Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

C.J. Cherryh
‹Cyteen: Powtórne narodziny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCyteen: Powtórne narodziny
Tytuł oryginalnyCyteen: Reborn
Data wydanialistopad 2002
Autor
PrzekładJolanta Pers
Wydawca Solaris
CyklUnia/Sojusz
ISBN83-88431-24-2
Format290s. 120x190mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cyteen: Powtórne narodziny

Esensja.pl
Esensja.pl
C.J. Cherryh
« 1 2 3 4 5 6 »

C.J. Cherryh

Cyteen: Powtórne narodziny

– Powiedzmy, że nie miałem dużego wyboru. Twój wybór jest realny. Tego właśnie nie możesz pokonać. Rozumiem to. Twoje uczucia mogą z czasem ulec zmianie. Ale nie przysparzajmy sobie dodatkowych problemów. Na pewno będziemy mieli w tej pętli Yanniego. Nie ma szans, żeby pozwolili nam coś przesyłać bez dokładnego sprawdzenia zawartości. Popracujemy nad tym - jeśli będziemy mogli. Teraz są zaciekawieni, w to nie wątpię. Nie są aż tak zajęci swoim Projektem, żeby nie dostrzegali potencjału na innym obszarze. A to, synu, jest zarówno plusem jak i minusem. Widzisz, jak się troszczą o moje samopoczucie.
– Ser - odezwał się strażnik.
– Przykro mi - rzekł Jordan i westchnął, patrząc na Justina przez długą chwilę, a na jego twarzy malowały się trzeźwe emocje.
Nie jest tu wolny, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Udało mu się i pozyskał ochronę, ale ta stała się więzieniem.
Poczuł ucisk w gardle, częściowo żal, częściowo panikę. Przez jeden straszny moment chciał wyjść, natychmiast, jeszcze przed świtem. To jednak byłoby głupie. On i Jordan mieli tak mało czasu. Dlatego pozostali całą noc na nogach i doprowadzili się do skraju wytrzymałości, pozwalając sobie na zbytnią uczciwość.
Do licha, odszedł, kiedy byłem dzieckiem, a teraz nie jestem pewien, jak mnie postrzega. Jako mężczyznę? Czy jako kogoś dorosłego? Może nawet kogoś trochę obcego. Ja go znam, a on tak mało wie o tym, kim teraz jestem.
Żeby ich wszystkich szlag trafił.
Nie ma sposobu, żeby to nadrobić. Nie możemy nawet mówić sobie rzeczy, które pozwoliłyby nam lepiej się poznać. Nie wolno okazywać emocji przed naszymi prześladowcami.
Odwrócił wzrok, spojrzał na Paula, siedzącego przy stole w milczeniu, i pomyślał, że ich życie musi przypominać jego życie z Grantem - tłumiona frustracja z powodu słów, jakich nie mogą wypowiedzieć.
Tu nie jest inaczej niż w Reseune - pomyślał. Nie dla Jordana. Tak naprawdę to nie, bez względu na to, jakich pozorów by temu nie nadali. Nie może mówić, nie ośmieli się.
Dla Warricków wszędzie jest jak w Reseune.
2.
– Pracujemy do późna? - spytał strażnik, zatrzymując się w drzwiach, a serce Granta podskoczyło i zaczęło mocno bić; podniósł wzrok znad biurka.
– Tak - odparł.
– Ser Warricka nie ma?
– Nie ma.
– Chory?
– Nie.
Miejsce pobytu Justina widniało na liście niezbędnych informacji wymaganych przez Administrację. To był jeden z warunków. Były pewne sprawy, których nie mógł powiedzieć, a cisza była dla biologicznego trudna do zniesienia. Człowiek popatrzył na niego przez chwilę, mruknął coś, zmarszczył brwi i ruszył w dalszy obchód.
Grant wypuścił powietrze, ale napięcie nie ustępowało, gdzieś w głębi płynął strumień adrenaliny, strach, który rósł od chwili, gdy Justin powiedział mu o podróży do Planys.
Justin poleciał tam sam, bo taki był jeden z warunków narzuconych przez Administrację. Odsunął od siebie troskę Justina o niego samego i nie chciał na ten temat rozmawiać, bo wiedział, że Justin poleciałby do ojca na każdych warunkach, musiał lecieć: Grant nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia.
Bał się jednak, a strach stał się silniejszy, gdy zobaczył odrywający się od ziemi samolot, oraz gdy samotnie wracał do Reseune.
Tłumaczył sobie, że po części jest to zwykły niepokój: polegał na Justinie, nie rozstawali się ze sobą od afery związanej ze śmiercią Ariane, a rozstanie w naturalny sposób wywołało złe wspomnienia.
Z prawnego punktu widzenia nie pozostawał pod opieką Justina. Jego Opiekunem było Reseune. Kiedy więc Justina tu nie było i nie mógł zrobić niczego, by przeciwstawić się Administracji czy wykorzystać wpływy Jordana w celu zapewnienia mu ochrony, nie miał żadnych praw. Justin podejmował ryzyko, gdyż podróżując musiał oddać się całkowicie w ręce Służby Bezpieczeństwa Reseune - która mogła zaaranżować wypadek. W przypadku Granta było prawdopodobne, że zabiorą go do laboratoriów, gdzie przesłuchają lub - co gorsza - poddadzą działaniu głębokiej hipnotaśmy.
Powtarzał sobie, że panikowanie nie ma sensu, bo i tak nie mógł niczemu przeciwdziałać, nie mógł się ukryć ani niczego zrobić, by ich powstrzymać. Gdyby rzeczywiście mieli wobec niego plany.
Pierwszej samotnej nocy, kiedy towarzyszyły mu tylko ciche odgłosy wielkiego, pustego apartamentu i nie miał pojęcia, co się dzieje po drugiej stronie planety, wstrzyknął sobie jedną z dawek adrenaliny, jakie trzymali w mieszkaniu, wraz z powalającą dawką narkotyku, a do tego jeszcze wziął kat.
Siedział po turecku po swojej stronie łóżka i nurkował w najgłębszych czeluściach, jakie sam dla siebie otworzył, zmieniając wszystko krok po kroku, w skupieniu, które sprawiało, że skóra pokrywała mu się potem, a on czuł się rozkojarzony i słaby.
Nie wiedział, jak podziała kombinacja adrenaliny z narkotykiem działającym nasennie; nie wiedział, co może zrobić, czy wyszedł już z mgły narkotyku i zakończył wysiłek, ale serce waliło mu jak młotem i nie był w stanie zrobić nic, poza padnięciem twarzą na łóżko i liczeniem uderzeń serca w nadziei, że to go nie zabije.
Projektant, który dobrał się do własnych zbiorów i zaczął je przemieszczać, to po prostu dureń.
Nie różniło się to jednak bardzo od tego, co robił moduł testowy dla azich, organizując ich podziały mentalne i sterując stopniem zintegrowania nowej taśmy. Była to kwestia gruntownej znajomości własnej mapy mentalnej.
Wyłączył komputer, zgasił światło i wychodząc zamknął na klucz drzwi do biura, po czym szedł opustoszałym korytarzem do pustego mieszkania i czekał w nim na kolejną noc.
Reakcje aziego, niejasne i pierwotne, sugerowały udanie się do innego Opiekuna. Szukanie pomocy. Wzięcie pigułki. Odrzucanie stresu na poziomach głębokich.
Oczywiście wybór pierwszego wariantu byłby głupi; wcale go to nie kusiło. Jednak wzięcie pigułki i przespanie całej nocy mocnym snem było niezmiernie kuszące. Jeśli zaaplikuje sobie wystarczająco mocną dawkę, prześpi noc i rano odbierze Justina z lotniska: było to rozsądne, a nawet zalecane, bo środek uspokajający byłby poważnym problemem dla każdego, kto przyszedłby po niego. Więc gdyby w ostatnim momencie podjęli jakieś próby…
Nie, spowodowanie opóźnienia samolotu było proste. Zawsze mieli więcej czasu do dyspozycji, gdyby zdecydowali, że go potrzebują.
Zdecydował, że nie będzie sobie aplikował środków uspokajających dlatego, że dostrzegał pewne korzyści w poradzeniu sobie bez nich; ta myśl najwyraźniej nie pochodziła z logicznych głębin jego umysłu - choć dostrzegał pewne korzyści w hormonalnym uczeniu się, którego nie dopuszczał jednostajnie rozsądny, chroniony sposób weź-taśmę-i-wszystko-będzie-dobrze. Gdyby istniał świat azich, wszystko byłoby czarne albo białe i bardzo, ale to bardzo wyraźne. To szarości myślenia strumieniowego tworzyły naturalnie poczętych ludzi. Szare reakcje w szarych wartościach, nabyte dzięki hormonalnej niestabilności.
Ból nie sprawiał mu przyjemności. Ale dostrzegał wartość produktu ubocznego.
Dostrzegał także korzyści płynące ze środka nasennego w kieszeni, podwójnej dawki w ciśnieniowej strzykawce, bo jeśli mają zamiar go gdziekolwiek zabrać, zafunduje im poważny problem medyczny.
3.
Nelly dalej miała problemy, zauważyła Ari.
– Musimy z nią bardzo uważać - rzekła Ari do Floriana i Catlin, podczas narady w pokoju azich, kiedy Nelly była w jadalni i pomagała Seely’emu w sprzątaniu.
– Tak, Sera - odparł poważnie Florian; Catlin nie odezwała się, co było normalne: ona zawsze pozwalała Florianowi mówić, jeśli się na coś zgadzała. Co wcale nie oznaczało, że była nieśmiała. Po prostu taka już była.
Nelly ostro zbeształa Catlin, która w salonie pokazywała Ari, jak wykonać rzut znad ramienia.
– Zrobisz sobie krzywdę! - wrzasnęła Nelly. - Florian, Catlin, powinniście mieć więcej rozsądku!
W istocie skarga powinna zostać skierowana do Floriana, bo to on był na podłodze. Udawał Wroga. Florian był w tym dobry: potrafił wylądować i błyskawicznie stanąć na nogi, ale Catlin nie uczyła jej, co się robi potem, tylko najpierw, więc Florian leżał spokojnie, a Catlin pokazywała Ari, co zrobić, żeby już więcej nie wstał.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Przyczajony Fremen, ukryty Harkonnen
— Michał Kubalski

Z trzech stron zgniatany
— Eryk Remiezowicz

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Październik 2002
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Pustynia wciąga nas
— Joanna Słupek

Piekło kiepskiego przekładu
— Eryk Remiezowicz

Ciężkie czasy, lekka lektura
— Eryk Remiezowicz

W fortecach dusze duszą
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.