WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | 1633 |
Tytuł oryginalny | 1633 |
Data wydania | 28 lutego 2007 |
Autorzy | David Weber, Eric Flint |
Wydawca | ISA |
Cykl | Odłamki Assiti |
ISBN | 978-83-7418-139-6 |
Format | 608s. 135×205mm |
Cena | 35,90 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
1633Eric Flint, David Weber
Eric Flint, David Weber1633– Kogo chcesz oszukać? – burknął kiedyś do Rebeki, gdy ta ze złością wyrażała się o żarliwości Gretchen, połączonej z kompletnym lekceważeniem zawiłości sytuacji politycznej. Właśnie skończyli śniadanie i Mike pomagał żonie zmywać naczynia. Choć już zdążyła się do tego przyzwyczaić, wciąż jednak urzekało ją to, że ktoś tak bardzo męski pomaga jej w kuchennych obowiązkach. – Jak przyjdzie co do czego, jedynymi ludźmi, na których naprawdę będę mógł polegać – pomijając moich górników, nowe związki zawodowe i pewnie też nowe kółka rolnicze Williego Raya – będą Gretchen i jej popierdzielone dzieciaki. Mike wytarł ostatni talerz i włożył go do szafki. – Oczywiście wiadomo, że teraz jesteśmy w łaskach u Szwedów. Gustaw Adolf jest naszym przyjacielem, a kanclerz Oxenstierna pewnie też. Nie zapominaj jednak, że to jest król, a szlachcic Axel Oxenstierna jest w takim samym stopniu oddany arystokracji, w jakim Gretchen tych drani nienawidzi. Jeśli los się odwróci… Wyjrzał przez okno kuchenne ich domu w Grantville i zdecydowanie pokręcił głową. – Chociaż Gustaw II Adolf będzie się strasznie wzbraniał, to jednak w mgnieniu oka poderżnie nam gardła, jeśli tylko pojawią się niesprzyjające okoliczności. A jak nas zabraknie, Gretchen i jej skrajni demokraci z komitetów korespondencyjnych staną się tylko karmą dla psów – i bądź pewna, że ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ilekroć wkurzam ją gadaniem o „kompromisie z zasadami”, ona wie, że potrzebuje mnie tak samo, jak ja potrzebuję jej. Gdy odwrócił się od okna, w jego błękitnych oczach tańczyły radosne iskierki. – Poza tym ona niesamowicie się przydaje. Czytałaś o amerykańskim ruchu na rzecz obrony praw obywatelskich, prawda? Rebeka przytaknęła. Wprost pożerała książki o historii Stanów Zjednoczonych (tak naprawdę to o historii wszystkich krajów, ale Stanów Zjednoczonych w szczególności), odkąd Mike ocalił ją i jej ojca przed bandą maruderów. Wydarzyło się to tego samego dnia, kiedy pojawił się Ognisty Krąg. Dwa lata temu – a Rebeka bardzo szybko czytała. Przeczytała naprawdę dużo książek. Mike uśmiechnął się. – Opowiem ci pewną anegdotę. Malcolm X powiedział kiedyś, że biały establishment tylko dlatego chce rozmawiać z wielebnym Martinem Lutherem Kingiem, że nie chce rozmawiać z nim. I mniej więcej tak to się właśnie przedstawia, jeśli chodzi o mnie i Gretchen. Jakieś poruszenie za oknem musiało przykuć jego uwagę, ponieważ Mike na chwilę się odwrócił. Cokolwiek ujrzał, wywołało to szeroki uśmiech na jego twarzy. – O wilku mowa… Pozwól na chwilę, skarbie, a zobaczysz, o co mi chodzi. Rebeka podeszła do okna i ujrzała Harry’ego Leffertsa przechadzającego się po ulicy. Było wcześnie rano, a wnosząc po jego wielce usatysfakcjonowanej minie, Harry spędził noc w towarzystwie jednej z dziewcząt, które lgnęły do niego niczym muchy do miodu. Harry był przystojnym młodzieńcem, obdarzonym zuchwałą pewnością siebie i beztroskim poczuciem humoru, co przyciągało rozliczne młode niewiasty. Zdziwiła się nieco. Miłosne podboje Harry’ego wydawały się nie mieć żadnego związku z dyskusją, którą prowadziła z Michaelem. Patrząc jednak, jak zawadiacko Harry maszeruje – nic przesadnego, po prostu lekka zadziorność młodego, niesamowicie pewnego siebie człowieka – Rebeka zaczęła rozumieć. Te cechy Harry’ego, które podobały się kobietom, nie musiały się podobać mężczyznom, zwłaszcza tym, którzy postanowili nie wchodzić mu w drogę. Ci, którzy to zrobili, bardzo szybko dowiadywali się, co Amerykanie rozumieją pod pojęciem „twardziel”. Harry był dobrze umięśniony, a jego umysł dorównywał zatwardziałością jego ciału. Kiedy chciał, potrafił być naprawdę przerażający. – Czy mówiłem ci, jak zawsze wykorzystywałem Harry’ego w trakcie negocjacji? – wymruczał jej do ucha Mike. – Kiedy jeszcze byłem związkowcem? Rebeka pokręciła głową, a następnie zachichotała, gdy pomruk Mike’a przerodził się w coś bardziej intymnego z językiem i uchem w rolach głównych. – Przestań! – Odepchnęła go z rozbawieniem. – Mało ci po zeszłej nocy? Mike wyszczerzył zęby i powoli zaczął się zbliżać. – Widzisz, zawsze dbałem o to, żeby zabierać Harry’ego na negocjacje z przedstawicielami firmy. Cały czas siedział w kącie, a gdy tylko zaczynałem przebąkiwać o pójściu na kompromis, warczał i spoglądał na mnie z wściekłością. To było jak czary – skutkowało w dziewięciu na dziesięć przypadków. Rebeka ponownie zachichotała i wymknęła się mężowi, choć nieszczególnie, bo znalazła się w kącie kuchni. – Mniej więcej tak właśnie widzę rolę Gretchen – wymruczał Mike. Zbliżał się coraz bardziej. Pomruk stał się delikatnie chropawy. – Europejscy arystokraci szczerze mnie nienawidzą, ale jak zobaczą Gretchen siedzącą w kącie i warczącą… Znalazła się w potrzasku. Mike był wytrawnym strategiem i natychmiast ją dopadł. – Owszem – powiedział. – Tak się składa, że mało mi po zeszłej nocy. • • • Na wspomnienie tego, co nastąpiło później, Rebece zrobiło się nieco cieplej w sercu – równocześnie jednak stało się to źródłem pewnej frustracji. Zazdrościła Jeffowi i Gretchen, że mogli w tę podróż wyruszyć razem, szczególnie wtedy, gdy do jej uszu dobiegały odgłosy z sąsiedniej sypialni, a ona usychała z tęsknoty za własnym łóżkiem w Grantville. Za Mike’iem i jego cudownym gorącym ciałem. Lecz… nie było takiej możliwości, żeby Mike pojechał z nimi. Był prezydentem Stanów Zjednoczonych i obowiązki nie pozwalały mu na nieobecność dłuższą niż kilka dni. Jej twarz musiała coś zdradzić, bo ujrzała, że Gretchen uśmiecha się z lekką radością, ale i z pełną satysfakcją. Gretchen i Jeff mogli dla innych stanowić „dziwną parę”, Rebeka wiedziała jednak, że obydwoje są sobie równie oddani, jak ona i Mike. A wnioskując po nocnych odgłosach („Noc po nocy, niech to szlag!”), łączyła ich też równie wielka namiętność. Może jednak źle odczytała ten uśmiech. Żarliwe przekonania Gretchen same w sobie często sprawiały, że była radosna i pełna satysfakcji. – A czego się spodziewałaś? – zapytała młoda Niemka. – Przecież to kardynał! Ten sam cuchnący wieprz, który rok temu chciał zarżnąć nasze dzieci w szkole – nie zapominaj o tym. Rebeka nie zapomniała. W trakcie rozmowy z Richelieu to wspomnienie było w gruncie rzeczy równie pomocne, jak rady jej męża. Kardynał może i był pełen wdzięku i uroku, jednak ani na moment nie zapomniała, że potrafi być bezlitosny niczym żmija – i z równie zimną krwią zabijać. Pomimo tego… Zawsze będzie pewna różnica między tym, jak postrzega świat Gretchen, a jak go widzi Rebeka Stearns z domu Abrabanel. Dla niej okrucieństwa popełnione przez władców Europy zawsze majaczyły gdzieś na horyzoncie. Z Gretchen było inaczej. Na własne oczy widziała, jak mordują jej ojca; zgwałciła ją banda najemników, a następnie zaciągnęła do swego obozu; lata wcześniej inna banda najemników zabrała jej matkę i nie wiadomo było, jaki spotkał ją los; połowa rodziny była martwa bądź też w inny sposób rozbita – a wszystkie te potworności wynikały z tego, że europejscy arystokraci postanowili się spierać o przywileje. To, że przy okazji zrujnują całe Niemcy i wyrżną ćwierć ludności, nie stanowiło dla nich najmniejszego problemu. Rebeka sprzeciwiała się takim rządom arystokracji i dlatego postanowili wraz z mężem wprowadzić nowy, lepszy ustrój. Nie znała jednak takiej czystej nienawiści, jaką czuła Gretchen. Doskonale wiedziała, że Niemka nie dostrzegłaby czaru i wdzięku w Jego Eminencji, kardynale Richelieu. Cały czas starałaby się w myślach dopasować pętlę do jego długiej arystokratycznej szyi. – Być może – mruknęła do samej siebie – to wcale nie byłby taki zły pomysł. – Słucham? – zapytał Heinrich. Twarz majora również była pogodna. Mimo młodego wieku – Heinrich skończył zaledwie dwadzieścia cztery lata – ów były najemnik widział już więcej przelanej krwi, niż większość żołnierzy w różnych okresach historycznych widziała przez całe swe życie. Rebeka niewątpliwie lubiła Heinricha, jednak jego obojętność na cierpienie momentami ją przerażała. Może nie tyle sama obojętność, co przyczyna tej obojętności. Heinrich Schmidt był z natury człowiekiem raczej dobrodusznym, ale długi czas spędzony w armii Tilly’ego, po tym, jak w wieku piętnastu lat został przymusowo do niej „wcielony”, pozostawiły na nim żelazną skorupę. Gdy tylko dostał szansę, z chęcią zgłosił się na ochotnika do armii amerykańskiej. I Rebeka była pewna, że na swój sposób Heinrich jest równie oddany swej nowej ojczyźnie, jak ona sama. W dalszym ciągu jednak często wychodził z niego bezduszny najemnik. – Nieważne – odparła. – Właśnie sobie przypomniałam – skinęła głową w stronę Gretchen – że Richelieu jest zdolny do wszystkiego. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Angielscy łucznicy kontra obcy
— Beatrycze Nowicka
Cudzego nie znacie: My już są Amerykany
— Miłosz Cybowski
Kosmiczne nudy
— Michał Foerster
Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec
Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski
Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz
Odpowiedź jest oczywista
— Magda Fabrykowska
Krótko o książkach: Listopad 2001
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek
Obszernie o niczym
— Jarosław Loretz
Bóg, Honor i Ojczyzna
— Magda Fabrykowska