Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Brandon Sanderson
‹Studnia wstąpienia›

WASZ EKSTRAKT:
70,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStudnia wstąpienia
Tytuł oryginalnyThe Well of Ascension
Data wydania22 stycznia 2010
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca MAG
CyklOstatnie Imperium, Scadrial, Cosmere
ISBN978-83-7480-153-9
Format640s. 135×202mm
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Studnia wstąpienia

Esensja.pl
Esensja.pl
Brandon Sanderson
« 1 2 3 4 »

Brandon Sanderson

Studnia wstąpienia

Te myśli niemal kosztowały ją życie, gdy niezauważony Zbir zaatakował ją z boku. To był mężczyzna, którego raniła w nogi. Vin zareagowała wystarczająco szybko, by uchylić się przed jego ciosem. Przez to jednak znalazła się w zasięgu pozostałych trzech.
Wszyscy zaatakowali jednocześnie.
Udało jej się uniknąć dwóch ciosów. Trzeci jednak trafił ją w bok. Potężny cios rzucił ją na drugą stronę ulicy, uderzyła w drewniane drzwi sklepu. Usłyszała trzask – całe szczęście drzwi, nie kości – i upadła na ziemię, bez sztyletów. Zwykły człowiek już by nie żył, jednak jej wzmocnione cyną z ołowiem ciało było twardsze.
Sapnęła ciężko, z trudem podniosła się na nogi i rozjarzyła cynę. Metal wzmocnił jej zmysły – w tym poczucie bólu – i ten nagły wstrząs sprawił, że oprzytomniała. Bolał ją bok w miejscu, w które została uderzona. Nie mogła się jednak zatrzymać. Nie w chwili, gdy biegł ku niej Zbir, unosząc kij do ciosu znad głowy.
Kucnąwszy w wejściu, Vin rozjarzyła cynę z ołowiem i chwyciła kij obiema rękami. Warknęła, cofnęła lewą rękę i uderzyła pięścią w broń, jednym ciosem miażdżąc twarde drewno. Zbir się zatoczył, a Vin uderzyła swoją połową kija w jego oczy.
Choć oszołomiony, trzymał się na nogach. Nie mogę walczyć ze Zbirami, pomyślała. Muszę się ruszać.
Rzuciła się w bok, ignorując ból. Tamci próbowali za nią podążyć, ale ona była lżejsza, szczuplejsza i, co najważniejsze, szybsza. Okrążyła ich, kierując się w stronę Monetostrzelnego, Dymiarza i Szarpacza. Ranny Zbir cofnął się, by ich osłaniać.
Gdy Vin się zbliżyła, Monetostrzelny rzucił w jej stronę dwie garście monet. Vin Odepchnęła je, po czym sięgnęła i Przyciągnęła te, które mężczyzna wciąż miał w swojej sakiewce.
Monetostrzelny sapnął, gdy jego sakiewka szarpnęła się w stronę Vin. Zarzuciło nim. Zbir chwycił go, by pomóc mężczyźnie utrzymać równowagę.
A skoro jej kotwica nie mogła się poruszyć, to Vin została Przyciągnięta w jej stronę. Rozjarzyła żelazo i przeleciała w powietrzu, unosząc pięść. Monetostrzelny krzyknął i pociągnął za rzemień, by uwolnić sakiewkę.
Za późno. Pęd Vin popchnął ją do przodu, wbiła pięść w twarz mężczyzny. Jego głowa się obróciła, kark trzasnął. Już na ziemi kobieta wbiła łokieć w brodę zaskoczonego Zbira, odrzucając go do tyłu. Później kopnęła go w szyję.
Żaden z mężczyzn się nie podniósł. Trzech załatwionych. Porzucona sakiewka upadła na ziemię i pękła, rozsypując na bruku setki błyszczących miedziaków. Zignorowała pulsowanie łokcia i odwróciła się do Szarpacza. Stał z tarczą i wyglądał na dziwnie mało zmartwionego.
Nagle za jej plecami rozległ się głośny trzask. Vin krzyknęła, jej wzmocnione przez cynę uszy zbyt mocno zareagowały na nagły dźwięk. Jej głowę przeszył ból, uniosła dłonie do uszu. Zapomniała o Dymiarzu, który stał, trzymając w rękach dwa kawałki drewna, wyrzeźbione tak, by wydawać głośne dźwięki.
Ruchy i reakcje, działania i ich konsekwencje – to była kwintesencja Allomancji. Cyna pozwalała jej przebijać wzrokiem mgły, dając przewagę nad skrytobójcami. Jednocześnie sprawiała, że jej słuch był wyjątkowo wrażliwy. Dymiarz znów uniósł kijki. Vin jęknęła i podniosła garść monet z bruku, rzucając je w stronę Dymiarza. Szarpacz oczywiście Przyciągnął je w swoją stronę. Odbiły się od jego tarczy. I wtedy Vin ostrożnie Odepchnęła jedną, by upadła za plecami mężczyzny.
Ten opuścił swoją tarczę, nieświadom poczynań Vin. Ona zaś Przyciągnęła samotną monetę w swoją stronę – i prosto w plecy Szarpacza. Upadł bez słowa.
Czterech.
Wszyscy znieruchomieli. Grupa Zbirów biegnących w jej stronę zatrzymała się, a Dymiarz opuścił kijki. Nie mieli Monetostrzelnych ani Szarpaczy – nikogo, kto mógłby Przyciągać lub Odpychać metal – a Vin stała pośród monet. Gdyby je wykorzystała, nawet Zbiry by tego nie wytrzymały. Musiała tylko…
Kolejna moneta pojawiła się w powietrzu, wyrzucona z dachu Obserwatora. Vin zaklęła i się uchyliła. Moneta jednak nie uderzyła w nią. Trafiła Dymiarza prosto w czoło. Mężczyzna przewrócił się na plecy.
Co? – pomyślała Vin, wpatrując się w trupa.
Zbiry zaatakowały, lecz ona się cofnęła, marszcząc czoło. Czemu zabijać Dymiarza? Już nie był zagrożeniem.
Chyba że…
Vin zgasiła miedź i zapaliła brąz, metal, dzięki któremu mogła wyczuwać innych Allomantów korzystających ze swoich mocy. Nie czuła Zbirów palących cynę z ołowiem. Wciąż ktoś ich osłaniał, ukrywał Allomancję.
Ktoś inny palił miedź.
Nagle wszystko zaczęło mieć sens. Miało sens to, że grupa Mglistych ryzykuje atak na Zrodzoną z Mgły. Miało sens to, że Obserwator strzelił w stronę Monetostrzelnego. Miało sens, że zabił Dymiarza.
Vin znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Została jej chwila na podjęcie decyzji. Zrobiła tak pod wpływem przeczucia, ale dorastała na ulicach, jako złodziejka i oszustka. Przeczucia były dla niej bardziej naturalne niż logika.
– OreSeur! – wrzasnęła. – Do pałacu!
Oczywiście, był to szyfr. Vin skoczyła do tyłu, na chwilę ignorując Zbirów, gdy jej sługa wyłonił się z uliczki. Wyjął coś zza pasa i rzucił w stronę kobiety – niewielką szklaną fiolkę, w jakich Allomanci przechowywali opiłki metali. Vin szybko Przyciągnęła fiolkę do siebie. Niedaleko od niej drugi Monetostrzelny – który udawał martwego – zaklął i wstał.
Vin obróciła się na pięcie i szybko połknęła zawartość fiolki. Atium. Nie nosiła go przy sobie – nie mogła ryzykować, że ktoś Przyciągnie je podczas walki. Rozkazała OreSeurowi, by tej nocy pozostawał blisko i w razie czego podał jej fiolkę.
Monetostrzelny wyciągnął zza pasa ukryty szklany sztylet i rzucił się w stronę Vin przed Zbirami, którzy również się zbliżali. Zrodzony z Mgły, który czekał na właściwą chwilę, by zaatakować ją, kiedy nie będzie na to przygotowana.
Na pewno miał atium, a istniał tylko jeden sposób walki z kimś, kto je miał. Ten allomantyczny metal, używany jedynie przez Zrodzonych z Mgły, bez trudu mógł zmienić przebieg bitwy. Każdy kawałek był wart fortunę – lecz na co przyda jej się fortuna, jeśli umrze?
Vin spaliła atium.
Świat wokół niej jakby się zmienił. Wszystkie poruszające się przedmioty – kołyszące się okiennice, unoszący się dym, napastnicy, nawet kłęby mgły – wypuszczały swą przezroczystą replikę. Repliki te poruszały się tuż przed swoimi rzeczywistymi odpowiednikami i pokazywały Vin, co się stanie za chwilę.
Tylko Zrodzony z Mgły pozostał odporny. Rzucał nie jeden, a wiele cieni atium – znak, że sam spalał ten metal. Zatrzymał się na chwilę. Ciało Vin w tej właśnie chwili musiały otoczyć dziesiątki skłębionych śladów. Teraz, kiedy widziała przyszłość, widziała jego zamiary, a to z kolei zmieniało jej zamiary. To zaś zmieniało jego zamiary. I tak oto pojawiło się nieskończenie wiele możliwości, niczym odbić w ustawionych naprzeciw siebie lustrach. Żadne z nich nie miało przewagi.
Choć Zrodzony z Mgły się zatrzymał, czterech nieszczęsnych Zbirów nie przerywało ataku, nie mieli bowiem pojęcia, że Vin paliła atium. Odwróciła się, stając obok powalonego Dymiarza. Stopą podrzuciła dźwięczące kijki w powietrze.
Jeden ze Zbirów zbliżył się i uniósł broń do ciosu. Przezroczysty cień kija przeszedł przez ciało Vin. Uskoczyła w bok i poczuła, jak rzeczywisty kij przelatuje ze świstem nad jej uchem. W aurze atium ten manewr wydawał się łatwy.
Złapała jeden z kijków i uderzyła nim w szyję Zbira. Obróciła się, pochwyciła drugi i trafiła nim w czaszkę mężczyzny. Padł do przodu, jęcząc, a Vin znów obróciła się na pięcie, bez trudu unikając dwóch kolejnych ciosów. Uderzyła swoimi kijkami z obu stron w głowę kolejnego napastnika. Pękły – wydając pusty dźwięk – podobnie jak czaszka mężczyzny.
Upadł i już się nie podniósł. Vin kopnięciem wyrzuciła jego broń w powietrze, wypuściła z rąk połamane kijki, i ją złapała. Obróciła się, zakręciła kijem i podcięła obu pozostałych Zbirów. Płynnym ruchem zadała dwa szybkie, mocne ciosy w ich twarze.
Przykucnęła, trzymając kij w jednej ręce, drugą opierając o wilgotne kamienie. Zrodzony z Mgły nie zbliżał się, widziała niepewność w jego oczach. Moc nie zawsze równała się umiejętnościom, a do tego właśnie utracił dwie największe przewagi – zaskoczenie i atium.
Odwrócił się. Przyciągnął z ziemi garść monet i rzucił je. Nie w jej stronę, lecz OreSeura, który wciąż stał w bocznej uliczce. Zrodzony z Mgły najwyraźniej miał nadzieję, że troska Vin o sługę ją rozproszy, i może uda mu się uciec.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

01 II 2010   16:22:06

Skąd wzięliście ten 3 tom? To jest tom 2. Sądząc po tempie wydawania na 3 poczekamy kolejne 2 lata.

01 II 2010   16:30:45

Z pomroczności jasnej… Dzięki za poprawkę.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Są światy inne niż ten
— Magdalena Kubasiewicz

W świecie popiołu i tyranii
— Katarzyna Piekarz

Barwy magii
— Magdalena Kubasiewicz

Raz do Koła: Daleko jeszcze?
— Beatrycze Nowicka

Dokonać niemożliwego
— Katarzyna Piekarz

Miasto upadłych bogów
— Magdalena Kubasiewicz

Nadpisywanie rzeczywistości
— Beatrycze Nowicka

Duże ilości fantasy naraz
— Kamil Armacki

Raz do Koła: Całkiem elegancki splot Ducha
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Sierpień 2013
— Kamil Armacki, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.