WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Dzienny Patrol |
Tytuł oryginalny | Дневной Дозор |
Data wydania | styczeń 2004 |
Autorzy | Siergiej Łukjanienko, Władimir Wasiliew |
Przekład | Ewa Skórska |
Wydawca | Książka i Wiedza |
Cykl | Patrole |
ISBN | 83-05-13323-0 |
Format | 348s. 145×205mm |
Cena | 34,— |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Dzienny PatrolSiergiej Łukjanienko, Władimir Wasiliew
Siergiej Łukjanienko, Władimir WasiliewDzienny Patrol– Co wy tam robicie, chłopaki? – spytałam ostro. Z wampirami i wilkołakami nie ma się co certolić. Prymitywne bydło… Wampiry to jeszcze w dodatku plugastwo. A jak się przy sadzą, jak chcą pokazać, że wcale nie są gorsi od magów i wiedźm! – Chodź no tutaj, Alicjo! – zawołał Witalij, nie odwracając się. – Zobacz, jaki numer! Kostia wyprostował się gwałtownie i lekko stropiony cofnął o krok. Podeszłam i zdumiona utkwiłam wzrok w podłodze. U nóg Witalija miotała się mała, szara myszka. Na przemian nieruchomiała i podskakiwała, albo zaczynała piszczeć i rozpaczliwie młócić łapkami powietrze. Przez chwilę nic nie rozumiałam, w końcu popatrzyłam przez Zmrok. Aha. Obok przerażonej myszki stało wielkie kocisko, wyciągające do niej łapę i kłapiące paszczą. Oczywiście iluzja, w dodatku prymitywna, stworzona na użytek gryzonia. – Patrzymy, ile jeszcze wytrzyma! – oznajmił radośnie Witalij. – Obstawiam, że najpóźniej za minutę zdechnie ze strachu. Opuściłam rękę i podniosłam oszalałą z przerażenia mysz. Mały, puszysty kłębuszek drżał na mojej dłoni. Leciutko dmuchnęłam i wyszeptałam odpowiednie słowo. Mysz przestała drżeć, wyciągnęła się na dłoni i usnęła. – Żal ci? – zapytał z lekką urazą Witalij. – Alicjo, w twoim fachu takie stworzenia powinno się żywcem gotować w kotle! – Owszem, jest kilka takich zaklęć – przyznałam. – Są również takie, do których potrzebna jest wątroba wilkołaka zabitego podczas pełni księżyca. Oczy wilkołaka rozbłysły złością, ale nic nie powiedział. Za słaby był w uszach, żeby do mnie startować. Może jestem tylko zwykłą wiedźmą patrolującą, ale przecież nie najemnym wilkołakiem! – Powiedzcie mi chłopcy, z łaski swojej, co należy zrobić przy stwierdzeniu na terenie gryzoni, karaluchów, much i komarów… – powiedziałam leniwie. – Aktywować amulet deratyzacyjny – odparł niechętnie Witalij. – Jeśli natomiast okaże się, że amulet na dane stworzenie nie działa, należy przejawić czujność, pojmać je i przekazać dyżurnemu magowi w celu sprawdzenia. – Czyli wiedziałeś. Nie ma więc mowy o przeoczeniu… Aktywowaliście amulet? – zapytałam. Wilkołak zerknął na wampira. Odwrócił wzrok. – Nie… – Ach tak. Niewykonanie instrukcji. Jako starszy oddziału otrzymujesz naganę. Powiadomić dyżurnego. Wilkołak milczał. – Powtórzcie, wartowniku. Witalij zrozumiał, że sprzeciw nie ma sensu, i powtórzył. – Proszę przystąpić do pełnienia obowiązków służbowych – powiedziałam i poszłam w stronę windy, niosąc mysz na dłoni. – Smacznego… – burknął wilkołak. Co za kompletny brak dyscypliny. Zwierzęca połowa ich istoty zazwyczaj bierze górę. – Mam nadzieję, że w prawdziwej walce wykażesz się choćby połową tej odwagi, którą wykazała się mysz – odparłam. Wchodząc do windy, pochwyciłam spojrzenie Kostii – wydawało mi się, że młody wampir jest stropiony i chyba zadowolony, że okrutna zabawa została przerwana. Wkraczając do biura z myszą w ręku, zrobiłam furorę. Anna Lemieszowa, kierownik naszej zmiany, już chciała rozpocząć swoją zwykłą tyradę o lekceważącej dyscyplinę młodzieży: „Za czasów Stalina za pięciominutowe spóźnienie wysłaliby cię na Kołymę, do obozów, warzyć ziele…”, ale na widok myszki oniemiała. Lenka Kiriejewa pisnęła i zawołała: „Jaka śliczna!”. Żanna Gromowa zachichotała i spytała, czy nie chcą czasem przygotować złodziejskiego eliksiru, którego nieodzownym składnikiem jest gotowana mysz, i co właściwie mam zamiar kraść. Ola Mielnikowa, kończąc malowanie paznokci, pogratulowała mi polowania. Położyłam myszkę na stole z taką miną, jakbym robiła to codziennie i opowiedziałam o rozrywce wartowników. Anna pokręciła głową. – Dlatego się spóźniłaś? – Dlatego też – przyznałam się uczciwe. – Anno Tichonowna, miałam strasznego pecha do komunikacji, a tu jeszcze ci nicponie wartownicy! Anna Lemieszowa – mimo młodego wyglądu – jest starą i doświadczoną wiedźmą. Ma około stu lat i widziała takie rzeczy, przy których znęcanie się nad myszką mogłoby się wydać niewinną zabawą. A jednak wykrzywiła wargi: – Te wilkołaki za nic mają służbę. Gdy staliśmy pod Rewlem, krążyło takie powiedzonko: „Stawiasz na warcie wilkołaka, postaw przy nim wiedźmę do pilnowania”. Co by się stało, gdyby w tym czasie wpadła grupa sił Światła? Przecież to właśnie oni mogli wpuścić mysz. Skandal. Moim zdaniem potraktowałaś ich zbyt łagodnie. – Trzeba było wybatożyć – podsunęła cicho Kiriejewa, potrząsając rudą grzywą. Ta to ma włosy! Jedno tylko jest pocieszające – że cała rezsta już się tak nie udała… – Tak, praktyka chłosty została niesłusznie zniesiona – odparła chłodno Anna. – Wyrzuć to stworzenie za okno, Alicjo. – Szkoda myszki – sprzeciwiłam się. – Właśnie przez takich cymbałów jak Witalik w świadomości społeczeństwa tworzy się karykaturalny obraz Ciemnych! Łajdaki, sadyści, zboczeńcy… Po co dręczyć mysz? – Następuje pewne wydzielenie się energii – powiedziała Ola zakręcając lakier. – Ale malutkie… Pomachała w powietrzu rękami. Żanna prychnęła drwiąco: – Wydzielenie! Na stworzenie iluzorycznego kota zużyto tyle mocy, że teraz należałoby zamęczyć kilogram myszy! – Możemy to policzyć – zaproponowała Ola. – Zamęczymy mysz, podliczamy wydzielenie się mocy… tylko potrzebna będzie waga. – Ale jesteście… – powiedziała gniewnie Lena. – Brawo, Alicjo! Mogę zabrać tę myszkę? – Po co? – zapytałam zazdrośnie. – Podaruję córeczce. Człowieczek ma sześć lat, już czas, by zaczęła się o kogoś troszczyć. Dla dziewczynki to ważny element wychowania. Zapadła niezręczna cisza. Rzadko się zdarza, by Innemu urodziło się dziecko-Inny. Bardzo rzadko. Wampirom jest łatwiej – same mogą przeprowadzić inicjację swojego dziecka, łatwiej jest też wilkołakom – ich dzieci zazwyczaj otrzymują w spadku wilkołacze zdolności. A my i Jaśni mamy niewielkie szanse. Lena też nie miała szczęścia, mimo że jej mąż jest magiem Ciemności, byłym pracownikiem Dziennego Patrolu, który obecnie z powodu odniesionej rany przeszedł na emeryturę i zajmuje się interesami. – Myszy nie żyją długo – zauważyła Ola. – Mała się zapłacze… – Ta będzie żyła – uśmiechnęła się Lena. – Co najmniej dziesięć lat. Już my z Pawłem się o to postaramy. – W takim razie bierz! – Wielkodusznym gestem wskazałam mysz. – Przyjdę kiedyś ją odwiedzić. – Mocno ją uśpiłaś? – spytała Lena, podnosząc myszkę za ogonek. – Do wieczora pośpi na pewno. – Dobrze. Zaniosła zwierzątko na swoje biurko, wysypała z pudełka dyskietki i tam schowała. – Kup klatkę – poradziła Olga, oglądając swój manikiur. – Albo akwarium. Jak ucieknie, wszystko wam pogryzie i jeszcze nabrudzi. Anna Tichonowna, przyglądająca się nam w zadumie, w końcu klasnęła w dłonie. – Dobrze, dziewczęta. Wystarczy tej zabawy. Nieszczęsne stworzenie zostało uratowane i znalazło nowy dom. Zapanował porządek i piękno. Teraz zaczynamy instruktaż. Jest ostrą kierowniczką, ale nie jest zła. Nikogo bez potrzeby nie gania, pozwoli się powygłupiać i wcześniej wyjść. Ale gdy zaczyna mówić poważnie o pracy – spory nie mają sensu. Dziewczęta zajęły swoje miejsca. Gabinet jest malutki. Jak cały budynek, nie został przewidziany na obecny skład Patrolu. Mieszczą się tu tylko cztery małe stoliki dla nas i jedno duże biurko, zaanektowane przez Annę Tichonowną. Ten gabinet zawsze przypominał mi szkolną klasę w jakiejś małej wiosce, klasę na cztery uczennice i jedną nauczycielkę. Lemieszowa poczekała aż włączymy komputery i wejdziemy do sieci, i dopiero wtedy odpowiednio modulowanym głosem zaczęła: – Dzisiejsze zadanie jest łatwe: patrolowanie południowo-wschodniej Moskwy. Wybierzcie sobie partnerów spośród wolnych agentów operacyjnych. Zawsze chodzimy na patrole parami, przeważnie jedna wiedźma plus jeden wilkołak, ewentualnie wampir. Jeśli wprowadzony zostaje stan gotowości, zamiast zwykłych operacyjnych przydzielają nam wiedźmina albo któregoś z młodszych magów. Ale to zdarza się rzadko. – Lenoczka, ty patrolujesz Wychino i Lublino… Kiriejewa, która właśnie ukradkiem włączyła pasjansa na swoim komputerze, drgnęła, w odruchu niezadowolenia. Rozumiałam ją. Dwie ogromne dzielnice, w dodatku tak daleko. Oczywiście, ze sporu nic nie wyjdzie, Anna Tichonowna zawsze postawi na swoim, ale Kiriejewa po prostu nie mogła nie okazać oburzenia. W tym momencie na stole Lemieszowej zadzwonił telefon. Popatrzyłyśmy na siebie i nawet Kiriejewa spoważniała. To było bezpośrednie połączenie z dyżurnym agentem operacyjnym, ten telefon nie dzwoni bez potrzeby. – Tak? – powiedziała Lemieszowa. – Tak… Oczywiście. Rozumiem. Przyjęłam. Jej spojrzenie na chwilę zmętniało – dyżurny mag przesyłał jej telepatycznie informacje. A więc sprawa jest poważna. A to oznacza pracą. – Na miotły! – wyszeptała cichutko Lenka. To było nasze tradycyjne powiedzonko. – Ciekawe, kogo wyślą. Gdy Anna Tichonowna odłożyła słuchawkę, jej twarz była skupiona i twarda. – Dziewczęta, do samochodu. Wszystkie. Szybko! I żadnych „na miotły”… Czyli sprawa jest bardzo poważna. A to oznacza walkę. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz
Krótko o książkach: Prawdziwa historia komunizmu
— Jarosław Loretz
Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja czyta: Październik 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Trzy miasta i trzej magowie – część pierwsza
— Beatrycze Nowicka
Jesteśmy inni
— Magdalena Kubasiewicz
Mam takie życzenie…
— Magdalena Kubasiewicz
Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz
Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski
Za wolność naszą i waszą!
— Sebastian Chosiński