WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Amerykańscy bogowie |
Tytuł oryginalny | American Gods |
Data wydania | 25 stycznia 2008 |
Autor | Neil Gaiman |
Przekład | Paulina Braiter |
Wydawca | MAG |
ISBN | 978-83-7480-090-7 |
Format | 608s. 125×195mm |
Cena | 25,— |
Gatunek | fantastyka |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Amerykańscy bogowieNeil Gaiman
Neil GaimanAmerykańscy bogowie– Może. Nie chcesz mnie? – Przesuwa dłonią po ciele, od ud po piersi w geście prezentacji, jakby demonstrowała nowy produkt. Czerwony jedwabny szalik zarzucony na lampę w rogu nadaje barwę światłu. Mężczyzna patrzy na nią głodnym wzrokiem, bierze świecę i wsuwa do świecznika. – Masz czym zapalić? Wręcza mu pudełko zapałek, a on wyjmuje jedną i zapala knot. Przez moment płomyk mruga, potem rozjarza się i uspokaja. Jego migotanie sprawia, że pozbawiona twarzy figurka, złożona z bioder i piersi, jakby zaczynała się poruszać. – Wsuń pieniądze pod posążek. – Pięćdziesiąt dolców. – Tak – mówi. – A teraz chodź, kochaj się ze mną. Mężczyzna rozpina dżinsy i zdejmuje koszulkę, a ona masuje brązowymi palcami jego białe ramiona, po tym obraca go i zaczyna pieścić rękami, palcami i językiem. Mężczyzna ma wrażenie, że światła w czerwonym pokoju przygasły. Jedyny blask daje płonąca jasno świeca. – Jak się nazywasz? – pyta. – Bilquis – odpowiada ona, unosząc głowę. – Przez q. – Jak? – Nieważne. Mężczyzna już dyszy. – Chcę cię pieprzyć – mówi. – Muszę cię pieprzyć. – W porządku, złotko, zrobimy to. Ale czy zechcesz przy okazji coś dla mnie zrobić? – Hej – rzuca on z nagłą irytacją. – To ja ci płacę! Kobieta dosiada go jednym płynnym ruchem. – Wiem, kochanie – szepce – wiem, że mi płacisz, a przecież popatrz tylko na siebie. To ja powinnam ci zapłacić, mam takie szczęście… On ściąga wargi, próbując pokazać, że kurewskie gadanie na niego nie działa; nie da się nabrać. Na miłość boską, to w końcu tylko uliczna dziwka, a on jest praktycznie producentem filmowym. Doskonale zna się na naciąganiu. Ona jednak nie prosi o pieniądze, zamiast tego mówi: – Złotko, kiedy mi go dasz, kiedy wsadzisz mi swego wielkiego i twardego, czy mógłbyś mnie wielbić? – Co takiego? Teraz podskakuje na nim; napuchnięta główka jego penisa trze coraz mocniej o jej mokre wargi . – Czy zechcesz nazwać mnie boginią? Modlić się do mnie? Oddawać mi cześć całym swym ciałem? Mężczyzna uśmiecha się. Tylko tego jej potrzeba? W końcu każdy z nas ma swoje odchylenia. – Jasne – mówi. Ona sięga dłonią między nogi i wsuwa go do środka. – Dobrze ci, moja bogini? – stęka on. – Oddawaj mi cześć, złotko – mówi Bilquis, dziwka. – Tak – szepcze tamten. – Wielbię twoje piersi, włosy i cipę. Wielbię twoje uda, oczy i wiśniowe usta… – Tak… – jęczy kobieta dosiadając go. – Wielbię twoje sutki, z których wypływa mleko życia. Twój pocałunek to miód, twój dotyk pali niczym ogień, a ja go wielbię. – Jego słowa stają się coraz bardziej rytmiczne, podkreślają tempo, w którym kołyszą się i podskakują ich ciała. – Rankiem daj mi swą żądzę, a wieczorem ulgę i błogosławieństwo. Pozwól, bym nietknięty wędrował przez ciemność i znów przybył do ciebie, by spać u twego boku i kochać się z tobą. Wielbię cię wszystkim, co mam w sobie, wszystkim wewnątrz mego umysłu, tym gdzie byłem, o czym śniłem… – urywa dysząc gwałtownie. – Co ty ze mną robisz? To zdumiewające, wspaniałe… – Patrzy w dół ku biodrom i miejscu, w którym są złączeni, lecz jej palec wskazujący dotyka jego brody i unosi głowę. Znów widzi wyłącznie jej twarz i sufit. – Mów dalej, złotko. Nie przestawaj. Czy nie jest ci dobrze? – Lepiej niż kiedykolwiek w życiu – odpowiada mężczyzna szczerze. – Twoje oczy są jak gwiazdy płonące, o żesz!, na firmamencie, twoje wargi to łagodne fale, liżące piasek, a ja je wielbię. – Teraz wchodzi w nią coraz głębiej, czuje się jak naelektryzowany, jakby całą dolną połowę jego ciała przepełniała energia seksualna; olbrzymi, napuchnięty, zachwycony. – Obdarz mnie swym darem – mruczy nie wiedząc już sam, co mówi – twym prawdziwym darem. I spraw, by zawsze było tak… Zawsze… Modlę się o to… Ja… I wtedy rozkosz osiąga szczyt i przechodzi w orgazm. Jego umysł osuwa się w otchłań, głowa, myśli, cała istota pogrążają się w pustce, a on wnika coraz głębiej i głębiej, i głębiej… Z zamkniętymi oczami, wstrząsany dreszczem napawa się tą chwilą; a potem czuje szarpnięcie. Ma wrażenie jakby wisiał głową w dół, choć rozkosz nie ustaje. Otwiera oczy. Przez sekundę rozpaczliwie poszukując logiki, myśli o narodzinach, a potem, w chwili idealnego postkoitalnego zrozumienia zastanawia się, czy to co widzi nie jest przypadkiem złudzeniem. Oto co widzi: Tkwi w niej aż po pierś i gdy tak patrzy ze zdumieniem i niedowierzaniem, kobieta kładzie dłonie na jego ramionach i zaczyna popychać łagodnie. Wsuwa się w nią głębiej. – Jak mi to robisz? – pyta, albo przynajmniej tak mu się zdaje; być może słowa dźwięczą tylko w jego głowie. – To ty to robisz, złotko – odpowiada szeptem kobieta. Czuje wargi i pochwę zaciskające się wokół piersi i pleców, obejmujące go, pochłaniające. Zastanawia się, jak wyglądałoby to w oczach osoby trzeciej, i czemu się nie boi. A potem już wie. – Wielbię cię moim ciałem – szepcze w chwili, gdy ona wsuwa go w głąb siebie. Śliskie wargi przesuwają się po twarzy mężczyzny, jego oczy pochłania ciemność. Kobieta przeciąga się na łóżku niczym wielki kot, a potem ziewa. – Tak – mówi. – Wielbisz. Nokia zaczyna odgrywać wysoką elektroniczną wersję „Ody do radości”. Kobieta podnosi telefon, naciska przycisk i unosi go do ucha. Brzuch ma płaski, pochwę małą i zamkniętą. Jej czoło i górną wargę pokrywa lśniąca warstewka potu. – Tak? – mówi. – Nie, złotko, nie ma go tutaj. Poszedł. Kobieta wyłącza telefon, po czym pada na łóżku w ciemnoczerwonym pokoju. Raz jeszcze się przeciąga, zamyka oczy i zasypia. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Bogowie też lubią iluzję
— Dominika Cirocka
Przeczytaj to jeszcze raz: Sztuczka z monetami
— Beatrycze Nowicka
Sztuczki, triki, z kapelusza króliki
— Eryk Remiezowicz
Pomiędzy światami
— Katarzyna Piekarz
Esensja czyta: Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka
Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja czyta: Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz
Bogowie też lubią iluzję
— Dominika Cirocka
Dymu dużo, ognia mniej
— Beatrycze Nowicka
Przeczytaj to jeszcze raz: Sztuczka z monetami
— Beatrycze Nowicka
Esensja czyta: Wrzesień 2014
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek
Esensja czyta: Kwiecień 2014
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka Szady