więc szybko osadziłem go w miejscu słowami:
– Proszę wybaczyć. Zdaje się, że trafiłem na bal maskowy, a, jak pan widzi, nie mam stroju. Czy może mi pan wskazać miejsce, w którym będę mógł się stosownie ubrać?
Mężczyzna posłał mi puste spojrzenie, jakby w ogóle mnie nie usłyszał. Zrozumiałem, że za chwilę otrzymam odmowną odpowiedź, więc nachyliłem się do niego i rzuciłem konfidencjonalnie:
Corvus.
W oczach Mirosława Tukka zapaliło się coś na kształt zawodu.
Wyglądało na to, że naprawdę miałem narobić sporego zamieszania i – urągając zasadom obowiązującym na Dworze – wystąpić pod swoim nazwiskiem.
Ha! Nie ze mną dworskie intrygi! Dziękuję, Fuksjo!
– W takiej sytuacji proszę tędy – ruszył w głąb holu, omijając prowadzące w górę schody.
Ruszyłem za nim.
• • •
Kiedy Majordomus wprowadził mnie na salę balową, ubrany byłem w coś, co – miałem nadzieję – sprawi, że nie będę znacząco wyróżniał się w tłumie gości. Garderoba zaopatrzona była znakomicie. Gdybym zechciał, mógłbym się przebrać nawet za osła. Oczywiście gdybym przypadkiem miał partnera, który chciałby robić za ośli zad. Nie chciałem przebierać się w zupełnie nowy strój, zdjąłem więc tylko kurtkę, zostając w czarnych spodniach i białej koszuli. Wybrałem sobie prostą czarną maskę na oczy w stylu „Zorro – zestaw dla początkujących”, nie kłopotałem się jednak wyborem kapelusza. Za to pan Tukk podał mi piękną, zdobioną szpadę.
Dobyłem ją z pochwy i machnąłem na próbę charakterystyczne „Z”.
Zorro to jednak banał. Powinienem jakoś podkreślić swoją indywidualność, może nawet wymyślić sobie własny pseudonim.
Wyciąłem w powietrzu wielką literę „H”. Pierwsze skojarzenie, jakie mi przyszło do głowy, to „Hydrant”. Słabe. Uśmiechnąłem się do swoich myśli.
Zanim zostałem wprowadzony na salę balową, jeden ze służących zaanonsował głośno parę stojącą przede mną.
– Perseusz i Meduza!
Kobieta ubrana w obcisłą, elegancką suknię oraz mężczyzna w szarej tunice i skórzanej zbroi, z krótkim mieczem u boku, zostali nagrodzeni gromkimi oklaskami.
Przyszła pora na mnie.
– Zorro – szepnąłem, widząc pytające spojrzenie sługi.
– Zorro! – powtórzył głośno.
Oklaski były skąpe i wiele osób roześmiało się. Nie speszyłem się jednak – nie siliłem się przecież na oryginalność. Wkroczyłem głębiej.
Jeśli hol zaskoczył mnie swoim ogromem, tym bardziej zrobiła to sala balowa. Oświetlona przez dziesiątki kandelabrów i upstrzone świecami żyrandole, lśniła złotem, czerwienią, a nawet królewską purpurą. Wzdłuż bocznych ścian stały zastawione jedzeniem stoły, przy których z jednej strony kręcili się goście, z drugiej zaś usługujący im kelnerzy w weneckich maskach, przypominających ptasie dzioby.
Lewa strona pomieszczenia służyła jako parkiet do tańca – kilkanaście par pląsało w rytm walca, wygrywanego przez siedzącą nieopodal orkiestrę. Muzycy również byli przebrani – każdy miał na twarzy wilczą maskę, a ich dłonie skrywały rękawice o długich szponach. Żadnemu jednak to nie przeszkadzało. Grali swobodnie i profesjonalnie.
Środek sali zajmowała kolista, trzypiętrowa fontanna, na szczycie której zasiadał marmurowy Tryton, dumnie dzierżący trójząb. U jego stóp spoczywała wielka, połyskująca muszla. Basen fontanny miał około pięciu metrów średnicy. Coś połyskiwało w nim od czasu do czasu, jakby w wodzie widać było srebrzyste łuski wielkich ryb.
Minęła mnie roześmiana para przebrana za wampiry. A przynajmniej miałem nadzieję, że to tylko przebierańcy. Lubieżne spojrzenie, które rzuciła mi kobieta, ustąpić mogło jedynie śmiałemu wejrzeniu jej partnera. Aż mnie zmroził ten ich przenikliwy, pożądliwy wzrok. Tuż za nimi przebiegł struś. To znaczy ktoś przebrany za strusia. Trochę z boku, na wysokim podium, w stalowej klatce, kusząco poruszały się w rytm muzyki dwie nagie tancerki. Po drugiej stronie sali, na podobnym podium, ich ruchy naśladowało dwóch nagich młodzieńców.
Ruch nad głową. To huśtawka i chichocząca głośno dziewczyna w kolorowych rajstopach. Dwóch facetów przy orkiestrze, wysokich i chudych – jakby byli na szczudłach – pokazywało mnie palcami. Znowu minęła mnie jakaś para. To facet o białej jak śnieg karnacji, ubrany w czarny garnitur i drugi, czarnoskóry, ubrany na biało. Zaśmiali się. Coś otarło mi się o nogawki. Mała dziewczynka w pękatej sukience o bufiastych rękawach, z dłoniami pełnymi brokatu. Zacisnęła je przed moim nosem i dmuchnęła, a pod sufit uleciały kolorowe motyle. Cofnąłem się odruchowo. Znowu ktoś mnie potrącił. Huśtawka nad głową wróciła, wychylając się w drugą stronę. Zamknąłem oczy i odetchnąłem. Ustąpiły zawroty głowy i oszołomienie. Tu było za dużo magii. To ona oszukiwała umysł i utrudniała zrozumienie otaczającej rzeczywistości.
Spróbowałem chwilowo zignorować najbliższe otoczenie i spojrzałem w głąb sali.
Uspokoiłem się.
Nieco dalej, na wprost wejścia, na wielkim łożu, pośród czerwonych, zdobionych poduch, zasiadała sama Złota Królowa. Łoże znajdowało się na niewielkim podwyższeniu, okolonym schodami, a na nich siedzieli paziowie i damy dworu, wszyscy poprzebierani za zwierzęta. Przypomniałem sobie pierwsze spotkanie ze Złotą Panią i uznałem, że najpewniej taka jest obecnie moda wśród dworaków.
Królowa sączyła coś leniwie z pucharka podsuniętego przez młodego chłopca, który – spełniwszy swoją powinność – przycupnął obok łóżka.
Nie wiedziałem, czy etykieta nakazuje podejść i się przywitać, czy wręcz przeciwnie – nie byłem godzien zwracania się bezpośrednio do gospodyni.
Obserwowałem, co zrobią Meduza wraz z Perseuszem. Kierowali się prosto w stronę łoża. Poszedłem za nimi.
Dogoniłem ich, kiedy wstawali z kolan, a królowa machnęła ręką, jakby pozwalając im odejść.
Zbliżyłem się do podwyższenia i skłoniłem najuprzejmiej, jak potrafiłem. Nie był to żaden dworski, skomplikowany ukłon, raczej pełne szacunku pochylenie głowy. Nie chciałem klękać, więc trochę zaryzykowałem.
– Herbert – powiedziała, a mnie na dźwięk jej głosu przeszył dreszcz.
– Moja pani – odpowiedziałem, pochylając się jeszcze niżej.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Nie igraj z ogniem
— Anna Nieznaj

Esensja czyta: Maj 2016
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Lipiec 2016
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Czerwiec 2016
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Anna Nieznaj, Joanna Słupek

Esensja czyta: Maj 2016
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Esensja czyta: Listopad 2015
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.