Umysł nieziemskiRozwinięcie artykułu „Pokolenie GNU” z majowego numeru Magazynu Esensja.
Eryk RemiezowiczUmysł nieziemskiRozwinięcie artykułu „Pokolenie GNU” z majowego numeru Magazynu Esensja. Już cztery razy wydałem pieniądze na książki Neala Stephensona i nigdy nie zdarzyło mi się żałować tego zakupu. Za każdym razem wpadała w moje dłonie powieść fascynująca intrygą i rozbawiająca humorem, a jednocześnie porażająca głębią przemyśleń i obserwacji. Autor nie dość, że erudytą jest klasy najwyższej, to jeszcze wplata swoją przeogromną wiedzę w gobelin opowieści w sposób, zdawałoby się, niedbały, bez specjalnego wysiłku, ot tak, bo mu ta myśl podczas pisania przez głową śmignęła. I wtapia w swoje dzieło smakowity detal za detalem, przyprawia swoją książkę szczyptami niewielkimi, dzięki którym jednak książka poraża paletą smaków. Analityk zatem. Szczególarz niby. Ale uważałbym z tą szufladką – to, że Stephenson kocha szczegół i potrafi zachwycić nim siebie i czytelnika, to jeszcze nie znaczy, że umiejętność szerokiego spojrzenia na świat jest mu obca. Wręcz przeciwnie – zdolność syntezy, wychwycenia trendu, który może zmienić świat i nas, też mu Mama Natura wpakowała w geny. Miriady detali, stada drobnostek, tysiące niewielkich spostrzeżeń przetwarza Stephenson w jedną spójną i fascynującą wizję. Najwyraźniej widać tę umiejętność Neala Stephensona w jego pisarstwie SF. Umie on bowiem tworzyć wiarygodną przyszłość. Przyznać trzeba, że aby przedstawiona w książce science fiction wersja przyszłości była prawdopodobna, musi być bardzo mocno zwariowana i odległa od codziennych wyobrażeń. Obserwacja codziennych porażek futurologii prowadzi szybko do wniosku, że naszą przyszłość najjaśniej widzą szaleńcy. Tylko ich mózgi, pozbawione więzów naszej rzeczywistości, wykraczają w swoich prognozach poza zwykłe ekstrapolacje i wkraczają w obszary, które są wystarczająco bezsensowne i niezrozumiałe. Bo nasze czasy właśnie takimi jawiłyby się naszym przodkom. I tego powinniśmy szukać. Neal Stephenson obłąkany prawdopodobnie nie jest, ale jego majstersztyki „Zamieć” i „Diamentowy wiek” jak najbardziej spełniają powyższy wymóg. „Zamieć” jest jeszcze nieco rozsądna, szczególnie, kiedy autor wgłębia się w ekonomię i politykę, ostro wyśmiewając amerykański korporacjonizm i jego zasady. Same Stany Zjednoczone też mocno przy tej okazji obrywają. Nolens volens musiał więc autor zachować pewne elementy codzienności, aby serwowane czytelnikowi dowcipy dawały się zrozumieć. Ale „Diamentowy wiek” to już najbardziej prawdopodobna w swej odmienności wersja przyszłości, jaką zdarzyło mi się napotkać w książce SF. Z jednej strony jest to świat bardzo głęboko zakorzeniony w przeszłości – największe z ziemskich pseudopaństwowych organizmów stosują się do reguł wyniesionych z przeszłości i na tym fundamencie wznoszą swoje społeczeństwa. Z drugiej jednak strony – tradycja zmieszana z niebywałym postępem w dziedzinie techniki daje efekty całkowicie oszałamiające, zupełnie niecodzienne, wręcz niemożliwe do wyobrażenia. I dokładnie dlatego jest to wizja bardzo przekonująca. Neal Stephenson potrafi więc stworzyć wielką wizję przyszłości, pełną rozmachu i zmian dotykających każdego mieszkańca naszej zatłoczonej planety. Potrafi jednak również, jak tego dowiódł w „Cryptonomiconie” i „Zodiaku” obserwować dzień dzisiejszy. Maluje scenki rodzajowe, pełne sugestywnych obrazów i soczystych dialogów, często, zdawałoby się, po prostu dla czystej radości tworzenia i podziwiania efektu. Jest bowiem Stephenson również mistrzem słowa, autorem, który opisać potrafi wszystko, każdą sytuację realną, czy też wymyśloną, za każdym razem bawiąc i ucząc czytelnika. Nie jest dla niego problemem wciągnięcie czytelnika do książki i prowadzenie go po wątkach, charakterach bohaterów i najdziwniejszych miejscach świata dzisiejszego i jutrzejszego. Trafił się więc na koniec XX wieku myśliciel oryginalny i pomysłowy, analityk i syntetyk, człowiek z wizją przeszłości i zrozumieniem dnia teraźniejszego, a na dodatek obdarzony olbrzymim talentem literackim. Pozostaje tylko czekać na jego następne książki. 1 lipca 2002 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz
Kronika śmierci niezauważonej
— Eryk Remiezowicz
Zamknąć Królikarnię!
— Eryk Remiezowicz
Książka, która nie dotarła do nieba
— Eryk Remiezowicz
Historia żywa
— Eryk Remiezowicz
Na siłę
— Eryk Remiezowicz
Wpadnij do wikingów
— Eryk Remiezowicz
Gdzie korekta to skarb
— Eryk Remiezowicz
Anielski kryminał
— Eryk Remiezowicz
I po co ten pośpiech?
— Eryk Remiezowicz