Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

C.J. Cherryh
‹Cyteen: Powtórne narodziny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCyteen: Powtórne narodziny
Tytuł oryginalnyCyteen: Reborn
Data wydanialistopad 2002
Autor
PrzekładJolanta Pers
Wydawca Solaris
CyklUnia/Sojusz
ISBN83-88431-24-2
Format290s. 120x190mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cyteen: Powtórne narodziny

Esensja.pl
Esensja.pl
C.J. Cherryh
« 1 2 3 4 5 6 »

C.J. Cherryh

Cyteen: Powtórne narodziny

Tak długo rozmawiali z poślizgiem czasowym przez telefon, że przyłapał się na tym, iż dalej w ten sposób mówi, kondensując wszystko w pakiety, nie martwiąc się, że Służba Bezpieczeństwa przyczepi się do pojedynczego zdania. Tu jednak cieszył się większą swobodą. Obiecano mu to. Nie było na zewnątrz nikogo, kto mógłby podsłuchiwać i mogli rozmawiać o wszystkim - oczywiście z wyjątkiem wzmianek o planach ucieczki czy tajnych wiadomościach, na temat Reseune.
Jordan wiedział o obu Projektach, o Ari i Rubinie.
– Cieszę się - rzekł Jordan. - Bardzo się cieszę. Jak tam prace Granta?
– Nigdy nie miał kłopotów, znasz go. - I wtedy zdał sobie sprawę z tego, jak daleko wstecz sięgało to pytanie.
Te wszystkie minione lata. Grant w szpitalu, on sam w rękach Służby Bezpieczeństwa. Jordan przerzucony na przesłuchanie w Nowgorodzie przed odesłaniem go do Planys.
Leżąca przed nim na stole ręka drżała, podniósł ją do ust i próbował się uspokoić.
– Grant… wyszedł z tego bez szwanku. Stabilny jak zawsze. Nic mu nie jest. Serio. Nie wiem, co bym bez niego zrobił. A u ciebie w porządku?
– Na początku było kiepsko. Ale to mały personel, bliska grupa. Mogą tu przyjeżdżać i odjeżdżać, rzecz jasna, i wiedzą, jaka jest moja sytuacja, ale…
O Boże, uważaj. Mogą wykorzystać wszystko, co powiesz, wszystko do czego się przyznasz. Uważaj, co mówisz.
– … Dbamy o siebie nawzajem. Jakoś pomagamy sobie nieść ten ciężar. Myślę, że to wszystko przez tę pustynię na zewnątrz. Albo wariujesz i cię stąd odsyłają, albo ta pustka cię uspokaja. Nawet Ochrona jest tu sensowna. - Prawda, Jim?
Jeden z ochroniarzy siedział na krześle w kącie. Teraz zaśmiał się i oparł wygodnie, ze skrzyżowanymi w kostkach nogami.
Nie azi. Obywatel.
   &nbsnbsp; - W większości przypadków - rzekł strażnik Jim.
– To już dom - rzekł Jordan. - To miejsce stało się domem. Musisz zrozumieć tutejszą mentalność. Wszystkie wiadomości i większość muzyki przechodzi przez stację. Jest nieźle, jeśli chodzi o bieżące wiadomości. Nasze ubrania, książki, taśmy rozrywkowe - przylatują tu przy okazji, a książki i taśmy nie pojawią się w bibliotece, dopóki Ochrona nie zbada świeżego transportu. Więc załoga często wariuje - jakoś trzeba się zabawiać; a najmodniejszą ostatnio taśmą rozrywkową są Echa. Co powinno ci dużo powiedzieć na temat opóźnień.
Tę taśmę wydano trzy lata temu.
– Do licha, mogłem ci przywieźć choćby tuzin.
– Słuchaj, wszystko, co możesz dostarczyć do biblioteki, będzie cenne. Już się poskarżyłem. Wszyscy w zespole się skarżyli, bo garnizon kładzie łapę na wszystkim. Priorytety wojskowe. I to przeszukiwanie bagażu. Nie mogłem cię ostrzec. Mam nadzieję, że w podręcznym bagażu nie masz niczego, na co istnieje tu duże zapotrzebowanie, bo oni tu trzymają żołnierzy, którzy desperacko pożądają ocenzurowano, ocenzurowano i ocenzurowano. Nie wspominając o papierze toaletowym. Nie jesteśmy więc jedyni.
Zaśmiał się, bo śmiał się i Jordan, Paul, a nawet Jim, bo taka myśl była rozpaczliwie, ponuro zabawna. I choć było tyle rzeczy, które nie wydawały się śmieszne na tym pustkowiu, było ulgą wreszcie się przekonać, że Planys jest nie tylko położoną na pustkowiu samotnią, ale miejscem, gdzie ceni się bycie człowiekiem i humor.
Rozmawiali i dyskutowali o teorii, aż ochrypli. Poszli do laboratorium i Jordan przedstawił go członkom załogi, których dotąd nie spotkał, zawsze z Jimem i jego partnerem, azim Ennym. Wypił drinka z Lelem Schwartzem i Milosem Carnath-Morleyem, których nie widział od czasu, gdy miał siedemnaście lat, i zjadł obiad z ojcem i Paulem - oraz Jimem i Ennym.
Nie miał zamiaru spać. Jordan i Paul też nie. Pozwolili mu zostać przez określoną liczbę godzin, a wyspać się mógł w samolocie.
Jim i Enny o 2.00 przekazali służbę innej parze. Do tej chwili Jordan i Paul wykłócali się z Justinem o jego pomysły, krytykowali jego struktury, mówili mu, gdzie się pomylił i nauczyli go o socjologicznych integracjach psychologicznych więcej, niż kiedykolwiek nauczył się z książek Yanniego.
– O Boże - odezwał się o 4.00 rano, podczas przerwy, bo wszyscy byli już zupełni ochrypnięci, a mimo to nadal gadali - gdybym mógł się z wam konsultować…
– W dużym stopniu badasz już poznany obszar - powiedział Jordan - ale nie nazwałbym tego ślepym zaułkiem. Nie wiem, a często tych słów nie wypowiadam - mam nadzieję, że wybaczysz mi arogancję. Sądzę, że warto się tym zająć - nie dlatego bym sądził, że cię to doprowadzi tam, gdzie myślisz, ale po prostu jestem ciekaw.
– Jesteś moim ojcem. Yanni mówi, że jestem stuknięty.
– To Ariane też była.
Spojrzał nagle na Jordana. I poczuł niepokój słysząc, jak Jordan wymawia imię zmarłej bez goryczy.
– Powiedziała mi - rzekł Jordan - kiedy jej zasugerowałem, że sfałszowała wyniki testów - uprzejmie, rzecz jasna - że to właśnie twój esej ją do tego przekonał. Pomyślałem wtedy, że to jej normalna, pogardliwa odpowiedź. Teraz nie jestem już taki pewien widząc, dokąd to doprowadziłeś. Pomagała ci przy tym?
– Przy tym nie. Przy pierwszym… - przy paru, o mało nie powiedział. Aż została zabita. Zamordowana. Strząsnął z siebie to wspomnienie. - Nie traktowałeś mnie wtedy poważnie.
– Synu, to było dość sprytne jak na nastolatka. Ariane niewątpliwie widziała tam coś, czego ja nie dostrzegłem. A teraz Yanni to dostrzega.
– Yanni?
– Napisał do mnie długi list. Naprawdę długi. Opisał mi, nad czym pracujesz. Oznajmił, że jesteś stuknięty, ale gdzieś zajdziesz. Że udaje ci się uzyskać integrację w zbiorach głębokich i on to dostrzega, bo przepuścił to przez komputery Socjologii, ale niczego nie uzyskał - same nieokreślone wyniki, za mało danych, za szeroka dziedzina. Coś takiego. Socjologowie nienawidzą, jak ich komputery udzielają takich odpowiedzi: chyba sobie wyobrażasz, jacy się robią wtedy nerwowi.
Jordan wrócił do stolika, na którym stała herbata i usiadł. Justin opadł na krzesło, drżąc z powodu braku snu, zbyt późnej pory. Oparł się na złożonych dłoniach i słuchał, nic więcej.
– Ariane Emory pomagała w nakreślaniu programów dla Socjologii - rzekł Jordan. - Ja także. Podobnie, jak Olga Emory, James Carnath i kilkunastu innych. Przynajmniej dostarczyłeś im czegoś, co wykracza poza ich zasięg przewidywania, czego nie może ująć uśrednianie przez komputer. Tak właśnie powiedziałem. Nie wiem, to projekcja zakłócająca - kiedy pochodzi od maszyn przechowujących cały paradygmat społeczny. Socjologia, jak sądzę, jest w mniejszym stopniu zainteresowana twoimi dokonaniami niż faktem, że twoje projekty nie dają się rzutować: komputery socjologów są bardzo wrażliwe na wartości ujemne. Zaprogramowano je, żeby to wyłapywały.
Wiedział o tym.
– Zatem w serii albo nie ma wartości ujemnych, albo nie potrafią ich znaleźć. Prześledziły je na trzydziestu pokoleniach i dostały odpowiedź: Nie wiem. Być może dlatego Administracja cię tu przysłała. Reseune jest nagle zainteresowane. Ja też. Muszą się zastanawiać, czy skłamałbym - czy też okłamałbym samego siebie - bo jestem twoim ojcem…
Justin otworzył usta, ale nie powiedział ani słowa. Jordan także zamilkł, czekając na to, co powie; byli też strażnicy i prawdopodobieństwo, że wszystko jest nagrywane do dalszego badania przez Służbę Bezpieczeństwa. A może Administrację.
Nie powiedział więc: Nie pozwolą, żeby mi się udało. Nie chcą, żebym kwestionował ich Projekt własnym sukcesem. Zamknął usta.
Jordan chyba wyczuł niebezpieczeństwo. Mówił więc cicho dalej:
– I oczywiście bym skłamał. Mam mnóstwo motywów, ale moi koledzy w Reseune nie: oni wiedzą, że coś w tym jest, Yanni tak twierdzi, komputery Socjologii potwierdzają, a one na pewno nie mają ukrytych motywów.
Mogliby zamknąć mnie gdzieś daleko jak ciebie, prawda? Jeśli coś się nie wydostanie i nie spowoduje pogwałcenia zasad bezpieczeństwa. Bez względu na to, czemu zaprzecza.
Z jednym wyjątkiem - tego, co powiedział Denysowi - jeśli zniknę z Reseune, pojawią się pytania.
– Nie wiem, czy jest jakaś szansa na to, żeby cię przenieśli do Planys - rzekł Jordan. - Ale najpierw powinienem spytać: czy chciałbyś się przenieść?
Zastygł, przypomniawszy sobie krajobraz za oknem, pustkę, wywołującą głębokie uczucie paniki.
Nienawidził jej. Mimo wszystkich zalet i perspektywy uwolnienia się od nacisków Reseune, Planys wywoływała w nim uczucie przerażenia.
Dostrzegł rozczarowanie na twarzy Jordana.
– Już mi odpowiedziałeś - rzekł Jordan.
– Nie, to nie tak. Posłuchaj, mam problem z obcością tego miejsca. Ale potrafiłbym to pokonać. Tobie się udało.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Przyczajony Fremen, ukryty Harkonnen
— Michał Kubalski

Z trzech stron zgniatany
— Eryk Remiezowicz

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Październik 2002
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Pustynia wciąga nas
— Joanna Słupek

Piekło kiepskiego przekładu
— Eryk Remiezowicz

Ciężkie czasy, lekka lektura
— Eryk Remiezowicz

W fortecach dusze duszą
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.