Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Robert A. Heinlein
‹Obcy w obcym kraju›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułObcy w obcym kraju
Tytuł oryginalnyStranger in a Strange Land
Data wydania1 grudnia 2006
Autor
PrzekładAndrzej Sawicki
Wydawca Solaris
ISBN83-89951-59-2
Format650s. 125×195mm; oprawa twarda
Cena49,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Obcy w obcym kraju

Esensja.pl
Esensja.pl
Robert A. Heinlein
« 1 2 3 4

Robert A. Heinlein

Obcy w obcym kraju

Smith zrozumiał pytanie, ponieważ Nelson zadawał je nie po raz pierwszy.
– Nie, na razie nic – odpowiedział.
– Zadbamy o to później. Ale najpierw coś zjedz. Pielęgniarz, proszę podać ten talerz.
Nelson podał mu dwa, może trzy kęsy, potem polecił wziąć łyżkę w palce i dalej jeść samodzielnie. Była to nużąca czynność, ale poczuł radosny tryumf – po raz pierwszy, od kiedy znalazł się w tym dziwnym miejscu, zrobił coś samodzielnie. Opróżnił talerz, pamiętając, żeby podziękować dobroczyńcy pytaniem:
– Kto to jest?
– Chciałeś powiedzieć, co to jest – poprawił go Nelson. – To syntetyczna galaretka odżywcza na bazie aminokwasów – i teraz wiesz tyle, co przedtem. Skończyłeś? To dobrze, dość już tego byczenia się.
– Co proszę? – był to symbol niepokoju, o którym wiedział już, że się przydawał przy zakłóceniach w komunikacji.
– Powiedziałem, żebyś wstał z łóżka. Usiądź. Wstań. Pospaceruj dookoła. Możesz tego dokonać. Owszem, jesteś słaby jak kocię, ale z pewnością nie nabierzesz krzepy na wodnym łóżku. – Nelson otworzył zawór u wezgłowia posłania i woda opadła. Smith stłumił uczucie niepewności, wiedział, że Nelson chce tylko jego dobra. Niedługo potem leżał na podłodze na pomiętej wodoszczelnej pokrywie łóżka.
– Doktorze Frame – odezwał się Nelson. – Niechże pan go chwyci za drugi łokieć. Podnieśmy go, i pomóżmy mu zachować równowagę.
Przy pomocy dodającego mu otuchy doktora Nelsona i podtrzymującego go z drugiej strony Frame’a Smith wstał i przekroczył chwiejnie brzeg łóżka.
– Spokojnie – polecił doktor Nelson. – Teraz spróbuj stanąć sam. Bez obaw, w razie czego zdążymy cię złapać.
Uczynił wysiłek i stanął o własnych siłach – szczupły, młody człowiek o niewyrobionych muskułach i nadmiernie poszerzonej klatce piersiowej. Włosy ścięto mu jeszcze na CHAMPIONIE i starannie ogolono twarz i skronie. Najbardziej charakterystyczną cechą jego wyglądu była pozbawiona wyrazu, niemal dziecięca twarz o oczach, które bardziej byłyby na miejscu w twarzy dziewięćdziesięciolatka.
Przez chwilę stał bez ruchu, drżąc tylko lekko, a potem spróbował się przejść. Udało mu się zrobić trzy chwiejne kroki, po czym jego twarz rozjaśnił dziecięcy uśmiech. – Grzeczny chłopiec! – pochwalił go Nelson.
Zrobił jeszcze jeden krok, zadrżał gwałtownie i nagle zaczął osuwać się na ziemię. Lekarze ledwie zdążyli go złapać.
– Cholera! – zaklął Nelson. – Znowu wpadł w ten swój trans. Kolego, niech mi pan pomoże dotaszczyć go do łóżka. Nie… najpierw proszę je napełnić wodą.
Frame zrobił, co mu kazano, zamykając dopływ, gdy powłoka uniosła się mniej więcej sześć cali nad krawędź ramy. Przenieśli go ostrożnie, bo zamarł w pozycji płodowej.
– Niech mu pan założy kołnierzową poduszkę pod szyję – polecił Nelson. – I proszę mnie zawołać, kiedy się ocknie. Nie… daj mi pan pospać, bardzo tego potrzebuję. No, chyba że coś by pana zaniepokoiło. Po południu przegonimy go jeszcze raz, a od jutra zaczniemy systematyczne ćwiczenia. Za trzy miesiące będzie fruwał po drzewach jak małpa. Tak naprawdę, nic mu nie dolega.
– Skoro pan tak mówi, doktorze… – odparł Frame z powątpiewaniem w głosie.
– A, jeszcze jedno, jak się ocknie, niech go pan nauczy używania łazienki i toalety. Tylko niech przy tym będzie pielęgniarz, nie chcę, żeby znów się przewrócił.
– Jak pan sobie życzy. Mmmm… czy mam użyć jakiejś szczególnej metody… znaczy jak…
– Co? A tak, proszę mu pokazać, co i jak! Niewiele pewnie rozumie z tego, co pan do niego mówi, ale jest bystry jak koniec bata. Pod koniec tygodnia będzie się sam kąpał.
Smith zjadł obiad zupełnie samodzielnie. Zaraz potem do sali wszedł pielęgniarz, żeby usunąć naczynia. Rozejrzawszy się konspiracyjnie dookoła, pochylił się nad pacjentem i powiedział cicho:
– Mam dla ciebie niezły interes.
– Co proszę?
– Interes, sprawę, sposób, w jaki możesz szybko i łatwo zarobić furę forsy.
– Forsa? Co to jest forsa?
– Daj spokój filozofowaniu, każdy potrzebuje szmalu. Teraz posłuchaj – będę mówił szybko, bo nie mogę zostać zbyt długo, a musiałem grubo posmarować kilka łap, żeby się tu dostać. Jestem z Peerless Features. Zapłacimy sześćdziesiąt tysięcy za wyłączność twojej historii, a ty się nie musisz o nic martwić. Mamy najlepszych pisarzy; ty tylko będziesz mówił i odpowiadał na pytania, a oni już wszystko załatwią za ciebie. – Wyjął zza pazuchy jakiś papier. – Tylko przeczytaj i podpisz. Mam przy sobie forsę.
Smith wziął papier i przez chwilę gapił się nań z namysłem, trzymając dokument do góry nogami. Wysłannik spojrzał na niego i stłumił okrzyk zaskoczenia.
– Boże! Ty nie czytasz po angielsku?
Smith zrozumiał z tego tyle, że zdołał odpowiedzieć: – Nie.
– No to ci przeczytam, ty przyłóż kciuk do tego kwadratu, a ja to potwierdzę. „Ja, niżej podpisany Valentine Michael Smith, znany skądinąd jako Człowiek z Marsa, przyznaję Peerless Features wyłączne prawa do mojej historii, która wyjdzie pod tytułem Byłem więźniem na Marsie, w zamian za…”
– Pielęgniarz!
W drzwiach dyżurki stał doktor Frame; papier tymczasem zdążył zniknąć za pazuchą wysłannika prasy.
– Już się wynoszę, sir. Właśnie zabierałem talerze.
– Co tam czytałeś?
– Nic.
– Widziałem. Nieważne, zmiataj. Tego pacjenta nie wolno niepokoić.
Salowy zniknął; a doktor Frame zamknął drzwi. Smith leżał w bezruchu przez następne pół godziny, ale choć bardzo się starał, w ogóle nie mógł zgrokować, co się wydarzyło.
koniec
« 1 2 3 4
27 stycznia 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Idiota z kosmosu
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski

Krótko o książkach: Przydługa klasyka
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Wyobcowanie
— Jakub Gałka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.