WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Grombelardzka legenda. Tom I |
Data wydania | 26 sierpnia 2009 |
Autor | Feliks W. Kres |
Wydawca | MAG |
Cykl | Księga Całości |
ISBN | 978-83-7480-136-2 |
Format | 135×205mm |
Cena | 35,— |
Gatunek | fantastyka |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Grombelardzka legenda, tom IFeliks W. Kres
Feliks W. KresGrombelardzka legenda, tom I2 L.S.I.Rbit, ogromny bury kocur z rodzaju gadba, którego imię głośne było w całym Grombelardzie, przyjaciel i zastępca Basergora-Kragdoba, króla gór i górskich rozbójników, leniwym truchtem pochłaniał mile. Miał do spełnienia bardzo ważną misję – tak ważną, że nie mógł jej powierzyć żadnemu ze swoich podkomendnych. Musiał odszukać kryjówki trzech dużych miejscowych oddziałów, ocenić ich siłę i sposób, w jaki były dowodzone. Zakończona jakiś czas temu wojskowa obława w znaczący sposób zmieniła układ sił w okolicach Badoru. Rbit chciał wiedzieć, kto tu teraz rządzi; od jakiegoś czasu docierały doń rozmaite pogłoski i plotki… Wbrew powszechnemu mniemaniu dzikie górskie bandy, tłukące się po grombelardzkich wertepach, ujęte były w karby dyscypliny. Od niepamiętnych czasów zawsze istniał silniejszy od innych wódz rozbójników, którego – przynajmniej nominalnie – wszystkie grupy uznawały za swego przywódcę. Lecz przywództwo to sprawowane było z niejednakową siłą. Ustna tradycja przekazywała imiona kilku zbójeckich hersztów, którzy rządzili w Ciężkich Górach żelazną ręką – lecz stu innych na zawsze przepadło w mrokach niepamięci. Jednak teraz, od kilku lat, Ciężkimi Górami władał człowiek używający przydomka Kragdob – co znaczyło: pan albo król. Niemal każdy zbójecki przywódca sięgał po to miano; prawie żaden nie potrafił zmusić podkomendnych, by powszechnie tego miana używali… Lecz tym razem nosił je człowiek będący legendą już za życia. Nikt nigdy nie rządził Górami tak zdecydowanie; nikt wcześniej nie cieszył się tak powszechnym uznaniem i szacunkiem. Rbit pojawił się pod Badorem, by sprawdzić, czy władza jego przyjaciela nie doznała żadnego uszczerbku. Zdarzało się czasem, że jakaś grupa zbytnio urosła w siłę; bywało, że dowódca takiej grupy zaczynał snuć dalekosiężne plany… Drobna plamka, zawieszona tuż pod niskimi chmurami, nie zwróciłaby zapewne niczyjej uwagi w żadnym kraju świata. Ale tutaj, w sercu Ciężkich Gór, ptaki były rzadkością. Szczególnie, wielkie ptaki… Rbit przypadł do ziemi i znieruchomiał; bure futro bardzo nieznacznie odcinało się barwą od okolicznych skał, zaś dość szeroki i długi, niezbyt wypchany worek przymocowany do grzbietu, kojarzył się z nimi jeszcze bardziej… Rbit zobaczył sępa. Rozumny skrzydłak nie mógł mu poważnie zagrozić; sępy prawie nigdy nie atakowały wędrowców, obojętne: czworonożnych czy dwunożnych. Lecz dla tych drugich stanowiły śmiertelne zagrożenie – bo potrafiły się bronić. Dziwny kaprys Szerni sprawił, że mocy sępiego spojrzenia i głosu żaden człowiek nie potrafił się oprzeć. Z kotem rzecz wyglądała inaczej. Koci rozum, będący chyba nieudanym dziełem Pasm, nie pojmował istoty sił rządzących światem. Nie czując Szerni, koty wręcz ostentacyjnie okazywały jej swą niechęć. Żaden kot nigdy nie został przyjęty przez Pasma – było to niemożliwe. Ale owa dziwna ułomność, niemożność zrozumienia spraw niekonkretnych, dawała czworonożnym rozumnym swoistą niezależność i odporność. Na armektańskiej Północnej Granicy, gdzie Szerń graniczyła z inną zawieszoną nad światem potęgą, Alerem, ludzie trafiający pod obce niebo tracili panowanie nad sobą. Poczucie bycia nie na swoim miejscu było tak dojmujące, że najdzielniejsi wojownicy upadali na duchu. Koty niczego podobnego nie czuły. Tutaj zaś, w dżdżystej prowincji, nazywanej czasem Krajem Chmur, nie mogła im zagrozić siła sępich oczu. Do walki z kotem ścierwożerny skrzydłak miał tylko swoje szpony i dziób. Gdy na ziemi czekał wielki grombelardzki gadba – taki oręż mógł nie wystarczyć. Rbit nie miał pewności, czy sęp zdążył go dostrzec. Ukrył się nie z obawy przed spotkaniem, przeciwnie – miał nadzieję, że ptaszysko opadnie na ziemię, może gdzieś niedaleko… Z napuszonym ogonem i zjeżonym na grzbiecie futrem, tuląc uszy, gotów był odłożyć na później wszystkie swoje sprawy; mógł przez cały dzień, a może dwa lub trzy dni, kręcić się po okolicy i czatować, byle tylko pochwycić pazurami opierzone paskudztwo. Nienawidził sępów z całej siły. Jak każdy kot. Bez powodu. Ptak, pomimo niezwykłej bystrości oczu, chyba nie zauważył rozpłaszczonego na ziemi wroga, bo spokojnie zataczał wielkie kręgi. Zapewne wypatrywał żeru. W Ciężkich Górach zwierzyny było bardzo niewiele, a więc brakowało i padliny. Rbit nigdy nie zastanawiał się nad tym, w jak skrajnym niedostatku żyją nieliczne sępie plemiona, obywające się bez wszystkiego co potrzebne człowiekowi, a nawet kotu. Skrzydlaci rozumni, w setkach praw zaklinający odkryte prawdy o Szerni, żyli jak ich zwierzęcy przodkowie. Potrzebowali tylko pożywienia. Lecz świat skąpił im nawet tego. Niedaleko rósł karłowaty górski lasek. Roślinność w Ciężkich Górach była czymś równie rzadkim jak zwierzyna. Trawy, mchy, krzewy i drzewa nie przypominały zresztą niczego, co można by zobaczyć w innych krainach Szereru. Wszystko to nauczyło się odżywiać samą tylko wodą, bo tej w Ciężkich Górach na pewno nie brakowało: pokraczne sosenki oplatały korzeniami skały w miejscach, gdzie trudno było dojrzeć choć ślad gleby… Rbit, zgodnie ze swą kocią naturą, ani myślał dziwić się tym cudom. Z doskonałą obojętnością przyjmował świat takim, jakim go zastał, i ani w głowie mu było dociekanie „co” i „dlaczego”. Obserwował lasek, bo sęp, zataczając kręgi, czasem znikał za koronami drzew… Gdy stało się tak raz jeszcze, kocur, sprężony i przygotowany, wyprysnął spomiędzy swoich skałek i pognał, jakby go ścigały wszystkie legie imperialne razem wzięte. Dotarł do lasku i zaszył się w kępie jakichś rachitycznych drzewokrzewów. Tutaj sęp nie mógł go dojrzeć. Gdy koci rozum pojawił się w Szererze, świat już od dawna urządzony był na ludzką modłę. Nowy rodzaj rozumnych bez żadnego trudu znalazł sobie miejsce w tym świecie – biorąc to, co mu się spodobało, odrzucając zaś z politowaniem wszystko inne. Teraz, czworonożny, kosmaty rozumny, z mozołem, trochę niezręcznie i niezgrabnie, za pomocą pazurów i zębów, odpinał rzemienie, którymi przymocowany był do grzbietu płaski worek z lnianego płótna. Przedmiot starannie wykonany przez człowieka – dla kota. I sprzedany za wymyślone przez człowieka pieniądze. W worku znajdowała się kolczuga, o której można było powiedzieć to samo: wykonał ją zbrojmistrz specjalnie dla kociego wojownika. Metodycznie, bez pośpiechu, z kocią starannością, Rbit wpełzał do swojej zbroi. Przepchnął łeb przez dziurę na końcu i znalazł krótkie rękawy dla przednich łap. Dopasowana kolczuga prawie ściśle przylegała do grzbietu i boków, nieznacznie tylko zwisając pod brzuchem. Pokrywała niemal całe ciało kocura – od karku, aż do nasady ogona. Porzuciwszy niepotrzebny już worek, Rbit wyjrzał ze swoich krzaków i szukał ptaka, spoglądając między koronami karłowatych sosen. Gdy wielkimi susami pomknął na skraj lasku, zbroja raz i drugi zadzwoniła o kamienie – głośno dla kota, niegłośno dla człowieka i bardzo cicho dla sępa. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
— Beatrycze Nowicka
Biegający po górach babochłop
— Miłosz Cybowski
Baba-herod, czyli jeszcze raz to samo proszę
— Jakub Gałka
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
— Beatrycze Nowicka
Gdzie uczciwość to grzech śmiertelny
— Beatrycze Nowicka
Pod niebem Szereru
— Beatrycze Nowicka
Esensja czyta: Sierpień 2014
— Miłosz Cybowski, Konrad Wągrowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jacek Jaciubek, Daniel Markiewicz
Historia z dawna zapowiadana
— Jakub Gałka
Biegający po górach babochłop
— Miłosz Cybowski
Morskie opowieści o ciekawszej treści
— Miłosz Cybowski
Baba-herod, czyli jeszcze raz to samo proszę
— Jakub Gałka
Piraci na stałym lądzie
— Jakub Gałka