Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Robert A. Heinlein
‹Żołnierze kosmosu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻołnierze kosmosu
Tytuł oryginalnyStarship Troopers
Data wydania26 maja 2023
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
SeriaArtefakty
ISBN978-83-67353-48-9
Format252s. 140×220mm; oprawa twarda
Cena45,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
[Robert A. Heinlein „Żołnierze kosmosu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Żołnierze kosmosu”, najbardziej znana i zarazem najbardziej kontrowersyjna powieść Roberta A. Heinleina. Czy po przeszło sześćdziesięciu latach od publikacji wciąż może wzbudzać te same emocje co kiedyś?

Miłosz Cybowski

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
[Robert A. Heinlein „Żołnierze kosmosu” - recenzja]

„Żołnierze kosmosu”, najbardziej znana i zarazem najbardziej kontrowersyjna powieść Roberta A. Heinleina. Czy po przeszło sześćdziesięciu latach od publikacji wciąż może wzbudzać te same emocje co kiedyś?

Robert A. Heinlein
‹Żołnierze kosmosu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻołnierze kosmosu
Tytuł oryginalnyStarship Troopers
Data wydania26 maja 2023
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
SeriaArtefakty
ISBN978-83-67353-48-9
Format252s. 140×220mm; oprawa twarda
Cena45,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Powieść powstała w ciągu kilku tygodni w 1959 roku i została wkrótce opublikowana pod tytułem „Starship Soldier” na łamach „The Magazine of Fantasy & Science Fiction”. Historia była wyrazem rozczarowania autora amerykańską polityką tamtych lat i miała służyć za ostrzeżenie przed działaniami, które mogłyby doprowadzić do całkowitej porażki Zachodu w starciu z komunizmem. Wątek ten jest kluczowy dla zrozumienia „Żołnierzy kosmosu” i licznych moralizatorskich wątków obecnych w powieści. Heinlein otwarcie krytykuje wiele rzeczy: słabość militarną („Przemoc, brutalna siła, rozstrzygnęła więcej kwestii w dziejach niż jakikolwiek inny czynnik, a ludzie twierdzący coś innego bujają w obłokach. Rasy, które zapomniały o tej podstawowej prawdzie, zawsze płaciły za to własnym życiem i wolnością”), nieskuteczność demokracji („Ten właśnie tragiczny błąd doprowadził do dekadencji i upadku demokracji dwudziestego stulecia; te szlachetne eksperymenty nie powiodły się, bo ludziom wmówiono, że mogą po prostu głosować na to, czego chcą… i dostać to bez wysiłku, bez pracy, bez łez”), amerykańskie społeczeństwo nieradzące sobie z właściwym wychowaniem dzieci („Morderstwa, narkomania, kradzieże, napaści i wandalizm były na porządku dziennym i nie ograniczały się tylko do parków – działo się to także na ulicach, w biały dzień, na terenach szkolnych, a nawet w samych szkołach”), czy wreszcie sam komunizm – będący tutaj jednoznaczny ze złymi obcymi, o czym za moment.
Wszystkie te mankamenty zostają skonfrontowane z wojskową utopią, jaka zapanowała na ziemi końca XX wieku. „Po załamaniu rządów narodowych pod koniec dwudziestego wieku coś musiało zapełnić próżnię i w wielu przypadkach uczynili to powracający weterani. […] Ale nie była to rewolucja, bardziej to, co wydarzyło się w Rosji w 1917 roku: system się zawalił i ktoś inny wszedł na zwolnione miejsce”. Może i nie jest to system idealny (choć właśnie za taki jest uznawany przez wszystkich wypowiadających się na jego temat – głównie żołnierzy należących do tej uprzywilejowanej kasty), to jednak, jak stwierdza jeden z instruktorów, działa zadowalająco. Najlepszym słowem na jego określenie jest merytokracja: do władzy (czyli prawa głosowania i bycia wybieranym) dostęp mają wyłącznie ci ludzie, którzy odbyli służbę wojskową: „W naszym systemie każdy głosujący i każdy urzędnik państwowy to człowiek, który dowiódł poprzez trudną ochotniczą służbę, że stawia dobro grupy ponad swoim osobistym. Oto jedyna praktyczna różnica. Być może brak mu mądrości, może nie ma dość cnót obywatelskich, ale średnio jego osiągnięcia są o wiele lepsze niż wszelkich innych klas rządzących w dziejach”.
W stworzonym przez Heinleina świecie nie ma obowiązku służby militarnej – wojsko opiera się wyłącznie na ochotnikach, którzy czują wewnętrzną chęć dołączenia do tego elitarnego grona. Nie dzieje się to z braku innych opcji (ojciec głównego bohatera, cywil zajmujący się prowadzeniem intratnej firmy, jest tego doskonałym przykładem), a mordercze szkolenie pozwala odsiać tych, którzy z różnych powodów nie nadają się do wojaczki. Tylko ci, którzy przetrwają dwuletnią służbę (w czasie wojny mogącą trwać bezterminowo), otrzymują prawa obywatelskie i wszystkie związane z nimi przywileje. Niestety, poza łopatologicznym przedstawieniem tych wszystkich elementów, Heinlein nie oferuje nam żadnych szczegółów związanych ani z losem weteranów (może z wyjątkiem kilku przypadków, takich jak nauczyciel głównego bohatera czy pracownik biura werbunkowego), ani z cywilną rzeczywistością znaczącej większości ludzi. Co jest tak wyjątkowego w statusie obywatela? W pewnym momencie sam bohater zadaje sobie to pytanie i przypomina sobie słowa swojego nauczyciela: „obywatelstwo to stan umysłu, podejście, przekonanie emocjonalne, że całość jest większa niż suma części… i że każda z części powinna z pokorą i dumą być gotowa poświęcić się, aby całość przetrwała”. Może bohaterowi to wystarcza, ale z punktu widzenia czytelnika to zdecydowanie zbyt mało.
Historia rozgrywa się w niezdefiniowanej przyszłości, kiedy ludzkość sięgnęła gwiazd i spotkała się tam z niekoniecznie gościnnym przyjęciem. O historii ludzkich podbojów dowiadujemy się niewiele, bo wszystko kręci się tak naprawdę wokół jednego konfliktu – wojny z Robalami. Informacje o niej pojawiają się dopiero w połowie książki, bo wcześniej bohater jest zbyt zajęty swoim szkoleniem, by zwracać uwagę na takie drobiazgi. „Robale nie są podobne do nas. Pseudopajęczaki to nie pająki, tylko stawonogi [sic!], które przypadkiem wyglądają tak jak olbrzymie, inteligentne pająki wymyślone przez szaleńca, lecz ich struktura społeczna, psychologiczna i ekonomiczna bardziej przypomina mrówki bądź termity: zorganizowane wspólnoty, ostateczny przykład dyktatury roju”. Podzielone na kasty (wojowników, robotników, mózgi i królowe) Robale stanowią poważnego i skrajnie obcego przeciwnika, którego odmienność uniemożliwia rozwiązanie konfliktu jakąkolwiek niesiłową metodą. Zresztą, jak bohater zauważa, po zniszczeniu Buenos Aires przez Robali sami cywile zaczęli domagać się odwetu na wielką skalę, a wojsko było chętne, by tym życzeniom zadośćuczynić.
Czy informacje o przebiegu wojny są istotne z fabularnego punktu widzenia? Raczej nie. Równie niewiele znaczą one dla głównego bohatera, który bez sprzeciwów zdaje się przyjmować swój los jako jedynie pionka w konflikcie, o którym decydują mądrzejsi: „Celem wojny jest wspieranie siłą decyzji twojego rządu. Nie chodzi o to, by zabić wroga tylko po to, by go zabić, ale by zmusić go, żeby zrobił to, czego chcemy. Nie zwykłe zabijanie, lecz kontrolowana, celowa przemoc. Nie mnie czy tobie decydować, jaki jest cel bądź stopień kontroli. Żołnierz nigdy nie decyduje, kiedy, gdzie, jak – czy dlaczego – ma walczyć; to domena mężów stanu i generałów.”
Robale są obcy nie tylko przez to, jak wyglądają: „płaciliśmy wysoką cenę za to, by przekonać się, jak skuteczny może być absolutny komunizm wykorzystywany przez istotny przystosowane do niego ewolucyjnie; komisarze Robali przejmowali się stratami żołnierzy mniej więcej tak jak my stratami amunicji”. Innymi słowy: wróg jest zły dlatego, że jest obcy, a jest obcy nie tylko przez to, jak wygląda, ale przede wszystkim przez swoją strukturę społeczną1). Heinlein nie pozostawia tu miejsca na żadne odcienie szarości ani wątpliwości związane z toczoną wojną totalną. Nie dowiadujemy się nawet, o co w niej tak naprawdę poszło i kto jest za nią odpowiedzialny. Wiele wskazuje na to, że z Robalami nie sposób się porozumieć, więc jedynym wyjściem z sytuacji jest interwencja militarna. „Ostatecznie nawet cywil do tej pory musiał już zrozumieć – Robale albo my. Możemy walczyć albo zginąć”.
Fabuła powieści nie należy do porywających: Heinlein sporo miejsca poświęcił na opis szkolenia piechoty, od urabiania rekrutów i odsiewania tych, którzy się do wojska nie nadawali, przez stopniowe nabieranie przez nich doświadczenia i zrozumienie swojej roli w ramach wojskowych struktur, aż po gotowość do walki w każdych warunkach: „Jesteśmy chłopakami, których posyła się w konkretne miejsce o konkretnej godzinie, którzy zajmują wyznaczony teren, utrzymują go, wykurzają nieprzyjaciół z ich dziur i zmuszają, by się poddali bądź zginęli. Jesteśmy cholerną piechotą, trepami, szwejami, których posyła się tam, gdzie jest wróg, i którzy załatwiają go osobiście”. Ciąg dalszy to opis kolejnych walk, poczynając od katastrofalnej próby inwazji na ojczysty świat Robali, przez kolejne zrzuty (piechotę zrzuca się bezpośrednio ze statków kosmicznych na powierzchnię planety w specjalnych kapsułach, a liczba przeżytych zrzutów stanowi o doświadczeniu żołnierzy) i potyczki, przetykane nielicznymi przepustkami i dodawaniem kolejnych klocków do nieskomplikowanego świata przedstawionego.
Można „Żołnierzy kosmosu” określić nawet rodzajem Bildungsroman – od kończącego szkołę chłopaka, który zaciągnięcie się do wojska traktuje jako formę sprzeciwu wobec despotycznego ojca, przez stopniowo przyswajającego sobie zasady i militarną ideologię trepa, aż po skromnego, ale obiecującego młodego oficera. Wojna staje się dla niego wszystkim nie tylko dlatego, że aż do jej zakończenia nie ma co liczyć na odejście z wojska, ale przede wszystkim dlatego, że nic innego nie potrafi. Słuszność wybranej przez niego drogi zostaje potwierdzona niedługo później, przez spotkanie z ojcem, który początkowo nie chciał mieć z nim nic do czynienia i traktował go jak syna marnotrawnego, ale ostatecznie… sam dołączył do wojska i poprosił o przydział do kompanii samego Rico.
Nie powinno dziwić, że po publikacji powieści oskarżano Heinleina o propagowanie militaryzmu (niektórzy posądzali go nawet o faszyzm). O ile trudno mieć wątpliwości co do tej pierwszej kwestii, o tyle już druga wydaje się pewną przesadą, skoro „osobista wolność dla wszystkich jest największa w dziejach, prawa nieliczne, podatki niskie, standard życia tak wysoki, jak pozwala na to poziom produkcji, przestępczość najniższa w historii”. Świat stworzony na kartach „Żołnierzy…” to militarna utopia, dyskusje na jej temat stanowią dużą część książki i są najzwyczajniej w świecie pretekstowe i pretensjonalne. Ale choć autor wykorzystał powieść do zaprezentowania swoich własnych przemyśleń na rozliczne tematy, wiele z zawartych w niej elementów weszło na stałe do kanonu SF, a powieść otrzymała Nagrodę Hugo w 1960 roku. Dziś trudno brać tę gloryfikację militaryzmu na poważnie, ale to wcale nie zmienia faktu, że to jedna z tych książek, które czyta się z zainteresowaniem – nawet jeśli fabularnie nie porywa.
koniec
30 sierpnia 2023
1) Dzięki retrospektywom przenoszącym nas do czasów szkolnych Rico Heinlein pozwala sobie nawet na bezpośrednią (prowadzoną przez weterana i nauczyciela pana Dubois) krytykę samego komunizmu, Marksa i „Kapitału”, choć nie należy ona do szczególnie wyszukanych.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Przydługa klasyka
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Wyobcowanie
— Jakub Gałka

Idiota z kosmosu
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski

Dylematy samoświadomości
— Miłosz Cybowski

Tysiąc lat później
— Miłosz Cybowski

Europa da się lubić
— Miłosz Cybowski

Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski

Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski

Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski

Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski

Wojenna matematyka
— Miłosz Cybowski

Innego końca świata nie będzie
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.